poniedziałek, 23 stycznia 2023

Skoki ciśnienia.


Przyjechałam do mieszkania z domu rodzinnego 4 stycznia w środę popołudniu. W czwartek 5 stycznia wieczorem zajrzałam do skrzynki pocztowej ( rzadko do niej zaglądam bo listów coraz mniej). Były dwie karteczki i list który zwalił mnie z nóg i mocno podniósł mi ciśnienie. Owszem, złożyłam podanie, dostałam numer oczekiwania ale z rozmów i informacji wynikało, że mam szansę na mieszkanko w Domu Seniora dopiero za rok, dwa lub nawet dłużej. Ale już teraz?! Jak wyjaśnić wątpliwości gdy już piąty stycznia wieczorem a nazajutrz 6 stycznia dzień wolny a potem 7 wolna sobota i 8 niedziela?  Kilka dni w stresie i w wysokim ciśnieniu mimo brania captoprilu pod język. W poniedziałek się okazało, że taka jest zasada w spółdzielni, zawiadamiają wszystkich z listy chociaż szanse mają tylko pierwsi z niej. Uspokoiłam się troszkę ale niepokój pozostał, bo to znaczy, że gdy pierwsi nie zechcą, to ja miałabym jakąś szansę ale całkiem nie jestem jeszcze przygotowana na spełnienie warunków. 

Zaniosłam do biblioteki 9 książek jako dar darmo dany, tyle zmieściło mi się do plecaka na full i aż się zasapałam i ciśnienie mi podskoczyło. A mam tych książek kilkaset więc ile razy musiałabym tam chodzić by ich uszczęśliwić? Przejęli wszystkie z radością ale nie przyjeżdżają do domów, trzeba samemu przynieść a ja nie mam już autka.

Zadzwoniłam więc do firmy Tezeusz - skup i sprzedaż książek. Dwa dni sortowałam książki, co ma zostać a co oddam. Zebrało się tego prawie trzy setki, cały stół i ławy zastawione stosami. Zostawiłam tylko kilkadziesiąt ulubionych i albumy ze zdjęciami. Przyszło dwóch młodych ludzi, wysortowali z tego niespełna sześćdziesiąt książek za które zaproponowali sto złotych. A reszta? Mogą zabrać ale za darmo. Podniosło mi się ciśnienie bo spodziewałam się większej kwoty za trzy setki książek. Zastanawiałam się chwilę, te książki zbierałam od ćwierć wieku, może lepiej jednak przekazać do biblioteki? Ale tam podobno nie przyjmują starszych a ja już je powykładałam z półek i są chętni do zabrania. Powiedziałam 'tak' i wynieśli osiem kartonów pełnych moich zaczytanych. Zostałam z setką do ręki, ani pokwitowania nie chcieli ani nie dali potwierdzenia. I tak się to odbyło anonimowo, nie wiem dla kogo te książki, od kogo te pieniądze. A może oddali je do antykwariatu bo to były jednak atrakcyjne książki. Te puste półki bardziej mnie teraz smucą niż cieszą, inaczej jak przy oddaniu porcelany i szkła w dobre ręce. 

W dwa lata po pierwszym oku nadszedł czas na usunięcie zaćmy na drugim. Wydaje mi się, że tym pierwszym się tak nie przejmowałam może dlatego, że sporo się wtedy zebrało do załatwiania i ten covid w ostrej fazie pandemicznych obostrzeń wszystko komplikował i utrudniał. Tak się skoncentrowałam na usuwaniu przeszkód, że na strach przed zabiegiem nie wystarczyło czasu. Tutaj wspomnienia Tym razem starsza o dwa lata stresowałam się wewnętrznie i znowu podskoczyło mi ciśnienie bo niepotrzebnie je mierzyłam. Ale zabieg przebiegł sprawnie, nazajutrz kontrola też więc się uspokoiłam chociaż jeszcze przez 30 dni mam zakraplać oko po zabiegu cztery razy dziennie trzema rodzajami kropli ( a nie lubię tego bardzo) i nie dźwigać, nie schylać się, unikać wysiłku, nie śmiać się, nie kaszleć, nie kichać, nie ziewać. Po zabiegu widzę bardzo, za bardzo ostro i wyraźnie, tego nie pamiętam z poprzedniego zabiegu. W mieszkaniu cały dzień okna poprzysłaniane zasłonami i roletami, w południe  lub w dzień słoneczny nawet po domu, chociaż przyciemniony, chodzę w ciemnych okularach. W telewizorze i laptopie można zmniejszyć kontrast i to zrobię kiedyś bo teraz właściwie nie można ich używać ale cała reszta za wyraźna, aż w oczy kłuje i same się przymrużają. I zmarszczki widać za wyraźnie i plamki i różne inne niedoskonałości. A wszystko to podnosi mi ciśnienie bo to za nagła zmiana, tak się  postarzeć o 10 lat conajmniej. Wiem, to minie, przyzwyczaję się ale te 30 dni dadzą mi w kość.

Im częściej mierzę ciśnienie tym mam wyższe bo tak w ogóle mam nadciśnienie i ciśnieniomierz to wykazuje ale ponieważ mam bezobjawowe to tego nie czuję. Ale gdy zobaczę na wyświetlaczu te 200/100 czy nawet 180/ 95 wpadam w panikę, biorę captopril i znowu mierzę i nawet ten captopril niewiele pomaga. 

niedziela, 8 stycznia 2023

Jakie lata, takie imprezy

Wiadomo, szopki Krakowskie słynne są i nieraz je oglądałam jeszcze na Franciszkańskiej. Ale podkarpackie też słynne no i niedaleko. 

Od kilku dni się wybierałam do szopki w Kielanówce bo myślałam, że to szopka żywa a pogoda nie sprzyjała. Wreszcie doczytałam, że ta szopka nie żywa tylko ruchoma i to nieco ostudziło moją ochotę na wyprawę. Ale w końcu się wybrałam i już sam dojazd był urokliwy, bo to była moja ulubiona pora dnia. 

A potem miłe zaskoczenie w Kościele bo szopka wielka i różnorodna, detale cudnie wykonane, muzyka i ruch, można tam i trzeba przyjść z dziećmi ale i dorosłych zachwycają wierne kopie słynnych i znanych budowli nie tylko sakralnych. Około 100 m kw. powierzchni, 11 metrów długości - unikat!  Ja oczywiście natrzaskałam setkę fotek i dopiero po przyjściu do domu oglądnęłam filmiki na YouTube a tam wszystko jak żywe. Więc z wielkim trudem wysortowałam do dziesiątki na znak dla siebie, że tam byłam.

Sylwester i Nowy Rok u siostry w domu rodzinnym. W czwórkę byliśmy ale tylko ja cieszyłam się beztrosko i świętowałam z szampanem. Siostra troskała się o psinkę chociaż radowałyśmy się zapalaniem zimnych ogni na tarasie i paleniem w piecyku a Heniu już spał.
Ale Nowy Rok już spokojny i leniwy, hojny i obfity bo rankiem kawka z lekturą były na tarasie a na obiad cała kaczusia pieczona z ziemniaczkami, jabłkami i papryką. 
Wieczorem był ogień w piecyku i zimne ognie też. I wszyscy na tarasie do późna bo ciepło było, kilkanaście stopni 1 stycznia wieczorem to znak wielkich zmian. Chociaż tych wielkich zmian mamy już dość!
Już dawno nie składam sobie przyrzeczeń i zobowiązań więc i tym razem też nic, null. A i tak każdy rok przynosi nowe wyzwania a te ostatnie to już same maxima bo i pandemia i wojna tuż za granicą i dwucyfrowa inflacja i decyzja o zmianie zamieszkania po ponad 30 latach.  Więc nieśmiało chciałabym w tym 2023 zamknąć sprawę zmiany mieszkania ale bez napinki. 

I było zakończenie okresu Świat orszakiem trzech króli w moim miasteczku. I ja tam diabłem byłam (a co? Kto starszej Pani zabroni?) I kawkę ognistą piłam. I imprezowałam zacnie i radośnie.