Część moich pierwszolutowych postanowień nadal realizuję, tych dotyczących delikatniejszego jedzenia i codziennych spacerów. Wciąż mam kłopot z jedzenie 5 razy dziennie no chyba że liczyć pestki, nasiona, owoce.
Ze spacerów znoszę zdjęcia, gałązki i drobne zakupy.
Mleko kupuję nieuhate, mniejszą część wypijam na surowo a resztę wlewam do rondelka i zostawiam "na kwaśne". Gdy zrobi się twarde podgrzewam powoli na płytce aż się rozwarstwi. Zostawiam aż trochę wystygnie i wylewam zawartość na sitko. Po godzinie ma pół litra lekko kwaśnej serwatki i miseczkę delikatnego twarożku. Zawsze mam pokusę dołożyć do niego posiekane gotowane jajko, szczypiorek, rzodkiewkę ale zanim plan się urealni już widać dno w miseczce, taki świeży i goły jest wystarczająco dobry. Wyciągnęłam z zakamarków kupioną dwa lata temu płytę grillową i teraz smażę na niej głównie ryby zamarynowane wcześniej w ziołach i przyprawach ale też czasem kawałek mięsa, kromkę chleba, plasterki jabłka i co się tu pod rękę nawinie.
Ostatnio kupiłam z Edenu nasiona do posiania pomarańczowo kolorowych jednorocznych, leszczynowe bazie zaczynają się sypać i już zwiastowało wiosnę chociaż za oknem właśnie śnieży
Nasiona i pestki sa kaloryczne - myślę, że spokojnie można potraktować je jako jeden posiłek. Często robię rybę duszoną w jarzynach ( w piecyku). Super zdrowa i mało kaloryczna - spróbuj ( warzywa z mrozonki tez moga być). Dużo zdrowia, Krysiu, byle do wiosny !
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś jarzyny z rybą nie za bardzo, ewentualnie tylko rybka pod porową pierzynką. Ale mięska duszone z jarzynami - masz rację. I zupy rozmaite, jakoś ostatnio o nich zapomniałam.
UsuńTe moje chłopy to lubią solidnie pojeść, a ja przy nich, chociaż odpowiednio mniej, ale nigdy nie udało mi się skorzystać z zasady "5 x dziennie, a po mniej"; pestki, nasionka, suszone owoce mają w sobie wiele dobrego; muszę wyruszyć po nasiona, wysiać swoją rozsadę, a może to jeszcze za wcześnie? serdeczności.
OdpowiedzUsuńBrak mi dnia na 5 x dziennie, musiałabym zacząć świtkiem a kończyć nocą a to też niezdrowe.
UsuńJa kupiłam nasionka nie do wysiewu tylko dla kolorków i torebek ale niektóre nasionka wysiewa się w lutym. Moje mają wskazówkę: wysiew w kwietniu do gruntu. Pozdrawiam
Krysiu, ja od lat jadam 5 małych posiłków dziennie, to bardzo zdrowo, oczywiście nasiona, owoce, jogurt czy nawet zjedzoną surową marchewkę wliczam jako drugie śniadanie lub podwieczorek. Do takiego sposobu odżywiania trzeba się przyzwyczaić, więc cierpliwości.. :-) Spróbuj też chleb, ryż, makaron zamienić na pełnoziarnisty, brązowy, jest naprawdę smaczny. Dużo, dużo zdrowia :-))
OdpowiedzUsuńI znowu dobra rada, zapomniałam o jogurtach i marchewkach Dominiko.
UsuńPróbuję, więc pewnie mi się uda te 5 x d i na pewno się pochwalę jak mi się przestanie udawać a zacznie to być przyzwyczajeniem ale masz rację, na to trzeba czasu.
Te brązowe warianty próbuję, ryż i owszem, dziki i brązowy, chleb nie bardzo bo żytni za kwaśny a graham mało chlebowy a makaron raz spróbowałam i chyba nie polubię. No może kiedyś.
Krysiu, trudno jest zmienic swoje nawyki zywnosciowe i nie jest to latwe. Jednak juz zrobilas postepy i chcesz, a to jest najwazniejsze.
OdpowiedzUsuńZupki wcale nie musza byc gotowane na miesie, bardzo zdrowe sa zupy na bazie soczewicy z dodatkiem warzyw. No i oczywiscie kasze, jesli lubisz sa bardzo zdrowe, polecam:)
Moj maz chociaz miesozerny stwor, przekonal sie do moich zup, i zajada je ze smakiem:)
Oj trudno Renatko ale dam radę póki pamiętam o nocnych bólach i strachu. A potem ciało się przyzwyczai i będzie łatwiej.
UsuńKasze tak, lubię zwłaszcza gryczaną ale soczewicy chyba nie próbowałam. Widziałam kiedyś w wielkim markecie soczewicę w różnych kolorach, wyglądała cudnie i nęcąco ale troszkę jak groch a ja grochu nie bardzo i mnie nie zanęciła. Fasole wszelką i owszem lubię bardzo.
Krystynko, jak moglas zapomniec o zupach, przeciez w Polsce ciagle zima i taka piekna na Twoich zdjeciach, ja uwielbiam zupy, ale teraz tak goraco ze najwyzej botwinka albo owocowa.
UsuńJeden posilek to moga byc owoce, ja zaczynam dzien od owocow, pol godziny przed normalnym sniadaniem, podobno tak jest zdrowo i zawsze gdzies po drodze udaje mi sie wcisnac jakas salatke albo gotowany mrozony bob, uwielbiam bob. Teresa
Zapomniałam o zupach Teresko bo jadłam dwa razy dziennie i wolałam by były treściwe.
UsuńJa rano nie zaczynam od owoców bo rano muszę przed lekarstwami zjeść coś konkretnego ale w ciągu dnia raczej suszone i pieczone niż surowe.
I raczej gotowana szparagówka lub kalafior, bób też ale na dalszym miejscu.
Dzięki za wpis, wiem, że się bedzie działo :).i to jak ! Mam nadzieję, że budynek już w lato będzie stał i cieszył moje oczy:))).
OdpowiedzUsuńAleż piękne jedzonka masz.Ja niestety niedużo czasu mam na gotowanie :)
Jak jest pozwolenie i pieniądze to pół roku wystarczy od fundamentów do zamieszkania. Ale niektórzy budują kilka lat i też jest dobrze. Ja remontuję już dwa lata i końca nie widać.
UsuńJedzonko ładne i urozmaicone bo ja mam teraz dużo czasu
Krysiu, chciałabym zachęcic Cię do soczewicy - szczególnie tej czerwonej. Gotuje się tylko pół godziny, nie trzeba moczyć, można gotować nie tylko zupę ale same nasiona z dodatkiem 2-3 ząbków czosnku, na końcu posypac majerankiem i zjeść jako posiłek. To jest zadziwiająco dobre !!! Przekonała mnie do niej moja Kama, bo ja grochu w zasadzie nie lubię. Fasolę tez jem rzadko ( no, chyba że zieloną - przepadam), a z tej soczewicy jeszcze robię zupę po turecku - jest pyszna !
OdpowiedzUsuńAniu, spróbuję na pewno bo z kilku źródeł doszły mnie zachęty a i ta w markecie wyglądała zachęcająco i czerwona i żółta i łososiowa, zielona i szara może mniej. Z czosnkiem i majerankiem czyli tak jak ja jem Pięknego Jasia. Zacznę po 20 tym bo teraz kończę taki sobie eksperyment. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń