sobota, 27 kwietnia 2024

Klimatyzacja

Wreszcie ją mam! Na upalne lata niezbędna!! Moja własna klima !!! Marzyłam o niej w gorące i upalne miesiące w chatcie w BK. I w upalne i gorące lata w mieszkaniu w B. I wreszcie ją mam w swojej izbie. Dwóch fachowców całą dniówkę w poniedziałek 15 kwietnia ją montowało. Sprawdzili i pojechali.
Nazajutrz chciałyśmy ją uruchomić ale włączała się razem z telewizorem. Jednym pilotem klima i telewizor. Przyjechali z reklamacją i nadziwić się nie mogli jak to się dzieje. Nie spotkali się nigdy w swojej praktyce z takimi dziwami. Skontaktują się z serwisem TV i będą czekać na rozwiązanie problemu. Trochę zniechęcona nie uruchamiałam jej aż do niedzieli. Dopiero po posprzątaniu uruchomiłam ją na grzanie. I nic, tzn. włącza się i TV i klima nawet dmucha ale nie grzeje. Więc w poniedziałek znowu z reklamacją, przyjechał fachman i dłuuugo szukał usterki. Na szczęście znalazł i znowu nadziwić się nie mógł bo długo już pracuje ale nie spotkał się jeszcze z taką przyczyną. Zeszło ponad trzy godziny ale działa tzn dmucha i grzeje i włącza TV. Same nauczki i nowe doświadczenia. Dobrze, że było zimno bo inaczej bym nie włączała dogrzewania tylko chłodzenie i nie zauważyłabym usterki aż do zimy.

Mam też czujnik tlenku węgla od Lesia Ogniomistrza by wreszcie odpalić na noc piecyk w gołębniku. 
Ostatnio oglądam w TV i na YouTube dokumenty o życiu na Alasce i Syberii. Dziko i trudno. Duże odległości między siedliskami. Samotnie i pustelnie. Samowystarczalne. Mnie to zachwyca, napędza mnie do marzeń i snów. A jednocześnie w realu udogodnienia i ułatwienia, bajery i gadżety. 
Człowiek nieprzewidywalny i nieodgadniony jest. A może wcale nie. Siedzieć sobie wygodnie w ciepłym w zimie i chłodnym w lecie i oglądać innych trudy i znoje ale i radości i satysfakcje. Naturę w całej swej dzikości i mądrości. Bezpiecznie w fotelu. Większości z nas brak jest w prawdziwym życiu takich emocji. Niektórzy zapominają o tym braku ale niektórzy nie. I ja właśnie tak mam, jak w Biblii powiadają: duch ochoczy ale ciało mdłe. 

niedziela, 21 kwietnia 2024

Spacery po M

       Spacerowałam po miasteczku M z psem, raz lub dwa razy dziennie, zawsze w południe i często wieczorem. To obowiązek ale dobrze mi robi na sprawność. Często chodzę z portfelem czy telefonem ale czasem z aparatem i cykam patrząc jak zmieniają się pory roku. Postanawiam wybrać sobie jakiś charakterystyczny detal i focić go raz w miesiącu, rejestrując zmiany pór roku. W BK fociłam tak miejsce z ławeczką na życzenie siostry i ku mojej wielkiej uciesze. Jest teraz co wspominać.
Widziałam później taki kolaż muralu Kory o wiośnie, lecie, jesieni i zimie i też na życzenie siostry i moje pojechałyśmy do Warszawy go zobaczyć jesienią (mural nie kolaż). Powiem Wam, że robi wrażenie!!! Ale już chyba nie będziemy tam jeździć jeszcze zimą, wiosną i latem. Chociaż kto wie, przecież mamy tam wnuki!

Z powodu kontuzji przez prawie miesiąc nie wychodziłam na spacery z psem i naszło mnie powspominać, jak to było na tych spacerach zimą i wiosną.  Do tego doskonale nadają się zdjęcia. 

czwartek, 4 kwietnia 2024

Oczy moich Domów

Okna i okienka to oczy pomieszczenia. W każdym moim 'Domu' było takie główne okno - oko. Nie największe ale to przez które najwięcej i najczęściej spoglądałam. W mieszkaniu w B  było ono w kuchni od zachodu i anioł od Krystyny, wiszący na górze kiedy byłam w domu i na dole kiedy wyjeżdżałam. Widok z niego kiedyś był cudny, na dziki zagajnik i grządki i zachody słońca i żółte autko.  Ale chociaż pobudowali tam potem piętrowy blok to i tak przez okienko sprawdzałam pogodę na dzień bieżący. 

W chatcie w BK to też było okienko w kuchni ale od południa i aniołek od Anny S w nim wiszący. Widok z niego był przecudny, na las tuż za ścieżką, piękny o każdej porze dnia i roku i na trzy siostry brzozy.

A w gołębniku w M, od wschodu okienko, narazie z błękitnym bukietem. Widok z niego nie najładniejszy ale usytuowane naprzeciw drzwi wejściowych rzuca się w oczy jako pierwsze. Tu będzie może też kiedyś Anioł stojący, też może witrażowy, też w błękitnej sukience. Tym razem sama go wybiorę. 

W Naszym wspólnym Domu są takie dwa okna. Jedno w kuchni - salonie, od południa, gdzie spędzamy większość dnia, z widokiem na Rynek czyli serce miasteczka. 

A drugie to okno we wnęce mojej izby, bez słońca wpadającego przez nie ale z widokiem na taras. Okno pięknie odbija się w lustrach szaf rozjaśniając i rozświetlając cześć sypialną.

3.04.2024 - środa. Już po wizycie u ortopedy i niezbyt szczęsna wiadomość, że jeszcze miesiąc trzeba chodzić w ortezie. A więc i meblowanie i pierwsza noc w gołębniku się oddalają.