Jak mnie w Raju nie ma dłuższy czas, zaczynam zapominać, jak tam cudnie.
Zaczynam dobrze się czuć w cywilizacji, w miasteczku, w bloku, w mieszkaniu. Sklepy pod nosem, tak, że nawet awarie lodówki i aparatu niestraszne i TV i internet i nawet widoki niezłe.
Przesuwam termin wyjazdu bo tam praca i robota, chwasty, plony i wybory.
Ale gdy już tam pojadę ................. to zrozumieć nie mogę dlaczego zwlekałam. Czas tam płynie od wschodu do zachodu a nie od wstania do zasypiania. Tam poranki słoneczne lub mgielne, przy porannej kawce, śniadaniu prosto z krzaczka i krzątaninie ptaków snuję ambitne, wielopunktowe plany. I chociaż wieczorem przy ognisku niewiele z nich wykreślone nic to, bo tu nie ma terminów, procentów, rachunków.
Norman Vincent Peale w "Możesz, jeśli myślisz, że możesz" pisał:
"Szczęśliwi ludzie mówią:
1. Nasze życie jest proste.
2. Niewiele mamy.
3. Lubimy się nawzajem.
4. Mamy co jeść.
5. Mieszkamy w pięknym miejscu."
A Og Mandino pisał: w "Wyborze" prawie to samo:
"Szczęście polega na zadowoleniu z tego, co mam. Niewiele trzeba żeby zadowolić mędrca, ma niewiele potrzeb. Coś do roboty, kogoś do kochania"
Ale też przeczytałam kiedyś w Zwierciadle i się z tym zgadzam, że:
"Chcieć niezbyt wiele" to filozofia ludzi bardzo dojrzałych, którzy przeżyli dużo, wiele osiągnęli i z perspektywy tych osiągnięć formułują wnioski.
I to by się zgadzało. Wszyscy trzej dużo przeżyli i wiele osiągnęli. Dzielą się tą wiedzą ale to wiedza i zasady dla starzyków (czyli mędrców?)
W BK dla Starki czyli Mądrej to się sprawdza. Po kilku dniach już nie chce się wracać do mieszkania i miasteczka. Już proste życie i niewiele potrzeb to recepta na szczęście. Do czasu ...... do czasu jak cywilizacja się upomni o swoją daninę. Termin badań, wizyta u lekarza, opłata za media i już smycz się zaciska. Już trzeba wracać i rzucić ochłap, dziesięcinę. A jak już się wróci to zaczynamy zapominać, zaczynamy czuć się dobrze, bo zapychacze czasu i TV i internet i sklepy bliziutko i lekko, łatwo, przyjemnie. Przesuwamy termin wyjazdu i ...... w koło Macieju, pętla czasu, mandala ....
Najpiękniejsze chwile to te poza zgiełkiem i hałasem miasta, kiedy człowiek nie tęskni wcale a wcale za komputerem i telewizją, rozrywkę stanowią krzyżówki i książka; czas płynie wolniej, uskutecznia się spacery i długie wędrówki, przy porannej kawie można podziwiać jak wstaje dzień i zanika rosa, a w chłodny wieczór otulić się ciepłem z rozgrzanego ogniska:)
OdpowiedzUsuńJest czas na chattę i na mieszkanie, na kaloryfery i na ognisko, na TV i płynące chmury, na internet i samotność. Dobrze umieć się radować tym wszystkim. Ja się uczę :-)
UsuńAhoj! Dobrze tu trafić i widziec, ze jest jak zwykle, cudnie i optymistycznie, całuski Ceśka
OdpowiedzUsuńWitaj całuśna Ceśko. Wróciłaś, więc zaraz do Ciebie pędzę. Ahoj!
UsuńZadumałam się nad tym wpisem i przypomniały mi się niedawno przeczytane słowa Alberta Einsteina... "Życie jest jak jazda na rowerze-musisz być w ruchu, żeby utrzymać równowagę".
OdpowiedzUsuńPozdrówka.K.
To filozofia fizyka. Mnie w jeździe na rowerze bardziej interesują przystanki i postoje. Przytulam wrześniowo.
Usuń