W
moim miasteczku spokojnie i wygodnie można kupić i pożyczyć wszystko co
potrzebne na co dzień i zawsze spotkać kogoś miłego. Więc do wojewódzkiego
miasta wybieram się tylko w dwóch przypadkach.
1
- gdy jestem umówiona z przyjaciółkami i znajomymi na miłe spotkania, serdeczne
pogaduszki, fotospacery ……
2
- dla załatwienia spraw koniecznych i niemiłych czyli głównie banki, lekarze,
rzemieślnicy …….
Ale
raz na jakiś czas wybieram się do Miasta i bawię w ‘oszczędzanie’. To zabawa
dla mających tylko minimum krajowe. Bogatych nie ucieszy a biednych nie
zainteresuje. Ja się w to bawię kilka razy w roku. Po obfitym, niespiesznym
śniadaniu biorę tylko 20 zł (na autobus i coś do picia) i wybieram się do
miasta po nico. Teraz, w okresie promocji, ta zabawa jest szczególnie fajna.
Chodzę po sklepach i miejscach mnie interesujących czyli od kilku lat po
marketach ogrodniczych, budowlanych, wyposażenia wnętrz, księgarniach. Z
rozmachem i beztroską wybieram rzeczy które mi się podobają i by mi się
przydały. Oglądam, fotografuję, dotykam, przymierzam i sumuję w pamięci i w
notesie rzeczy wybrane ale niekupione. W kilka godzin potrafię tak ‘zaoszczędzić’
kilka tysięcy. Co za radość !!! Czasem wracam jeszcze raz do rzeczy
zachwycających lub koniecznych, urokliwych lub niezbędnych – a potem całkiem
spokojnie, bez poczucia zawodu i złości, raczej z radością, wracam do siebie.
Przesypiam się nad wybrańcami, czasem zwlekam jeszcze kilka dni w zależności od
pragnienia posiadania i …… wracam do miasta, tym razem biorąc stóweczkę i kartę.
Co ‘miałam mieć’ czeka, co mi ‘niepotrzebne’ poszło do innych. Tym razem kupuję
rozważnie i starannie, tylko rzeczy absolutnie mi niezbędne i potrzebne i
konieczne ???, jestem przecież po kilkudniowych przemyśleniach. Ostatnio
kupiłam np. miseczki, żonkilki i książkę.
Miseczki do śniadań moich ukochanych
Dzieci i Wnuków, żonkilki dla podtrzymania nadziei, że wiosna tuż tuż, a
książka dla tytułu i okładki. Dziecka przyjeżdżają kilka razy w roku, żonkilki zaraz
przekwitną a książka też mnie nie powaliła, pewnie uwolnię ją do mojej
małomiasteczkowej biblioteki. 
I
to tyle w temacie rzeczy absolutnie koniecznych, niezbędnych, potrzebnych …..
ale też zachwycających, wybranych, upragnionych …..