czwartek, 16 listopada 2017

Chatta i pies

Jak ktoś nie ma chatty to pyta, po co Ci ten drugi domek? Trzeba zabezpieczać, remontować, ocieplać, spuszczać wodę z instalacji na zimę i napełniać wiosną, nosić drewno i palić w piecyku, kosić trawę i odchwaszczać grządki, przesadzać i dosadzać i mnóstwo innych kłopotliwych prac właścicielki nieruchomości. Nie lepiej nic nie robić w mieszkanku? A jak bardzo się chce kilka razy w roku wynająć i pomieszkać na łonie Natury? 
Nie łatwo odpowiedzieć na takie pytania i wątpliwości bo tyle mam z tego azylu radości, że trudno w słowa ująć. To trzeba widzieć, słyszeć, wiedzieć i czuć. To trzeba kochać bo chattę też można pokochać. I wtedy rozum nie ma tu nic do rzeczy i odpowiedzi nie są ważne. Tu się nie kalkuluje. Się wie i już!
Takie mam widoki z okien w połowie listopada, gdy zimno, pochmurno a w kominku ogień.

Takie na taras a właściwie werandę. Nosiłam się z zamiarem jej naprawy ponad 5 lat ale warta była trudu i pieniędzy. To moja letnia izba, teraz w listopadzie zamiast kanapy drewno do kominka ale nadal jest stół i krzesła do krótkich odpoczynków i młoda wisteria nadal zielona.

Są jeszcze niewielkie barwne akcenty, ważne w listopadzie gdy ogólnie szaro lub beżowo.

 A czasem zaświeci słońce choćby popołudniem i od razu chce się ogniska i wieczoru pod gwiazdami. Zdjęć rozgwieżdżonego nieba brak z powodu braku umiejętności.

Poranne słońce rozpala mi okienną latarenkę, w którą wieczorem wkładam tilajtkę i zapalając znowu przywołuję ranek. 'Prawie' nie ma różnicy. A koń w podkowie i chomącie i stajenna lampa pilnują dobytku gdy mnie nie ma. 
I chociaż narazie jest też tak jak poniżej to za pół roku pośmiejemy się z tej irytującej przeszkadzajki pluskając się w czystej, błękitnej wodzie. I tylko kaczek żal ale może wrócą.

A jak wracam takie mam widoki, w połowie listopada!!!

Chodzę czasem z nieswoim psem na spacery, ostatnio poranne i wieczorne. Czasem biorę aparat i pstrykam a czasem nie biorę i dumam. Właśnie o tej bezrozumnej miłości. A swoją drogą miło widzieć, że nie tylko ja wychodzę z domu o tak pogańskiej porze i w taką nieludzką pogodę.

Jak ktoś nie ma psa to pyta, po co Ci ten zwierzak? Trzeba wyprowadzać na spacery i wybieganie dwa, trzy razy dziennie w każdą, nawet najgorszą pogodę, sprzątać kupy, pilnować by nie zjadał ma spacerze czego nie trzeba, czyścić zęby, obcinać pazury, wyczesywać sierść i pewnie mnóstwo innych kłopotliwych prac właścicielki psa. Nie lepiej zająć się sobą? A jak bardzo się chce kilka razy w miesiącu być wolontariuszem w schronisku?

Pewnie równie nie łatwo odpowiedzieć na takie pytania i wątpliwości , jak w przypadku chatty. To trzeba widzieć, słyszeć, wiedzieć i czuć. To trzeba kochać bo psa też można pokochać. I wtedy rozum nie ma tu nic do rzeczy i odpowiedzi nie są ważne. Tu się nie kalkuluje. Się wie i już!

Pewnie tak jest z każdą miłością. Do mena i dziecka ..., do psa i kota ..., do chatty i domku...... i do wszystkich obiektów miłości, nawet tych bezrozumnych. Pewnie równie nie łatwo odpowiedzieć na takie pytania i wątpliwości , jak w przypadku chatty i psa. To trzeba widzieć, słyszeć, wiedzieć i czuć. To trzeba kochać. I wtedy rozum nie ma tu nic do rzeczy i odpowiedzi nie są ważne. Tu się nie kalkuluje. Się wie i już!
I chociaż niełatwo rankiem wygrzebać się z ciepłego łóżeczka i ubrać na niespieszny spacer z psem to nigdy nie żałuję, bo widzę detale i fasady.

Jest też miłość toksyczna ale to już temat na inny post.

23 komentarze:

  1. Rozumiem i niczemu się nie dziwuję, żadnej miłości, upodobaniu, pasji, nawet słomianemu ogniowi też nie - bo lepszy jakikolwiek ogień, niż żaden. Bo życie bez tego ognia zimne jest i puste. Bo trzeba zyć dla swoich radosci, dla dobra swego i innych, dla chwil dobrych i prawdziwych, dla siebie nieubranego w konwenanse i lęki. Po prostu robić to, czego serce chce. I nie oceniać. Cieszyć się, że jeszcze można, że serce bije, że kolejne dni przynoszą nowe uczucia i maleńkie satysfakcje...
    Piękne, pomrożone listki i malinki jeszcze niepomrożone!
    Serdeczne uściski zasyłam z naszej górki!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Olu się dziwuję i nie rozumiem, bo czasem pragnę świętego spokoju a nie miłości z jej trudami. I nie oceniać tak mi trudno, te lekcje jeszcze przede mną. Nadal uczę się cieszyć chwilą i nie wybiegać w przyszłość, nie troskać się o nią. Bo chociaż czuję, że nie ode mnie ona zależy to chciałoby się ją kontrolować dzisiejszymi decyzjami.
      Malinki niepomrożone ale już bez smaku.
      Pozdrawiam, hej tam na górze!

      Usuń
    2. Święty spokój a nie miłośc z jej trudami...Każdy chyba czasem jest zmęczony uczuciami, emocjami, zaangażowaniem we własne albo cudze sprawy. Pragnie się nieraz spokoju, ciszy wokół i w sobie. Oczyszczenia ze wszystkiego. A nawet nieistnienia. Ale zdaje mi się, że nawet gdy uda mu sie ten stan osiągnąć, to prędzej czy później pojawia sie tam tęsknota za uczuciem, za jakaś istotnoscią, za pełnią, która wiąże sie z bólem i radością na drugim biegunie...Człowiek jest tak wielowymiarowy. Nie do zakwalifikowania, nie do opisania raz na zawsze. Wszystko płynne jest i niepochwytne, jak ogień, jak woda i powietrze....
      Pozdrawiam z górki, Krystynko!:-)

      Usuń
    3. Mądre słowa Olu, człowiek jest wielowymiarowy i niejednorodny, zmienny, chimeryczny i niepojęty. Przynajmniej ja taka jestem. Sama siebie czasem nie rozumiem.
      Już Heraklit z Efezu mówił, że jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana.
      Pozdrawiam najmilej.

      Usuń
  2. Bo ludzie nie rozumieją, nie chce im się zrobić cokolwiek, nie umieją pokochać. A potem narzekają, że ciężko, że stresy, że nuda i świat nie taki jak powinien być.
    Bo miłość jest jak tilajtka w lampce.:)))
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcą, nie umieją bo się boją i ja to akurat rozumiem. Bo miłość odpowiedzialna to nie tylko a może nawet przede wszystkim nie tylko radość i błogostan. A człowiek chce żeby było lekko, łatwo i przyjemnie, niechby nawet nudno.
      Pozdrawiam Cię Grażko, wiem ze umiesz kochać, nawet gdy niełatwo.

      Usuń
  3. Krysiu ,ja Ciebie bardzo dobrze rozumiem.Bo tez kocham prace w ogrodzie ,czy inne związane zajęcia przydomowe.Mam też psa i uwielbiam z nim wychodzić bo dzięki niemu nie jestem zastała.Mamy miejsca sporo na podwórku,ale pod wieczór wychodzimy ,dla dobra jego i naszego::)Ja własnie dziwie się tym co siedzą w domu i nawet nie chcą iść się przejść..to jest TRAGEDIA...☺☺
    Krysiu a co oni tam robią z tym ciężkim sprzętem drogę? czy co? ....Fajna jest twoja chatta ☺ ma tyle uroku i nie dziwię się ,że uwielbiasz tam bywać::)Bardzo podoba mi się ten rowerek z beczką ,super wygląda..Pozdrawiam serdecznie ,u mnie własnie leje niesamowity deszcz,strasznie zacina ,zaczyna wiać::))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danko, miło do Ciebie zaglądać bo jesteś pokrewną duszą jak mawiała Ania z Zielonego Wzgórza. Twoje podwórko, grządki, obejście są dla mnie niedościgłym wzorem. Lubię te spacery z nie swoim psem i chociaż rankiem tak trudno wstać i ubrać się do wyjścia to nigdy nie żałuję. To własnie ze spacerów z psem przynoszę takie zdjęcia jak rowerek z beczką, skrzynka na listy jak stara teczka czy grill i rowerek w ciasnym przedsionku.
      U mnie pochmurno i chłodno ale dobrze i spokojnie.
      Czyszczą zamulony przez 50 lat zalew bo ostatnio to był staw ale mnie się akurat podobał, taki zarośnięty i zamulony.

      Usuń
    2. Krysiu ,jak wszystko ładnie uporządkują ,to tez przyroda zrobi z tym porządek i będzie jeszcze piękniej,bo wody więcej i może tez będzie kąpielisko::)U mnie dzisiaj sypnęło śniegiem ,ale jutro już na plusie i pewnie śnieg zniknie::)))Buziaki Krysiu""))

      Usuń
    3. Też się pocieszam Danko, że Natura da sobie radę i zrobi swój porządek. Ale więcej wody to więcej turystów, więcej gwaru i hałasu a mnie na tym nie zależy.
      U nas pogoda w kratkę, czasem deszcz a czasem słońce. Do zimy jeszcze daleko. Serdeczności z południa.

      Usuń
  4. Zapomniałam spytać: jak Ty to robisz, że masz teraz fiołki?!:)))
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nic nie robię. Wiosną ukopuję po kawałku i obdarzam znajomych i sąsiadów a potem o nich zapominam. I przypominają się teraz pojedynczymi kwiatusiami o intensywnej fiołkowej barwie.

      Usuń
  5. To prawda, to się po prostu wie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo ludziom się nie chce, są wygodniccy, leniwi, bez zainteresowań, radości życia, nic! tylko siedzieć i narzekać, i nudzić się jak mops, do tego żyć życiem innych, choćby sąsiedzkim; na Twoich zdjęciach dymy się snują, pożeberkowane cieniem pergoli na winorośl, właśnie taki dym lubię, jest fotogeniczny; jednak słońce nade wszystko, w jego promieniach i ten listopad niestraszny; pozdrowienia ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą resztą się zgadzam Mario ale wygoda jest wysoko na mojej liście wartości chociaż to zgrzebna wygoda :-)To cywilizacja TV tak rozleniwia społeczeństwo, takimi łatwo się rządzi i steruje.
      Dymne było to moje ostatnie ognisko bo materiał wilgotny po deszczach i mgłach, trafiło mi się jedno takie słoneczne popołudnie.

      Usuń
  7. Marysia dobrze to ujęła. Na szczęście nasze życie nie jest leniwe, zawsze mamy co robić i kogo kochać :-). No i fajnie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysia jest przeciwieństwem tego wszystkiego co opisała, pasją, radością, zainteresowaniami mogłaby obdzielić spore miasteczko.
      My to mamy klawe życie Aniu!

      Usuń
  8. No wlasnie o to mi chodzilo, kiedy pisalam co mnie wygnalo z Polski, chociazby takie PO CO? za duzo tego bylo, bo przeciez zawsze ktos inny wiedzial lepiej co jest dobre dla mnie. Ja rozumiem ze ktos woli miec tylko 'latwo i przyjemnie' a moze i nie rozumiem, ale jego sprawa i nie bede wyskakiwac z tym 'po co'
    Piekne zdjecia ze spaceru z pieskiem, ja juz nie moge tak spacerowac. A jak cudnie ze mozesz tak pomagac psiakom, i one szczesliwe, i Ty masz dodatkowe uroki spaceru. Sama pomagam na moje mozliwosci zwierzakom w schroniskach, maja na miejscu sklep, kupuje jedzonko dla pieskow i kotow, w grudniu 'pod choinke' dostana jeszcze dodatkowo rozne smakolyki, no i cos do zabawy tez bedzie mile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresko, ja takie 'po co' odbieram jako życzliwe zainteresowanie ale rozumiem że można to odebrać jak ingerencję, pewnie to zależy od osoby i intencji.
      Ja jeszcze mogę ale często muszę przystawać i przysiadać, jak się da to spuszczam psa ze smyczy i tylko patrzę jak beztrosko biega i turla się. Mnie już serce nie pozwala na zabawy z psem. Pomagamy na miarę swoich możliwości i to najważniejsze. Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  9. Miłość odpowiedzialna...tak, jedynie taka znaczy.:-) Zgadzam się w 100 procentach,że siedzenie w domu bezczynnie to gnuśnienie, odkrywanie nowych chorób , czucie 'strzykania' i 'łamania', ha, ha, ha. Boję się starości, boję się Krystyno,że pewnego dnia braknie sił, ból bedzie nie do zniesienia by iść w plener, ale póki co idę, nie ważna pogoda...ja kocham tak sie włóczyć, niestety teraz bez psa, wyrósł duuuuuuuuży, ludzie się go lękają, biega więc w ogrodzeniu, a śpi w kojcu, gdzie ma ocieplone posłanie. W domu 'króluje' kotka Kaja.
    Kocham zwierzęta...myślę, że odpowiedzialnie. Podobają mi się Twoje odpowiedzi na komentarze(podczytuję je), są bardzo mądre. Twoje życie musiało być kolorowe...i wielokierunkowe, skoro wyciagnęłaś z niego tak trafne wnioski.
    Serdeczności zostawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jedna siedzi w domu i jest szczęśliwa a druga wręcz przeciwnie.
      Też się boję starości, czasem bardzo, że będę niepełnosprawna, niesamodzielna, zależna...
      Znam to uczucie lęku przed obcymi psami, to obsesja z ataku sfory na mnie kilka lat temu.
      Lubię i boję się - takie moje uczucia do zwierząt. Ambiwalentne.
      Odpowiadam szczerze, czasem niezbyt mądrze ale spontanicznie. Wnioski moje, nie wiem czy trafne, bo to okazuje się po czasie.
      Magicznych Świat Daglezjo!

      Usuń