wtorek, 13 maja 2014

Fotelomania

Jedna z najmilszych dalszych sąsiadek zaprosiła mnie niedawno na swój taras na wygodne, przytulne siedzisko. Wsiąkłam! Ja też tak chcę !! Więc gdy się nadarzyła szczęśliwa okoliczność zapakowaliśmy stare, wysłużone fotelisko i zawieźliśmy na skraj. W mieszkaniu fotel mnie wkurzał, sprężyny wbijały się w tyłek, obicie zmechacone tak, że wstyd go pokazywać gołego. Lepsze wyrzucałam na śmietnik ale żal wyrzucić staruszka, służył wiernie prawie 40 lat ( czy jakieś nowe meble to potrafią? ). W trakcie transportu o mało co się nie rozleciał. Ale jak się go wystroiło sztucznym futerkiem, przyrzuciło niemowlęcą kołderką wnusia, to jeszcze tyle radości może sprawić! Od razu w niego zapadłam, obszerny i o dziwo tu wygodny i przytulny, może to przez kontrast ze starym rupieciem plastikowym lub deską na górnym schodku. Po prostu nie chce się z niego wstawać. 
Powinnam obkosić wokół chatty, powinnam powyrywać duże kępy trawy za płotem, powinnam okryć włókniną grządkę warzywną by następny przymrozek nie zaszkodził młodziutkim sadzonkom, powinnam powsadzać od wschodu poobcinane dzikie wino, powinnam wykopać ligustr od południa ... tyle powinnam a na wpół siedzę, na wpół leżę w obszernym fotelu, z książką na kolanach, aparatem na stoliku i taki błogostan mnie ogarnia, że te wszystkie powinnam gdzieś odpływają i zostaje tylko TU i TERAZ.

A jak wreszcie mam ochotę i zapał by zająć się tym co powinnam ... zaczyna padać, mżyć i siąpić. Cóż, znowu siadam na fotelu by przeczekać deszcz ... podrzemuję, rozmarzam się ... i powoli przechodzi mi chęć i pasja do roboty. I cóż z tego że przestało padać i zachodnie słońce wyszło zza chmur? Ale trzy dni cieszenia się wygodą i luksusem to przecież nie za dużo, jestem tego warta! 
Przymroziło i to zdrowo. Padły kępy bazylii i to nie dziwi ale aksamitki? Winogrono i to nie dziwi ale dzikie wino? I dlaczego znowu jodełki, ich młodziutkie, jasnozielone kitki? Tak było przed tygodniem. 
A tak teraz. Musiało tu być sporo na minusie. 
W czasie egzaminu z fizyki i matematyki rozszerzonej czuwałam w fotelu oczywiście, może nawet zdrzemnęłam się na moment ale kciuki cały czas zaciśnięte i światełka ślą wsparcie nieprzerwanie, chociaż nie w trawie jak planowałam, bo się gaszą, tylko w izbie. 
Od niedawna w aparat wchodzą mi psy i jakoś mniej się ich boję. To z jednego, niedzielnego spaceru. Czyżby jakiś znak? Czyżby potrzebny mi przyjaciel? Czuły i pogodny? Niewielki i niewymagający? Wierny i łagodny ?

20 komentarzy:

  1. Psiaki świetne. :) Na imprezie przywitał się z nami pies Gospodarza - uroczy! Ja najbardziej lubię psy, ale rozumiem Twoje obawy po przejściach. A jak z kotami?
    Też miewam takie odpływy "powinnam". Ale dochodzę do wniosku, że czasem trzeba dać sobie trochę luzu. :)))
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty owszem ale u kogoś, u Dzieci na przykład uwielbiam patrzeć na Anariona, na jego wdzięk i gibkość ale on nie bardzo pozwala się przytulać ani nawet głaskać. O przyjaźni nie ma mowy, to król i car, on ma Ciebie. Z psiakami jest inaczej, całkiem nawet odwrotnie, psa się ma.
      Czasem i owszem, luz niezbędny ale trzy dni? Pozdrawiam i życzę luzu.

      Usuń
    2. To ja też tak. Koty podziwiam, ale niezbyt odpowiada mi bycie... własnością zwierzątka. :))) Poza tym dla mnie poważną wadą jest np. obecność kociego pyszczka i łap przy jedzeniu na stole. One wszędzie wlezą...
      Kiedyś kot mojej ciotki właśnie wrócił z lasu i skoczył na stół. Wpadł łapą w babeczkę z bitą śmietaną. Spłoszył się i uciekł. Ciocia odłożyła babeczkę na swój talerz z tekstem: "Tę to ja zjem"... :)))
      Pozdrowionka :)

      Usuń
    3. Uśmiałam się, jak cioteczce nie przeszkadza to fajnie. Kot Dziecków też wskakuje na stół jak nie ma nikogo i co jeszcze wyprawia to nie wiadomo. Serdeczności Grażko :-)

      Usuń
  2. Ten pierwszy wygląda jak lew
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i wygląda jak lew ale to przymilny misiek, sierściuszek łagodny ale jak wstanie to rzeczywiście robi groźne wrażenie.Może własnie o to chodzi, dla swoich przyjaciel a dla obcych postrach. Ahoj!

      Usuń
  3. Fotel zaprasza do zapadania się w nim, więc wcale sie Tobie nie dziwię:--)) Jak wiesz, jestem miłośniczką zarówno kotów jak
    i psów, właściwie to mam kręćka na ich punkcie... ale nie namawiam, po prostu polecam takich Przyjaciół :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też właściwie się sobie nie dziwię, bo na tarasie spędzam sporo czasu, zwłaszcza w gorące dni bo taras od północy. Znam, znam Dominiko Twojego kręćka albo bzika i Twoje polecenie jest dla mnie ważne ale myślę, że jak przyjdzie czas właściwy to znajdę kogoś "na wycieraczce" lub w schronisku. Pozdrawiam deszczowo :-)

      Usuń
  4. Ania z Siedliska15 maja 2014 07:28

    Nie umiałabym życ bez zwierząt ale, niestety, powoduje to szereg ograniczeń. Nie mogę się nigdzie ruszyć na dłużej niż kilka godzin. Dla Ciebie, miła Podróżniczko, byłoby to duże utrudnienie ale "manie" psa to same plusy dodatnie :-). Winorośle odrodzą sie, ale aksamitki i bazylie musisz kupić. Aksamitki są bardzo wrażliwe Nasturcje też), w przeciwieństwie do np. nagietków. Czy maturzysta już po egzaminach ? Czy Babcia może używać juz całych dłoni ? Ściskam Cię !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy wybór rodzi ograniczenia Aniu, znam swoje i dlatego narazie spokojnie obserwuję znaki. Lubię żyć w obu miejscach, każde tak wiele mi daje ale też coś odbiera. Łatwo jest żyć bez tego, czego się nie miało.
      Piszesz, że winorośle się odrodzą ale czy jeszcze w tym roku? Bo jodełki bardzo się deformują przez to coroczne przemarzanie, wypuszczają pędzelki ze wszystkich pąków i nie ma uśpionych by się odrodzić.
      Już po egzaminach Aniu, teraz tylko czekanie na oceny ale to już bez ściskania. Ochota do pracy jest, dłonie całe moje ale pogoda łóżkowa. Serdeczności przesyłam dla wszystkich najmilejszych.

      Usuń
    2. Mróz, o dziwo, nie dotarł do nasturcji, może dlatego, że była schowana za plecionym płotkiem, a przed - wysoka trawa, chociaż po drodze młoda winorośl jak sparzona; aksamitki w doniczkach w foliaczku też zginęły, razem z pomidorami; ale patrzyłam - ziemniaki już ładnie odbijają; mam 2 stare fotele na tarasie z lat 50-tych, brzydkie, ale bardzo wygodne na moje zbolałe zazwyczaj plecy, i bardzo odpowiadają Miśce, mąż chciał je spalić, ale nie pozwalam, wygoda przede wszystkiem; narzuciłam na nie kolorowe dziergadełka; to prawda, zwierzaki to uwiązanie, ale pies to podróżnik, lubi jeździć, więc nie byłoby problemu ze zmianą mieszkań, raźniej Tobie w chatce, zdrowy pretekst do spacerów, i na spacerach raźniej; czyżby następny wpis o futrzastym Przyjacielu? serdeczności ślę.

      Usuń
    3. Nie ma co lamentować, przymroziło i szkoda ale nie mamy na to wpływu. Sadzimy od nowa i do przodu. "Taki mamy klimat". Fotel na tarasie to skarb, ale im wygodniejszy tym trudniej z niego wstać.
      To dopiero pierwsze znaki Mario, najpierw remont w mieszkaniu a potem przyjemności. Jak przyjdzie właściwy czas to i właściwy futrzasty przyjaciel się znajdzie. Pozdrawiam deszczowo ale cieplutko.

      Usuń
    4. Winorosle odrodzą sie, w tym roku nawet zaowocują ! Nic sie nie martw, u mnie jest tak prawie co roku.

      Usuń
    5. Masz rację, już widzę maleńkie pączki gron na stłamszonym pnączu. I powoli listki budzą się z uśpionych pączków. Jest nadzieja, że jeszcze skubnę coś w tym roku.

      Usuń
  5. Serce pęka patrząc na te zniszczenia mrozowe... miejmy jednak nadzieję...
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej szkoda mi jodełek, co roku tak samo, obsypane jasnozielonymi, puszystymi kitkami i w jeden dzień wszystko w piach. Karłowacieją moje piękności. Żal, kochana.

      Usuń
  6. Pellegrinko... fotelik, kołderka niemowlęca - czy można chcieć czegoś jeszcze???
    Chyba poprawy pogody tylko...
    Zauroczyły mnie te konwalie w kieliszku :) Cudowne zdjęcie!
    Roślinki po przymrozkach na pewno odżyją. Nas to ominęło.
    Pozdrawiam z niedoczasu ;)
    Kichająca i smarkająca Pełnoletnia.

    PS: Wskazówki co do hasła zamieściłam w mailu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można Iwo, szerszego tarasu chcę by nóżki wygodnie wyciągnąć.
      Lubie konwalie, narazie mam ich tylko tyle, by zapełnić kieliszek ale one szybko się rozprzestrzeniają i za kilka lat będą w szklaneczce a może i miseczce.
      Zdrowia życzę, ja też pokasłuję i ząb mi dokucza. Będzie lepiej, pozdrawiam.
      Ps. Dziękuję za hasło, już się martwiłam bo był post o Pełnoleśnej a potem zniknął.

      Usuń
  7. W fotelu najwazniejsze jest, by tyłkowi było wygodnie. Wiek się nie liczy! A co do psów, cale życie je miałam, ale teraz już chyba koniec, nie mam przyjemności wstawac rankiem i wypuszczać na siku itd. Z kotem w tym względzie probemów zero :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko z fotelem tak jest Cesiu, tyłkowi ma być wszędzie wygodnie bez względu na wiek.
      Jeśli chodzi o zwierzaczka, to co ma być to będzie. Decyzja musi być przemyślana i wtedy wszystko się ułoży. Ale to jeszcze nieprędko. Zdjęcie Kota proszę!

      Usuń