No więc spacerkiem, w słoneczne dopołudnie, doszłyśmy do Muzeum Kinematografii. Myślałyśmy, że na godzinkę ale się okazało, że tam rozmaitości wiele, bo i sprzęt filmowy i wnętrza pałacowe i scenografie i fotoplastikon i bajki, dla każdego coś miłego!
Wreszcie, po zwiedzeniu czterech "etaży" wyszłyśmy na zewnątrz a tam też rekwizyty, tym razem z filmu "King size".
A potem odpoczynek w parku, w "Alebajce" , urokliwej kawiarence, gdzie, a jakże, wszędzie książki. Mały lunch w przyjaznym miejscu i z mapą papierową i opisem atrakcji zdecydowałyśmy, co dalej.
Chodziło się dobrze, czas jeszcze był, więc odszukałyśmy Palmiarnię, w planie też na chwilę. Ale znowu okazało się, że to nie tylko palmy ale kaktusy, bananowce, złote rybki, wodne żółwie, ogród motyli, okazy bonsai i wiele innych zielonawych atrakcji. Trafiłyśmy nawet na pokaz formowania drzewek w stylu bonsai. Zanęciłam się teoretycznie a moja córuś, natychmiast po powrocie, przystrzygła fikusa.
Jednak zmęczone, bo to sześć godzin zwiedzania, pojechałyśmy odnaleźć hotel na drugą noc - Lawenda. Asia się zdecydowała zostać do jutra, było trochę kłopotu ze zwrotem biletu i zakupem nowego ale się udało. Jeszcze jeden dzień z córeńką.
I już szara godzina, czas na drugi dzień Festiwalu. Tym razem już wiedziałyśmy, gdzie się jeszcze udać, co powtórzyć. O ile wczoraj było tłoczno, to dzisiaj tłumy, szło się w żółwim tempie przepychając się między ludźmi. Zjadłyśmy obiadokolację w Manufakturze, to wyjątkowy na skalę europejską projekt rewitalizacji XIX wiecznej fabryki Izraela Poznańskiego, teraz Centrum kulturalno - rozrywkowo- handlowe. A potem buszowanie po iluminacjach, widowiskach, rzeźbach świetlnych, koncertach w Parku Staromiejskim i na Piotrkowskiej, w tym dwukrotne oglądanie mappingu na Muzeum. Powrót ulicą Piotrkowską, tym razem z zaglądaniem do otwartych przynajmniej do północy, ciekawych sklepów i barów, prawie do stajni jednorożców.
Dzień trzeci
Po wczesnym śniadaniu jedziemy na Dworzec Fabryczny. Ależ to moloch! Ale największym szokiem jest to, że jest prawie pusty, w olbrzymim obiekcie jesteśmy same i dwóch strażników. Bo to dworzec końcowy. Takie marnotrawstwo. I ten kontrast: wczoraj wieczorem takie tłumy, że szło się w procesyjnym tempie, światła, muzyka - a tutaj pustka i cisza, tylko odgłos naszych kroków.
Asia odjeżdża a ja zostawiam bagaż i idę na dłuuugi, pożegnalny spacer bo mam ponad 6 godzin do odjazdu. Oczywiście idę na Piotrkowską. Znowu słoneczny, rześki ranek. Mam czas, zaglądam w boczne uliczki i tak znajduję Pasaż Róży. Wszystkie elewacje pasażu obłożone mozaiką z niewielkich, nieregularnych luster. Dekoracja powstała w 2014 roku w ramach Festiwalu Czterech Kultur. Fascynujące miejsce.
A potem szlakiem bajkowym i poetyckim i oczywiście odcinkiem Alei Gwiazd. Tam i z powrotem. Zatoczyłam krąg, od Soboru św. Aleksandra Newskiego do Dworca Fabrycznego. Budynki i rzeźby użyteczne, murale i zabytki, scenki rodzajowe i ciekawe miejsca ..... Zachwyty i zadumy.
I to już koniec Łodzi subiektywnej ad 2018. W domu jestem po drugiej w nocy.
Witaj Krysiu..Jestem zszokowana tym co pokazałaś ..Ja pamiętam inną Łódź..taką robotniczą ,zadymioną i zaludnioną o 5 rano ☺Byłam wtedy młodą dziewczyną i nic ciekawego sie nie działo..W Łodzi już nie mieszkam 25 lat..Byłam kilka razy w odwiedzinach u syna,ale nie miałam okazji zwiedzać starych kątów.A w szczególności takich miejsc ,w których Ty byłaś .Jak tylko będę w odwiedzinach to koniecznie muszę pozwiedzać Łódź. Pięknie spędziłaś czas.Ulice miasta wyglądają całkiem inaczej ..KRYSIU podziwiam Ciebie za takie wojaże☺☺ Pozdrawiam cieplutko::)))
OdpowiedzUsuńDanko, turysta zawsze widzi inaczej bo na luzie i chce się w te kilka dni zachapać i nazadziwiać. No i my chodziłyśmy po atrakcjach a nie po zwyczajności i codzienności. Więc życzę Ci w czasie następnego pobytu w Łodzi takiego albo nawet większego oczarowania, jakie było naszym udziałem. Serdeczności ślę.
UsuńDobrze Wam ze sobą z córką, nawet macie podobne akcenty kraciaste w ubiorze:-)
OdpowiedzUsuńNiestety, znam Piotrkowską i samą Łódź tylko z pobytu z bratem i bratową u onkologa na sąsiedniej ulicy, a w oczekiwaniu łaziliśmy z mężem po Piotrkowskiej, i to pełni zmartwienia i strachu; piękny pobyt, pełny przeróżnych wrażeń, a młodzież nie chciała z Wami przebywać? bo zawsze widuję młodziana z bujną czupryną w towarzystwie:-) pozdrawiam serdecznie.
Ja te kratki zobaczyłam dopiero na zdjęciach, bo ze względu na pogodę ciągle się otulałyśmy i rozpinałyśmy. Zdarzyły się Wam okoliczności zaiste nie pozwalające na luz i niespieszne wałęsanie. Młodzian miał w tym czasie przymiarki do uroczystości bierzmowania i szkoda, że go nie było bo zwiedzilibyśmy jeszcze planetarium i centrum nauki i techniki. Teraz bierzmowanie to jak I komunia, tyle prób i przygotowań. Pozdrawiam Cię Mario jesiennie.
UsuńPrzepięknie, rodzinnie spędzony czas. Oj pojęcia nie miałam, że ta Łódź aż taka bajeczna. Muszę koniecznie pobuszować i poznać ją. Mieszkam tu dopiero 3 lata, a całkiem niedawno bo 2 tygodnie temu zoo zwiedziłam. A Dworzec faktycznie moloch, pusty, wielki, ludzia wcale, ktoś tam w pospiechu się przemknie, a po rozbudowie zwiedziłam go, bo w myślach co to jest, jak tam jest i też na miejscu zwiedzania, rozczarowałam się. Pozdrawiam Panią serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Agnieszka
Witaj Agnieszko z Łodzi. 3 lata to niewiele, wszystko przed Tobą, wpisz "atrakcje Łodzi" i odhaczaj te wybrane, są tam charakterystyczne obiekty i ciekawe miejsca, my nie zwiedziłyśmy nawet 25 %. Dworca nie polecam bo się można wkurzyć, może on i ładny ale przerost formy nad treścią. Serdeczności przesyłam.
UsuńJest plan przekopania tunelu do Łodzi Kaliskiej. Wtedy dworzec się zaludni, bo dworce się połączą. Dziwne jest to, że przed przebudową tętnił życiem. Podobała Ci się Łódź ? Teraz Piotrkowska jest smutną ulicą, życie przeniosło się do Manufaktury. Ale cudowna, łódzka secesja jest nadal cudowna.
OdpowiedzUsuńTo może kolejność powinna być inna bo teraz przypomina mi te mosty bez dróg dojazdowych, te drogi donikąd. Może przedtem był mały i tak nie straszył pustką a teraz te hektary dachów, peronów, zapleczy ... Piotrkowska mi się podobała bardzo, taki spokojny deptak, nie lubię takich molochów i kombajnów jak Manufaktura chociaż trzeba przyznać, że jako budowla pięknie i starannie odrestaurowana.
UsuńAniu, kupiłam ranniki a nawet śnieżniki, dziękuję za radę.
Dziękuję za tę sentymentalną podróż po Łodzi. A mówią, że Łódź to wymarłe miasto, hmm.
OdpowiedzUsuńNie wyglada na takie.
Pozdrawiam:)
Sentymentalna i subiektywna bo jest tam jeszcze mnóstwo atrakcji do których nie doszłyśmy z braku czasu. Ale Łódź wara mszy!
Usuń