środa, 8 kwietnia 2020

Na balkonie

"Zostań w domu" - wszędzie takie hasło. W domu zostać łatwo, masz podwórko, przedogródek, działeczkę większą lub mniejszą, balkony, werandy, tarasy .... Ale mieszkanie to nie dom i nie ma hasła: " Zostań w mieszkaniu". Więc może można wyjść z mieszkania, oczywiście solo lub w parach tylko my się zrobiliśmy jacyś tacy bojący, że uprzedzamy jeszcze nieistniejące obostrzenia? Wiem, wiem, że to taki skrót myślowy ale mieszańcom małych mieszkanek dużo trudniej w nich zostać
Daliśmy się zastraszyć w imię altruizmu i empatii. Myśl o innych, nie zarażaj - to miłe sercu, szlachetne  hasła ale ..... te miłe, szlachetne uczynki też robię dla siebie, dla mojego Ego, daję to znaczy mam dostatek, jestem hojna, szczodra. Troszczę się o innych więc jestem humanitarna, empatyczna, miłosierna, ofiarna, po prostu dobra. A jak jeszcze zdarzy się pochwalić tymi dobrymi uczynkami publicznie to pełnia szczęścia. A media zacierają raczki i dmą w trąby pokazując jako bohaterów ludzi którzy są zwyczajnie, normalnie dobrzy. Staniało nam bohaterstwo.
Tego wirusa zwalczymy sami, swoją dobrocią i mądrością a nie bohaterstwem byle nam tylko władza nie przeszkadzała sprzecznymi zarządzeniami i bardziej się zajęła majowymi maturami niż majowymi wyborami.
Podpisy są takie: "Mama powiedziała, weź ze sobą tylko najbardziej wartościowe" i "Zdrowe nawyki higieniczne, myj ręce, zęby, dezynfekuj, noś maseczkę ....". To ironiczne komentarze do naszych  przepisów, my martwimy się o setki gdy w tym samym czasie, niedaleko nas, na wspólnej Ziemi, cicho umierają tysiące i miliony naszych bliźnich. Czyżby altruizm i empatia działały tylko w granicach ojczyzny? Europy? 
Antagonizuje się i szczuje zdrowych na chorych, młodych na starych, prawicowych na lewicowych, białych na żółtych, chrześcijan na muzułmanów ...
Z moich okien, z prawa i z lewa tylko mury i bloki.
I chociaż to dobrze, że mam balkon i go odgruzowałam po kilku latach nieużywania, bo miałam chattę i działkę i nie miałam już czasu ani ochoty nim się zajmować. Ustawiłam zakupiony lekki, wygodny fotel, odnaleziony w garażu stolik, miękką poduszkę, kwiaty i zioła, fiołki i stokrotki, lampki i kolorowe fyrtaczki. Przysiadam tam co chwilę a to na przedpołudniową kawkę, popołudniowe winko, wieczorne dumanie pod rozgwieżdżonym niebem (choć tego nieba tutaj niewiele). Balkonik ciasny i wąziutki, niecałe 85 cm szerokości, fotelik a właściwie krzesło na środku więc aby podlać roślinki, poskubać listki, przyciąć przekwitłe kwiatki każdorazowo muszę wynosić krzesło do salonu. Widok cały czas ten sam, więc przestawiam, roślinki, świece, wiaderka, doniczki, dobrze że niektóre iglaki przerosły moje piętro. Jak jest słońce czyli do 13 tej jest tu jasno, kolorowo i gorąco ale od 13 tej już szaro i ciemnawo ale przecież jest tu wiatr, śpiew ptaków i fajne powietrze. 
Nie nudzę się, tyle mam zaległych planów i zadań, za dużo by od czegoś zacząć ale prokrastynacja mnie dopada nawet bardziej niż wcześniej. I tak mi dzień za dniem mija między mieszkaniem a balkonem. Może jak się wreszcie tak bardzo wkurzę, posortuję zdjęcia z ostatnich 10 lat ?
Ale po ponad tygodniu wszędzie za ciasno, za duszno a tu końca nie widać ani nawet światełka w tunelu. 
 
     Gdy duszy duszno w szufladzie ciała
     A wokół ciebie tyle ... (?)
     Dopóki dusza jeszcze cała
     Wyłaź z szuflady, wyłaź z szuflady, wyłaź z szuflady
     Przejdź:
     Kingsajz to high, gdzie wszystko naj
     To seks, to luz, to utracony raj
     Kingsajz dla każdego: i ty możesz wielkim być
     Małym nic do tego, mierz wysoko, swoje myśl
Tak jest w szufladzie. 50 m kw przemierzanych codziennie wszerz i wzdłuż, wzdłuż i w poprzek, z prawa w lewo, z kuchni do gabinetu, z łazienki do przedpokoju, z saloniku na stryszek, z balkonu do WC.

Po tygodniu momentami już bzikuję, mam ochotę krzyczeć, wyjść gdzieś daleko, zrobić coś zakazanego czyli normalnego i to mimo zielonych tabletek na uspokojenie. Nie rozumiem i nie mam zgody na niektóre bezsensowne zakazy. Zakaz wstępu do lasów? 17 latek wyprowadzany na spacer przez rodziców? Mogą chodzić tylko dwie osoby w odległości 2 m ale przed sklepami w kolejce do sklepu może stać i kilkanaście osób ..... Jeszcze trochę i nakazem sanepidu założą mi maseczkę szczelną na nos i usta bym nikogo nie zarażała i będzie koniec w majestacie prawa. A swoją drogą to ciekawe. Z powodu koronowirusa życie przenosi się skokiem do wirtualu, zakupy, banki, sprawy urzędowe załatwiane w internecie, zakaz wychodzenia z domów - to nie jest świat dla starych ludzi. Teraz e - Polak, e - Człowiek. Wszędzie aplikacje, uruchom za darmo że potrzebujesz pomocy ale gdzie to instalować jak się ma maleńki telefon na klawisze? I właśnie starzy są najbardziej narażeni na wyeliminowanie wirusem. To nie może być przypadek, to przyspieszona ewolucja, by nie rzec rewolucja. Tylko kto tym steruje? Wolałabym by to była Natura, bo ona choć okrutna sprawiedliwa jest. Ale ona nie działa rewolucyjnie, jest cierpliwa, ma czas, duuuużo czasu. Więc ktokolwiek to jest, ja w odruchu absolutnego buntu i przekory postanawiam:
Po świętach bryknę do chatty, tam samojedna będę się izolować absolutnie, ryjąc w ziemi, sadząc i siejąc by spełnić w/w postanowienie.
Jestem jak ta krowa która dużo ryczy ale mało mleka daje, bo przecież siedzę zamknięta w tym mieszkaniu, wychodzę do śmietnika i do sklepu dwa razy w tygodniu, nie pojechałam do chatty choć mnie kusi niemożebnie.
I mają rację ci co głoszą, że przytyjemy 10 kg bo albo będziemy w ciąży albo przytyjemy bo jemy. Właśnie piekę zagrodowego kurczaka obłożonego ziemniaczkami i pieczarkami.

Napisałam 23 marca do Dziecków ale to nadal aktualne:
" Kochani moi! W tym dziwnym czasie dużo więcej o Was myślę ale paradoksalnie dużo mniej się o Was martwię. Bo wcześniej martwiłam się i prosiłam Los byście byli szczęśliwi i zadowoleni, zdrowi i usatysfakcjonowani. Byście żyli spokojnie i w dostatku, otoczeni przyjaźnią i miłością. A teraz przede wszystkim proszę, byście byli zdrowi i sprawni. I to chyba lepiej, martwienie osłabia jedną i drugą stronę a nam potrzebna jest siła i moc. Kocham Was Asiu, Andrzeju i Marku.

Post nieoptymistyczny ale zdjęcia kolorowe i dające nadzieję. I już się robi pozytywnie od miłości i od kolorków. To moja wędrująca tęczulka.

Piszę tego posta dla pamięci tych dni i tych emocji, często niedobrych choć przejściowych. Sporo pomaga mi Przyjaciółka, która dużo lepiej znosi te ograniczenia wolności poruszania. Wiem że te moje wybuchy i  bunty są związane z moją wybujałą potrzebą wolności, z bezradnością wobec ograniczenia praw wyboru których sens rozumiem ale sposób wprowadzania mnie dołuje.
Wykrakałam, od czwartku maski na nos i usta, przy mojej wieńcówce i wysokim ciśnieniu marne szanse na oddychanie. Więc postanowione, brykam do schronu.
Na szczęście są też inne pocieszajki, mnie to akurat śmieszy, "te ludzie cudne są"!

24 komentarze:

  1. ja wiem że czasem trudno znieść " zostań w mieszkaniu" zwłaszcza tam gdzie na kilku metrach jest ileś osób, ale przecież o tego jak teraz się zachowamy i przetrzymamy , mamy możliwość prędszego pozbycia się tego. Ja czytam , czytam i czytam i wcale nie zajadam stresu. Czego nie pozrę od tego nie utyję. Muszę p[owiedzieć, że nawet jem mniej i nieco schudłam. Odpoczywam od wszystkiego i jest mi z tym nawet dobrze. Życzę wytrwałości , trzymaj się zdrowo i nie nerwowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowa jesteś Kobieto, że nie podjadasz i nie zajadasz. Trudno sie nie denerwować, gdy przepisy takie sprzeczne, splatane, niekonsekwentne.

      Usuń
  2. Krysiu, bardzo się cieszę, że postanowiłaś pojechać do chatty po świętach, nawet się zastanawiałam, czemu wróciłaś do mieszkania. Tam będziesz znacznie szczęśliwsza, wolność, swoboda, natura i wszystko to co kochasz <3 A i wspaniale, że odświeżyłaś balkonik, teraz bardzo Ci się przyda, a i za każdym razem, gdy wpadniesz do domku, będzie na Ciebie czekał śliczny i przytulny:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie, Agness<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam wrócić bo mam splątane sprawy rodzinne, czasem trzeba pomyśleć o bliskich a nie tylko o sobie i pisze to bez ironii i bez patosu. Z balkonem jest ten problem ze trzeba go codziennie podlewać zwłaszcza w takie upalne dni, po przyjeździe ze świąt znowu będzie pewnie zaniedbany i pousychany.

      Usuń
  3. Jest nam lżej, bo mamy kawałek ogrodu przy domu, co prawda nieuporządkowany, z górami piasku, ziemi po wykopach budowy syna, ale dzieci mają z tego powodu radochę; wyskoczyliśmy po południu zajrzeć na Pogórze, do pszczół, uzupełnić wodę, jechaliśmy bocznymi drogami, a nawet tam policja, łapała traktorzystów i badali ich alkomatem; na kładkę na Sanie w Krasicach przyjechała straż wodna, z niej badali lornetkami brzeg, czy aby gdzieś nie schował się jakiś wędkarz, to mi już zakrawa na paranoję państwa, i co ma wspólnego z bezpieczeństwem związanym z pandemią; sami wozimy w aucie nakaz płatniczy, żeby na wszelki wypadek wytłumaczyć się, że jedziemy do gospodarstwa:-) no właśnie, dlaczego nie jesteś w chatcie? tam zdrowiej, spokojniej, przyjaźniej; jutro syn z mężem jadą na ostatnie zakupy, jeszcze po ciemności, będą szukać też takiego kurczaka dla babci, bo uparła się, że zrobi na święta kurczaka a,la fałszywa ryba:-) serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwi teraz Ci co mają kawałeczek swojej ziemi wokół domu bo podobno jeszcze można chodzić po swoim. Dla dzieci takie wykopy to dziki zachód, Góry skaliste pełne skarbów. Chyba daliśmy sie zastraszyć ponad miarę, ja sama wożę w autku jakieś papiery by udowadniać, gdy trzeba będzie że 'to je moje'. Do chatty pojadę dopiero po świętach bo mam w miasteczku i w mieście pilne sprawy rodzinne i zdrowotne. Kuraka kupiłam w Lidlu, pisało ze zagrodowy i wyglądał rzeczywiści żółciutko i dorodnie. Smakował takoż, jadłam trzy dni wraz z siostrą.

      Usuń
  4. Loesje ma kapitalne teksty.
    czytałem na chodnikach i elewacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jeden to lepszy, poczytaj na stronie Loesje, perełki!

      Usuń
  5. Tak wyraziscie opisałaś uczucia osoby zamkniętej w małej przestrzeni mieszkania i balkonu, że od razu poczułam tę klaustrofobię, tę frustrację. A tym mocniej to odczuwasz, bo wszak jesteś Krystynką w podrózy, wytrwałą Pellegriną, niezmodrowaną i wiecznie młodą Starką. Ale właśnie dlatego, że taka jesteś - młoda duchem, silna ciałem, uparta, z jasnym umysłem i pędem ku swobodzie - przetrwasz. Nie dasz sie zdusić chwilowym ograniczeniom i zakazom. Bo to wszystko minie, bo to wszak chwilowe - bo nawet tygodnie i miesiace ograniczeń są chwilą w porównaniu z przestrzenia zycia i czasu, która będzie potem i która była przedtem.A jak Ci juz ta sytuacja za bardzo będzie przeszkadzać, to jedź do chatty(bo przeciez nikt tego jeszcze nie zabronił). Tam na pewno poczujesz sie lepiej.
    Przytulam Cie bardzo serdecznie i duzo ciepła zasyłam!♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że przetrwam Olu, nie dam się ale w jakiej rzeczywistości przyjdzie nam zdrowym żyć? Czy jeszcze w demokracji? Tyle złego się dzieje w polityce że nie sposób się tylko cieszyć zdrowiem. Ciału wystarczy zdrowie, duszy potrzeba znacznie więcej, jak śpiewał Michał Bajor.
      Zbieramy z siostrą dla Was słoiczki na jesień, jesień będzie urodzajna i obfita, prawo harmonii.

      Usuń
  6. My mieszkamy na wsi, to jest podwórko, ogródek, dzieci można wypuścić, żeby nie siedziały w domu tylko przed telewizorem czym komputerem.
    Z domu wychodzi tylko mąż na zakupy i do pracy. Ja siedzę ciągle w domu, bo nie mogę dzieci (zwłaszcza córki) zostawić samej w domu. Mnie z kolei brakuje chwili samotności, oderwania się od tego wszystkiego. Z drugiej strony taka samotność jest dla mnie niedobra, bo zaczynam myśleć o Mamie, a to dobija jeszcze bardziej.
    Jak na razie wszystkie festiwale i festyny odwołane. Może będzie coś w Biskupinie we wrześniu, ale wątpię. Krajki mogę tkać w domu, ale przez to zdalne nauczanie nie za bardzo miałam do tej pory czas.
    Sprzątanie świąteczne też muszę sobie darować, bo niemal nie ma... wody. Dopiero kwiecień, ale jest już susza, od dawna nie padało, ciśnienie w kranach mizerne, studnie wysychają.
    Jak to mówią: jak nie urok to sr... przemarsz wojsk.
    Dobra, dosyć marudzenia.
    Zdjęcia super, smoczyca mi się bardzo podoba.:) i Twoja tęcza. A ten obraz z misą z owocami jest wspaniały. Wydrukować, w ramki i na ścianę.:)
    Zdrowych, pogodnych Świąt Ci życzę, na ile się da to radosnych.:)
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już jest, ciągle siedzieć tylko w domu z najmilszymi nawet dzieckami nie jest dobrze, czasem trzeba się zresetować. A może jest w Biskupinie jakaś kamerka on line, mogłabyś sobie do nich zaglądać wirtualnie.
      Jak to mówią, na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą, stąd te kłopoty z wodą. Susza wszędzie, jak dopiero po świętach okręcam wodę na skraju i nie wiem, będzie kąpiel czy nadal miska i woda z potoka.
      Fajnie jest na moim balkonie i ciaśniuteńko ale zawsze się tam zmieści i kwiatek i świeczka i owoc.
      Dobrego Alleluja

      Usuń
  7. Miaam podobne widoki mieszkając na rzeszowskiej Baranówce :) tylko nie miałam balkonu :) Dobrze że teraz mam kawałek ogródka i mogę tam robić co chcę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkanie dobre na normalne czasy, jak się pracuje i szkoda wolnego czasu na ogarnianie domu i ogrodu. Ale swój domek zawsze wygrywa.

      Usuń
    2. A ja uwielbiam swój dom i za żadne skarby nie chciałabym wrócić do mieszkania w bloku

      Usuń
    3. Bo kolejność jest taka, najpierw własne mieszkanie, potem dom, tak jak u Ciebie.

      Usuń
  8. A wcale nie taki pesymistyczny. Prawdziwy, powiedziałaś co na sercu i wątrobie. Wszyscy tak mamy, tylko mało kto ma odwagę powiedzieć, albo rozeznanie chociaż, co czuje tak naprawdę.
    Balkon sympatycznie urządzony, ale nie da się na nim siedzieć cały dzień, zwłaszcza przymusem. Co innego tak samemu, z własnej chęci. Och, jak ja rozumiem ;D
    Już nie mam chęci i siły tłumaczyć znajomym, że maseczki i rękawiczki, i dezynfekcja nic nie pomogą. Gdzie w szkole byli na biologii? Że coś nie gra, bo chyba nie ma żadnej epidemii. Bosze, 174 przypadki śmierci na 37 milionów Polaków. Czy nikt już nie myśli racjonalnie? Nie wiem co za lekcja się odbywa, ale mocna jest...zobaczymy.
    Jedź do chatty, oddychaj. Ja chodzę z kijkami. Bardzo fajnie uruchamiają mięśnie klatki piersiowej, ułatwia to też oddychanie, rozluźnia. Polecam kijki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszyscy tak mamy, jak z własnej woli i wyboru to dobrze, a jak z przymusu to be. I to mimo tego, że w tym drugim wypadku jest na kogo zwalić.
      Oj mocna Anno, ta obecna lekcja gdy przyglądam się ludziom i sobie, jak się dajemy manipulować, by nie powiedzieć wkręcać w spiralę strachu.
      Święta u siostry i szwagra a po świętach oczywiście jadę do chaty bo przy moich chorobach maska odpada. Kijki owszem i śpiew na łące ale bez maski, taki osobisty protest song.

      Usuń
  9. Balkon taki niewielki, a tyle kwiatków. Musi być bardzo przyjemnie. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powyciągałam kwiaty z mieszkania by balkon był umajony i w kwietniu. Ty masz pewnie kwiaty na płótnie.

      Usuń
  10. Nie taki malutki ten balkon skoro i krzesło i stolik się zmieściły + sporo roślinek. Pięknie to wszystko razem wygląda.
    Ja nadal na obczyźnie. Miałam bilet powrotny na 15 kwietnia. Ale w dobie zarazy musimy pozmieniać nasze plany. Ja mogę tu chodzić na spacery, więc chodzę. Park nadal otwarty - ludzie chodzą z psami i dziećmi, jeżdżą na rowerach i biegają. Nie zbierają się w grupy i jest zdecydowanie mniejszy ruch. Mogę bez problemu przejść na druga stronę ulicy nie czekając w nieskończoność. Ale poza tym wszystko pozamykane do odwołania.
    Moja córka zdaje maturę w tym roku - bardzo mi żal młodzieży. Koło nosa przejdą im najdłuższe wakacje w życiu i wszystko się przeciągnie nie wiadomo do kiedy.
    Ale Pellegrino - cały kurczak??? Jak go zjesz to prawie na pewno przytyjesz. Czy będziesz rozdawać sąsiadom na święta?
    Ja też się dziwię, że zamiast w chatcie "izolujesz się" w mieszkaniu. Zmykaj szybko zanim zakażą jazdy samochodem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe krzesło a stolik tyci ale zawsze jest gdzie się wietrzyć. Tylko się obawiam, ze jak wyjadę do chatty wsio zwiędnie i padnie.
      W jakimś mądrzejszym kraju teraz pobywasz a właściwie z mądrzejszym rządem, u nas do wyborów będzie wszystko pozamykane i zakneblowane,może przed samymi wyborami coś z zakazów odblokują.
      Mimo, że mój wnuk jeszcze w liceum, żal mi bardzo tegorocznych maturzystów, tej niepewności i braku klarownych reguł.
      Tak, cały kurczak, wprawdzie niewielki ale się podzieliłam i jadłam go trzy dni. Pojadę do chatty to poposzczę bo tam luzik i nie muszę zajadać stresu i nerwów.

      Usuń