Od 4 marca już nie tylko plany a realizacja. Najpierw w domku i na zewnątrz elektryka, potem zaklejanie i szpachlowanie dziur i pęknięć czyli przygotowanie pod malowanie. Mówią: żeby było ładnie, najpierw musi być brzydko! I to prawda. Wprawdzie pozwoliłam Toniemu wynieść wszystko z domku na zewnątrz i tylko przykryć plandeką na wypadek deszczu ale on woli suwać meblami i zagracać magazynek. Cóż, jego praca, jego organizacja.
Pogoda piękna więc ja conajmniej co drugi dzień wpadam na działkę. Czasem tylko jako inwestorka a czasem popracować do upadłego na roli i w glebie. Zdjąć wszystkie zimowe okrycia z łętów, ziemi czy piasku i przenieść je na grządki wzniesione. Przygotować pojemniki na truskawki i poziomki. Spalać gałęzie z wyciętej śliwy i przyciętej czereśni i pędy z winorośli. Wybrać zbiornik na deszczówkę...
Plany remontowe się rozwijają, tak to już jest, że co do tej pory było jako takie, przy remoncie okazuje się do wymiany. Na przykład tarasik z krzywymi i popękanymi płytkami kruszy się i odpada przy próbie naprawy, cały do skucia i wymiany. A tego nie było w planie więc czas remontu się wydłuża. I na podłogę w domku trzeba położyć płytę osb by ją wyrównać, zaszpachlować szczeliny i położyć wykładzinę.
Ale dwie ściany domku już pomalowane na żółto, to będzie kolor wiodący w środku i na zewnątrz. Już prawie przygotowana grządka pod maliniak ale narazie siąpi i pada, brak słońca zniechęca.
Zaświeciło słoneczko i mimo lekkiego mrozu i silnego wiatru, popędziłam na działkę. Narazie nie czas na wsadzanie malin i powojników ani na żadne nasadzenia czy wsiewania ale do domku już można się wprowadzać (jak się zdecyduje które mebelki tylko wyczyścić i pomalować a które wyrzucić). I zbiornik na deszczówkę już zainstalowany chociaż narazie tylko prowizorycznie.
Mistrz Toni się sprawdził przy Gołębniku, może i ja wiem lepiej co mi w duszy gra ale on wie lepiej jak to zrealizować. Ale remont trwa już prawie dwa tygodnie a jeszcze nawet nie zaczęty główny powód remontu czyli zrobienie podłogi na tarasie przed domkiem.
No i pieknie! Dzieje się na całego! Teraz wprawdzie nagły powrót zimy przerwał działania, ale moze to i dobrze. Można odpoczac i nabrać sił, można sobie cuda-wianki zaplanować. Marzec wie co robi z tą swoją zmiennością!:-)
OdpowiedzUsuńTeż tam mniemam Oleńko, zmienność mimo wszystko jest potrzebna i naturze i człowiekowi. A nawet straty są potrzebne, eliminują te delikatniejsze i mniej niezbędne.
UsuńJan Nowicki mówił że marzenia które się zrealizowały tak naprawdę nie były marzeniami a jedynie planami. Marzenia powinno się mieć i pod żadnym pozorem nie realizować. Brawo za realizację planów, a jak z marzeniami?
OdpowiedzUsuńToni R. ( to moje teraz ulubione imię), Pan Jan ma rację ale częściowo. Plany są konkretne a marzenia ulotne a że czasem te ulotne trafią na sprzyjające warunki czyli odpowiedni czas, miejsce i ludzi to już łaska, może i Boska. Tylko wtedy znowu trzeba odnaleźć w sobie marzenia dawne, niechby i zabawne.
UsuńTy chyba Krysiu nie wiesz, co to nuda :). Działka na pewno będzie wyglądała, jak z marzeń. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo Ty Karolinko jesteś moją młodszą inspiracją 💚
UsuńTo czekanie wykańcza, wiem ;) Człowiek chciałby jak najszybciej wszystko zrobić, a niestety to musi potrwać. Siedzi się jak na szpilkach, w głowie ma milion wizji... ale warto dla efektu końcowego trochę poczekać :)
OdpowiedzUsuńNajgorzej, że w trakcie realizacji wizje się zmieniają i już sama nie wiem co jest marzeniem niedościgłym a co planem realnym.
UsuńToniowi chyba byłoby łatwiej pracować w pustych pomieszczeniach, bo takie przesuwanie z kąta w kąt zajmuje czas i męczy, no ale jak mistrz lubi😉 W ciepłe dni i my pracowaliśmy w obejściu, ale jak muchy w smole, grypa wyssała wszystkie siły. Na razie wysiewam nasionka, dziś czas na pomidory, papryka już sporo urosła, a powrót zimy wstrzymał wszystko. Serdeczności Maria z Pogórza Przemyskiego.
OdpowiedzUsuńMarysiu, staram się nie wtrącać majstrowi ale czasem, niestety coś mi się zdarzy. Mnie odwrotnie, po zimowym czekaniu i przeziębieniu, gna na działkę ale na wysadzenie skiełkowanych na parapecie nasionek jeszcze za wcześnie.
UsuńPozdrawiam Was dziś słonecznie ale mroźnie.
Jesteś niesamowita remontując pomieszczenia do takich cudeniek, hehe. Podziwiam energię, siłę i zapał. Nie dziwię się, że Kluby Seniorów Cię nie interesują. Podziwiam Twoje pomysły. Ale przyznasz, że to nie jest częsta umiejętność. Najbardziej szkoda ludzi samotnych w bloku. No co oni mają do roboty. Dobrze, że są takie miejsca, gdzie spotykają się pogadać, kawkę wypić, czy wziąć udział w jakiś zajęciach, teatrach, wystawach. Ale super Jan Nowicki określił marzenia, które się spełniają, hehe pan Antoni przytoczył te słowa. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSama nie wiem po co mi na działce taki wypasiony domek ale to remont już ostatni taki, raz a dobrze. Miałam Ci i ja mieszkanko w bloku ale i balkonik i miejsce do spacerów się znalazły. I jakoś nigdy nie czułam się samotna chociaż byłam sama. To chyba kwestia charakteru. Te Kluby Seniorów są potrzebne ale to nie dla mnie. Uściski
UsuńJa też Cię serdecznie podziwiam, pomieszczenia pod Twoją ręką uzyskują nowe piękno :) Kibicuję Ci serdecznie i podglądam wszystkie zrealizowane plany i marzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :***
Troszkę odnawiam, bardziej dla wygody niż dla piękna bo pięknie jest na zewnątrz pod błękitnym niebem, na zielonkawej trawce
UsuńTy masz tyle energii i potrafisz ją odpowiednio spożytkować.
OdpowiedzUsuńFajnie ten niepozorny domek wygląda.
I super, że masz majstra godnego zaufania.
U mnie po zimie niemila nispodzianka, rura pękła. Trzeba teraz szukać, gdzię pękła a żeby to znaleźć to należy kuć, kuć i kuć...
3 tygodnie minęły odkąd hydraulik przybył i obejrzał. I na tym koniec jak na razie.
Czekam 🙄
Pozdrowienia znad morza. 😊
Tempo jednak macie nieziemskie. Domeczek pięknieje z dnia na dzień, tylko podziwiać. I działka pięknieje. Zazdroszczę Ci tej energii w działaniu:)
OdpowiedzUsuńNiech Ci słoneczko grzeje i ciepełko towarzyszy w dalszych pracach:)