czwartek, 30 stycznia 2014

Post śniadaniowy


Post śniadaniowy pisany nocą. Zainspirował mnie post Marysi z Pogórza o porannym rozruchu. My się mijamy Marysiu, bo ja około 3-ciej próbuję zasypiać, też wcale nie senna. Nic więc dziwnego, że budzę się około 9-tej a wstaję nawet później. Odmiatanie, odśnieżanie, dokarmianie mnie tutaj nie dotyczy więc w kapciach i stroju nocnym udaję się do kuchni ( narazie dookoła, przez długi i wąski przedpokój w kształcie L) by przyrządzić poranną kawkę. Przez 10 lat to było niezmiennie: 3 łyżeczki cappuccino śmietankowego + łyżeczka cacao i 10 witamin + łyżeczka mocnej, rozpuszczalnej kawy - zalane wrzątkiem. A od roku tylko jedna łyżeczka cappuccino, reszta bez zmian plus dopełnienie świeżym mlekiem. W kuchni u mnie chłodno (bo kaloryfer durno umieszczony pod sufitem) więc okutana w polarowy koc o norweskim wzorze, popijam pachnącą kawkę po łyczku, rozbudzając się powoli. 
Czasem gapię się w okno, czasem długo czytam coś z biblioteki  a czasem sięgam w tył wyciągając z regału jakąś znajomą kuchenną książkę, by przeczytać rozdział lub dwa. Kuchenne książki to nie kucharskie ale często mają smakowite tytuły np. Mistrzyni przypraw, Czekolada, Przepiórki w płatkach róży, Francuska oberża, Dzień miodu itp. Potem robię plan na dziś, czasem taki plan, że dziś nic, null, bez planu, święta bez czynność. Od ponad 10 lat jest też druga, żelazna pozycja śniadaniowa czyli gorące śniadania. Zazwyczaj tosty ( grzanki) na chlebie zwyczajnym. 2 kromeczki cieniutko posmarowane masłem, najlepiej czosnkowym. Na jednej albo kilka plasterków dobrej paróweczki albo plasterek pomidora, zawsze plasterek żółtego sera - przykryć to drugą kromeczką masłem do góry ... i do opiekacza. Niech skwierczy i się rozpachnia. Albo jajecznica z trzech jaj. Albo 3 jajeczka na miękko. Albo kaszaneczka z cebulką. Po przejściu na emeryturę, ponad 10 lat temu, postanowiłam, że śniadania, w miarę możliwości, gorące i niespieszne, po ponad 30 latach śniadań kanapkowych, jedzonych pospiesznie i bez smaku, byle zapełnić żołądek. Jak to mówią, śniadanie zjedz sam ...Więc serwuję sobie coś na gorąco, gdzieś prawie w samo południe. Późnym popołudniem obiad. O północy małe co nieco. No tak, nie da się ukryć, że nie uda mi się załapać na podium jeśli chodzi o zdrowe żywienie ale w tej materii noworoczne postanowienia na nic się zdają. Może latem. Albo jesienią.
Mój hiacynt rozkwita w oczach, jest różowy z lekkim łososiowym odcieniem ale wcale nie pachnie. No cóż, pędzony zimą to jednak nie to, co gruntowy.
Ocieplenie się zbliża, stopa coraz bardziej zdrowa, więc chociaż tutaj rozkosznie, przytulnie i przymilnie, czas na przygodę, w przewiewnej chatcie na skraju ośnieżonych łąk i lasów, przy rozgrzanym kominku. Chociaż kilka dni. 
Próbowałam tu umieścić filmik mojego ognia ale mi się nie udało. Więc zrobiłam myk, wstawiłam go do YouTube i filmik 28 sekundowy wgrywał się ponad pół godziny. Czy to normalne? Bo ja to robię pierwszy raz.  Tu umieszczam link: ogień w piecyku
Muszę się kiedyś nauczyć dodawać muzyczkę i efekty, bo mam jeszcze kilka fajnych filmików. 

24 komentarze:

  1. Prawdziwa Sowa z Ciebie, Nocny Marek, dla mnie pora wieczornej bajki już przymyka mi powieki; może dlatego tak wcześnie budzę się, bo ileż w końcu człowiek potrzebuje snu; idzie cieplejsze, wiatr zmienia kierunek na południowy, ale wcale nie zmniejsza siły, wieje aż gwiżdże w kominie; ogień pooglądałam, ja jestem łamaga, jeśli chodzi o takie umiejętności techniczne; pysznej kawy i dobrego śniadania życzę; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak z Ciebie Marysiu prawdziwy skowronek. Chyba wolałabym tak jak Ty, bo świat świtem i rankiem cudowniejszy wielce niż nocą, po ciemaczku. Ale próbowałam już prawie wszystkiego, oprócz leków, by zmienić mój rytm dobowy i to jest jak z dietami - efekt jojo. U mnie też duje na potęgę.
      To mój pierwszy raz ale ja lubię się uczyć, tyle że w swoim czasie, więc nie wiem kiedy zgłębię tajniki filmików na YouTube.

      Usuń
  2. Przy tym trybie nie dziwię się późnym śniadaniom. Swoją drogą nie wiem dlaczego ale tutuł odczytałem jako - tost śniadaniowy. Mówią że głodnemu chleb na myśli. Ja jestem raczej skowronek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy w samo południe to jeszcze śniadanie?
      Dobrze Ci się pomyślało bo o tostach też było, ale co do głodu - po 11 tej a ja jeszcze nie głodnam, pewnie dziś pierwsze jedzenie będzie po południu.
      Zazdraszczam bezustannie ale niezawistnie wszystkim skowronkom!

      Usuń
    2. Ja też widziałam tost zamiast postu, to dopiero )

      Usuń
    3. Bo post od wieków nam się inaczej kojarzy, na pewno nie ze śniadaniem, Taaaakim śniadaniem, na gorąco i na bogato. Jak nam się za życia, zmieniają znaczenia dawno znanych słów? A może to temat na post?

      Usuń
  3. Mmmmm....Aż zapachniało z postu tą pyszną kawą...Aż zamarzyłam o takiej, pitej łyk po łyku, bez pośpiechu...Smakowita kompozycja, cappuccino, kakao i kawa, mmmm...Chyba wypróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj pachnie ona, taka gorąca i trochę gęsta, pita niespiesznie bo to podstawowy warunek. Wypróbuj jako bazę a potem mieszaj po swojemu Aleksandro.
      Zaglądnęłam do Ciebie, zagubiłam się w Twoich wielu blogach ale jeszcze tam wrócę.

      Usuń
  4. Też jestem sowa, ale dobrze, kiedy z wyboru, bo kiedy chciałabym zasnąc w porze dla normalnych ludzi, nie da sie, skaranie. Roślina śliczna i świetnie, ze nie smierdzi, bo to nie wytrzymania jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie bardzo z wyboru, chciałabym wstawać rano ale cóż, jak usypiam dopiero o świcie. Dobrze chociaż że mogę spać do południa, ale to jakoś wbrew naturze i większości.
      Hortensja coraz śliczniejsza, foce ją codziennie i pewnie zrobię jakiś historyczny fotopost

      Usuń
  5. Ja też mam sowią naturę. Ale niestety obowiązki przedszkolne zmuszają do wczesnego wstawania, a tego nie cierpię! W ferie mogłam pospać dłużej. Oczywiście na tyle, na ile mi dzieci pozwoliły. :)))
    Faktycznie, słabo pachnie ten hiacynt. Ale i tak go czuję. Mam już taką dziwną wyobraźnię. :)))
    A zapach kawy uwielbiam.
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę że większość z nas to sowy z natury, choć czasem skowronki z konieczności. Też tak miałam przez 33 lata pracy zawodowej.
      Może będzie foto post rozwijania się hiacynta, od pączków do wielokwiatów. A zapach pierwszej porannej kawki to już nie musisz sobie wyobrażać Magdalenko, po prostu zaserwuj sobie !!!

      Usuń
    2. Ostatnio była u nas w domu kawa o zapachu czekoladowym mmmm... :)))

      Usuń
    3. Chyba mniam, mniam Magdaleno :-)))
      A taka kawka z magdalenką to szczyt rozkoszy chyba

      Usuń
    4. No ale tu to się lekko wystraszyłam. :)))
      Swoją drogą to znalazłam przepis na magdalenki i muszę kiedyś zrobić. Nawet foremki mam. :)

      Usuń
    5. Bardzo smaczne jakby magdalenki robi mój 10 letni wnuk. To babeczki z pudełka, naprawdę bardzo dobre i proste. Wypróbujcie jedno pudełko, pyszna zabawa!

      Usuń
  6. Krystynko gorace sniadania szczegolnie w zimie to bardzo dobry pomysl, jajka na miekko tez trzy lubie a najbardziej jak mam do tego chleb z maslem i szczypiorkiem. Kwiat przepiekny i tak szybko rosnie, mysle ze zapach by mi nie przeszkadzal, bo zwykle znasze zapachy ogolnie nielubiane jak np. owoc durian albo kolendra. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zimie gorące śniadania to prawie konieczność, a na pewno wielka przyjemność.
      Zapach hiacynta też mi nie przeszkadza, bo wcale nienachalny, kolendrę nawet lubię ale o durianie tyle słyszałam, że to chyba poza moją tolerancją węchu.
      U nas zima. A u was lato? Gorąco? Upalnie? Dobrze by tak móc się przemieszczać, pół roku w Polsce a pół w Australii :-)))

      Usuń
  7. Ja bardzo lubię wstać razem z kurami, kiedy wszyscy jeszcze śpią. To taka "moja" pora i "mój" czas...Ogarniam mieszkanko po nocy, ćwiczę w kuchni, potem poranny prysznic i zasiadam z kawką i najczęściej owsianką przed laptopem...A po śniadanku długi spacer z psem...Zwykle jest tak, że druga połówka dopiero przeciera oczy kiedy ja wracam z tego spaceru...Takie nieśpieszne poranki budzą we mnie optymizm i sprawiają, ze cały dzień upływa w spokoju:)
    Śliczną masz aranżację w kuchni. Bardzo lubię czerwono-białą kratkę, dodaje sielskości wnętrzu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym tak lubiła ale ... nie da rady.
      Jak już wyżej pisałam: Zazdraszczam bezustannie ale niezawistnie wszystkim skowronkom!
      Trudno to nazwać aranżacją, to raczej konieczność była. Teraz wolałabym biało błękitna kratkę. Ale remont już za pasem, może wiosną, może latem.

      Usuń
  8. Odkad pamietam zawsze bylam sowa, a teraz od kilku miesiecy okolo 21 padam na stojaco. Nie mam pojecia dlaczego, ale rano skoro swit, swiat tez pieknie wyglada, wyjatkowe sa wschody slonca.
    Zastanawiam mnie jednak ta ilosc witamin ktore zazywasz, 10 sztuk? coz to za cuda:)

    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bym chciała Ataner. by mi się też tak odmieniło, powód nieważny bo ranki cudne są, wiem bo czasem, jak goszczę w Brzózie moją przyjaciółkę skowronka, to wyciąga mnie na wschody słońca i nigdy nie żałuję.
      Dokładnie to tak pisze na opakowaniu:"formuła 10 witamin +wapń", pewnie taki chwyt reklamowy.

      Usuń
  9. Ania z Siedliska2 lutego 2014 08:48

    Krysiu, jestes niesamowitą sową ! ja tez lubie długo posiedzieć ale północ (ew. 1.00) to dla mnie górna granica. Raniutko budza mnie zwierzaki, więc troche pospać muszę. Chińczycy jedzą zupy na sniadanie, mnie też cos takiego zalecono ale z realizacją bywa różnie. Najchętniej jadłabym codziennie jajecznicę :-) ale rozum nie pozwala. Uściski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, marzymy o tym czego nie mamy, ja chciałabym budzić się rano, razem ze słońcem.
      Najlepsze i najzdrowsze byłyby gorące zupki mleczne i pewnie kiedyś tak skończę ale narazie wolę niezbyt zdrowo ale smacznie. Serdeczności Aniu!

      Usuń