środa, 30 września 2020

Pierwsze dni jesieni

Czas przejścia z lata w jesień spędziłam na skraju. W planie zadbanie o zachodnią ścianę, która jest najbardziej narażona na wiatry, deszcze, śniegi i tam najszybciej niszczy się drewno.

Ale to dopiero w poniedziałek, wcześniej wyprawy do lasów na grzyby. W pierwszy dzień tylko sitarki i kołpaki, takie pośledniejsze grzyby typu jeden widelec. I na szczęście dwie kanie na obiad.

Dopiero w drugim dniu ciut lepiej bo i trzy borowiki i kilka podgrzybków. No i dwa rydze, pierwsze tutaj od kilkunastu lat, które zaraz usmażyłam na masełku 


W poniedziałek planowane roboty czyli czyszczenie z żywicy, przecieranie papierem ściernym nierówności i malowanie zachodniej ściany. Najpierw okiennicę a potem ścianę. 

Gdy okiennice zamknięte to nie ma mnie w chatcie, gdy zasłonki zasłonięte to nie przyjmuję a gdy odsunięte to jestem i przyjmuję.

Wróciłam na dzień do wirtualnego świata i Przyjaciółka wspomniała mi o wywiadzie naszej Moni. Popędziłam na YouTube i ...

Jestem zachwycona, że Moni tak pięknie wygląda, tak wspaniale się czuje, taka jest szczęśliwa, radosna, spełniona. Byłam jej pilną uczennicą ale nasze drogi się rozeszły. A mimo to, chociaż obrała drogę diametralnie różną od mojej, nadal wiem o czym mówi. I choć "kocham Cię" mówione do siebie to nadal nie moje klimaty ale już "masz we mnie oparcie, wspieram cię, jestem po twojej stronie, dasz radę" ... tak często do siebie mówię.  

Własnie mija 18 lat mojej emerytury, można rzec że już jest pełnoletnia. Jaka byłam jeszcze młoda, szczupła, piękna i mądra u jej początków!!! 
Ten nowy blogger dziki i nieobeznany. Po co psuć co dobre to moje ostatnie motto. I w banku zmiany i w FB zmiany i w blogerze zmiany.... 

36 komentarzy:

  1. Krysiu, to prawda, wszędzie zmiany i to tak się złożyło, że praktycznie w jednym czasie... ale damy radę, ogarniemy. Chociaż uważam, że ,,lepsze wrogiem dobrego,, :/
    Ty tak sama chattę sobie szlifujesz, malujesz i skaczesz po drabinie ???
    Grzybki piękne, nie znam tych pierwszych, u mnie wiedza o grzybach skromna, zbieram tylko te najpopularniejsze :)) A dziś właśnie na obiad sosik grzybowy (prawdziwki i podgrzybki) z ziemniakami :)))
    Pozdrawiam Cię serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agness, Wy dacie radę ale my 70+ ledwo nadążamy, zadyszka i dyskomfort. Co by komu przeszkadzało, żeby był wybór. Sama czyszczę i maluję ale po drabinie stąpam roztropnie i uważnie, żadne tam skakanie. Grzyby najlepiej zbierać z kimś kto się zna, potem iść do niego, przyrządzić z nim i z nim jeść. Wtedy to się utrwala.

      Usuń
  2. Też lubię różne prace przy chatce, wykonuję je sama, a potem z zadowoleniem patrzę na efekty:-) a Ty, Krystynko, uważaj podwójnie, bo kontuzje trzymają się Ciebie, stabilnie stawiaj drabinę; zajrzeliśmy do lasu koło Ożanny, były kołpaki, ale ja byłam niepewna, czy to na pewno one, więc zostawiałam, i jeden borowik, robaczywy; mam nadzieję, że po tym ochłodzeniu i deszczach las nas obdaruje swoimi darami, już narobiłaś mi smaku rydzami, a u nas lasy nimi stoją; lasy koło Ciebie przepiękne, jasne, z poduchami mchów, tylko spacerować, szukać, no i focić:-) też rozgryzam bloggera, np. nie wiem jeszcze, gdzie mogę poprawiać wpis po opublikowaniu:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, jeśli mogę podpowiedzieć, to jeśli chcesz poprawić tekst, to po prostu klikasz na konkretny post na bloggerze, zmieniasz co potrzebujesz i tam jest na górze, z prawej strony, takie oczko z napisem ,,podgląd,, na to klikasz i tam jest ,,zapisz,, klikasz i gotowe :)

      Usuń
    2. Właśnie to zadowolenie i satysfakcja sprawiają, że mi się chce i że mogę. Choć nadal sama robię prace przy chatcie ale od pewnego czasu tylko wtedy, gdy w pobliżu jest ktoś w zasięgu głosu. Kołpaków mnóstwo ale ja ich nie zbieram dużo, chociaż są dobre i do marynaty i do duszenia z cebulką na maśle. Zbieram je tylko wtedy, gdy na powrocie koszyk pustawy. Rydzy u nas nigdy nie było dopiero w tym roku znaleźliśmy po kilka, może zagoszczą na dlużej, wszystko się zmienia, może tym razem na pozytywnie. Te poduchy urocze, też czasem przyniosę jedną by położyć ją obok pni młodziutkich iglaków. Ja mam więcej niewiadomych w nowej szacie blogera, stąd w dzisiejszym takie przerwy między tekstem a zdjęciami.

      Usuń
    3. Agness, mnie też ta rada się przyda i dobrze wiedzieć, do kogo się zwrócić w razie wątpliwości czy niewiedzy.

      Usuń
    4. Skorzystałam, dodałam, zaktualizowałam i jest ok. Ale dlaczego wcześniej gdy chciałam zaktualizować post, wyskakiwała mi ramka, że może zaktualizować ale z nową datą?

      Usuń
    5. Zauważyłam, że każda poprawka przenosi post na początek listy czytelniczej:-)

      Usuń
    6. A z jaka datą? poprzednią czy aktualną?

      Usuń
    7. Z czasem, w którym robiłaś poprawkę:-) zauważyłam to właśnie u Ciebie, bo byłaś przedtem za Anią z Kosmosu w ogrodzie, a teraz pojawiłaś się na początku:-)

      Usuń
    8. No to teraz zupełnie popieprzone, strach poprawiać. A jak poprawię sprzed dwóch lat to wyjdzie na początek listy? Przedtem było dobrze, logicznie, czytelnie a teraz ni hu, hu.
      Maryś, ja już nie nadążam, nie potrzebuję, czuję się odrzucona przez świat wirtualny. Czasem jak mnie splin dopadnie to mniemam, że ten korona-wirus jest po to, by wyeliminować niekumatych, zepchnąć ich w tę resztkę realu, odciąć od młodych, bo im wystarczy wujek Google a tam hulaj dusza, piekła nie ma.

      Usuń
    9. Tak jak już wcześniej napisałam, uważam, że lepsze jest wrogiem dobrego ;) Wszystkiego trzeba się uczyć od nowa, metodą prób i błędów :/ Wydaje mi się też, że nie wszystko jest jeszcze dopracowane i cały czas udoskonalają. Ja np. mam problem z tym, że nie wyświetla mi się obrazek na zwiastunie z posta, a sam tekst. Wcześniej zawsze był obrazek. Nie mam pojęcia jak to obejść, liczę na to, że w końcu samo zaskoczy ;)

      Usuń
    10. Zaraz zobaczę czy mi się wyświetla obrazek przy zwiastunie. Masz rację, cierpliwości. Coś zaskoczy, z czymś się pogodzimy, coś zaakceptujemy mimo niezadowolenia.

      Usuń
  3. Grzybki piękne, ale ja też nie jestem znawcą.Domek też pięknie odświeżasz i zabezpieczasz. To poważne przedsięwzięcie. Czasami się zastanawiam, dlaczego dla niektórych wypoczynek to czasem ciężka praca, bo przecież my już wypoczywamy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzybki są bardzo fotogeniczne i te jadalne i trujące. Domek zabezpieczam bo mi musi długo służyć i w tych latach, gdy już nie będę miała siły i ochoty go konserwować. Ciężka praca jest wtedy, kiedy z przymusu a jak z wyboru to każda lekka i przyjemna.

      Usuń
  4. Okienny system powiadamiania jest świetny i bardzo czytelny. Ja chyba dzisiaj wybiorę się do lasu sprawdzić czy są grzybki czy nie ma. Rydzów trochę zazdroszczę, bo u nas ich nie ma. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, jest czas na gości i jest czas na bycie samemu i trzeba to asertywnie komunikować. Do lasu wybieramy się jutro całą gromadą rodzinną, będzie obiad z grzybów, reszta do suszenia. A to moje pierwsze dwa rydze w tych lasach od lat, sama sobie zazdroszczę.

      Usuń
  5. Bardzo lubię zbierać i jeść grzyby.
    Masz przepiękne zasłonki w oknach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja, lubię zbierać, smażyć, jeść, suszyć, mrozić. Marynować najmniej.
      Mnie tez się podobają, to płótno z osłony plażowego grajdołka sprzed 15 lat. Jedna osłona wystarczyła na 5 niezadługich zasłonek.

      Usuń
  6. Śliczny domeczek :). Nie znam się na rydzach, ale takie podobne coś spotykam w lasach, muszę trochę zebrać i popytać czy to aby nie rydze właśnie, bo zjeść to bym chętnie zjadła, bo lubię, tylko żeby to nie był mój ostatni posiłek... Gratuluję pełnoletności! Ja dopiero się przymierzam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rydz ma niewiele podobnych trujących, tylko wełnianka i rydz z białym mleczkiem wiec warto zbierać bo smak mają nieprawdopodobny. To szczęsny czas chociaż wbrew przekonaniom na nic nie ma czasu.

      Usuń
  7. Rydze! Nie jadłam od dzieciństwa. Ale prawdziwków za to u nas w bród. Moja mama znalazła jednego dnia 53. Wszystkie wsadziła do słoiczków, będą na zimę. Ta sygnalizacja okiennicami i zasłonami mnie zaskoczyła. Proste i jasne ;) A zasłony też mi się podobają bardzo. Poszukam, może gdzieś znajdę taką tęczę. Na zimę rozjaśni dom.
    I bardzo mi się spodobały te przytulone drzewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rydze to u nas rzadkość niebywała może dlatego tak wyjątkowo smakują. Ale dla mnie borowiki najszlachetniejsze, niezastąpione na Wigilię.
      Ta sygnalizacja wynika z potrzeby ale rzeczywiście, nawet bez objaśniania jest czytelna.
      To cienkie płócienko, taki jakby batyst ale szanowane służy mi już prawie 15 lat. Bawi i uciesza.
      Te drzewa stoją nad wejściem do potoka i są, oprócz lisków i w drzewie stałym lejtmotywem moich zdjęć.

      Usuń
  8. Zmiany to nieodzowny element istnienia,to jedyne co jest pewne, właśnie zmiany. Fakt trudno się czasem je akceptuje, ale akceptacja i adaptacja są gwarantem przetrwania. Wierzę, że przejdziesz przez te niedogodności.
    Uwielbiam kanie w panierce, są przepyszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejdę Mario, bo nie ma innego wyjścia. I to nie to, że nie akceptuję ale nie mam wiedzy i umiejętności by te zmiany, wprowadzane przez młodych, ogarnąć.
      Mało jest smakołyków lepszych niż kanie w panierce smażone ma masełku.

      Usuń
  9. I znowu weszłam w świat blogera. Mam nadzieję, że na dłużej, choć zbytnio nie przywiązuję się do tej myśli. Odwiedzam niewielką ilość blogów, bo i czasu na to serfowanie po internecie mam niewiele. Jednak musiałam zajrzeć do Ciebie, a tu widzę, że grzybków dostatek i roboty malarskie w trakcie. A swoją drogą to świetne, że masz znaki dla znajomych z tymi okiennicami, zasłonkami..! Ja dopiero 4 lata na emeryturze:)) Nie widzę tych 18-stu u siebie, choć, kto wie? Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie narazie bawi i mi się chce, chociaż to już 8 lat pisania. Niby niewiele się dzieje ale jak tu zaglądnę wstecz dopiero widać ile tu nadziałałam, czasem lepiej a czasem gorzej. Ale takie to już kłopoty i radości właścicielki nieruchomości.
      Na emeryturze czas pędzi jak szalony, lata jak miesiące, miesiące jak dni.

      Usuń
  10. Zbieram grzyby i wydawało mi się, że znam dobrze, ale kołpaków nie znam. Aż musiałam sprawdzić i chyba u nas nie ma, albo jeśli są to bardzo rzadkie. A na Kaszubach w tym roku kiepsko bardzo z grzybami. W mojej okolicy kompletnie nic. Może teraz się coś pokazało, ale teraz to mnie tam nie ma. Ale jakie luksusowe warunki mają grzyby w twoim koszyku, dywanik z mchu.
    Te twoje znaki firankowe to prawie jak w konspiracji, za okupacji. Niezły pomysł.
    Ty malujesz, ja układałam drzewo, nie, nie tak pięknie jak u ciebie, ale jest dobrze. Bardzo się cieszę, że udało mi się: 1. zorganizować człowieka do ścięcia, a to niełatwa sprawa, bo sosna wielka (sucha była, drzewa chorują, już od paru lat) a potem sprawa jeszcze trudniejsza, bo kto to teraz porąbie? Na szczęście i to się udało. Drewutnia pełna i pod domem reszta. Można palić. :)
    Jak na razie jesień u nas na północy przepiękna, ostatnie 2 tygodnie spędziłam w lesie, było cudnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kołpaki, chochółki, płachetki - tak je u nas nazywają. Jak nie ma grzybów w lesie to staram się nie wracać z pustym koszykiem, przynoszę szyszki, korę, poduchę mchu .... Drzewo muszę układać dokładnie bo układam je przy ścianie ale nie mam ograniczników z boków i każda niestaranność grozi powypadaniem drewna, kiedy pierwszy raz układałam po kilku dniach wszystko zwaliło sie na kupę. Taki zapas jak pełna drewutnia działa na mnie niezwykle kojąco. Teraz mam przerwę ale będzie jeszcze złota polska jesień.

      Usuń
  11. Najbardziej pracochłonne jest przygotowanie do malowania, potem machanie pędzlem to już przyjemność (przynajmniej dla mnie). Miło jest myśleć, że chatta zabezpieczona na kilka ładnych lat. U nas grzyby się chyba skończyły, a wcale nie było ich dużo w tym sezonie. Kołpaków nie znam, rydze u nas to wielka rzadkość ale ciągle rosną kanie. Znów zjadłam ich zbyt dużo :-(. Moa emerytura też długa, a dziś dostałam taki dowcipek : jak się nazywa osoba, która lubi poniedziałki ? EMERYT ! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to szlifowanie, omiatanie, czasem zmycie na wilgotno jest najgorsze, bo z każdym etapem ściana brzydsza. Dopiero po pomalowaniu wiadomo, że warto było. Niestety na dwa lata trzeba powtórzyć bo to nowe drewno, ciągle jeszcze impregnat wsiąka. Ach te kanie, kuszą by je zerwać a przejeść trudno. Rydze znalazłam po raz pierwsze tutaj, kołpaków jest sporo ale szybko robaczywieją.
      Na emeryturze ledwo wiem kiedy jaki dzień tygodnia, najczęściej lokalizuję niedzielę.

      Usuń
  12. Kochana
    Pracuś z Ciebie, widocznie zdrówko jest i dobrze🥰
    Grzybów u nas brak, nie jadłam dawno, bo dieta, a tak uwielbiałam!
    Emerytury ja nie doczekam, przynajmniej tej na papierku, bo brak lat, a teraz problemy z ZUS-em!
    Pozdrowionek zostawiam moc na kolejne miłe jesienne dni🍁🍂🌻🌞😄☕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morgano, aż mnie zadziwiłaś, ze można mnie wziąć za pracusia, przymierzałam się do tej roboty całe lato a to raptem kilkanaście mkw powierzchni ściany.
      Grzybów w tym roku niewiele, mnie tez nie służą za bardzo ale je stosuję jako dodatek do jesiennych zup czy sosów.
      Nie jest to sprawiedliwe, że pracując można się nie dosłużyć emerytury, trudno to pojąć ale wiem, co potrafi ZUS i NFZ.
      Serdeczności ślę gorące na zimne październikowe dni.

      Usuń