Od dawna spędziłam cały dzień i noc i ranek w gołębniku. Bo od kiedy mam działkę i domek, gołębnik niestety odszedł na dalszy plan. Wpadam tam czasem na godzinką lub dwie ale tak na dłużej to dopiero w ten piątek.
Rozpaliłam w piecyku drobnymi draskami a potem pocięłam piłką suche drewno z magazynku. Było tego sporo ale drewno suche spalało sie szybko. Szybko też nagrzał się gołębnik z 10 stopni do 15 a ja popracowałam troszkę w gołębniku i na balkonie przy gołębniku. I oczywiście pofociłam troszkę.





Widzę, że masz jakieś zapędy na survival. Do rozsądku nie trzeba Cię już chyba przekonywać. Przerabiałem to lata temu. Najciekawsze doświadczenie, to załatwianie spraw w sławojce przy minus 10 stopni na polu.
OdpowiedzUsuń