Po powrocie mogłabym dospać jeszcze troszkę, bom dalej w nocnej koszulce ale już mi się nie chce, rozbudziłam się na dobre. Teraz kawka, śniadanie i książka bo w domu miło i przytulnie, ciepło i błogo.
Spacery bez psa są też niezwykłe ale inaczej, nie muszę rano zrywać się z łóżka, można się poprzeciągać, podrzemać, poczytać, podumać i wstać dopiero gdy już ma się dość łóżeczka. Po kawce i śniadaniu przebieram się spacerowo i idę z celem albo i bez celu, blisko albo daleko, ale często z aparatem i koszyczkiem chociaż ostatnio nie robi zoom (aparat a nie koszyczek). I żadna pogoda mi nie przeszkadza, bo w złą przebieram się domowo i nie wychodzę z chatty tylko czytam otulona pledami i gotuję a właściwie duszę na rozgrzanej płytce smakowitości jesienne.
Piękna jest polska jesień, chociaż kolorowe liście coraz szybciej spadają z drzew i krzewów. Ale za to coraz grubszy, brązowo złocisty dywan, po którym tak cudnie się szura, szur, szur, szur
Niech to trwa jak najdłużej!
Kiedyś spacer z psem inaczej wyglądał. Teraz to strach, że postrzelą, że oskarżą o Bóg jeden wie co, że ukradną, kopną lub ucieknie... Takie czasy powalone. Psa na krótkiej smyczy trzeba i najlepiej żeby jeszcze był w kagańcu, nawet malutki.
OdpowiedzUsuńAle spacer to samo zdrowie. A jak jeszcze jest aparat, to już w ogóle super, można piękne zdjęcia pooglądać potem.
W małych miasteczkach nie jest tak strasznie ale rzeczywiście przez ulice trzeba z psem na smyczy, z kagańcem nigdy nie było potrzeby, choć czasem, gdy się spotkają dwa psy to nie wiadomo czy się witają czule czy warczą na siebie.
UsuńWiem, że zdrowo i dlatego jestem wdzięczna siostrze, że mnie wysyła z Marcysią nawet dwa razy dziennie, rezygnując z tej obowiązkowej przyjemności.
Kot to co innego, prawda?
Krysiu,takie same myśli miałam i ja ,kiedy żył nasz kochany Cyganek...Ale w tym wypadku pies ważniejszy.Też na cebulkę ubierałam się jak były pogody złe..Latem dresik i raz dwa człowieka niosło na spacer..Mieliśmy zagrodzony teren z rana wypuszczaliśmy go do ogrodu,kupki sie sprzątało☺☺..Ale raz porządny spacer miał przed snem..Ogólnie cały czas latał po podwórko,gdzie chciał,był szczęśliwym psem,bo nie zamykaliśmy go w domu.U mnie już całkiem jesiennie a nawet trochę zimowo,spadł pierwszy śnieg w niektórych miejscach .Piękne fotki::) Pozdrawiam Krysiu.
OdpowiedzUsuńTo tylko przy wstawaniu trudno bo już potem tylko satysfakcja i zadowolenie. Mieszkając na rynku w miasteczku poranny spacerek po nocy jest najważniejszy, południowy dla kaprysu a wieczorny konieczny, bo psinka nie chce się załatwiać na tarasie.
UsuńDanko, były u nas chłodne dni ale teraz złota, polska, ciepła jesień
Co za piekna i kochana psinka, az sama radosc z patrzenia, a przytulic, ukochac to dopiero.
OdpowiedzUsuńKrystynko, piekna jesien pokazalas, zawsze uwielbialam kolorowe, jesienne liscie.
Piękna to rzecz gustu ale na pewno kochana przez siostrzyczkę, ma pod dostatkiem pieszczotek i przytulań.
UsuńKolorowe jesienne liście czy to na drzewach i krzewach czy to w formie dywanu na ziemi to kwintesencja złotej jesieni.
Masz rację, niech to trwa jak najdłużej, jesień tego roku jest taka piękna!!!
OdpowiedzUsuńjak szkoda tych jabłek spadłych z jabłonki, ale bym zaraz tartę piekła!!!
Mój pies Pająk pozdrawia Twojego czworonożnego przyjaciela :)
Piękna i ciepła jesień niech trwa jak najdłużej.
UsuńW tym roku tyle było jabłek, że nie do przejedzenia i dużo się zmarnowało.
A Marcysia pozdrawia Pająka, hau, hau
Piękna jeszcze jest jesień. Fajna psica.:))) Nasze psisko jest podwórzowe, podwórko jest jego, toteż musi być obowiązkowo tabliczka ostrzegająca przy furtce. U sąsiada jest o takiej mniej więcej treści: "Pies dobry. Tylko nerwy ma słabe".:)))
OdpowiedzUsuńZdjęcie z brzozami wygląda zupełnie jak obraz, tylko ten dym z ogniska nieco psuje kompozycję.:) Mogę je sobie ściągnąć?:) Jest takie piękne.
Serdeczności:)
U moich znajomych jest taka tabliczka: Pies zły a gospodarz jeszcze gorszy"
UsuńA mnie właśnie ten dym w brzozach urzekł, taki dynamiczny element w statycznych brzozach. Niby podobne mamy gusta ale troszeczkę inaczej i to jest piękne Grażko.
Bierz co chcesz, ja nie zastrzegam prywatności i pozwalam kopiować do woli.
Ależ podoba mi się ten piecyk, ogień za siatką:-) bardzo klimatyczny.
OdpowiedzUsuńPsice uwielbiają takie długie spacery, nasze są na wolności, więc im tylko otwieram drzwi:-)
Bardzo przyjazna jesień, cieplutko, siedzimy długo na tarasie, a i kawa zdarza się poranna, bo ciepło; uciekamy z miasta, coraz bardziej nie lubimy tam być:-) pozdrawiam serdecznie.
Długo szukany piecyk ale się cudnie sprawdza na małym tarasie.
UsuńNasza psinka wzięta ze schroniska, chowana w miasteczku na rynku. Bo chociaż jest zazieleniony taras ona się tam nie chce załatwiać i dobrze, bo taras czysty ale źle bo trzeba te spacery obowiązkowo trzy razy dziennie a zwłaszcza rankiem kiedy tak dobrze się śpi.
Jak Was dobrze rozumiem, uciekam jak mogę najczęściej ze swojego miasteczka na skraj ale z miasteczka rodzinnego już się nie da, bo trzeba pomagać siostrze w opiece nad szwagrem.
Te schroniskowe bidy to takie wdzięczne stworzenia:-) masz bardzo dobre serce, że pomagasz siostrze, jak to nigdy nie wiadomo, co przyniesie los; dobrze, że macie siebie; serdeczności.
UsuńPo złych najczęściej przejściach one są nieufne na początku ale jak już przylgną to na dobre i złe.
Usuń"Pomogę bo mogę" jak w tej reklamie czegoś i to że mogę daje radość. Masz rację Maryś, nigdy nie wiadomo co przyniesie los i chociaż czasem na początku klniemy i złorzeczymy mu, z czasem się okazuje, że niesie coś dobrego.
A jak śpiewa Łucja " Malwy po chatach kwitną i bledną, po sześciu latach nic już nie jest tragedią"
Ten pierwszy wpis to naprawdę o 3.44? Ja czasem o tej porze dopiero zasypiam albo kładę się do łóżka. Pozdrowienia dla Kobiety, która nawet przed skowronkiem !!!
UsuńTak, naprawdę:-) ale jak ktoś położy się o 18 po pracowitym dniu, z zamiarem wstania o 20, a prześpi cięgiem te kilka godzin, to budzi się o 2 w nocy, zrobi swój wpis na blogu i jeszcze po znajomych polata:-):-)
UsuńA skąd u Ciebie wzięła się nasza Trusia ? Przecież Trusia nie umie chodzić na smyczy i nikt nie jest w stanie nauczyć ją tego. A u Ciebie chodzi ;-). Jesień cudna, niestety już przechodzi w swoją smutniejszą i skromniejszą fazę. Jak zwykle śliczne zdjęcia, Krysiu. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńU mnie chodzi i sobie nie krzywduje może dlatego, ze nazywamy ją Marcysia a nie Trusia. Ale nauczona od młodości bo nie od maleńkości, wzięta ze schroniska jak miała niecały rok.
UsuńPrzechodzi ale i wraca, w tygodniu złota polska a w weekendy deszczowa i melancholijna. Mnie tam za jedno bo ja już na zasłużonej.
Marcysia wygląda jak bliźniaczka Trusi. Pewnie charakter mają podobny ( kopacze dziur ale bardzo spragnione miłości), tylko nasza Trusia jest niesłychanie znerwicowana. Nie wiadomo dlaczego, bo przybłąkała się już jako dorosły pies i nikt nie wie, co w życiu przeszła. Panicznie boi się szczotki do zamiatania, a mop budzi w niej chęć ucieczki gdzie pieprz rosnie.
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno zobaczyłam to podobieństwo, mają coś z jamnika chociaż nikt nie wie ile tam było krzyżówek po drodze. Marcysia też miała chyba smutne przejścia bo cała się kuli gdy szybko podniesie się rękę by coś wziąć np z półki czy wieszaka a przyszła do nas gdy nie miała jeszcze roku i w schronisku była dopiero miesiąc. I ma słaby żołądek co czasem nie jest przyjemne ale tez wielka z niej pieszczocha w małym ciałku.
Usuń