piątek, 22 lipca 2016

SLOT 2016


Byłam tam znowu !!! W zeszłym roku po raz pierwszy, co opisałam TUTAJ - "Mój slot" a teraz znowu.
Rankiem wyczołgujesz się z namiotu, po nocy przespanej długo lub krótko, wygodnie lub mniej, zziębnięta lub rozgrzana - nie ma to znaczenia gdy jako pierwszy, każdego dnia, mam taki widok !!! Jaki piękny dzień, jaki piękny świat - wołasz bezgłośnie bo dookoła jeszcze cicho, namioty pozasuwane, gdzieniegdzie tylko lunatycznie przesunie się slalomem, między linkami namiotów, jakiś zaspany człek w drodze za pilną lub ważną potrzebą. A potem klimatyczne śniadanie w tak pięknych, historycznych okolicznościach.

W tym roku już tak nie skakałam z warsztatu na warsztat, by wszystko choć liznąć.
W pierwszej turze wybrałam warsztaty Strachy na wróble.

W drugiej turze warsztaty fotograficzne czyli 101 pomysłów na portret i nauka widzenia 
W trzeciej turze warsztat uważności, taniec z flagami, wykłady o szczęściu.
Odkryciem jest spotkanie z Loesje i tymi króciutkimi ale dającymi do długiego myślenia sentencjami.

A zachwytem siedziska i legowiska, mnóstwo najrozmaitszych inspiracji dla dobrych snów i kilka na mój skraj.

I wieczory i noce cudne, dla każdego coś dobrego, inspirującego, radosnego, nostalgicznego, wyciszającego lub wręcz przeciwnie.

Jaka może być lepsza rekomendacja niż fakt, że przyjechałam tu znowu, na całość a nawet więcej czyli na cały tydzień od poniedziałku do niedzieli. I co chwila to zaskoczenie, zachwyt, zastanowienie, zabawa, zaduma, refleksja ...

Ps. Pamiętać by na przyszłość wziąć podusię, to jedyny minusik w tygodniu pełnym przygód i wrażeń.
A na turniej rycerski nie wystarczyło miejsca, może będzie osobny post.

18 komentarzy:

  1. PO setkach nocy przespanych w namiotach różnych, dziś nie ma mowy o tym, bym do jakiegoś weszła i zasunęła go za sobą. Nawet z ostrym nożem w zębach, do cięcia płótna. No, może jeszcze ewentualnie jak by był duży?
    A cała reszta -ciekawa i inspirująca.
    Pozdrawiam z gumna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez w zeszłym roku się bałam i tworzyłam i lękałam, jak to będzie na cienkim materacu i w śpiworze ale własnie fakt, że między mną a ziemią i niebem tylko płótno mnie zanęcił. I przesypiałam lepiej niż w domu.
      Materiału do dobrych wspomnień wystarczy na cały rok.
      Pozdrawiam znowu goraco

      Usuń
  2. Jak ja Cię podziwiam, że łapiesz życie całymi garściami! Jaka jest odmienna niż moja mama, o której dzisiaj cały dzień myślę i której cały dzień poświecę, która zamknęła się w 4 ścianach i nie chce dać się wyrwać...
    A ja nigdy nie spałam w namiocie i w tym roku muszę to zmienić!!!
    Zdjęcia przecudne, szczególnie to cz-b zdjęcie Twojej córki w oknie po prostu tak piękne i nostalgiczne, chociaż widać, że ona się uśmiecha :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam dni i tygodnie kiedy zamykam się w ośmiu ścianach (bo mam dwa domy), nic mnie nie interesuje i dajcie wy mi wszyscy święty spokój. I wcale wtedy nie jestem nieszczęśliwa. Może Twoja mama ma takie potrzeby i nie nęci jej przygoda.
      Koniecznie spróbujcie, Liwka będzie zachwycona bo to tak, jak mieszkać na ziemi, pod niebem a nie na podłodze i pod sufitem.
      Mnie też bardzo podoba się to zdjęcie, mam wspaniałą córeńkę i życzę jej nieustannie dobrego, słodkiego, miłego i szczęśliwego życia.

      Usuń
  3. ażdech zapiera kiedy się na to patrzy....no i jak nie być szczęśliwą....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, dech zapiera i słów brak, dlatego tak dużo zdjęć.
      Myślę, że szczęśliwą się nie jest, szczęśliwą się bywa. Czasem.

      Usuń
  4. Wiesz, jestes niesamowita, ciagle mloda, naprawde podziwiam Cie i wiem jak cieszy taki ranek kiedy tak natychmiast po obudzeniu masz piekny dzien, czy piekny widok, tak po prostu czujesz ze zyjesz. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresko, coraz rzadziej się wypuszczam na takie intensywne wyprawy ale tak się złożyło w tym roku jubileuszowym, że i Toskania i zjazd AGH i SLOT. Ale pogoda mi sprzyjała i zdrowie także mimo trudnego początku roku. Pozdrawiam Cię gorąco.

      Usuń
  5. Z Twojego tekstu aż bucha radość i energia. Widać ile Ci to frajdy sprawiło.:) Do tego świetne zdjęcia. I śliczną błyskawicę złapałaś.:)
    Jak widać każdy ma swoje radości i cieszące go klimaty.:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego dobrze rozumiem Grażko Twój entuzjazm, w obozach Słowiańskich i na walkach wojów. Dobrze mieć takie odskocznie od codzienności. Błyskawica to dzieło córci i upolowała ją uporem i refleksem, mnie się nie udało.
      Pozdrawiam gorąco i słonecznie.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Grażyną, że bucha. Jak w tym wieku bucha, i to w namiocie, to pogratulować ;). Mnie przysadka do spraw wydzielania entuzjazmu trochę obumiera, zwłaszcza w okolicznościach braku wygodnego wyra i piernatów ;)
      Aczkolwiek klasztory pocysterskie oraz insze, śląskie zwiedzałam i też mi tam buchało, choć nie festiwalowo.
      ps. A to, jak mniemam, córa z wnukami towarzysząca.

      Usuń
    3. Na codzień wygoda to moje pierwsze imię ale od czasu do czasu ahoj przygodo i wtedy namiot to nie brak wygód ale życie pod gołym ale wesołym niebem. A już jeśli to w takiej pięknej architekturze, takim cudnym towarzystwie i takiej dobrej energii to radosna przygoda dająca kopa na rok.
      Dobrze mniemasz, chociaż wnuk jeden i jego kolega.

      Usuń
    4. Uf, gut, bo już się zastanawiałam co się z genami porobiło (bo tylko jeden wnuk podobny!;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Do kogo podobny, do córci czy do mnie?

      Usuń
  6. Super! Niesamowita przygoda! Wielu sił na kolejne takie życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tino, to jakby Krajowe Dni Młodzieży ale bez komercji i mediów. Czysta radość i wdzięczność.

      Usuń