Tak cudnie wygląda rankiem z okien.
A co dopiero jak się wyjdzie na niespieszny, nawet niedaleki i ostrożny spacer. Bajecznie! Niektóre drzewka i krzewy jak krzaki bawełny, niektóre siwe. Ogólnie biało, szaro, pastelowo, świat bez barw i kolorów, zahibernowany i senny pod białą pierzynką.
Teraz bardziej kolorowo bo też smakowita ta zima, pachnąca czosnkiem, cebulą, porami, szpinakiem!
Na przykład prosta ale przepyszna, biała, rozgrzewająca zupa z czosnku, cebuli i porów przesmażonych na klarowanym maśle, zalanych bulionem i gotowanych z dodatkiem ziemniaków w kawałkach i startego selera. Może i nie wygląda ona ponętnie ale smakuje obłędnie ( nie lubię tego słowa ale teraz, po zjedzeniu trzech talerzy trudno mi znaleźć lepsze).
Albo szpinak we francuskim cieście, którego połowa (ciasta a nie szpinaku) została mi po eksperymencie z zapiekanymi sznycelkami mielonymi. Na patelnię troszkę masła czosnkowego domowego i dużo czosnku, na to szpinak mrożony, sól i podsmażam. Tym razem i wygląda ponętnie i smakuje takoż, zwłaszcza dwa pierwsze kawałeczki jeszcze na gorąco i te trzy następne na letnio! Chociaż zapomniałam dodać, jako wykończenie farszu, pestek słonecznika, bo wtedy to byłaby petarda!
Rzadko w którym poście tyle daję wykrzykników ale tak było cudnie i smakowicie, że trzeba było.
Od lat, odkąd moje wnuki już nie wczesnoszkolne, nie dostaję takich laurek ale zawsze, w dniu Babci, wyszukuję je i czytam i uśmiecham się z miłością. Dzieci są takie szczere, otwarte, bezpośrednie. Jak dobrze być babcią! I chociaż tyle lat już minęło i domki w Brzózie zmieniły mi się w raj, to mojej głowy nie obrosła mądrość a nawet jakby wręcz przeciwnie.
Przypomniałam sobie, że mam na youtube swoje filmiki z ogniem i teraz, gdy do chatty daleko postanowiłam je odszukać i pooglądać jak zatęsknię.
Szpinak we francuskim cieście wygląda obłędnie!:-) W ogóle zima sprzyja jedzeniu, łasuchowaniu, by nie powiedzieć - objadaniu się. Ale pyszne jedzenie sprawia tyle prostej przyjemnosci, ogrzewajac i ducha i ciało, ze chyba tylko asceci potrafiasiego wyrzec.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w dniu babci,Krystynko!:-))Sama nie mam wnuków. Nie mam też komu takich zyczeń składac, wiec zycze Tobie wszystkiego dobrego, nieco starsza wiekiem, lecz częstokroć znacznie młodsza duchem kolezanko!:-))
I obłędnie smakuje, Olu. I niestety masz rację, ale za dużo łasuchowania i objadania, za dużo tych przyjemności co widać w obwodach i kilogramach.
UsuńDziękuję za życzenia, z tej okazji będziesz moją przyszywaną wnusią, bo w realu mam samych wnusiów. Wiek nie ma tu nic do rzeczy.
Cieszę sie, że sie odezwałaś, bo juz sie martwiłam o Ciebie do tego stopnia, że nawet mi sie sniłaś, Krystynko!:-))
UsuńOlu, ja nie codziennie otwieram laptopa, czasem nawet kilka dni nie czytam poczty, więc nie martw się moją nieobecnością trwającą mniej niż tydzień.
UsuńWięc się zgadza, ten sen to Twoja 'wnuczkowa' troska. Dziękuję.
całe szczęście, że jestem już po obiedzie...pobudziłaś moje kubki smakowe...
OdpowiedzUsuńTwoja zima jest piekna, chyba piękniejsza dzisiaj niż moja...
Jak dobrze, że w poście nie ma smaku i zapachu, tylko wzrok i wyobraźnia bo byśmy tyli od samego czytania. Raz u Ciebie piękniejsza a raz u mnie i to sprawiedliwie.
UsuńIdę już spać ,a tu takie smakołyki!!a ja głodna bo o ej porze już nie jadam::)ale jutro coś zrobię ze szpinakiem..☺☺ a to kolanko to co za wypadek?...
OdpowiedzUsuńTak to jest czytać nocą, przy Twoich postach też mi ślinka cieknie i burczy w brzuchu.
UsuńPróbowałam dogonić odjeżdżający autobus i upadłam, ale tak nieszczęśliwie że zrobił się krwiak i potrzebny był chirurg i to nie raz, leczenie trwało ze dwa miesiące i została blizna po sączku.
Zapomniałam dodać ,zima miodzio♥♥♥..
OdpowiedzUsuńByła miodzio ale się zbyła i teraz już tylko zamarzające błoto pośniegowe. Brrr
UsuńPiękne zdjęcia! W śniegu to nawet auta pod blokiem wyglądają interesująco.
OdpowiedzUsuńSłodkie te Twoje życzenia od wnucząt!
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
W śniegu wszystko wygląda pięknie, nawet śmiećki i łęty a nawet blaszanki. Dzieci to mają wyobraźnię i słownictwo niekonwencjonalne.
UsuńProsze, i nawet w miescie zima moze byc piekna, osniezone drzewa wygladaja cudnie.
OdpowiedzUsuńKradne przepis na zupe, bo to moje smaki.
Krystynko, zyczenia od wnukow wzruszajace - pozdrawiam serdecznie:)
To właściwie miasteczko Renatko ale w białej pierzynce wszystko wygląda cudnie i bajecznie. Zupa rozgrzewająca wielce i aromatyczna, dla niektórych aż za bardzo.
UsuńWzruszające i rozczulające, szkoda, że już wyrośli z laurek.
Twoje zdjecia zimy bardzo mi sie podobaja, przypominaja mi wlasnie zime rano, kiedy budzilam sie i gnalam do okna i patrzylam na ten piekny snieg, ktory napadal w nocy, drzewa, krzaki wygladaly tak bajecznie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj goracy dzien, bo az +35C, bylam wczesnie rano w ogrodzie kiedy bylo tylko +20 st. i bylo przyjemnie, teraz juz nie wychodze a klimatyzacja tak mnie chlodzi ze pomysl Twojej zupy idealnie pasuje, tym bardziej ze znajomi obdarowali mnie ogromna iloscia czosnku prosto z ich farmy.
Też tak robię Teresko, rano od razu do okna, zwłaszcza zimą, by wiedzieć czy spacer będzie przyjemnością czy obowiązkiem dla zdrowia.
UsuńLubię latem przyjemne 20 stopni rano, potem już nie wychodzę na słońce tylko odpoczywam na cienistym tarasie, od tego roku już wielkim. Przemyśliwam o klimatyzacji razcej w mieszkaniu, bo na skraju głównie bywam na zewnątrz.
Zrób kurczaka pieczonego z 40 ząbkami czosnku, przepyszne danie kuchni francuskiej.
Krystynko, wielkie dzieki za ten pomysl na potrawe z czosnkiem, tylko napisalam 'kurczak z 40 zabkami czosnku' i mam przepis, do tego latwy i najwazniejsze ze tak duzo czosnku ktorego wcale nie musze obierac, planuje jutro upiec na obiad.
UsuńSmacznego Teresko, tak myślałam, że jak wpiszesz takie hasło to znajdziesz niejeden przepis. 'Masełkiem' wyciśniętym z upieczonego czosnku smaruję chleb albo dodaję do dodatków tzn ziemniaczków, kasz, makaronu czy ryżu.
Usuńwitaj! pięknie fotografujesz tę zimę - widać, że jesteś z nią zaprzyjaźniona:) natomiast fotki kolejne wywołały u mnie burczenie w brzuchu, a wcale tego nie planowałam na najbliższą godzinę lub dwie. bo mam urlop i wolałabym pospać. tymczasem postanowiłam sprawdzić zawartość lodówki;) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńLubię zimę, bo nie lubię upałów. I smaczniej się je zimą, zwłaszcza ktoś, kto nie przepada za sałatami i surówkami. Przyjemnego urlopu, wypoczywaj zdrowo!
UsuńKusisz warkoczastymi kulebiakami ze szpinakiem ... ze szpinakiem ... wiesz, że ja nawet nie znam smaku tego liściastego warzywka, tyle razy sobie obiecuję, że wreszcie muszę spróbować, i jakoś zeszło mi do tej pory, i nic:-) nie miałam okazji obserwować szadzi tej zimy, ale do tego potrzebny jest mróz, a tego już bym nie chciała, bo bez dużego mrozu jakoś przyjemniej, i woda wróciła, i zwierzynie lżej; mąż mój narzeka na piecyk-kozę, że szybki nie ma, ognia w niej nie widać, i widzę, że wzrok mu biega po marketowych półkach, gdzie stoją wypaśne piecyki; właściwie to mogłaby już być wiosna:-)
OdpowiedzUsuńJak każde dziecko i nastolatka nie lubiłam szpinaku chociaż go nie jadłam, nie bo nie i już. Polubiłam go właściwie dopiero kilka lat temu u córeńki, jako nadzienie do naleśników. A potem poooszło! Szadzi było mało, właściwie to chyba dwa razy tej zimy ale raz byłam bez aparatu. Dobrze, że woda wróciła, lekki mrozik tak do -5 stopni wystarczy by lubić zimę. Miałam kozę bez okienka siedem lat, grzała i gotowała cudnie w maleńkim domku ale apetyt rośnie i chatta dostała piecyk z okienkiem, wcale nie wypasiony, niewiele ponad pół tysiąca w promocji Praktikera.
UsuńPięknie zimowo i smakowicie.:) Zupa super, tylko ten seler mnie otrząsa. Ciągle nie mogę się oswoić z tym smakiem. Ja chyba zrobię moją ulubioną soczewicę. Wreszcie zaczynam coś jeść, bo podczas choroby to apetyt mam szczątkowy i prawie nie jem. No i przy katarze smaku nie czuję, to tym bardziej się nie chce. Teraz powoli wracam do formy. Tylko ciągle jeszcze jestem słaba i śpiąca.
OdpowiedzUsuńSzpinak w cieście wygląda rewelacyjnie.:) Lubię szpinak. Fajnie smakuje gdy doda się odrobinę masła orzechowego.:)
Serdeczności:)
Też tak miałam w Twoim wieku, seler i czosnek be, bo były za bardzo dominujące. Mnie by się przydało lekkie przeziębienie z utratą apetytu bo już buty zawiązywać trudno. Uprzyjemniaj rekonwalescencję ulubionymi daniami Grażko, a soczewica to w zupie czy w drugim daniu?
UsuńNigdy jeszcze nie jadłam masła orzechowego bo myślałam, że to deser, coś jak nutella, ale jak można do szpinaku to może kupię.
Masło orzechowe, jak dla mnie, jest bardziej wytrawne - takie lekko słonawe, zmiksowane orzeszki.:) Jeśli jako dodatek do innych potraw, to najlepsze jest to gładkie. Kiedyś przez pomyłkę kupiłam tzw. crunchy, chrupiące, z kawałkami orzeszków i nie za bardzo mi odpowiadało. Świetnie smakuje na waflu ryżowym.:)
UsuńSoczewica różnie: w zupie czerwona (z marchewką, ziemniakami i cebulą wcześniej lekko podsmażonymi), na drugie danie może być miska ugotowanej zielonej soczewicy z odrobiną masła i już bez żadnych innych dodatków.:)
Czosnek ostatnio chętniej wybieram niedźwiedzi - jest smak czosnku, a nie ma takiego efektu zionięcia, jak po zwykłym czosnku.:)
Dziękuję za rady i porady, lubię dodawać orzeszki a takie zmiksowane bardzo mi pasuje. Z soczewicą mam na bakier ale ponownie spróbuję taką zupę, bo mam opakowanie czerwonej. Czosnek niedźwiedzi jak najbardziej ale wiosną, teraz to nie wiem gdzie można go dostać. A ziania się nie boję bo mieszkam sama.
UsuńTeraz to chyba tylko suszony. Wiosną, gdy jest dostęp do świeżego to można posiekać, zalać olejem i przechowywać w lodówce. Jak taki kiedyś kupiłam w Wolinie.:)
UsuńSkoro lubisz zupy kolorystyczne, to do tej z soczewicą można dodać jeszcze przecier pomidorowy. Ja zupy jadam w symbolicznych ilościach, ale jak zrobię tę z soczewicy, to trzeba mnie odganiać od garnka.:)))
Narazie mam jeszcze za mało na mrożenie, dopiero rozkręcam 'plantację' czosnku niedźwiedziego.
UsuńA zupy to moje ulubione potrawy zimą i nie omieszkam udoskonalać tej z soczewicy, jak mi zasmakuje podstawowy wariant.
Piękne zdjęcia, zwłaszcza te drzewka ze śnieżnymi czapeczkami. Takiej białej zupy nigdy nie jadłam, brzmi baaardzo zachęcająco, bedę musiała upichcić i ja :-) Buziaki!
OdpowiedzUsuńJuż po czapach i po śniegu czystym i białym, teraz brudne resztki. Często robię zupki jednobarwne z podobnych kolorystycznie warzyw. Białą, żółtą, pomarańczową, czerwoną, bordową, zieloną. Tylko różne faktury i smaki.
UsuńLaurki od wnuków, to materialne udokumentowanie ich miłości. Nie jestem materialistką ale skrzętnie te bogactwa gromadzę. Mam zbiory kwiatków z papieru, laurek i obrazków z serduszkami w dowolnych rozmiarach itp. Najbardziej jednak wzruszają mnie dwa obrazki z kolorowymi śladami dłoni małej Majeczki i Julci. A kiedyś moje lustro w prawym dolnym rogu miało szminką namalowane serduszko , a w nim odcisk brudnej łapki Kacperka. Ślad ten pielęgnowałam około roku! Takie to mamy wielkie bogactwo MY BABCIE.
OdpowiedzUsuńJa też gromadzę te listy, kartki, laurki od córeńki i od wnuków i czasem, w chwilach chandry, przeglądam i aż miodzi mi się na serduchu. Oj, dobrze jest być babcią, Bożenko!
UsuńPrzecudne zdjęcia! Uwielbiam takie zimowe widoki, ale tu jest uczta nie tylko dla ducha, także pyszności czosnkowo-szpinakowe;) Pozdrawiam. Maria
OdpowiedzUsuńJa lubię zimę, to jest dobra pora dla nie lubiących upałów. I ze względu na widoki i dla treściwych posiłków. Pozdrawiam Cię Mario!
UsuńAle smacznosci u Ciebie. A wiesz , że zainspirował mnie Twój przepis. A dziś po powrocie do domku zjem pare ziemniaczkow z czosnkiem. Pycha. Dzieki za inspiracje :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to ostatnie pyszności, zaczynam racjonowanie. Ale czosnek będzie u mnie zawsze zimową porą.
UsuńA mówią, że Norwegia to zimny kraj. Tymczasem u nas wiosennie w ciągu dnia, mimo iż rano trzeba szybki w aucie poskrobać :).
OdpowiedzUsuńCiasto francuskie ze szpinakiem też robię, tylko w formie ślimaczków. I nawet mój wybredny nastolatek wcina ze smakiem, mimo iż kucharka ze mnie marna.
Trafiłam tu przez przypadek i zostanę na dłużej. Tak miło się i ciekawie czyta się Twoje wpisy i tak swojsko ogląda zdjęcia.
Jeszcze jeden pewnik zachwiany, w Norwegii, tak daleko od nas na północ, wiosennie w styczniu!
UsuńTo dobry pomysł, ciasteczka zamiast strudla, może nie zje się aż tyle na raz :-)
Ja zaraz popędzę do Ciebie DJ, bom bardzo ciekawa Norwegii.
I ja chętnie ugotuję taką zupę. Z biegiem lat coraz bardziej je lubię ( kiedyś mogły dla mnie nie istnieć), a i seler baaaardzo lubię. Laurki piękne, ja mam piękny zbiór córczynych rękodzieł ( wnuków nie mam :-(( ). Buziaki, Krysiu !
OdpowiedzUsuńJa zawsze lubiłam zupy ale gotuję je dopiero od pójścia na em, bo to jednak pracochłonne dania, zwłaszcza jeśli się je zaczyna od obierania jarzyn a nie gotuje z mrożonek. Seler był motywem przewodnim moich dań przez ostatnie kilka lat, od roku miejsce to zajmuje por. Pierzynka z pora do każdego, drugiego dania i por do każdej zupy.
UsuńNa naszą babciowość nie mamy wpływu Aniu, bo to wybory i los naszych dzieci. Oby były szczęśliwe!
Za późno na życzenia ;) ale nigdy by docenić to plecione cudo szpinaczne oraz zimowe ujęcie z pudrowanymi autami. Zatem doceniam :)
OdpowiedzUsuńCzysty, biały śnieg wszystko uszlachetnia, i starawe blaszanki i tłustawe acz przepyszne jedzonko. Tez doceniam i cieszę się, że nie tylko Ja.
Usuń