Ugrzęzłam w Brzózie na ponad tydzień oczekując na zamknięcie ogrodzenia bramą. A oczekiwanie sprzyja rozmyślaniom. W przerwie między przesadzaniem, przenoszeniem, plewieniem, podlewaniem rozmyślam ile w tej chatcie prowizorki mającej się dobrze :
- drewno z podłogi Władzi od roku utknięte na reprezentacyjnym tarasie
- tapczan na owym tarasie przykryty plandeka od jesieni
- koza na tarasie onym okryta kartonem i już na reprezentacyjnym tarasie zostało miejsce tylko na fotel i podnóżek
- reszta drewna z pasterskiego ogrodzenia, złożona dwa lata temu na uboczu pod lipką, teraz "zrobiła się na przejściu"
- kłody drewniane wrzucone pod taras zabierają całe miejsce na narzędzia ogrodnicze
- długie łaty ze ścian pełne farby i gwoździ zalegają pod wschodnią ścianą chaty zarastając nie całkiem malowniczo chwastem i trawskiem
- drągi iglaste rzucone na dzień, na leśnej działce, obrosły chwastami
- siedzisko przeniesione spod rynny oczekujące na właściwie miejsce
- letnia kuchnia w zalążku składająca się narazie z wielkiego zmywaka ustawionego na cegłach
- największy kaster na deszczówkę przelewający się akurat przy schodkach
- zioła utknięte naprędce od południa, w miejscu gdzie jednak nigdy nie pada
- truskawki i poziomki przeniesione ze starej działki ale narazie nie mające swojego miejsca na nowej
- i dziesiątki takich narazie, na moment, na chwilę, pomyślę później ..... przydasiów
Po tygodniu hurra, zamknęłam ogrodzenie, wykonałam plan na 2013 i można wreszcie otworzyć winko czyli mołdawskiego czarnego doktora ale .... przy montażu bramy okazało się, że słupki słabo i za płytko zabetonowane, brama ma tendencję do "składania się" i koniecznie, jak najszybciej trzeba obkopać i zabetonować słupki na nowo a właściwie to w ramach gwarancji. Ale czy warto w ramach gwarancji wołać partaczy? Może lepiej zapłacić i zlecić fachmanom.
Nie ma końca praca na włościach, "co się polepszy to się popieprzy"
No właśnie: prowizorka bywa wiecznotrwała. :) Z pracami domowymi to tak zawsze, jak z wyciąganiem kawałka drewna z samego spodu - wiadomo, że coś z góry na Ciebie spadnie. :) Oby jak najmniej. :)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Och Madziu, jakżeż boleśnie masz rację! Bo tak, jak z wyciąganiem kawałka drewna z samego spodu, jest z wieloma sprawami, z remontem, sprzątaniem, wyjaśnianiem zawiłych nieporozumień, a nawet z miłością i nienawiścią. Przytulam
UsuńMoże raczej : COŚ się polepszy, COŚ się popieprzy ;-) ? Ja bym partaczom nie popuściła - niech naprawiają. A co z kominem i piecem ? Czy komin juz skończony czy ja cos przegapiłam ? Uściski i wytrwałości, droga Krystynko !@
OdpowiedzUsuńAniu, może tam ma być, równowaga i harmonia, coś w górę a coś w dół, cosik na plus i cosik na minus. Abyśmy w pokorze trwali i nie obrastali pychą.
UsuńTeraz wyjeżdżam na zachód, podłożyłam drąga pod bramę i zastanowię się po powrocie.
Komin jest, piec dopiero jesienią, nawet nie wiem czy tą, głównie ze względu na finanse. Uściski lipcowe czyli gorące.
O, prowizorki zawsze mają się bardzo dobrze! coś odłożone, wsunięte, przyłapane gwoździem na chwilę trwa i trwa ...
OdpowiedzUsuńa partacze? właśnie przychodzą dziś po południu znowu rozwalać mi dom; już takie pajęczyny jesienne z kroplami rosy, choć to dopiero lipiec, jak ten czas mija ... cichutko, niepostrzeżenie ... Ania ma rację, niech naprawiają!
pozdrawiam serdecznie.
Stara prawda sprawdza się zawsze ale mnie to nie drażni, czasem tylko nawinie się refleksja.
UsuńMoże powinnam patrzeć fachowcom na ręce ale przecież po to ich wynajmuję, że widzą lepiej ode mnie.
Pajęczyny poranne, na mosteczku, po świtaniu i z rosą.
A naprawy po powrocie, teraz pomykam do dziecków i wnuków.
Pozdrawiam lipcowo czyli gorąco
Fachowcy powiadasz...hmmmm - STRASZNE! Nie odpuszczaj, niech naprawiaja. Jednak czlowieka moze szlak trafic na taka prace. Zlecasz wydaje sie, szkoda gadac.
OdpowiedzUsuńCo do prowizorek, to glowa do gory Krystynko! Ciesz sie latem prowizorki przetrzymaja.
Usciski:)
Straszne Renatko ale bez nich nie byłoby tylu fajnych rzeczy. I nie wszyscy zawodzą, i nie zawsze. Ale macie rację, niech naprawiają!
UsuńKrystynko, ta prowizorka z wirtualnej perspektywy wydaje się urocza, dla Ciebie może trochę niedogodna ale .. Twoja i niebawem będzie doskonała. "Papruny" niech poprawią i już!
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy prowizorka mi nie przeszkadza Dominiko, bo jestem bałaganiarą tylko czasem, gdy już za dużo, za długo - chcę ponarzekać. Doskonałość to nie moja bajka, ja lubię poprawiać, zmieniać, przenosić ... nie celem doskonałości, tylko wygody
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń