Zimowa cofka – znowu zima,
śnieg i mróz - zawiało na biało. I to nie tak zwyczajnie, tylko zamiecią i zadymą.
W TV mówili: armagedon, masakra, sądny dzień, atak zimy, koszmar, paraliż, żelazny
uścisk zimy, w korkach autobusy i samochody. No, może przesadzili ale szło się
tak trudno jak jeszcze nigdy tej zimy, w zaspach powyżej kolan, w przymrużonych
oczach bo w śnieżnej zamieci, ale tak jakoś szczęśliwie i radośnie. Gdy wróciłam
to śnieg miałam wszędzie: na płaszczu i czapce, w kapturze i butach, w każdej fałdce
i dziurce płaszcza, w każdej, nawet zamkniętej kieszonce torby i oczywiście we
włosach, rękawiczkach i jeszcze kilku niespodziewanych miejscach. I to wszystko
po godzinnej wyprawie.
Wypiłam herbatkę z prądem,
poczytałam i znowu wyszłam, bo troszeczkę się jakby uspokoiło i to chyba ostatnia taka okazja na długo.
Cały poprzedni tydzień plusowych
temperatur i wiosennego wiatru wprawiał mnie w wielki niepokój, bo zbliża się wielkimi
krokami czas porządków wiosennych i świątecznych. Ale dziś wyszłam odsypać garaż, trochę dla potrzeby a więcej dla gimnastyki bo dzień piękny, rześki, słoneczny. Zeszło ze dwie godzinki, to ciężka praca ale ja ją szanowałam, kwadrans machania łopatą i kwadrans odpoczynku na sankach.
Chcę i chce mi się lub nie
chcę i nie chce mi się. No i jeszcze muszę. Podobne ale i niepodobne całkiem. Teraz,
w marcu, chcę i to nawet bardzo, ale mi się nie chce chociaż muszę. Dotyczy to sprzątania.
Mój stosunek do sprzątania i
porządku waha się od wstydu do nienawiści. A do nieporządku od dumy do złości.
Na szczęście powrót zimy
troszkę zwolnił ten mus, bo bardziej mi się chce, gdy przy sprzątaniu można
pootwierać wszystkie okna, powiesić na balkonie wyprane firany i zasłony, by
wiatr i słońce napełniło je zapachem czystości, gdy słońce wydobywa na wierzch
każda drobinę kurzu.
Takie cudeńka na szkle malowane tworzy z radością moja przyjaciółka a są to jej pierwsze próby. Co się będzie działo jak się rozpędzi! Podziwiam ją i jestem z niej dumna jak ciocia z bratanicy.
Doniesienia w TV pokazywały południe zasypane sniegiem, znajomi z Zamościa przysyłali alarmujace zdjęcia, a Ty miałas niezlą zaprawę przy odśnieżaniu. To chyba admisnistracja powinna zrobić ??? Do sprzatania mam podobny stosunek - nie znoszę, a muszę. W kwietniu planuję totalne malowanie domku, więc chyba wiosenne porządki przerzucę na po. Serdeczności, miłosniczko zimy :-) !
OdpowiedzUsuńGaraże są prywatne więc administracja się nie miesza ale to nie problem, my właściciele dajemy sobie radę, takie zaspy trafiają się rzadko.
UsuńWitaj Aniu, pokrewna duszo - sprzątaniu mówimy - nie chcem ale muszem.
Ja też w kwietniu planuję remonty ale jeszcze niekonkretne i w chatcie a nie w mieszkaniu. Dwa miejsca, dwa światy - czasem to błogosławieństwo a czasem przekleństwo.
Pozdrowienia, miłośniczko wiosny :)
Dołączam do kwietniowych remontujących, ale u mnie to będzie totalna rozwalicha ... młodzież przysposabia górę na mieszkanie, my wymieniamy instalację c.o. bo leje, kominek do przebudowy, bo coś się przepaliło, potem posprzątać gruz i pomalować ... aż się boję; może uciec, gdzie oczy poniosą? a już mnie "żygło" w plecy, jak to mówią moi synkowie, co kładę na karb przewiania; ten śnieg pozwoli trochę spauzować, plecy puszczą i będzie dobrze; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMnie ten śnieg też miło przedłużył zimowy wypoczynek, bo wiosna cudna ale się zacznie praca na poważnie, widzę że nie tylko u mnie. Ale nic to Mario, damy radę, od tego się nie ucieknie. Serdeczności
UsuńA ja bardzo lubie taka zime, niewatpliwie jest to uciazliwe ale jak pieknie.
OdpowiedzUsuńSprzatac tez nie lubie w koncu to nie zajac i nie ucieknie:)
A Ty Krystynko gon kroliczka, on tam czeka na ciebie, w BK pieknie tylko tych polamanych drzew zal.
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie zając Renatko i nie królik nawet ale termin świat sztywny a goście najmilsi i chciałabym by w domu pachniało nie tylko jedzeniem.
UsuńDrzew żal ale w ramach szukania plusów w minusach cieszę się, że będzie dużo gałęzi do rozpalania ognisk i gotowania w letniej kuchni - w Brzózie oczywiście!
No właśnie, przypomniałaś mi o konieczności umycia okien...
OdpowiedzUsuńA te malowane rzeczy śliczne, kupiłam wczoraj ręcznie malowane jajeczko w kwiaciarni, dycha, ale warto! Uściski
Jeśli nie będzie plus 10 stopni, co najmniej dwa, trzy dni, to nie myję okien na święta. Trudno, zawieszę czyste firanki i zasłonię brudne po zimnie okna.
UsuńWarto popierać ręczne wyroby i je kupować, nawet jajeczko za dyszkę, należy się tym pracowitkom podziw i wsparcie. Ściskam Cesiu Cię mocno, w ostatnim dniu zimy.
Krystynko, cieszę się że ten atak zimy sprawił Ci radość, nawet szuflowanie było przyjemne :-) natomiast mnie znokautował, rzadko pogoda jest w stanie wytrącić mnie z równowagi, a teraz jej się udało. Nie byłam nawet w stanie fotografować tego skądinąd pięknego śnieżnego zjawiska, bo znowu drogi były nieprzejezdne, a potrzeba podróżowania była akurat wielka. Ale to już chyba niedługo się skończy??
OdpowiedzUsuńTo ostatni atak tej zimy, który sprawił mi radość, po tym dzisiejszym mam dość, niech ta zima spada na drzewo i to szybko!
Usuń