Dookoła żółto od mleczy a u mnie zielono. Dwa lata podchodów z wszędobylskim, agresywnym, nachalnym nawet, mniszkiem powoli daje rezultaty. Chodziło mi o to by mlecz nie zagłuszał cudnie błękitnych kwiateczków przetacznika ale jak się ingeruje w ekosystem to efekty są nieprzewidywalne.
W miejsce mlecza rozpanoszyła się zielona, pełzająca, równie wszędobylska trawka o nitkowatych korzeniach i białych ośmiopłatkowych maleńkich kwiateczkach. Nawet słoma im nie przeszkadza. Proszę o nazwę.
I druga równie podstępna i panosząca się trawka o fioletowych maleńkich trąbkach o której nazwę też proszę, pewnie Grażka lub Ania wiedzą.
Codziennie prace przerywał deszcz. Trochę złości, trochę radości. Złości że przerywa szwunga, bo ja długo się zbieram i rozpędzam do roboty a radości, że ciepły, prawie majowy deszcz podlewa wsadzone ogórki, cukinię, groszek, słonecznik, fasolkę w kilku odmianach i takie tam inne mecyje. Po deszczu mgła melancholijna sprawia, że wokół mokro i wilgotno. I tylko szkoda, że ogniska nie można rozpalić bo w kręgu kałuża i gałęzie mokre a karkóweczka zabejcowana leży i czeka. Ptaszętom deszcz nie przeszkadza, umilają mi podeszczowe spacery i posiadówki na tarasie, głośnymi, wesołymi trelami.
W te mgliste, wilgotne wieczory czytam "Majster biedę czyli zakapiorskie Bieszczady" i płaczę i śmieję się do łez, czasem na tej samej stronie. Piękny styl Andrzeja P, cudne sylwetki bieszczadników a nad tym wszystkim wolność i swoboda i wiatr od połonin i szum górskich strumieni.
Takie moje świętowanie podwójnej kanonizacji. Każde zdjęcie to modlitwa .....
Moja mama nazywała ten o białych gwiazdeczkach - mokrzyc, a te fioletowe trąbki to chyba bluszczyk kurdybanek; nie walczę z roślinami, zabrakłoby mi życia, więc rosnie sobie, co chce, tylko grządki w miarę ogarniam; wystraszyłaś czymś jaszczurkę, że ogonek odrzuciła? z kwiatów mniszka zrób sobie winko, ponoć dobre "na wszystko"; serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńBluszczyk kurdybanek, ale ślicznie się nazywa. Mnie na trawniku nic nie przeszkadza, ale już na grządkach zielono, mimo słomy, zwłaszcza brzegami.
UsuńDopiero na zdjęciu zauważyłam, że ona jakaś krótka, może i gdzieś niechcący przydepnęłam jej ogonek, chociaż ja przecież tak chyżo i rączo nie biegam po włościach.
Do winka nie mam cierpliwości, wolę naleweczki, więc może zrobię nalewkę mlecz-ną.:-)
Gwiazdnica pospolita i bluszczyk kurdybanek. :) Na zdjęciu troszkę schowany i miałam wątpliwości, ale Maria je rozwiała. Znalazłam też taką stronę: http://ziolowyporadnik.pl/ziola/bluszczyk-kurdybanek/
OdpowiedzUsuńZajrzyj tam. :) A młode ziele gwiazdnicy niektórzy nawet dodają do sałatek. Osobiście nie próbowałam.:)
Serdeczności :)
Przeczytałam o gwiazdnicy: "na jednej roślinie dojrzewa kilka tysięcy nasion (do 25 tysięcy) i przez 20 lat są zdolne do kiełkowania nawet pod śniegiem" Ręce opadają jakie to wytrwałe i plenne.Ile tej sałatki zrobiłabym z moich rabatkowych zbiorów - wiadrami zbieram.
UsuńKurdybanek mi się podoba, nie będę go usuwała. Pozdrawiam i dziękuję.
Niestety walka z mleczem skazana jest na niepowodzenie. Można tylko ograniczyć ilość i to mi się udaje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakoż i ja mniemam, ograniczam od dwóch lat i już zaczynają być widoczne rezultaty. Chyba, że na moje jeszcze za wcześnie?
UsuńWitaj Krysiu! Dawno Cię nie było -już się stęskniłam. Białokwiatkowe utrapienie to gwiazdnica ,a fioletowa -bluszczyk kurdybanek.Można go suszyć i dodawać po trochu do mięs.Z mlecza robiłam wino ,dobre ,nie powiem ,a co roku robię miód mniszkowy dla moich wnucząt ,a teraz jeszcze prawnuka. Całuję ci`ę mocno -Iśka.
OdpowiedzUsuńWitaj Isiu. Od razu zaczynam od prośby. Podaj mi Twój adres mailowy, przy wymianie dysku pogubiłam mnóstwo kontaktów, a może umówilibyśmy się na kiedyś w Brzózie?
UsuńGwiazdnica to rzeczywiście utrapienie, przeczytałam, że w ciągu lata może wydać nawet 3 pokolenia roślin, czyli babki, córki i wnuczki. Ale też piszą, że występuje na glebach bogatych w azot, wilgotnych oraz na stanowiskach ruderalnych. Może i chatta nie jest najmłodsza ale żeby zaraz rudera? Bluszczyk kurdybanek mi się podoba i pszczoły też go lubią. Będziemy w przyjaznej symbiozie.
Dobry pomysł, miodzik mlecz-ny dla prawnuczka. To mam jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję :-) Serdeczności przesyłam gorące.
Isiu, usunęłam Twój komentarz bo podałaś "wrażliwe" dane :-))) ale zapisałam. Dziękuję, Dam znać kiedy będę w Brzózie. Właściwie to jadę tam jutro raniutko z przyjaciółką, ale będzie jeszcze niejedna okazja, może nawet w maju. Więc do zobaczenia i usłyszenia.
UsuńJa się na trawskach nie znam wcale, dziś właśnie z tym gownem walczyłam (za pomocą sąsiada), więc nic nie gadam. Jaszczury super!
OdpowiedzUsuńMało było słońca więc jaszczurki raczej pochowane ale niechno tylko poświeci i przygrzeje będą się całymi rodzinkami wygrzewać na moich obrzeżach. Żyjemy w przyjaźni i sobie nie przeszkadzamy.
UsuńW takim razie proszę tu je pokazywac, piekne stwory, ja moze w przeszłym zyciu była takim, bo też lubię zalec na słonku.
UsuńPiękne? Toż to małe jaszczury. Nie przeszkadzamy sobie ale się nie lubimy. Nie wiem co mi przyszło do głowy z tą przyjaźnią jaszczurkową. Kiedyś, dawno, dawno temu też lubiłam się wygrzewać w słońcu, teraz uciekam w cień.
UsuńMniszek się panoszy, więc korzystać trzeba z jego właściwości i leczyć dolegliwoci wszelakie, kurdybanek jest śliczny, traktuję go jak domownika, niech sobie robi co chce :--))) buziaki!
OdpowiedzUsuńJuż różowy świt na popielatym niebie, zaraz pójdę spać. Z kurdybankiem mam zamiar się zaprzyjaźnić, bo i nazwa piękna i pszczoły go lubią. Ale z gwiazdnicą - wojna! Tylko oręża nie mam, bo chemia nie ma wstępu na moje włości. Serdeczności.
UsuńNazwy już rozwikłane, więc temat zostawiam. Zauważyłam ostatnio trend, co by w ogrodach właśnie takie dzikie rośliny zostawiać... No, może nie takie aż, ale np bodziszki, wilczomlecze...
OdpowiedzUsuńPo tym deszczu to dopiero będą chwasty rosły.... U nas to już jest masakra. Ale jak obrobię moją Skarpę, to też się pochwalę zdjęciowo. Na razie nawet na robienie zdjęć ochoty nie ma... choć już lepiej, dużo lepiej...
Dziękuję Ci za wszystkie ciepłe słowa :)
Tak robiłam ale w zeszłym roku w takiej dzikiej łące zalęgły mi się węże, może tylko zaskrońce ale wystraszyły mnie bardzo i teraz wolę chodzić po skoszonym, bo często chodzę boso.
UsuńMaj i czerwiec to największe przyrosty chwaściorów, ciepło i wilgotno.
Dobrze, że już lepiej, trzymaj się dla Liwki. Serdeczności.
Zbyt późno zajrzałam, zagadki rozwiązane. Gwiazdnicy i u mnie pełno ale ona, na szczęście, łatwo daje się wyrywać. Kurdybanka mam mnóstwo, nawet mam ozdobny - biało-zielony. Suszony to ziele wielkiej mocy - wykorzystaj go. Uściski !
OdpowiedzUsuń