piątek, 12 lipca 2013
WCZASY
Dwa tygodnie na skraju lasu, już dawno tyle się nie nabyłam. Mam tam wszystkie żywioły, tyle, że w wersji light, oswojone i zaprzyjaźnione (a może to już nie żywioły?). Mam żywioł ognia czyli cementową, okrągłą misę na ogniska a obok siedziska i stoły pod winogronową wiatą. Mam żywioł wody czyli wielki zlewozmywak przy schodkach obok ujęcia wody, kranu z ogrodowym wężem i kasterem na deszczówkę pod rynną, basenik a obok wielki zalew. Mam żywioł ziemi czyli grządki kwiatowe, warzywne, ziołowe i trawnik i kompostownik a obok łąki. Mam żywioł powietrza czyli posiadłość na skraju lasu i łąk, pod gwiazdami i księżycem a obok mnóstwo ptasząt. I mam ten piaty żywioł, ulotny i niewymowny, zwany duszą, klimatem, bajką, rajem, zrealizowanym marzeniem. To coś, co sprawia, że młodnieję, zdrowieję, nie zamartwiam się celem i sensem życia. Trochę egzaltowanie i infantylnie to zabrzmiało ale tak to już jest jak się wraca z dwutygodniowych wczasów. I chociaż i kłopoty i problemy były to jak pieprz w potrawie tylko dodały smaczku tym wczasom.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To jest wypoczynek, co się zowie, całe dwa tygodnie, i pomidorki już czerwienieją, i słońca pełno; na pewno chodziłaś zbierać kurki, jajecznica na nich pyszna, a kto tam pomieszkuje w namiocie? i czy brama już naprawiona?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie.
Słońca, a właściwie upału, aż za dużo Mario, więc na kurki szłam tylko rankiem i skrajem lasu, z jajecznicą były i duszone w śmietanie.
UsuńNamiot rozbiłyśmy z siostrzyczką by się przespać i wspomnieć czasy młodości ale było za twardo i za dużo komarów (a namiocik stareńki i zamki popsute)więc jednak zrezygnowałyśmy.
Brama narazie podparta klockiem od dołu, poczeka aż wrócę z zachodu. Pozdrowienia i uściski
Skorzystałam z wszystkich żywiołów mojej siostrzyczki :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że tak krótko Halinko. Ale to pewnie dlatego, że to pierwsza, rozpoznawcza wizyta na nowych włościach. Zapraszam nieustannie i nieustająco. I dziękuję, że mnie skłoniłaś do szalonej decyzji sprawdzenia ponad trzydziestoletniego namiotu :-)
UsuńMiło znów u Ciebie gościć. Jak zwykle pieknie, jak zwykle przytulnie :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńZaglądałam do Ciebie w zimie ale zniknęłaś, dobrze, że postanowiłaś do nas wrócić. Serdeczności
UsuńWszystkie z zywiolow przez Ciebie opisane plyna z serca, mnie jednak najbardziej ujal ten ostatni - jak najbardziej szczery i taki prawdziwy i wcale nie jest infantylny.
OdpowiedzUsuńPieknie u Ciebie Krystynko, usciski:)
To nie piąty żywioł jest infantylny tylko słowa, bo trudno znaleźć takie, które by wyraziły te niezwykłe uczucia i emocje.
UsuńPięknie u mnie Renatko, u Ciebie także tylko inaczej. Pozdrawiam
Powaliły mnie te żywioły, Krystynko to Ty sprawczynią jesteś sytuacji takiej, że Twoje żywioły mnie dopadły, magią Twoich słów i zdjęć do Chatty wśród Brzóz Królewskich przeniosły :--)) i dobrze mi tutaj!
OdpowiedzUsuńTaka poetka w moich progach gości, mistrzyni słowa i nastroju. Wdzięcznie i słodko komplementuje Chattę. Dziękuję Dominiko
UsuńWszystkie żywioły masz pierwsza klasa !!!. Dobry pomysł z tą betonowa misa na ognisko. Mam ochotę ściagnąć to od Ciebie. Nie pęka od żaru ? Pozdrowienia serdeczne i słonecdzne, przyjemnego wyjazdu i wracaj do nas szybko !
OdpowiedzUsuńNie wiem czy pierwsza klasa ale mam je wszystkie.
UsuńMisa już była Aniu, betonowa i solidna, ani myśli pękać od żaru, przedtem była pod jedynym ujęciem wody (kiedy woda była tylko na zewnątrz)
Wypoczywaj i wakacjuj!