piątek, 29 czerwca 2018

Zjazd AGH i po (subiektywnie)

Trzy dni poza czasem. Wtedy przenosimy się do późnych lat sześćdziesiątych, do życia studenckiego w Krakowie. Oglądamy nieliczne stare fotografie i wspominamy to, co pamiętamy i bardzo często to jest co innego dla każdego. Dzielimy się też informacjami kto, co, gdzie i nie są to ploty tylko serdeczne, życzliwe zainteresowanie. Rozrzuciło nas po Polsce i po świecie a i sporo nas odeszło na tamten, podobno lepszy świat.

Do tej pory jeździłam na te spotkania głównie w długich, powłóczystych sukniach i spódnicach.

Ale po zmianie kodu z przodu, zaszalałam. A co, kto Starce zabroni na dwie doby? Wprawdzie za krótkie są niektóre moje niemłode sukienki bo mają tę właściwość, że im szerzej tym krócej ale ja się dobrze w nich czułam a i profesorowi K się podobały.

Człowiek tu młodnieje na dwie doby, wokół ludzie którzy Cię pamiętają jako młodą i trochę niezwykłą dziewczynę a i ty tak ich pamiętasz i widzisz - taka jest magia pamięci!
W piątek wieczorem grill, nie wszyscy jeszcze są, część dojedzie jutro. Ale gadamy, śpiewamy, pojadamy i popijamy do północy albo nawet dłużej.
 "Precz smutki, niech zginą, wspomnienia niechaj płyną,
    obsiądźmy ogień wkoło z piosenką wesołą.
    Uśmiechnij się jasno, wnet wszystkie troski zgasną,
    podajmy sobie ręce, w piosence, w piosence.
       Bo w naszej ferajnie przyjęte jest, zabawić się fajnie i śpiewać też.
       I zawsze mamy chęć na szał, byleby śpiew wesoło brzmiał.
          Bando, bando, rozstania nadszedł już czas.
          Bando, bando, na zawsze złączyłaś nas.
          Bando, bando, bez ciebie smutno i źle,
          pożegnania to nie dla nas, o nie!
          Wkrótce znów spotkamy się."

W międzyczasie zwiedzało się Dobczyce, bo to urokliwe miasteczko. Zwłaszcza, że odbywały się tam różne stylowe imprezki a i spacery pod górę były wskazane ze względu na obfite posiłki i napoje. W sobotę rankiem, po śniadaniu, krótki rekonesans z Jurkiem, mimo wietrznej pogody. Ale było za wcześnie, wnętrza zamku były zamknięte.

A w niedzielę, po obiedzie, przed mszą, w deszczu, długi spacer po zamku i podzamczu. Tym razem zamkowe, rekonstrukcyjne klimaty i wnętrze zamku muzeum.

Przez cały dzień spotkania w podgrupach i zbiorowe focie a  wieczorem tradycyjna, uroczysta kolacja z toastami, podziękowaniami, wspominkami, darami, śpiewami i tańcami.

Zdjęcia zbiorowe są od Maryjki A, bardzo Ci dziękuję, bo ja jakoś w tym zamęcie emocjonalnym zapominałam aparatu. 
Krótka noc i po śniadaniu nadszedł czas wyjazdu. A ponieważ wodziło mnie jakieś licho, kierowało na nie te zjazdy, na ślepe drogi mimo tablic, to w końcu wylądowałam nie u znajomych ale w Tarnowie. A tam znowu mnie wodziło w deszczu po Wałowej i nie mogłam dojść do Ratusza. A jak się w końcu udało, byłam zawiedziona, bo zapomniałam jak tam ciasno.

Ale i tak jeszcze zdążyłam na końcówkę jarmarku w moim miasteczku i skusiłam się na wiklinowy koszyk, pleciony kapelusz i winko z dzikiej róży. Tym produktom nie mogę się oprzeć i bądźmy szczerzy, zawsze się w chatcie przydają, nawet nie wiadomo który najbardziej. Inne mniej mnie nęciły, niektóre nawet wcale. Intensywny to był weekend!!!

20 komentarzy:

  1. To mialas piekny czas, i ten wspomnieniowy, i ten obecny. Studiowalysmy w tych samych latach, tyle ze ja we Wroclawiu, i jestem z tych nie wracajacych w przeszlosc, nigdy nie pojechalam na zjazd, nie chcialam sie spotkac, bardziej mi potrzebne bylo zatrzymanie tamtego czasu studenckiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W podobnych czasach Teresko ale ja po studiach w Krakowie, pojechałam na staż do Wrocka, i choć był to czas czarowny i niezwyczajny, ten krakowski wspominam czulej. Był taki długi czas, że nie jeździłam na zjazdy ale w XXI wieku coś się u mnie zmieniło i od tej pory jestem na nich co dwa lata. Łatwiej zatrzymać czas studencki w gronie równieśników.

      Usuń
    2. Krystynko, zle sie moze wyrazilam z tym zatrzymaniem czasu studenckiego, chodzi mi bardziej o zachowanie wspomnienia takiego dokladnie jak wtedy to bylo, osoby, miejsca nie zmienione. Gdybym teraz spotkala moja idealna przyjaciolke, piekna, szlachetna, delikatna, w jakis sposob zburzylabym to co mam w pamieci. Chce miec ten cudowny studencki czas ciagle piekny i mlody.

      Usuń
    3. Dobrze Cię rozumiem Teresko, ale ja powoli zapominam te czasy młodości a zdjęcia i wspomnienia innych pozwalają mi sobie poprzypominać.
      Pozdrawiam Cię ciepło i zdrowia życzę.

      Usuń
  2. w godziwym towarzystwie asfalt przyprawiony szkłem potrafi smakować wyśmienicie.
    oby kolejne okazje były równie udane. uśmiecham się niezobowiązująco i życzliwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już chyba przesadziłeś Oko, aż taka nie jest moc godziwego towarzystwa.
      Na pewno będzie kolejna okazja, Twoja nieobowiązująca życzliwość mnie raduje.

      Usuń
  3. No i super wyglądałaś w tym wydaniu!:) Dobrze że się chcecie spotykać, takie spotkania są bardzo sympatyczne.
    Dalsza wycieczka też ciekawa - urocze te parasolki. No i świetny portret Damy na szkle.:) Alpaki jak pudelki.:))) Podoba mi się to ciurkadełko w kamieniu. Nie wiem jak to nazwać.:)
    Lubię z Tobą wędrować.:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Grażko, Ty mnie znasz. Sama bym chyba nie zadbała ale chętnie się dołączam, jak ktoś zorganizuje.
      Tarnów ciekawy chociaż trudno trafić na centrum.
      Alpaki jak zabaweczki a ciurkadełko urocze ale mi nie przydatne.
      Wiem, że lubisz wędrować, może teraz czas na Graszkę w podróży!

      Usuń
  4. Takie spotkania to esencja wspomnień z życia studenta. Sama studenckie czasy wspominam z łezką w oku. Oj działo się działo. To niezapomniany czas. Dlatego jak tylko mogę i mam możliwość przylecieć do Polski, to gnam na takie zjazdy.
    Wspaniałą pamiątkę uwieczniłaś na zdjęciach. I tyle wspomnień, wrażeń, opowieści... a przecież życie wciąż gna do przodu, wciąż się coś zmienia, więc jest o czym opowiadać :). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezapomniany bo beztroski, choć egzaminy stresowały ale przed nami był bezmiar wszystkich możliwości.
      Zapisuję i fotografuję dla pamięci i dla wspomnień, czas tak pędzi, warto zatrzymywać takie dobre i pełne pozytywnej energii chwile

      Usuń
  5. 'Wspomnienia,wspomnienia,piękniejsze(...) niż sny'. No to zaszalałaś...i bardzo dobrze. Takie spotkania to nowa energia, nowe wyzwania. Ech młodości, tak szybko odchodzisz, nie do twarzy nam we włosach posypanych pyłem księżycowym. Pozdrawiam serdecznie i uśmiech posyłam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre wspomnienia mile widziane a złym mówimy a kysz. Trzeba się tych dobrych nachapać bo następne dopiero za dwa lata, jak los pozwoli.
      Księżycowy pył - jest taka farba do włosów, więc chyba jednak jest nam w nim do twarzy.
      Uśmiecham się do Ciebie Dag

      Usuń
  6. Studiowałam, w tym samym czasie na politechnice ale ani moja uczelnia ani mój wydział nie robią takich zjazdów. Ostatnie spotkanie było chyba 15 lat temu. Fajnie jest u Was, zjazd co 2 lata pozwala utrzymać kontakt [ no i łatwiej się rozpoznać ;-)]. Weekend intensywny nadzwyczaj. Do Tarnowa mam bardzo ciepły stosunek - w Azotach mieliśmy wakacyjne praktyki. Zmieniło się to miasto, pewne już bym nie poznała znajomych kątów. A sukieneczka mini - super !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My sami sobie organizujemy, prywatnie, mamy taką kilkuosobową grupę organizatorów entuzjastów, zwołują nas, zamawiają dwa noclegi w ciekawych miejscach, organizują biesiadę i bankiet. Dobrze, że się komuś chce, ja tylko korzystam i jadę na gotowe.
      Tarnów wypiękniał europejsko ale ja wolałam tamten, sama nie wiem dlaczego.
      Przed kolanko, bo rozciągliwa wszerz.

      Usuń
  7. Fajna relacja. Kończyłam AHG w 1985- geodezja inżynieryjno- przemysłowa na GG. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kilkanaście lat później ale AGH niewiele się zmienia, tzn budynki bo specjalizacje jakby całkiem obce. Pozdrawiam Cię Basiu

      Usuń
  8. Fajne spotkanie po latach. Fajne, bo miło przez Ciebie odbierane, bo "czas nas uczy pogody", młode wino dojrzało i teraz jego smak jest głęboki, budzący zrozumienie i czułośc dla świata...
    Ja studiowałam na przełomie 80-tych i 90- tych lat. Nie słyszałam by moja grupa organizowała spotkania. Ale nawet gdyby, pewnie bym nie pojechała. Moje wino jeszcze sie burzy...
    Szkoda, że nie wiedziałam o kiermaszu. Moze byśmy sie wybrali, bo lubię takie regionalia.
    Pozdrawiam Cię serdecznie Krystynko!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, bo ja zaczęłam na nie jeździć dopiero po sześćdziesiątce, wcześniej też organizowali ale nie czułam potrzeby, sama nie wiedziałam dlaczego. A to wino jeszcze się burzyło, niespokojne i za młode na takie wspominki.
      Ja też nie widziałam o kiermaszu ale wracając do domu, zobaczyłam mnóstwo zaparkowanych aut i tak po nitce tam trafiłam. To dziwne, bo w mojej miejscowości organizują takie kiermasze wiosną i jesienią, czyżby to był trzeci termin cyklicznych imprez?
      Serdeczności i wyrazy podziwu dla waszej gromadki.

      Usuń
  9. O, byłaś całkiem blisko, w Tarnowie. Pozdrawiam Cię Absolwentko AGH ( jaki wydział?)
    Zjazdy macie fajne, nasi geodeci też robią super imprezki rocznicowe. Mąż skończył " maszyny", ale u nich nie ma takiej tradycji.Krótkie kiece zdecydowanie na plus- odmładzają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydział ceramiczny, specjalizacja materiały ogniotrwałe. Pozdrawiam Was absolwenci tej szacownej uczelni technicznej! Zjazdy nasze są super, to zasługa organizatorów którym jeszcze się chce.
      Byle nie za krótkie bo wtedy wygląda się śmiesznie.

      Usuń