Czasem gapię się w okno, czasem długo czytam coś z biblioteki a czasem sięgam w tył wyciągając z regału jakąś znajomą kuchenną książkę, by przeczytać rozdział lub dwa. Kuchenne książki to nie kucharskie ale często mają smakowite tytuły np. Mistrzyni przypraw, Czekolada, Przepiórki w płatkach róży, Francuska oberża, Dzień miodu itp. Potem robię plan na dziś, czasem taki plan, że dziś nic, null, bez planu, święta bez czynność. Od ponad 10 lat jest też druga, żelazna pozycja śniadaniowa czyli gorące śniadania. Zazwyczaj tosty ( grzanki) na chlebie zwyczajnym. 2 kromeczki cieniutko posmarowane masłem, najlepiej czosnkowym. Na jednej albo kilka plasterków dobrej paróweczki albo plasterek pomidora, zawsze plasterek żółtego sera - przykryć to drugą kromeczką masłem do góry ... i do opiekacza. Niech skwierczy i się rozpachnia. Albo jajecznica z trzech jaj. Albo 3 jajeczka na miękko. Albo kaszaneczka z cebulką. Po przejściu na emeryturę, ponad 10 lat temu, postanowiłam, że śniadania, w miarę możliwości, gorące i niespieszne, po ponad 30 latach śniadań kanapkowych, jedzonych pospiesznie i bez smaku, byle zapełnić żołądek. Jak to mówią, śniadanie zjedz sam ...Więc serwuję sobie coś na gorąco, gdzieś prawie w samo południe. Późnym popołudniem obiad. O północy małe co nieco. No tak, nie da się ukryć, że nie uda mi się załapać na podium jeśli chodzi o zdrowe żywienie ale w tej materii noworoczne postanowienia na nic się zdają. Może latem. Albo jesienią.
Mój hiacynt rozkwita w oczach, jest różowy z lekkim łososiowym odcieniem ale wcale nie pachnie. No cóż, pędzony zimą to jednak nie to, co gruntowy.
Ocieplenie się zbliża, stopa coraz bardziej zdrowa, więc chociaż tutaj rozkosznie, przytulnie i przymilnie, czas na przygodę, w przewiewnej chatcie na skraju ośnieżonych łąk i lasów, przy rozgrzanym kominku. Chociaż kilka dni.
Próbowałam tu umieścić filmik mojego ognia ale mi się nie udało. Więc zrobiłam myk, wstawiłam go do YouTube i filmik 28 sekundowy wgrywał się ponad pół godziny. Czy to normalne? Bo ja to robię pierwszy raz. Tu umieszczam link: ogień w piecyku
Muszę się kiedyś nauczyć dodawać muzyczkę i efekty, bo mam jeszcze kilka fajnych filmików.
Prawdziwa Sowa z Ciebie, Nocny Marek, dla mnie pora wieczornej bajki już przymyka mi powieki; może dlatego tak wcześnie budzę się, bo ileż w końcu człowiek potrzebuje snu; idzie cieplejsze, wiatr zmienia kierunek na południowy, ale wcale nie zmniejsza siły, wieje aż gwiżdże w kominie; ogień pooglądałam, ja jestem łamaga, jeśli chodzi o takie umiejętności techniczne; pysznej kawy i dobrego śniadania życzę; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak jak z Ciebie Marysiu prawdziwy skowronek. Chyba wolałabym tak jak Ty, bo świat świtem i rankiem cudowniejszy wielce niż nocą, po ciemaczku. Ale próbowałam już prawie wszystkiego, oprócz leków, by zmienić mój rytm dobowy i to jest jak z dietami - efekt jojo. U mnie też duje na potęgę.
UsuńTo mój pierwszy raz ale ja lubię się uczyć, tyle że w swoim czasie, więc nie wiem kiedy zgłębię tajniki filmików na YouTube.
Przy tym trybie nie dziwię się późnym śniadaniom. Swoją drogą nie wiem dlaczego ale tutuł odczytałem jako - tost śniadaniowy. Mówią że głodnemu chleb na myśli. Ja jestem raczej skowronek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czy w samo południe to jeszcze śniadanie?
UsuńDobrze Ci się pomyślało bo o tostach też było, ale co do głodu - po 11 tej a ja jeszcze nie głodnam, pewnie dziś pierwsze jedzenie będzie po południu.
Zazdraszczam bezustannie ale niezawistnie wszystkim skowronkom!
Ja też widziałam tost zamiast postu, to dopiero )
UsuńBo post od wieków nam się inaczej kojarzy, na pewno nie ze śniadaniem, Taaaakim śniadaniem, na gorąco i na bogato. Jak nam się za życia, zmieniają znaczenia dawno znanych słów? A może to temat na post?
UsuńMmmmm....Aż zapachniało z postu tą pyszną kawą...Aż zamarzyłam o takiej, pitej łyk po łyku, bez pośpiechu...Smakowita kompozycja, cappuccino, kakao i kawa, mmmm...Chyba wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńOj pachnie ona, taka gorąca i trochę gęsta, pita niespiesznie bo to podstawowy warunek. Wypróbuj jako bazę a potem mieszaj po swojemu Aleksandro.
UsuńZaglądnęłam do Ciebie, zagubiłam się w Twoich wielu blogach ale jeszcze tam wrócę.
Też jestem sowa, ale dobrze, kiedy z wyboru, bo kiedy chciałabym zasnąc w porze dla normalnych ludzi, nie da sie, skaranie. Roślina śliczna i świetnie, ze nie smierdzi, bo to nie wytrzymania jest.
OdpowiedzUsuńJa tam nie bardzo z wyboru, chciałabym wstawać rano ale cóż, jak usypiam dopiero o świcie. Dobrze chociaż że mogę spać do południa, ale to jakoś wbrew naturze i większości.
UsuńHortensja coraz śliczniejsza, foce ją codziennie i pewnie zrobię jakiś historyczny fotopost
Ja też mam sowią naturę. Ale niestety obowiązki przedszkolne zmuszają do wczesnego wstawania, a tego nie cierpię! W ferie mogłam pospać dłużej. Oczywiście na tyle, na ile mi dzieci pozwoliły. :)))
OdpowiedzUsuńFaktycznie, słabo pachnie ten hiacynt. Ale i tak go czuję. Mam już taką dziwną wyobraźnię. :)))
A zapach kawy uwielbiam.
Serdeczności :)
Widzę że większość z nas to sowy z natury, choć czasem skowronki z konieczności. Też tak miałam przez 33 lata pracy zawodowej.
UsuńMoże będzie foto post rozwijania się hiacynta, od pączków do wielokwiatów. A zapach pierwszej porannej kawki to już nie musisz sobie wyobrażać Magdalenko, po prostu zaserwuj sobie !!!
Ostatnio była u nas w domu kawa o zapachu czekoladowym mmmm... :)))
UsuńChyba mniam, mniam Magdaleno :-)))
UsuńA taka kawka z magdalenką to szczyt rozkoszy chyba
No ale tu to się lekko wystraszyłam. :)))
UsuńSwoją drogą to znalazłam przepis na magdalenki i muszę kiedyś zrobić. Nawet foremki mam. :)
Bardzo smaczne jakby magdalenki robi mój 10 letni wnuk. To babeczki z pudełka, naprawdę bardzo dobre i proste. Wypróbujcie jedno pudełko, pyszna zabawa!
UsuńKrystynko gorace sniadania szczegolnie w zimie to bardzo dobry pomysl, jajka na miekko tez trzy lubie a najbardziej jak mam do tego chleb z maslem i szczypiorkiem. Kwiat przepiekny i tak szybko rosnie, mysle ze zapach by mi nie przeszkadzal, bo zwykle znasze zapachy ogolnie nielubiane jak np. owoc durian albo kolendra. Teresa
OdpowiedzUsuńW zimie gorące śniadania to prawie konieczność, a na pewno wielka przyjemność.
UsuńZapach hiacynta też mi nie przeszkadza, bo wcale nienachalny, kolendrę nawet lubię ale o durianie tyle słyszałam, że to chyba poza moją tolerancją węchu.
U nas zima. A u was lato? Gorąco? Upalnie? Dobrze by tak móc się przemieszczać, pół roku w Polsce a pół w Australii :-)))
Ja bardzo lubię wstać razem z kurami, kiedy wszyscy jeszcze śpią. To taka "moja" pora i "mój" czas...Ogarniam mieszkanko po nocy, ćwiczę w kuchni, potem poranny prysznic i zasiadam z kawką i najczęściej owsianką przed laptopem...A po śniadanku długi spacer z psem...Zwykle jest tak, że druga połówka dopiero przeciera oczy kiedy ja wracam z tego spaceru...Takie nieśpieszne poranki budzą we mnie optymizm i sprawiają, ze cały dzień upływa w spokoju:)
OdpowiedzUsuńŚliczną masz aranżację w kuchni. Bardzo lubię czerwono-białą kratkę, dodaje sielskości wnętrzu:)
Ja też bym tak lubiła ale ... nie da rady.
UsuńJak już wyżej pisałam: Zazdraszczam bezustannie ale niezawistnie wszystkim skowronkom!
Trudno to nazwać aranżacją, to raczej konieczność była. Teraz wolałabym biało błękitna kratkę. Ale remont już za pasem, może wiosną, może latem.
Odkad pamietam zawsze bylam sowa, a teraz od kilku miesiecy okolo 21 padam na stojaco. Nie mam pojecia dlaczego, ale rano skoro swit, swiat tez pieknie wyglada, wyjatkowe sa wschody slonca.
OdpowiedzUsuńZastanawiam mnie jednak ta ilosc witamin ktore zazywasz, 10 sztuk? coz to za cuda:)
Buziaki:)
Tak bym chciała Ataner. by mi się też tak odmieniło, powód nieważny bo ranki cudne są, wiem bo czasem, jak goszczę w Brzózie moją przyjaciółkę skowronka, to wyciąga mnie na wschody słońca i nigdy nie żałuję.
UsuńDokładnie to tak pisze na opakowaniu:"formuła 10 witamin +wapń", pewnie taki chwyt reklamowy.
Krysiu, jestes niesamowitą sową ! ja tez lubie długo posiedzieć ale północ (ew. 1.00) to dla mnie górna granica. Raniutko budza mnie zwierzaki, więc troche pospać muszę. Chińczycy jedzą zupy na sniadanie, mnie też cos takiego zalecono ale z realizacją bywa różnie. Najchętniej jadłabym codziennie jajecznicę :-) ale rozum nie pozwala. Uściski !
OdpowiedzUsuńNo tak, marzymy o tym czego nie mamy, ja chciałabym budzić się rano, razem ze słońcem.
UsuńNajlepsze i najzdrowsze byłyby gorące zupki mleczne i pewnie kiedyś tak skończę ale narazie wolę niezbyt zdrowo ale smacznie. Serdeczności Aniu!