wtorek, 17 grudnia 2019

Szybki, przedświąteczny wypad


Gdyby nie kominek w chatcie, chyba bym się nie wybrała na skraj, gdy pogoda niepewna, chłód wokół a w mieszkaniu przytulnie i przedświątecznie. Bo w taki późnojesienny czas jestem sobie niewymownie wdzięczna za zrealizowanie pomysłu połączenia kuchni z livingiem który ja nazywam gabinetem. Tu wszystko mam w zasięgu wzroku i wszystko mam co potrzeba do wygodnego i komfortowego życia.

Ale do Świąt jeszcze prawie dwa tygodnie, ile można trwać w wygodzie i luksusie? Więc wygarniam z lodówki jedzenie, biorę trzy bidony wody i hajda na skraj, do chatty, do ognia.
Po drodze mam sprawy do załatwienia: wymienić opony na zimowe, umówić się do okulisty, dać telefon do naprawy, zatankować. Tam kolejka, tu terminy na po połowie 2010 roku, telefon trzeba zostawić do naprawy, tylko zatankować się udało.
Na skraju jestem sobie niewymownie wdzięczna za zrealizowanie pomysłu wybudowania komina i podłączenia kominka, za powiększenie tarasu i za zamontowanie dodatkowego, małego okna w izbie. Te trzy zrealizowane marzenia sprawiają, że chatta jest jakby całoroczna chociaż w porywach i przyzywa mnie o każdej porze roku.

Jedzenie przygotowane na ogniu z palonego drewna smakuje inaczej, lepiej. Że smażone na patelni to oczywiste, jajecznica, rybka, żeberka .... Ale, i to dziwne, i te gotowane w garnkach też są smaczniejsze.

Ale nie tylko gotowałam, czytałam i paliłam w piecu, były też spacery. Dalekie i bliskie, solo i w duecie, w dzień i o zmroku ....

Wcześnie tu zapada zmierzch i zmrok ale zawsze jest coś radosnego do robienia!

Wróciłam w sam raz na jarmark bożenarodzeniowy w Moim miasteczku, w trzecią niedzielę Adwentu. Zapomniałam zabrać aparatu i nawet w połowie drogi zamierzałam się wrócić po niego ale tak jakoś pomyślałam, że nie warto. Ponieważ pogoda nie sprzyjała, szczególnie silny wiatr, jarmark odbył się w hali, nie na zewnątrz. Było za ciasno, za gorąco, za głośno, za tłoczno i w końcu wyszłam nic nie kupując. Ale za to jaki magiczny, groźny, cudny zaczynał się zachód! Więc szybko popędziłam do mieszkania, aż do zadyszki, chapnęłam aparat i fotografowałam, fociłam az bateria wysiadła.

Od poniedziałku zaczynam przygotowanie kulinarne świat. Najpierw to co da się zamrozić bez uszczerbku dla smaku. Więc farsz mięsny do krokietów, do uszek z borowikami, do pierogów z kapustą i grzybami. Potem kapusta wigilijna. I lepienie uszek, misternych i biżuteryjnych. Bo w tym roku troszkę pomagała mi Magda Gessler, ten luz, ten hiszpański temperament, te sekrety wieloletniego kucharzenia. Wkładałam cebulę do gotowania grzybów by otworzyć ich smak, studzę smażoną na maśle cebulkę by uszka były soczyste, sporo masła i szczypta cukru dla przekory, ciasto na uszka tylko mąka, sól i woda pokojowa, żaden wrzątek, żadnych jajek, żaden olej, uderzam o stolnicę by wbić powietrze, przykrywam gorącą miską ....
I moje ulubione: wzmacnia smak ale nie jest bohaterem
Bo potem, już w domu rodzinnym będzie robienie śledzi z cebulką, barszczu z prawdziwków, pierogów z kapustą i grzybami, pierożków z suszonymi śliwkami, kompotu z suszu .... Bo słodkie i pierogi ruskie zamawiamy, mamy sprawdzone, domowe, smakowite źródło.  
I oczywiście, jak co roku,  czytam "Wieści" Whartona, gdy On w starym, kamiennym młynie, wyczarowuje ducha świąt, w trudnym dla rodziny czasie.
To prezent od córeńki z grudnia zeszłego roku ale dopiero teraz je wyciągnęłam z szuflady, ubrałam i cudnie się w cieple czują moje stopy bo to skarpety nie do chodzenia tylko do nacieszania się w łóżeczku. 

32 komentarze:

  1. Ja niezmiennie podziwiam chattę, stworzyłaś sobie cudne miejsce. I zgodzę się z tym gotowaniem, zupa gotowana na kuchni drzewnej u mojej mamy smakuje inaczej. Herbata też. Coś jest w ogniu...
    Cebula do grzybów...spróbujemy ;)
    Chwilowo zaniemogłam, ale święta to fajny czas. Jednak ;)
    Tylko Opowieść podręcznej to straszna książka jest, nie świąteczna wcale. Nie dałam rady przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą Aniu, stworzyłam choć nie jestem stwórcą, tylko twórcą.
      Często stawiam na tej płytce piecyka herbatę z malinami, kawkę z prądem, grzane piwo czy wino typu grzaniec i gdy tak wolno naciągają to przed smakiem kroczy zapach i to jest ta magia.
      Zdrowia życzę bo jak mądrze pisał Pan Jan: Ślachetne zdrowie, nik się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz"
      Straszna i duszna ale ją czasem czytam dla kontrastu a nie dla złowieszczenia.

      Usuń
  2. Sama , ale nie sa,otma. Moze co chce, kiedy chce, jak chce, a najważniejsze, że chce. Każdy sposób jest dobry na dobre spedzenie czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama to los, samotna to wybór a jest jeszcze osamotnienie to jest najgorsze bo pożera duszę. I tu ilość ludzi wokół nie ma znaczenia.
      Hej! zawsze coś radosnego do zrobienia

      Usuń
  3. Właśnie przygoniło mnie do mojej chatki, temperatura wariacka 14 stopni na plusie, tylko wieje za mocno, bo wędzą się wędliny, ale mam czas do wieczora; pod kuchnią też zapaliłam, gotują się grzyby, chatka otwarta na oścież, istna wiosna:-) dzielimy się z teściową robotą, ona uszka, ja pierogi różniste, wigilia u nas; byłam na grządkach, szpinak zieleni się soczyście, jarmuż takoż, ziemia wilgotna, że wiosny mi się zachciało; rodzina zasmarkana, od dzieci do dorosłych, żebym tylko ja do świąt wytrzymała:-) widzę, że przy książce notatnik, i długopis, robisz zapiski? wynotowujesz złote myśli? jejku, cebula do grzybów, by otworzyć ich smak, cebulka studzona w maśle na soczystość, a to ci dopiero pomysły, może i coś w tym jest:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś tam w marzeniach majaczy mi wędzarnia ale na to trzeba sporo produktów i wielką rodzinkę. Więc chyba nie w tym życiu ale marzyć wolno, bo to nawet nie ten smak ale ten zapach. U mnie wigilia podzielona ale na wesoło i radośnie. A ja gotuję, smażę, siekam, duszę, mieszam, doprawiam, wyrabiam, lepię ... Pogoda szalona, trawa zielona i reszta też. Krzewy pączkują, krety ryja, fiołki kwitną.
      Zdrowia życzę bo to najważniejsze!
      Ten notatnik a właściwe karteczki to nie dla cytatów, to dla pamięci. Co w planie do zrobienia, co do przemyślenia, co do zapamiętania... Bo nagle, wcale nie na temat, wcale nie wprost, coś się przypomina, coś otwiera i by nie umknęło to zapisuję.
      Marysiu. coś starego, znanego, tradycyjnego, rodzinnego - ale też i coś nowego!!

      Usuń
  4. Zachwycam sie piecyko-kominkiem w Twojej chacie - jego funkcjonalnoscią oraz urodą.Jego blask oświetla pięknie wnetrze chatty i dodaje jej tajemniczego uroku.
    "Opowieśc podręcznej" czytałam parę lat temu. Mocna rzecz. Niezapomniana. tez tak jak Maria zauważam, że chyba notatki robisz z lektury? Fajnie!
    "Wieści" Whartona też kiedyś po wielekroc czytałam. W ogóle Wharton swego czasu był moim ulubionym pisarzem.
    Smakowicie brzmia opisy przygotowań Twych światecznych farszów.Ja robię tylko jeden rodzaj pierogów zwanych "grzybowikami"- smazonych a nei gotowanych, z grzybami leśnymi z cebulką. Moje ulubione, wytęsknione, pycha!Świąt sobie bez nich nie wyobrażam.Zjadam ich zawsze mnóstwo nie przejmując się żadnymi dietami.
    Ściskam Cie serdecznie, Krystynko i duzo zyczliwych myśli Ci zasyłam w ten przedświąteczny czas!:-)☺♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez się nim zachwycam, na tak małej powierzchni (izba wielofunkcyjna ma niecałe 15 m kw) jest i piecykiem i kuchenką i podgrzewaczem i telewizją i zwierzakiem pożerającym drewno, wymagającym ciągłego dokarmiania.
      Napisałam do Marysi, to raczej notatki bardziej dla pamięci niż z lektury.
      Uwielbiam Whartona te budowlane, "Dom na Sekwanie", "Rubio", "Werniks", "Opowieści z Moulin du Bruit"
      Kiedyś w mojej rodzinie w wigilię był tylko barszcz grzybowy z borowików, kapusta z grzybami leśnymi, pierogi z serem, kapustą, śliwkami, karp i kompot z suszu ale potem dołączyła się rodzinka Córci i doszły barszcz z buraków kiszonych z uszkami z borowików, krokiety, inne ryby, dużo słodkiego. I tak z tych połączonych zrobił się full wypas.
      Przytulam Was czule i w ogóle wszystkiego najlepszego.

      Usuń
  5. Zacznę może od tego że gdy czytałam dzisiejszy Twój wpis i oglądałam zdjęcia uśmiech gościł na moich ustach od samego początku do końca czytania. Fajnie było zobaczyć Twój dom i Twoje miejsce dowodzenia - masz rację jest wszystko co potrzeba i czuć to oglądajac zdjęcia. A chatka...chatka jest tak jak lubię - przytulna, prosta jest las i przyroda i Ty :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wywołać uśmiech na czyjejś twarzy - bezcenne. Ja też lubię, gdy ktoś pokaże kilka zdjęć ze swojego domu, ogródka i okolic bo wtedy łatwo mi sobie wyobrazić tę osobę w jej otoczeniu, centrum dowodzenia jak piszesz. A z wiekiem coraz bardziej lubię i doceniam prostotę.
      Dziękuję za miłe słowa o moim świecie

      Usuń
  6. Jesteś fajna, bardzo fajna. Ciepła, serdeczna i kolorowa.
    Dziękuję, że jesteś... i za to, że taaaka fajna :)





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, to mój blog jest taki, ja nie całkiem taka. Ale blog to afirmacja więc niech podrasowuje rzeczywistość, która czasem skrzeczy.

      Usuń
  7. O jak ja lubię smak potraw przygotowywanych na takim piecyku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest coś magicznego w żywym ogniu i to przenika potrawy.

      Usuń
  8. Krysiu, mam nadzieję, że jesteś zdrowa, by nadal siekać, lepić, piec i smażyć... Ja też to robie, oczywiście, a że jestem z kultury zupy grzybowej, to odpada mi lepienie uszek :-). Do pierogów ZAWSZE dodawałam smażoną na maśle cebulkę i cebulę do grzybów ale inne pomysły pani Gessler pilnie podglądam.
    Krysiu, życzę Ci wspaniałych Świąt i wielu wyjazdów do ulubionej chatty, w której bardzo lubię z Tobą bywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była mała choroba więc i uciekła precz gdy się zabrałam za pichcenie. Ja tez z kultury barszczu grzybowego ale moja wnuki barszcz czerwony i uszka, tylko z borowikami i cebulką więc by wyręczyć córcię ulepiłam uszka z pół kilograma mąki. Dużo potraw robię jak Pani M ale u niej podoba mi się ten luzik.
      Aniu, i Tobie życzę radosnych, pogodnych i szczęśliwych nie tylko świąt ale wszystkich dni. Ja tez lubię u Ciebie bywać i w ogrodzie i na pokojach ale Ty coś ostatnio rzadko uchylasz drzwi.

      Usuń
    2. Obiecuję poprawę :-))). Córka już mnie opuszcza, więc samotność będę zabijała częstszymi wpisami i częstszymi wizytami u Was. Uściski !

      Usuń
    3. Szkoda, ze Córcia Cię opuszcza ale dobrze, że będziesz więcej pokazywać swojego kosmosu

      Usuń
  9. Uwielbiam Święta w gronie najbliższych i najmilszych i potrawy własne domowe nie kupne. Krysiu a zainspirowałas mnie "innymi pierogami" w Wigilię , moi znajomi są też odważni i jedzą min sushi bądź pierogi z mięsem na Wigilię , czy to wypada? Pięknie tam masz Krysiu a gdyby jeszcze śnieg spadł oh i ah. Życzę Wam zdrowych, spokojnych Świąt pełnych radości i miłości wśród najbliższych :-) Agnieszka Łódź

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, z wiekiem coraz mniej cieszą mnie święta, ulatuje ich magia. Spotykam się z najmilszymi na tyle często, że nie mam potrzeby wyczekiwania na spotkania świąteczne. Pierogi tradycyjne: ruskie, z kapustą i grzybami, z suszonymi śliwkami, żadnych dziwów. Oddałabym wszystkie prezenty za śnieg w Święta ale cóż, nikt nie robi takich zamianek.
      I Tobie życzę radosnych i szczęśliwych Świąt, pełnych magii i ducha, dostatku i czułości.

      Usuń
  10. Krysiu jak fajnie Cię widzieć..Spokoj dla calej Twej radziny..i wszelkiego dobra!!!:)
    Ale bym Cię wyściskałą osobiście:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie widzisz, to moja znajoma tupta ze mną po okolicy i dała się złapać w obiektyw okutana zimowo.
      Dziękuję za życzenia Patko, może kiedyś uda się spotkać i wyściskać za wszystkie czasy. I Tobie łaskawych i pogodnych świąt życzę.
      Czy już coraz lepiej? Czy już z górki?

      Usuń
  11. Udanych, radosnych, miłości pełnych Świąt Bożego Narodzenia życzę:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdrowych i wesołych Świąt życzy Ataner.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozdrawiam poświąteczne bardzo serdecznie 🎄🎄💖💖😀🍵

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię ten poświąteczny czas, leniwy, refleksyjny i pełen kulinarnych pozostałości.

      Usuń
  14. Dużo zdrowia i pomyślności oraz szczęśliwego NOWEGO ROKU życzy Ataner.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wzajemnie Renatko, szczęścia i zdrowia bo jak mówią, na Titanicu wszyscy zdrowi byli ale nie mieli szczęścia.

      Usuń
  15. Bardzo ciekawie napisane. Liczę na więcej.

    OdpowiedzUsuń