Nie zdawałam sobie sprawy, jak niewiele można zrobić "z kciukami trzymanymi na szczęście", z zaciśniętymi proszalnie dłońmi. Zdjęcia robiłam o 13 tej, już z uwolnioną jedną dłonią, gdy było po pisemnym ale jeszcze nie było wiadomości o odwołaniu czuwania : -). Jaka to ulga i radość wyprostować dłoń i poruszać palcami, wie tylko ten, kto dobrowolnie, przez 4 godziny trzymał ją zaciśniętą. Chociaż ze względu na moje późne lata uścisk był na miarę możliwości.
Muszę się jakoś lepiej zorganizować na następne dni, rankiem przygotować kawkę, zrobić kanapki, ubrać się, wyciągnąć lekarstwa z pudełeczka, może nawet nastawić pranie lub mięso i jarzyny na zupę ... Może troszkę poluzować rygor i czasem użyć palców wskazujących lub małych, pozostawiając zaciśnięte kciuki. Może czasem tylko jedną dłonią "błagać" o pomyślność dla wnuka. Wtedy mogłabym nawet coś poczytać lub pooglądać fotki. U wnuka bardzo dobrze i szczęśliwie. U mnie trochę dziwnie i inaczej.
Długi majowy weekend w Brzózie z Przyjaciółką. Dużo owocnych fotograficznie spacerów łąkowych i wokół stawu, udanych prac polowych, urokliwych posiłków pod lipką, nastrojowych zachodów słońca i klimatycznych ognisk wieczornych. I główny punkt prac planowanych czyli pomalowanie i zabetonowanie podpór do szpaleru a może i chruśniaku malinowego, za które szczególnie serdecznie i gorąco Ci dziękuję Przyjaciółko.
Cyrena mi wybaczy że tekstu i wyrazów zachwytu będzie niewiele, bo punkt skupienia na maturze. Więc tylko garść fotografii z czterech dni, na skraju, w miłym towarzystwie.
Podziwiam, ze tak długo wytrzymałaś z tymi kciukami,aż cztery godziny, niewiarygodne?!
OdpowiedzUsuńAle może dzięki temu wszystko pomyslnie się potoczyło?!
Piekne zdjęcia z chaty,
Usciski przesyłam
Amelio, nie takie rzeczy robi się z miłości, to najmniej co mogłam i chciałam.
UsuńPiękne miejsca, to i fotki ładne. Ściskam także, z radością Cię odwiedzam i dzielę Twój błogostan.
Wytrwała jesteś. :) Widać, że czas miło spędzony i zdjęcia cudne. To niebo chmurno-promienne jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńKaczusi spora gromadka. :)))
Serdeczności :)
Każda z nas to potrafi Grażko, gdy chodzi o bliską i kochaną osobę :-)
UsuńByło cudnie i pogoda choć kapryśna takie niebne niespodzianki sprawiała. Z kaczusiami chyba będzie cały post, bo to cała edukacja była. Pozdrawiam majowo
Niesamowita z Ciebie Zaklinaczka Wiedzy Maturalnej :--)) podziwiam! Weekend musiał być uroczy, i taki o jakim marzę - kameralny. Zdjęcia kaczki i jej piskląt są niesamowie, a to niebo... !!!
OdpowiedzUsuńZWM mi się złożyło a ja mam z tym złe skojarzenia, tak to czasem jest ze skrótami. Ale dziękuję za uśmiech Dominiko.
UsuńWeekend kameralny bardzo, czasem zajęcia w podgrupach a czasem solo. Kaczuszki maleńkie, mama je uczyła zanurzać łebki, obracać się i układać w szereg. Niebo zawsze cudne, zawsze inaczej.
Witam, Gratuluje super fotek ! - ten obrazek z kaczuszkami naprawdę świetny. Pojawił się czarny bocian - pięknie pozuje do zdjęć - przylatuje w okolicach 7 rano na śniadanie.
OdpowiedzUsuńDoskonałe światło było, widoczki same wchodziły w kadr, tylko naciskać. Kaczusie urocze, odbywała się edukacja pocieszna ale z dala od brzegów, trzeba było ściągać i powiększać. Ale warto było.
UsuńNa czarnego bociana chyba jestem za cienka ale ... kto wie, może i babci się uda :-)))
Wytrwała jesteś, jeśli nie kciuki, to ciepłe myśli pomogły; a ja cieszę się, że już nie muszę chodzić na wywiadówki, co było dla mnie zawsze katorgą; podoba mi się młodzież maturalna, trochę sztywna w odświętnych strojach, dziewczyny niepewnie kroczące na szpilkach, twarze blade z nerwów i niepokoju; dopiero jak wszystko za nimi, przyznają się do wielkiego strachu; zdjęcia cudne, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wnukowi też ale mnie to pomaga, na czekanie.
UsuńDzieci już nie, ale zobaczysz, przy wnukach człowiek się denerwuje w dwójnasób, zwłaszcza gdy mieszkają daleko, bo ani pomóc w lekcjach, ani nakarmić, ani przytulić, ani zabawić, rozweselić ...
Młodzież tak nieporadnie elegancka, wzruszająca, zewnątrz spoko, spoko ... a w środku tajemnica i nieokreślone. Serdeczności
Przeuroczy post, jestem pewna, ze świece pomogą - zawsze pomagają a wnuk zda śpiewająco! Za mnie, o ile pamiętam, nikt świeczek nie palił, eh, tak to jest wychować się bez takiej wspaniałej babci!
OdpowiedzUsuńKażda babcia modli się, wysyła światełko i trzyma kciuki za wnuki, tylko nie każda ma bloga i się tym chwali! Będzie dobrze bardzo, tylko dlaczego tak długo trzeba czekać na wyniki !!
UsuńPomijając kciuki ( wiem, znam, rozumiem), to te zdjęcia są takie klimatyczne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Taki mamy klimat Antoni, w maju wszystko zachwyca ożywieniem i nadzieją. I światło takie czyste, magiczne, urokliwe więc i fotki lepsze wychodzą. Dziękuję i przesyłam pozdrowienia.
UsuńWnuk zda! Kaczuszki przecudne zabrałam, dziękuję :))
OdpowiedzUsuńZda, oczywiście ale..... trzeba zdać dobrze, by się dostać tam, gdzie się planuje.
UsuńMoże i zabrałaś ale tak, że i mnie nie ubyło. Niech Ci wyjdzie na zdrowie.
No to ja też trzymię!
UsuńDzięki Żabko. Im więcej kciuków tym silniejsze wsparcie !
UsuńTak to jest, że rodzice i babcie przeżywaja wszystko mocniej niż dzieci. Wnuczek zda śpewająco, jestem pewna, i dostanie sie tam, gdzie chce. A zdjęcia klimatyczne ( jak zwykle), pięknie zaobserwowane ( jak zwykle) i podobaja mi się ( jak zwykle) :-). Uściski !
OdpowiedzUsuńDużo mocniej Aniu, bo z miłością i bezsilnością. Ja też myślę, że zda celująco ale też chcę mieć w tym chociaż skromny udział, więc trzymam.
UsuńJak zwykle - to brzmi jak miód na moje Ego. Ja już nawet bez aparatu patrzę fotograficznie, kadrami, po siedmiu latach focenia.