piątek, 15 marca 2019

Dwie pory roku w trzy dni

Pojechałam z zamiarem przygotowania działki do wiosny ale silne porywy wiatru przez cały weekend, deszcz i mróz i krupa śniegowa uniemożliwiły mi prace w terenie. No bo jak tu wsadzić te zakupione, delikatne niebożątka w taką zmrożoną ziemię, w takie niskie temperatury?

W chatcie sporo do sprzątania po wymianie okien ale narazie pozbierałam folię i dywaniki z mebli, pobieżnie i z grubsza pozamiatałam trociny, odkurzyłam, zmyłam na mokro co w zasięgu rąk i wzroku. I ugotowałam to, co sobie zamówili spodziewani goście czyli żur zalewajka na wędzonym boczku z jajkami, ziemniaczkami, grzybami. To niekłopotliwi, serdeczni goście, rewanż po gościnie na wsi.

W nocy obudziła mnie burza i nie byłam nawet zaskoczona, bo wieczór był kolorowy i ognisty, zapowiadał niespodzianki. Nazajutrz zamierzałam pograbić i wsiać wczesne nasionka ale rano obudziła mnie biel i chociaż śniegu nie było dużo, dopiero w południe puściło całkiem. Ale pobieliłam pnie wapnem więc dzień nie był stracony.

Na zewnątrz śnieg, grad, deszcz i wiatr, damski wiatr bo duje i piździ, taki cyclon. A na płycie piecyka, na tacce alu lub na patelni podpiekam różne takie zapiekanki na bazie ziemniaczków, makaronu, chleba. Albo jabłka. I wszystko popijam ciepłym mlekiem, które zawsze grzeje się z boku piecyka, w biało niebieskim kubasku. Podobno w moim wieku mleko już nie służy ale jeśli mi tak bardzo smakuje?
Oj, ubywało drewna z tarasu w ekspresowym tempie, trzeba by zamówić kilka metrów na przyszłą zimę ale narazie nie mam dobrego miejsca do składowania.

Przez trzy dni pochmurno i słonecznie, zielono i biało, ciepło i mroźnie. Ale w każdą pogodę tu na skraju pięknie i blisko Natury. Jak tu nie lubić drewnianej chatty z kominkiem, jak tu nie lubić życia, tylko siebie lubić niełatwo, trzeba nad tym pracować nieustannie.

28 komentarzy:

  1. U nas, na Podlasiu, tak samo. Za oknem cały czas odgłosy jakby przejeżdżającego pociągu. A taką miałam ochotę na rower. Musze jeszcze poczekać. Chatta twoja jest cudna. Może jeszcze nam potrzeba piecyków, ognia i pieczonych jabłek. Zanim gorączkowość wiosny nas dopadnie. Świat jest tak piękny, jak nasz jego ogląd. A nasz ogląd wynika z nas samych. Świat jest piękny i miły? To znaczy, że i my tacy jesteśmy :-) Miłego, w takie dni, kiedy na dworze zawierucha, piecyk jest przyjazny bardziej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te podmuchy gorsze niż regularna wichura, nas nękają już ponad tydzień. Szkody w mieniu i rozchwianie w psychice, bo Natura sobie poradzi, odpadną co słabsze. Musiałam mieć ogień w chatcie, bez niego to połowa przyjemności, choć zimą trzeba dokładać nawet kilka razy w nocy. Ale pieczone i pieczyste na piecyku nie ma sobie równych a i potrawy dłuuugo dochodzące jak fasola, żołądki czy bigos nabierają tu nowych doznań smakowych.
      A gdy świat jest przykry i gorzki to też my tacy jesteśmy? Kto by chciał taki być!
      Anno, miłego czasu przy ogniu na Podlasiu

      Usuń
  2. Nieustannie Cię podziwiam za niesłabnącą radość z przebywania w chatcie w tak trudnych, właściwie zimowych i mało komfortowych, warunkach ! Jesteś mistrzynią przetrwania :-))). Mimo śniegu widać u Ciebie wiosnę. Cieszę się, że ranniki już kwitną. Moje ( niedawno zakupione) zakwitły marną kępką, ale są ! Samosiejki (z mojego zdjęcia) już przekwitły, a inne w tym roku mają tylko liście. Muszę je przesadzić.
    Przeczytałam wcześniejsze posty. Wspaniale, że remontujesz swoje królestwo, a wyremontowany strych Twoich bliskich jest świetny !
    Uściski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, mnie dużo bardziej dokuczają letnie upały, jam wysokociśnieniowiec i chłody mi nie straszne. Ranniki kwitną, narazie w doniczce wkopanej bo jesienią to były cebuleńki jak pestki jabłka albo mniejsze.
      Sama się dziwię i cieszę, że mi się jeszcze chce. Może własnie ten strych najmilejszych mnie zdopingował!

      Usuń
  3. U nas też szaleństwo pogodowe i wietrzysko. Niby ciepło, prawie 8 stopni, a z nieba krupa śnieżna leci. A zmienia się to błyskawicznie. Ale wyraźnie idzie ku wiośnie.:)))
    Spojrzałam na Twoją zapiekankę na chlebie - moje dzieci tak lubią, tylko mąż kupuje w piekarni ciabattę, ma dosyć silny zapach ziół, jak pizza, ale wyraźnie im to smakuje.:)))
    Jeśli pijesz mleko regularnie i nie masz po nim żadnych dolegliwości, to raczej nie powinno Ci zaszkodzić. Na temat picia mleka przez osoby dorosłe zdania cały czas są podzielone, badania i dyskusje trwają. Sądzę, że uważać muszą głównie osoby z alergią. A mleko jest pyszne.:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie ku wiośnie ale trzy kroki do przodu a dwa w tył.
      Takie przysmaki to ja jem tylko w chatcie i na piecyku, lekko przypalone od spodu i z serem dla wigoru.
      Wiem ze różni różnie piszą i mówią o tym mleku i podejrzewam, że to sprawka reklamy i interesów, dlatego ja piję póki mi nie szkodzi. A jest pyszne chociaż to nie to co prosto od krowy:-) Gadam jak stara baba, dawniej to było mleko, i śmietanę dawało i zsiadłe i masło i maślankę.

      Usuń
  4. Pogoda dokuczliwa, ale wszak dla marca typowa, tyle że rzeczywiscie zawirowania w psychice pobudza.Trzeba sobie z tym jakos radzic. Czymkolwiek - ogniem w piecyku, lekturą, muzyką, sprzątaniem, rozmową, snem, wspomnieniem, wyobrażeniem, planowaniem...Życie bywa dziwne, ale przecież jest jedyne, bezcenne, kolorami naszej wrażliwości malowane.
    Pozdrawiam cie serdecznie, Krystynko z górki pod zachmurzonym na razie niebem!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłód mi nie przeszkadza i deszcz i śnieg ale ten wiatr to już mi niepotrzebny:-)) Ale przywiał ciepło na niedzielę i chwała mu za to. Ty wiesz Olu jak sobie radzić z niepokojami i to robisz i opowiadasz nam i radzisz, hojną jesteś Kobietą.
      Niebo u nas takie same choć zmienne jak wiosna i życie.

      Usuń
  5. To prawda, pogoda ostatnio nie łatwa, wiatr daje popalić, nie wiadomo jak się ubrać. Ale już ptaki koncertują, szpaki, sikory, kosy, dziś widziałam we Wrocławiu ziębę. Ślicznie tam masz, taka hatta daje dużo radości ale wiem że wymaga pracy. Podziwiam Cię, nie masz już zapewne tylu sił co Dzieci Twoje i energii co wnuki, a tak fantastycznie korzystasz z życia. To cudowne.
    Cieszę się z dłuższego dnia i zamierzam za kilka dni świętować pierwotny, słowiański, nowy rok, na pierwszy dzień wiosny. Jeszcze nie wiem jak, ale od zawsze miałam zgrzyt z Sylwestrem i jakoś tak posługiwałam się raczek określeniem "sezon" który się zaczyna wiosną niż rok, zaczynający się w styczniu. Ale zboczyłam z tematu:)Pozdrawiam i życze miłych chwil w Twoim raju. A żurku to ja bym zjadła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna już nie do powstrzymani choć zima jeszcze się sroży ostatkiem sił. Ja nie rozpieszczam chatty, pracuję tylko tyle ile mogę i chcę a reszta leży pokotem i czeka, nawet cierpliwie.
      Też bardziej świętuję i czczę te pogańskie, słowiańskie rytuały przejścia i równonocy, zwłaszcza tu na skraju są naturalne i oczywiste. W pierwszy dzień wiosny wielkie ognisko, w nim spłonie może nie marzanna ale na pewno zebrane okrycia z zabezpieczonych jesienią roślinek.
      Dziękuję za miłe zboczenie :-) A żurek to najprostsze rozgrzewające danie jednogarnkowe, taki z jajem, ziemniakami, wędlina a nawet z chlebem na dodatek. Smacznego Luno!

      Usuń
    2. A czy ja mogę poprosić o przepis na ten Twój żurek, bo przyznam, że nie umiem robić a uwielbiam, to czas się nauczyć.

      Usuń
    3. Luno, nóstwo przepisów znajdziesz w internecie, ja nie mam stałego przepisu, robię z tego co mam pod ręką. Bazą jest wywar na wędzonce ugotowany z marchewką i selerem, zielem angielskim i liściem laurowym. Czasem dodaję ziemniaki pokrojone w kostkę i to jest zalewajka. Całość oczywiście w ostatniej chwili zalewam żurem, by się tylko zagotowało. Czasem zaprawiam śmietaną, często podaję z jajkiem.
      Smacznego!

      Usuń
    4. I oczywiście cała garść suszonych grzybów namoczonych wcześniej w wodzie.

      Usuń
    5. Kurczę, ja jestem noga kulinarna, za to lubię degustację, muszę poczytać. Bo żurek bardzo lubie.

      Usuń
    6. Żurek nie może się nie udać. Pierwszy i drugi będzie może miał inny smak niż kiedyś jadłaś ale powoli dojdziesz do swojego, indywidualnego przepisu.

      Usuń
  6. Pogoda typowo przedwiośniana :D Ostatnie lata to - zima, zima i gorąca, prawie letnia wiosna, bez typowego w naszym klimacie przedwiośnia. W tym roku jest inaczej, tak jak bywało kiedyś ,, w marcu jak w garncu,, :D Ale myślę, że już niedługo pogoda ustabilizuje się i będzie słonecznie i ciepło :D
    Zdjęcia przyrody cudne, a i w Twojej chattce tak niezwykle sielsko i przytulnie, że z przyjemnością ogromną się tu zagląda.
    Pozdrawiam ciepło i wiosennie, Agness <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaprysy wiosny mnie nie dziwią, w życiu już widziałam śnieg w maju i kąpiel w rzece jeszcze przed Wielkanocą. Takie siłowanie, zima nie odchodzi bez walki. Ja też lubię swoją chattę za przytulność i widoki z okien, chociaż czasem i ona sprawia mi kłopoty, zwłaszcza gdy ją splądruje jakiś wandal.
      Pozdrawiam Cię Agnes słonecznie i wietrznie.

      Usuń
  7. Ha! przyroda płata nam figle i miesza szyki:-) choć w sobotę zawzięłam się i w tym wietrze przygotowałam grządkę i wysiałam szczypiorek, a także zielony groszek:-) wichura znowu przydała nam roboty, złamana grusza, mnóstwo gałęzi, a i chatce przydałoby się jakieś małe sprzątanie, nie mówiąc ile zajęć koło domu; widać wiosna tak na nas działa, że nie możemy oprzeć się i sadzonkom, i nasionkom, i grzebaniu w ziemi ... żurek mi przypomniałaś, a mam w lodówce domowy zakwas i boczek zamrożony, będzie dziś żurek:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczypiorek mam wieloletni to chyba siedmiolatka, dudki ma grubsze i delikatniejsze. Groszek mi się nie udaje ale i tak posieję pół grządki albo sypnę wzdłuż ogrodzenia. W czasie wichury obłamują sie te słabsze, tak sobie tłumaczę straty i szybko się z nimi oswajam. Nie ma jak żurek czy barszcz na zimne, wietrzne dni, z dodatkiem grzybków, wędzonki, jajka, ziemniaków, chleba ... Smacznego Mario!

      Usuń
  8. Przyszłam się ogrzać w Twojej chatce pełnej życia. Na żurek...owszem bym się wprosiła:-)
    Mleka nie lubię... od zawsze, brrrr. Pozdrawiam wiosennie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam, chatta pojemna i życzliwa, chociaż i solo jest tu miło bardzo. Żurku zawsze gotuje się więcej a w razie gości po prostu dolewa się mleka i wdrabia chleb. Ja bez mleka ani rusz, życie na biało.
      Serdeczności Dag

      Usuń
  9. No właśnie jak tu nie lubić drewnianej chatki i Twoich opisów o niej:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się nie lubić takiej chatty starej, drewnianej, ciepłej i podszytej wiatrem.

      Usuń
    2. własnej kochanej pielęgnowanej.....co tam wiatr jak Twoja dusza tam odpoczywa i hula z wiatrem:)

      Usuń
    3. Oj hula, hulla babula czasem z wiatrem a czasem i pod wiatr!

      Usuń
  10. Krysiu,człowiek jak poczuje zapach ziemi po zimie,dostaje ochoty do wszelakich prac ,szczególnie na działce::))W tej chacie Twojej jest wszystko☺ Tylko pogoda ....i człowiek cały szczęśliwy.Ja dzisiaj posiałam sałatkę,koperek,rzodkiewkę i kwiaty na rozsadę::))wszystko mam w inspektach ,to przymrozek nie zniszczy ...☺ Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysia napisała: "Pogrzebałam w ziemi, zmarzłam i już byłam szczęśliwsza:-)" i ja się pod tym podpisuję rękami i nogami. Jak się zanurzy ręce w Ziemi to wszelkie troski znikają. Może nie na zawsze ale i to dobre. Nie mam narazie inspektu ale dopiero co wymieniłam okna więc już niedługo będzie i inspekt.

      Usuń
  11. Bardzo ciekawy i interesujący post. Czekam na więcej i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń