Dzień pierwszy
Osiem godzin w autobusie zamiast sześciu z winy remontów i korków w piątkowe popołudnie. Oj, nie była to bajka. Króciutki odpoczynek w hostelu, niedaleki spacer na Piotrkowską, spotkanie z Córcią i wieczorna wyprawa na rozpoczęcie Festiwalu. Pierwszym zaskoczeniem były tłumy ludzi spacerujące Piotrkowską, w niektórych miejscach trudno się było przecisnąć. Po pięciu godzinach dreptania, z głową obolałą od patrzenia w przód, tył i w górę, z oczami zmęczonymi migotającymi światełkami, z oderwaną podeszwą buta, wróciłyśmy do hostelu, usnęłyśmy szybko i spałyśmy do śniadania, bez przerw i pobudek.
Wiadomo, że mi zdjęcia nocą nie wychodzą bo ręce się trzęsą a przy długich czasach naświetlania to zabronione ale zamieszczam je dla pamięci. A te lepsze to córci.
Dzień drugi
Po śniadaniu, na które poszłam w skarpetkach, najpierw szukanie butów dla mnie bo to najpilniejsza potrzeba. Znalazłyśmy szybko, w pierwszym sklepie czarne, pół sportowe buty i okazało się potem, że chociaż nowe, cudownie się sprawdziły w chodzeniu. Pożegnałam z żalem stare i zostawiłam je na Piotrkowskiej.
Cudna pogoda, słońce i rześkie powietrze, postanawiamy porzucić narazie Piotrkowską i pójść w kierunku innych łódzkich atrakcji. Na początek Muzeum Kinematografii, jedyne w Polsce muzeum poświęcone sztuce filmu, mieszczące się w pałacu K. Scheiblera. Ledwo ruszyłyśmy, spotkałyśmy ciekawą osobę, zwiewną niemłodą Panią, która spytała, czy mogłybyśmy jej kupić kawę z mlekiem i ciastko. Mnie zatkało, proszenie o jedzenie to znajome, nawet na piwo czy bilet do domu ale kawka i ciasteczko! A moja córeczka od razu powiedziała 'dobrze' i weszłyśmy do kawiarni nieopodal. Co to była za kawiarnia!! Za kawkę z mleczkiem i ciasteczko córeńka zapłaciła połowę tego, co ja za buty. Rozmawiałyśmy potem jeszcze długo, co dla kogo jest zbytkiem i o radości gdy możemy komuś coś dać. Sama nie wiem czy uważać ową panią za tupeciarę czy podziwiać za opanowanie do perfekcji sztuki proszenia. Spotkałam ją jeszcze nazajutrz w okolicy alei gwiazd, gdy przechadzała się niespiesznie a gdzie ja wstąpiłam na cappuccino, za które zapłaciłam sama, choć przecież mogłam poćwiczyć proszenie z wdziękiem na kilku niemłodych, jak ja, Panach siedzących nieopodal, ale jeszcze nie jestem gotowa (ciekawe czy kiedyś w ogóle będę).
Na pierwszej bocznej ulicy od Piotrkowskiej, spotkałyśmy osobliwy antykwariat z właścicielem, pasjonatem książek i staroci wszelkich, poskładanych i porzucanych w uroczym nieładzie. Znowu ciekawy człowiek, wielki gaduła, pozwolił nam pobuszować po zamkniętym dla klientów obiekcie.
Potem już wprost do Muzeum Sztuki Filmowej ale to temat na następny post.
Festival kinetycznej sztuki światła po raz ósmy. Filmiki są z youtube, bo moje to porażka, ręka się trzęsła i ani obraz ani dźwięk nie zadowalający. Ale widziałyśmy to na żywo, niektóre nie raz i byłyśmy zachwycone i polecam za rok.
Ależ cudowne to Moje miasto. Ile barw, kolorów. Niestety przegapiłam to widowisko. Pani Krystynko, a jest jeszcze Pani w Łodzi? Ja ze względu na masę pracy rożnej, bo i pisanie doktoratu i ćwiczenia ze studentami ucieka mi ta Bajczenie Bajkowa Łódź, już nawet weekendów nie mam dla siebie. Taka karma. Pozdrawiam gorąco i córkę również. Pięknie, rodzinnie, kolorowo spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka Łodź
Czasem turysta więcej widzi niż mieszkaniec bo patrzy świeżym okiem i ma czas na niespieszne szwendanie. Dlatego warto czasem iść na spacer po swoim mieście jak turysta, z aparatem i popatrzeć przez oko obiektywu. Pani Agnieszko, może taka karma a może taki wybór ale rozumiem. Dziękuję za pozdrowienia i życzę też pięknego, kolorowego czasu.
UsuńPiękna ta Łódź i tak fajnie jest obejrzeć na Twoich zdjęciach moją Łódź. Z tak daleka mogę podziwiać, to miasto mojego dzieciństwa, moich studenckich czasów, moich najwspanialszych wspomnień :)
OdpowiedzUsuńSą miejsca piękne, takie sobie i nieszczególne, jak w każdym mieście ale ja, jako turystka skupiałam się na tych cudnych. Ty pokazałabyś to jeszcze ładniej, przez pryzmat wspomnień młodości.
UsuńCóż za ciekawe spektakle światła. Zazdroszczę możliwości obejrzenia na żywo...
OdpowiedzUsuńDobrze, że buty tak łatwo udało się kupić. I że wygodne. Oby teraz wiele lat służyły i były dobrą pamiątką z Łodzi :)
Wybrałam się daleko ale nie żałuję, warto choćby tylko raz w życiu to zobaczyć na żywo, bo filmiki w youtube nie są w stanie oddać atmosfery.
UsuńTo rzeczywiście szczęście, że nowiutkie buty tak dobrze się sprawdziły ale w dzisiejszych czasach nie liczę, że mi będą służyć długo.
Bajeczne widoki, coś niesamowitego, budynki w świetle dziennym, a potem w feerii kolorów; wiem, że jak cisza na blogu, to wyruszasz gdzieś na arcyciekawą wyprawę:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak, to fascynujące widzieć te same obiekty w słońcu i nocą w kolorach, głośnej muzyce, migocących światłach. Ponieważ nie mam internetu mobilnego to gdy wyjeżdżam, tracę kontakt wirtualny na rzecz patrzenia, słyszenia, dotykania, smakowania ... Moja córeczka na bieżąco na facebooku zamieściła króciutką relację. Serdeczności Mario!
UsuńPięknie! Bardzo lubię Łódź. Przypomina mi moje lata studenckie, mnóstwo miłych wspomnień.:)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Grażko, ja tak sentymentalnie wspominam Kraków, bo to czasy szumnej młodości, w Łodzi byłam drugi raz w życiu
UsuńKrysiu, podziwiam Twą pasję podróżniczą ! Kawał drogi masz do Łodzi. Ale warto było. W tym roku tam nie byłam ale to świetny festiwal. W tym roku Teatr Wielki budził największy podziw - przynajmniej w mojej rodzinie.
OdpowiedzUsuńOj kawał Aniu, sama się dziwię ,że mi się chciało ale że byłam umówiona z Córeńką na wspólne zwiedzanie to sama wiesz i rozumiesz, jak na skrzydłach.
UsuńDo teatru nie doszłyśmy ale to i dobrze, trzeba sobie coś zostawić na następny raz :-)
Takie widowisko swietlne to tylko na zywo i jeszcze do tego muzyka, ale mnie juz nigdzie nie ciagnie, oklaplam w zaciszu domowym, najwyzej ogrod i przyroda na wyciagniecie reki, no i ksiazki.
OdpowiedzUsuńMnie się jeszcze chce więc korzystam bo za rok czy dwa, kto wie, czy będę mogła i chciała. I będzie co wspominać na stare lata. A ogród, przyroda i książki to dobre i przyjemne życie
UsuńWitaj Krysiu..Jak milo poczytać i to jeszcze o Łodzi.☺Mieszkałam tam 36 lat ☺Teraz mieszka syn i moja kuzynka. Dużo sie w Łodzi zmieniło i nadal zmienia...Ale jeszcze jest dużo do zrobienia.Cudownie spędzony czas w Łodzi na pokazach. Piękne kolory...3 lata temu byłam.☺Buziaczki.
OdpowiedzUsuńHo, ho, 36 lat to kawał życia, ja tam była drugi raz w życiu i potwierdzam, dużo się zmieniło ale ten dworzec Łódź Fabryczna, ogromny i pusty moloch, to strata wielkich pieniędzy.
UsuńWarto przyjechać na pokaz nawet z zagranicy tym bardziej gdy można go połączyć ze spotkaniem rodzinnym.
Kiedy wracasz do bloga? Podkradłam Twoje zdjęcie róży do napatrzania się.
Pięknie! w Łodzi nie byłam wieki całe, na Twoich fotkach prezentuje się światowo. W Toruniu co roku pod koniec sierpnia odbywa się podobne widowisko, festiwal Światła zwany Bella Skyway. Zapewne nie ten format i rozmach co w Łodzi, ale warto zobaczyć. Serdeczności :--)
OdpowiedzUsuńBo jest światowe Domi, podobno tylko Berlin i Mediolan mają taaakie festivale światła. O Toruniu słyszałam ale Łódź jest bliżej. Pozdrawiam.
UsuńDo Łodzi mam ogromny sentyment pzez wakacje tam spędzane u dziadków..fajnie było mi z Tobą powędrować, ponownie pójść Piotrkowską...Serdecznie pozdrawiam:):
OdpowiedzUsuńFajne wspomnienia z wakacji u Dziadków chociaż Łódź pewnie bardzo się zmieniła od tamtych czasów. Teraz spacer wirtualny a może już niedługo zaplanujesz w realu!
UsuńByłam z mężem rok temu...fajnie tak się wraca po latach, patrzy się z innej perspektywy.Zachwyciła mnie Manufaktura..ale i Piotrkowską fajnie się maszerowało...TYlko, że byliśmy za krótko..kiedyś jeszcze pojadę:):
UsuńZawitałaś Krystynko do mojego rodzinnego miasta. Kocham moją Łódź, miasto fabryczne jakże wypiękniało a festiwal świateł warto zobaczyć.
OdpowiedzUsuńZ wielkim sentymentem oglądam zdjecia które pokozałaś - pozdrawiam ćię serdecznie:)
Ileż tu znajomych z sentymentem do Łodzi, coś to miasto w środku Polski ma w sobie. Teraz fabryczne zabudowania odnowione z gestem i fasonem a kompleks fabryczny Izraela Poznańskiego czyli Manufaktura to majstersztyk.
Usuń