sobota, 29 kwietnia 2017

Emocje i uczucia

Trzy ostatnie miesiące w ciągłej podróży.
Luty to pół na pół,  u siostry w M i sprawy po-włamaniowe w BK - 7 dni w domu, marzec to raz w chatcie, raz w M i trzy tygodnie sanatorium w Nałęczowie - 3 dni w domu, kwiecień to raz w chatcie, dwa razy w M i dwa tygodnie Nadolice - 5 dni w domu. W związku z tym dużo, bardzo dużo doznań, emocji, odczuć, przeżyć, wrażeń, wzruszeń, uczuć ... Jest tak jak w nicku Krystynka w podróży ale ... to co było dobre dotąd, po siedemdziesiątce robi się troszkę męczące. W dodatku sama tak wybieram, bardziej podświadomie niż świadomie ale jednak, więc nie ma na co zwalić.
Kocham ich bardzo i to uczucie ewidentnie pozytywne ale już emocje jakie ono rodzi rozmaite i ambiwalentne. W dodatku to uczucie uzależniające bardzo, bo nie  mogę być zadowolona, gdy cała moja rodzinka nie jest w pełni szczęśliwa i zadowolenia. I to emocja bo przecież wiem, że każdy ma prawo do swojej drogi życiowej i do swoich wyborów. A choć mam wszystko by być szczęśliwa, niezłe zdrowie, komfortowe mieszkanie, chattę na skraju, zasłużoną emeryturę, ulubione autko i tzw dobre życie, to trudy mojej Siostry, decyzje mojego Syna, zawirowania mojej Córeńki, niepewność mojego Wnuka, mają wpływ na moje zadowolenie.
To absurd i głupota, chyba mi odbija na stare lata. Oni są młodzi, zdrowi, mądrzy, zaradni, inteligentni, życzliwi i mają siebie a ja stara, sama choć nie samotna, niezbyt zdrowa, martwię się o nich.
Dość. Basta. Finito. Koniec.......
Od dziś i teraz - kocham i ufam. Przyrzekam to sobie i zapisuję, by nadać przyrzeczeniu moc. A jak mnie zacznie nachodzić troska powiem jej a kysz i sio.
A kysz. Sio.
Przeczytałam co napisałam i zauważyłam, że ja mam a Oni są. Odwieczny dylemat: mieć czy być. I znowu temat do rozmyślań ale to nie teraz.
Uczucia i emocje. Zagłębiłam się w poszukiwania i rozważania pod wpływem uczucia miłości do mojej Rodziny. Czuję potrzebę uporządkowania ich i ogarnięcia, bo może jakoś za bardzo napieram i w ten sposób też ich uzależniam, niechcący.
Życie bez uczuć i emocji, wbrew temu co piszą, że nijakie i obojętne, mogłoby być ciche i spokojne. Tak myślę, paląc w ogniu zimowe wspomnienia.
To emocje odpowiedzialne są za naszą złośćzazdrośćstrach, lecz także dzięki nim odczuwamy przyjemność, radość, zachwyt. Życie bez uczuć i emocji byłoby niewątpliwie nijakie i obojętne. Czym są emocje? To nic innego, jak nasza bezpośrednia reakcja na bodźce pochodzące ze świata zewnętrznego. Kiedy takie sygnały zostaną przez nas zinterpretowane, wówczas możemy mówić już o różnych rodzajach uczuć." 
Robiąc tak -> kiedy „żenimy” moc emocji z kierunkiem myśli, dopiero łącząc to TWORZYMY UCZUCIE, więc uczucie z definicji jest połączeniem emocji i myśli."
"Uczucie, to proces psychiczny odzwierciedlający stosunek jednostki do otoczenia, do jego elementów i do samego siebie. Uczuciem reagujemy na zaspokojenie lub niedobór potrzeb akceptacji i poczucia własnej wartości. Emocja to stan duszy, umysłu i ciała, który jest reakcją na zdarzenia życiowe i na innych ludzi. Emocja to szybka reakcja, może być burzliwa, pasywna lub apatyczna. "
"Wielu ludzi ma trudności w odróżnianiu uczuć i emocji. Tymczasem jest to różnica bardzo znaczna, nawet zasadnicza. Uczucie jest głębokie i dużo trwalsze niż emocja. Emocje są zawsze żywe, silnie odczuwalne ale z natury bardziej krótkotrwałe. Strach np. jest emocją bardzo silną ale szybko mijającą. O ile uczucia nasze możemy rozważać rozumowo o tyle emocji nie możemy zracjonalizować. Dlatego emocje są potężną siłą, popychającą nas w różnych kierunkach."
"W słowniku Kopalińskiego czytamy, że emocja jest uczuciem, wzruszeniem, wzburzeniem, podnieceniem, przeżyciem uczuciowym jak strach, żal, radość, zachwyt itp. Jednakże głębsza analiza ludzkiej psyche ukazuje, że pomiędzy uczuciem a emocją jest zasadnicza różnica. Uczucie jest czymś głębszym, bardziej intymnym, często tłumionym w sobie i ukrywanym przed światem zewnętrznym, natomiast emocja jest wyrazem uczucia, jego refleksją skierowaną na zewnątrz, reakcją na nie, wyrzuceniem na powierzchnię tego wszystkiego, co kłębi się w człowieku pod wpływem uczucia. Uczucie jest stanem psychiczno-mentalnym, który dzieje się w sferze myślowej umysłu i może, ale nie musi się uzewnętrznić w postaci stanu emocjonalnego, jeżeli człowiek jest opanowany i potrafi zachować twarz i zimną krew.
Niekontrolowane i nie trzymane na wodzy uczucia nieodmiennie wyrażają się na zewnątrz w postaci emocji. 

sobota, 22 kwietnia 2017

Na zachodzie zmiany, zmiany ...

 ... zmiany, zmiany. Duże i poważne. Czy na lepsze czy nie bardzo, to się z czasem okaże. A ja mantruję: "Z tej sytuacji wyniknie tylko coś dobrego, ku pożytkowi i wspólnemu dobru wszystkich, których to dotyczy". Żegnam się z domem pełnym światła, na skraju starodrzewu. Nie będę ściemniać, że się nie martwię - bo się martwię. Nie będę okłamywać, że się nie troskam i już zaakceptowałam zmianę - bo troskam i jeszcze wadzę się z Losem. Ale mimo tego wspieram i proszę o szczęście dla nich wszystkich. Bo szczęśliwe dzieci - to szczęśliwi rodzice! I wzajemnie

 Święta Wielkanocne dobre, hojne, miłe i czułe. Jest za Kogo i za co dziękować i być wdzięcznym.

Pierwszy raz widzę smardze i to tak na wprost wejścia do domu. Tylko zbierać i jeść, co też uczyniłam i zrobiłam makaron tagliatelle z sosem ze smardzów i śmietanki. Zjadłam prawie sama i nic mi się nie stało więc to były na pewno smardze. Smak ciekawy i intensywny choć wcale nie grzybowy, zapach dla mnie niewyczuwalny, twardość i chrupkość mimo duszenia w śmietance zadziwiająca.

Podobno, nic w życiu nie jest tak pewne, jak zmiany właśnie. Trzeba je zaakceptować i uwierzyć w ich głębszy, nierozpoznawalny dla nas, boski sens, bo opieranie się im przynosi żal, ból i strach. Ale co innego wiedzieć a co innego robić. Więc mam nadzieję, że Oni, zgodnie z przeznaczeniem i wolną wolą, idą dobrą Drogą.
Gdy jest pożegnanie, jest i powitanie, bo Natura nie znosi próżni. Więc żegnając się z Domem przy Gajowej, witam się z posiadłością przy Komandorskiej. Gdy jedne drzwi się zamykają, otwierają się drugie. Coś się kończy, coś się zaczyna. To urokliwe poddasze, pełne okien dachowych z widokiem na Niebo. Na razie remont czyli rozpierducha i demolka ale to siedlisko pełne różnych możliwości i duży potencjał ma w sobie. Powoli i niechętnie odsłania swe tajemnice. Tylko dla wytrwałych. Tylko dla zuchwałych. Tylko dla cierpliwych. Dla mojej Córeńki właśnie

Niech mają szczęście! Niech będą zadowoleni!! Niech bywają szczęśliwi jak najczęściej !!!

piątek, 7 kwietnia 2017

Fiołkowo

Wytrzymałam dwa dni kuracji w domu a trzeciego, nadal niezdrowa, pojechałam do chatty, po załatwieniu czekających od trzech tygodni spraw. Wiedziałam, że nie na robotę jadę tylko na rekonwalescencję ale i tak nie wiadomo (z właściwie wiadomo) co by wyszło, gdyby nie łaskawy i wszystkowiedzący deszcz.

Cudny i stukający o dach gdy się siedzi na tarasie, delikatny gdy pada na trawy, chwasty i fiołki, zimny i mądry bo nie pozwala na prace ziemne niezdrowej babuni.

Znowu coś mi wycięło i wcięło srebrnego świerka posadzonego w miejsce dwóch wcześniej posadzonych i obskubanych. I wystarczy, tym razem nie daję trzeciej szansy.

Przez trzy dni tylko wsadzone to co przywiezione czyli bez ( tym razem daję trzecią szansę), przylaszczki z Nałęczowa i dziwna w kolorze, raz fioletowa a raz różowa bylinka, którą dostałam jako bonus. A reszta to wylegiwanie się pod kołdrami i dokładanie do kominka.

Na postach wiosna bucha niemożebnie a u mnie na skraju tylko trawa, chwasty, brzozy i fiołki. Żonkile, narcyze, hiacynty, szafirki tylko pojedyncze, czyżby coś wyjadło smaczne cebulki? Ale niezapominajek całe kępy, będzie niebiesko po fiołkowym.