A ja, przed długą i daleką podróżą, zamiast nasilić sprzątanie, wyjeżdżam na swoją boską dzierżawę. Macie rację (mówię tak zawsze, jak wasze rady są zgodne z moja ochotą), sprzątanie nie zając, nie ucieknie. Luz blues i bąbelki :-)))
Lepiej, dużo lepiej, jest w sprawie egzaminów i świadectw wnuków. List gratulacyjny, świadectwo z czerwonym paskiem, mnóstwo punktów w części ustnej i pisemnej, z przedmiotów podstawowych i dodatkowych. Trzeba jechać i wręczać babciowe, babcine nagrody.
Ale najpierw doba w Brzózie, nawet więcej niż moje ulubione minimum czyli wieczór, noc i poranek !!! Z Przyjaciółką. Więc oczywiście wieczorne ognisko, jeszcze w ciemności, bo już wkopano słup pod latarnię. Przyjaciółka żartuje, że to już nie będzie "moja chatta skraja" tylko "chatta na skraju pod latarnią". Będzie dobrze, bezpieczniej i przyjemniej ale czy nie będzie żal tych ognisk w egipskich ciemnościach? Nie dogodzi luksusowej Kobiecie :-). No i cudna choć spodziewana o tej porze roku niespodzianka czyli taniec świetlików. Pływały w tych ciemnościach całymi gromadami, najwięcej ich w lesie na skraju ale przekraczały wszelkie granice i ogrodzenia, świeciły i na naszej działce, jeden nawet dał się złapać w dłoń. Tak lekki, że się go nie czuło, oszołomiony świecił w dłoni wcale mocno, nie łaskotał ani się nie wiercił, zdmuchnęłam go dopiero gdy zgasł. Ale w aparat nie dały się złapać, choć próbowałyśmy z całych umiejętności, jak się okazuje mizernych.
I obowiązkowo świt i wschód. A nie było łatwo bo po ognisku, świetlikach i sesji fotograficznej ciem podobno przecudnych (to już dziedzina przyjaciółki), poszłyśmy spać o północy a wstałyśmy około trzeciej, razem z ptakami. Wprawdzie czekałyśmy jeszcze z godzinę na poranne zorze, na tarasie i w łóżkach ale niełatwo było ubrać się i wyjść na powitanie dnia. Ale jak już się wyszło to tylko zachwyt i oczarowanie. Prawdą jest, że nie ma dwóch takich samych świtów, tym razem punkt skupienia na kaczuszkach, tyle ich wyszło o wczesnym świcie na śniadanie.
I obowiązkowo i oczywiście spacery po łąkach ukochanych Przyjaciółki, ja w kapeluszu hyc, hyc od cienia do cienia a Ona w pełnym rynsztunku, w pełnym słońcu.
Ale nawet na mojej działce Przyjaciółka wynajduje cudne obiekty, prawie nie wstając z siedziska. Popatrzcie tutaj.
Na spacerach łąkowych nie mogłyśmy nie zauważyć strachów, chociaż ja wolę je nazywać strażnikami.
Zboże i chwasty już je prawie przerosły a one wiernie trwają na posterunku. Zachciało mi się takiego strażnika na mojej działce warzywnej, może troszkę chwasty przegoni i przestraszy. I dzięki inwencji Przyjaciółki mam cudnego, ekologiczne stracha Stacha Strażnika. Chociaż nie wiem czy długo u mnie popracuje bo jakby już zbierał się do włóczęgi, razem z wiatrem.
I jeszcze kilka fotek z mojej chatty, jeszcze tylko na skraju, nie sposób wybrać, wrzucam tylko te kolorowe jednoobiektowe, które rzuciły mi się w oczy. Na więcej nie mam czasu, czas się pakować, jutro rano wyjeżdżam na zachód !!!
Zjawiskowe te zdjęcia. Cudownie łapiesz światło, Świetlista Czarodziejko. :) Każdy widocznie ma swój żywioł, który najlepiej mu na zdjęciach wychodzi. :)
OdpowiedzUsuńNo i motylek jest wreszcie, ślicznota maleńka. :)
Te ćmy też bym chętnie obejrzała. Jak gdzieś są dostępne, to ja proszę o adres, gdzie mogę je pooglądać. :)
Serdeczności :)
W pogodny poranek to żadna sztuka Grażko.
UsuńA kliknęłaś w podkreślone : Popatrzcie tutaj? Tam setki motyli, pewnie są i ważki i ćmy też.
Pozdrawiam, Pellegrina
Też miałam takie strachy w pierwszym roku założenia grządek, no i jakby tu powiedzieć, sarny zaprzyjaźniły się z nimi bardzo, i z buraczkami ćwikłowymi; raduje się serce babciowe z mądrych wnuków, znowu odbędziesz swoją sezonową podróż na zachód do dzieci, a ja pokazuję mężowi, jak wspaniale spędzasz czas w chatcie, nie nudząc się ani chwili, a nie każdy tak potrafi; a lasy masz tam inne niż nasze, suche, sosnowe, piaszczyste, pełne borówek i grzybów, piękne; szerokiej drogi, Krystynko, pozdrawiam serdecznie i wracaj do nas szczęśliwie, bez żadnej skręconej kostki.
OdpowiedzUsuńPostawiłam stracha Stacha i wyjechałam, zobaczymy po powrocie jak sobie radzi. Oj raduje Mario, bo i mądre i urocze i dobre (pewnie każda babcia tak mówi). Mam to szczęście, że rzeczywiście nie nudzę się nigdy, bo nawet jak nic nie robię to taka święta bezczynność i błogość, upragniona i dająca radość. Lasy przyjazne dla spacerów i wycieczek rowerowych, przywiozłam do chatty rower i geodezyjną mapę okolic, od jesieni będą wyprawy dalsze. Podróż łagodna i wygodna była, pewnie też dzieki Twoim życzeniom Mario. Dziękuję. Pellegrina
UsuńGratulacje dla mądrych wnusiow, wiedziałam, ze tak będzie :))). I dziękuję za kaczuszki, ślicznosci me ulubione :D. A co do sprzątania świeta racja, nie zając, tym akurat nie należy się przejmować nadmiernie. Ściskam z letka :*
OdpowiedzUsuńJa też niby wiedziałam ale teraz to widzę a nie tylko wiem :-) Kaczuszki podpływały pod sam brzeg, nawet wychodziły do nas na trawkę ale było za ciemno by je złowić w aparat. Ale te pływające w złotej wodzie to rzeczywiście do zachwytu. Sprzątaniem się nie przejmuję ani nadmiernie ani w ogóle, uściski poranne przesyłam. Pellegrina
UsuńAle ładnie tu Ciebie :) az zostanę dłużej :)
OdpowiedzUsuńDrzwi otwarte na oścież, witaj i odpoczywaj. Pellegrina
UsuńGratulacje dla Wnuków, Krysiu ! Wspaniale sie spisali !. Twoje zdjęcia świtu po prostu fantastyczne, a ten błysk między pniami - kapitalny ! I kwiaty i zioła i chwasty - jak dobrze, że otacza nas takie piękno !
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu wnuków Aniu. Świty takie są fotogeniczne że wystarczy tylko pstrykać, trzeba tylko, niestety, wstać o pogańskiej porze z ciepłego łóżeczka. Piękno w naturze wszędzie wokół, trzeba tylko dobrze patrzeć. A moja przyjaciółka Cyrenejka umie i uczy mnie tego. Zajrzyj do niej, dopiero się zachwycisz. Serdeczności z zachodu ślę. Pellegrina
UsuńJak pieknie!!!!!! co tu duzo gadać:):):):):
OdpowiedzUsuńW pięknych okolicznościach przyrody mam szczęście bywać :-)))
UsuńPellegrina
aha, jeszcze całusy slę:):):)
OdpowiedzUsuńWzajemnie Tęczowa Dolino.
UsuńKrystynka w podróży
Strachy na lachy, a te jakoś dopracowane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dopracowane, a jakże, nawet ten nieład we włosach i brodzie misternie zaplanowany. Serdeczności ślę.
UsuńKrystynka w podróży