Kaczuszki budziły zachwyt więc jeszcze kilka fotek i opowieści.
3. W tym czasie tatusiowie zajmowali się sobą i stroili piórka. Tylko dlaczego tyle tych tatusiów? I gdzie reszta rodzin? Może mamy jeszcze siedzą na jajkach?
Zdjęcia niedoskonałe, bo kaczki bardzo płochliwe, nie zbliżały się do brzegów i trzeba było je ściągać zbliżeniem.
Matura prawie na półmetku. Trzy dni i cztery egzaminy za nami, bo dziś był rano i popołudniu. Wydaje mi się absolutnie nieprawdopodobne, że równo pół wieku temu dałam sobie z tym radę i to wcale nie jakoś. Chyba egzamin dojrzałości był łatwiejszy dawniej.
Kacze opowieści bardzo fajne ( nawet nie wiedziałam, że juz mają małe, dawno nie byłam nad naszym jeziorem). To juz dzis koniec trzymania kciuków ? I będzie można usmażyć solidnego schabowego, by miec siły na ustne ;-) ?
OdpowiedzUsuńTo narazie pierwsza rodzina, potem będzie ich więcej, mam nadzieję.
UsuńAniu, jeszcze dziś (popołudniu) i jutro rano, a potem dopiero ustne. Nie ma lekko :-). Dobrze, że jest weekend, Wnusio sobie odetchnie ..... i my też! Pozdrawiam deszczowo
Kaczusie faktycznie słodziusie. A niech raz się zrymuje. :))) Tych maluchów strasznie dużo jak na jedną rodzinę. Może to coś w rodzaju... przedszkola? :)))
OdpowiedzUsuńA ja w czerwcu będę obchodzić ćwierćwiecze od matury - też ładnie brzmi.:)))
Buziaki :)
Rymy mile widziane, kaczki słodziaczki. Może przedszkole a może rodzina wielodzietna, będę obserwować to dojdę, może. Ćwierćwiecze, toś Grażynko we wczesnych latach jeszcze. Pozdrawiam majowo.
UsuńOch dziękuję, przepiękne kaczuchy, zwłaszcza te zlote kuperki. Maturę jest dziś trudniej zdać absolutnie wszystkim, bo nie są sprawdzane przez nauczycieli uczacych maturzystów. Czekałam na to, bo czasem aż żenujące to było. sama nie zdałabym matmy, wychowawczyni załatwiła, żeby nasza klasa pisała w osobnej sali, a potem przyniosła mi ściągę na jedno zadanie, dyro rozwiazał dwa, a następne odpisałam od koleżanki. Potem pytałam matematyka, dlaczego dostałam trójkę, skoro miałam zrobione cztery zadania na piec. powiedział, ze mnie walnie, więc zamilkłam hi hi
OdpowiedzUsuńJa tam zdałam praworządnie i banalnie przyzwoicie, wiedza była ale stres pewnie też, chociaż już szczegółów nie pamiętam. W końcu mam prawo, leciwa jestem. Tobie się udało Cesiu, chociaż też się zastanawiam dlaczego tylko trójka :-)
UsuńKaczki i pisklaki urocze, kaczory stroszą pióra... jak to w życiu. Twoje czary maturalne na pewno zadziałają :--))
OdpowiedzUsuńMasz rację Dominiko, takie prawo natury, chociaż może się nie podobać. Kaczki nie powalczą o równouprawnienie i parytet. Zadziałają czy nie, ja zrobiłam co mogłam. Pozdrawiam deszczowo
UsuńKaczuchy urocze i ten niepowtarzalny klimat zachodzącego słońca... :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że nie muszę teraz zdawać matury - moja była ojojoj 14 lat temu... i dzięki Bogu nie było obowiązkowej matematyki :)
Zachodzące słońce wyzłociło wodę i kacze piórka.
UsuńTyś to dopiero we wczesnych latach Iwo, mogłabyś być moją wnuczką, ale przyszywaną bo ja właśnie matematykę lubiłam i moje dzieci też i wnuki.
Tak, już pisklęta wyfruwają z gniazd, uwalniałam młodziutkiego drozda spod foliaka, a sikorki lada dzień wyfruną z jabłoniowej dziupli; na takich akwenach można doskonale obserwować kaczki, a może i jakieś inne ptactwo też? czaple są? śni mi się czasami, że zdaję maturę, i w głowie pustka, i strach; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCudny czas a moja budka nadal pusta, pewnie za późno ją przybiłam a może za blisko chatty. Ale miałam spotkanie z dudkiem, szkoda, że nie bliskie. Czapli nie ma ale widują czarnego bociana, tylko trzeba wcześnie wstać, bo przylatuje tylko na śniadanie. Matury już, a może jeszcze nie pamiętam. Serdeczności Mario :-)
Usuń