Wkurzyłam się na klimatyzator bo się zepsuł, już chyba piąty raz w ciągu niespełna roku. Tamte naprawy poszły sprawnie, Emil przyjeżdżał od razu i naprawiał ale tym razem naprawiał klimatyzator przez trzy dni, po kilka godzin, bo wada jakoś bardzo wyjątkowa. Dopiero po trzech dniach decyzja, by go wymienić bo jest nienaprawialny a więc teraz czekanie na wymianę. Ale to czekanie to jakiś patologiczny przypadek. Dzwonię 30 grudnia, że nie grzeje i Emil przychodzi szybko ale nie da się naprawić szybko. Od 2 do 7 stycznia ten sam komunikat. "dzwonię na hurtownię ale nikt nie odbiera". Od 7 do 9 stycznia próby naprawy i decyzja o wymianie. 16 stycznia proces gwarancyjny jest w toku, 22 stycznia weryfikacja zaakceptowana, przygotowują klimę do wysyłki. 28 stycznia już podobno jest w Warszawie..... Prawie caluśki miesiąc, bez grzania, w zimie. Pechowy ci on, bo i wadliwy pilot i coś w rurkach zatykało i przewód nie taki i zaciekało a teraz nie grzeje i to zimą. Nie będę mówić fachowcom, że takie wyłączenie klimy w lecie, na miesiąc, to dopiero byłaby katastrofa i na wkurzaniu by się nie skończyło. Ale podaję nazwę firmy: GREE.
Narazie zdenerwowawszy się na klimę i tym razem już nawet na Emila, postanowiłam dla odstresowania spędzić dzień w gołębniku, od południa do wieczora. Z rozpaleniem w kominku, zagrzaniem wrzątku na herbatę i zupę i oglądaniem na YouTube survival i bushcraft. Tam dalej jest cudnie i nastrojowo, nie chce się gadać i pisać, tylko czuć i podziwiać. Stąd tyle zdjęć, bo każde znaczy więcej niż tysiąc słów.
Nadal nic w sprawie reklamacji klimy, w ramach odstresowania jedziemy 10 stycznia na basen przy hali sportowej. Narazie rekonesans bo dopiero niedawno otwarty. To MOSIR Mielec. W zeszłym tygodniu baseny a w tym SPA. Spodobało nam się to tak, że będziemy zimą tam się pluskać i wygrzewać i dwa razy w tygodniu. Raz na basenach a raz na SPA - sauna fińska (sucha) 90°, sauna turecka parowa, sauna infrared, jacuzzi, 2 balie do schłodzenia, prysznic do schłodzenia oraz wiadro bosmana, leżaki do odpoczynku po saunowaniu
I spacery z psem, czasem południowe a czasem wieczorne. Zwłaszcza jeden taki, południowy i słoneczny, długi bo z aparatem. A nazajutrz też długi, wieczorny, urokliwy bo we mgle.
29 stycznia moje cokwartalne spotkanie w Boguchwale, miłe i serdeczne, atrakcyjne finansowo ale stresujące bo cała dniówka na obcasach, od czego dawno odwykłam.
A klimy jak nie ma, tak nie mam. By nie kląć, chociaż i nie za bardzo umiem, jadę znowu na działkę. Plany prawie żadne ale pogoda ma być przyjemna. Może tylko rozpalić ogień i odreagować rozglądając się dookoła? A jednak nie usiedzę, przygotowałam grządkę od południa za domkiem bo tam najcieplej. I poukładałam płyty z werandy w miejscach docelowych, narazie bez wkopywania. Popiłowałam trochę gałęzi i uprzątnęłam miejsce pod kompostownik. Ogień był mały bo ciepło, temp 13 st.
Klima wymieniona i działa!!! Czego się cieszysz głupia? ( na melodię: "czego się boisz głupia " Jana Kaczmarka). Trwało to ponad miesiąc, od 30 grudnia do 31 stycznia.