poniedziałek, 26 czerwca 2023

Wrocław okołoślubny

Przyjechałam kilka dni wcześniej do mojej córeńki Asi, przed ślubem jej syna a mojego najstarszego wnuka Andrzeja - Dżeja.

21.VI - Dzień drugi - W środę, nazajutrz po przyjeździe czas bardzo intensywny bo lista długa. Do południa rajd z Asią po sklepach z kosmetykami dla niej i dla mnie, zabawki dla dziecków, detale do pamiątkowego jakby portfolio, szkło do sesji zdjęciowej, suknię dla mnie ...
Wczesnym popołudniem odwiedziny w ich nowym, starym domu na Sołtysowickiej. Ja tylko podziwiam ogrom prac przez nich włożonych a Lesiu z Asią przygotowują się do jutrzejszego, wielkiego przedsięwzięcia, jutro wchodzi ekipa do przyłączenia gazu do domu.                A późnym popołudniem jeszcze pierwsza wizyta w domu rodzinnym narzeczonego Córeńki. Przyjęła nas miło Mama Lesia, serdeczna Pani Stasia, było zwiedzanie i poczęstunek a pod koniec wrócił z pracy Ojciec Lesia, taki Pan Wójt na swoich włościach ale miły i uprzejmy. Wizyta i wizytacja bardzo udane.

22. VI. - Dzień trzeci - Nazajutrz w czwartek Maro się uczy do jutrzejszego egzaminu, ja zamierzam ugotować pyszną, jeszcze wiosenną zupkę a Asia z Leszkiem od raniuteńka, w upale, razem z ekipą robią przyłącze gazu do swojego stuletniego domu. Kopanie troszkę  kopareczką ale też mnóstwo kopania sztychówkami i łopatami, wyciąganie gruzu z wykopów, odkrywanie starych instalacji, rur, kanałów. Układanie rurociągi gazowego tak by skrzynka była nie na środku podjazdu. Zakopać się już nie dało, brakło czasu bo jeszcze projektant, dokumentacja powykonawcza i już koparkowy musiał odjechać. Jeszcze coś pozakrywali i pozabezpieczali i wrócili po 12 godzinach pracy w upale, zmęczeni i spaleni słońcem mimo okrywania. Ledwo dziabnęli zupki jarzynowej którą gotowałam całe dopołudnie, posmarowali się pandhenolem i innymi specyfikami po które poszłam do apteki i poszli spać. 

23.VI - Dzień czwarty - W piątek Młodszy wnuk Maro ma przedostatni egzamin i wychodzi zaraz po śniadaniu. A w południe na króciutko wpadł do Mamy Asi Pan Młody, mój starszy wnuk po garnitur i koszulę, szyte na miarę. I właśnie wrócił Maro więc Asia na szybko zrobiła nam fotkę dla pamięci. 
Popołudniu poszłyśmy z Asią do zamówionego przez nią dla mnie pokoju na Odrzańskiej, tuż w pobliże Art Hotelu, gdzie będzie odbywał się obiad i przyjęcie ślubne. A ponieważ mamy jeszcze czas włóczymy się po Rynku, gdzie jarmark świętojański. Potem do kosmetyczki na manicure i na rynku się rozchodzimy. 
Asia wraca na Komandorską a ja robię jeszcze rundkę po Rynku, kupuję kanapkę i piwko i idę do pokoju. I do późnego wieczora siedzę na półce pod oknem w kuchni i na łóżku pod oknem w pokoju, z sudoku i słucham gwaru piątkowego, w wielkim mieście, w czerwcowy, gorący wieczór.  

24.06 - Dzień piąty - W sobotę od rana makijaże i lakierowanie pazurków a potem ja całkiem spokojnie spacerkiem poszłam sobie do USC na Włodkowica 20. Ale o tym już następny post.