wtorek, 5 stycznia 2016

Przełom roku - realizacja

30 grudnia - Przyjechałam wczesnym popołudniem a słońce już nisko nad horyzontem, jeszcze świeci ale już nie grzeje. I od razu problem, zamarzła kłódka i nie dało się otworzyć ani bramy ani furtki. Nerwy i emocje bo autko załadowane dobytkiem wszelkim, stosownym na uroczysty przełom roku a tu już na początku doopa blada. Jest i kropla słodyczy, pochuchałam w zamek, popsikałam odmrażaczem (co go przezornie wożę w autku), postukałam i udało się otworzyć furtkę. Próbowałam w ten sam sposób odczarować kłódkę ale się nie dała. Dopiero dwa czajniki gorącej wody dały radę i kłódce i bolcowi który wmarzł w ziemię.
Wjechałam, rozpakowałam, włączyłam farelkę, przebrałam się i rozpaliłam w piecyku. Gdy temperatura w izbie przekroczyła 0 stopni wyłączyłam farelkę, bo ona podgrzewa ale i wysusza bardzo powietrze i wtedy budzi mnie kilkakrotnie nocą ostry atak piekącego gardła, gdy trudno przełknąć ślinę i wysuszonej skóry, która swędzi nieprzyjemnie.
Przy kolacji miałam taki projekt, by jutro, południową porą, rozpalić wielkie ognisko i spalić w nim całoroczne smutki, doły, zamartwiania, niepokoje, lęki .....

31 grudnia - Pogoda od rana pięknie słoneczna ale w izbie ziąb, bo nad ranem spałam mocno, nie dokładałam polan i żar wygasł.
Słońce rankiem już świeci ale jeszcze nie grzeje, więc rozpaliłam piecyk od początku i zanim się izba nagrzała czekałam w łóżku z kawką i "Pojedynkiem z Syberią". Po godzinie już wałęsałam się z aparatem po izbie, bo cóż, jestem w niej zakochana i chce mi się utrwalać te urocze dla mnie przydasie. duperele, durnostojki ...

Bez problemu nabrałam wody z Tarlaki bo mimo mrozu główny nurt niezamarznięty.

Śniadanie zjadłam  prawie w południe a potem w fotelu, przy kuchennym oknie, wyczekiwałam na 'moje sarenki' z"Miastowymi" na kolanach. Nie przyszły :-( Słońce przemieszczało się po blado-błękitnym niebie niskim łukiem, ani na moment nie wznosząc się ponad las. Ubrałam się i poszłam na spacer w poszukiwaniu miejsc, gdzie słońce nie tylko świeci ale i grzeje.

Wróciłam głodna, żar w piecyku ledwo się tlił ale podłożyłam brzozowe szczapki, dmuchałam ile wlezie i udało mi się ożywić ogień. I zanim byłam gotowa pójść do lasu po suche gałęzie na wielkie ognisko, już zrobiła się moja ulubiona szara godzina ale taki ziąb i mróz, ze zamysł siedzenia przy ognisku zamarzł we mnie. Więc spaliłam co złe i smutne w piecyku.

1 stycznia - Niechby cały rok był taki jak pierwszy stycznia. W izbie ciepło ale nie gorąco, na zewnątrz mroźno ale jasno i słonecznie, jestem sama ale w pobliżu życzliwi i przemili sąsiedzi, kawka w łóżku, śniadanie przy południowym oknie, jedzonko rozmaite, obfite i smakowite, ogień w piecyku i dużo drewna na tarasie, czas na spacery, naładowane aparaty i dużo książek do czytania.
Czy to Ja zawiana czy pniaczek krzywy? Butelka nadal nieotwarta. Miało być wypite wczoraj, przy południowym ognisku ale w taki mróz bąbelki pewnie zamarzły. Wypijemy w równonoc wiosenną, poleżakuje kwartał.

Tak mi jakoś radośnie, popijam na gorącej płytce ogrzany grzaniec zbójnicki (szkoda, że nie galicyjski). O najmilszej godzinie zmierzchu idę na spacer dookoła jeziora i czekam aż słońce utopi się w wodzie. Wokół nikogo, więc puszczam się w tany, rozkładam szeroko ręce i obracam się i wiruję. A co! Wracam zmarznięta ale zahartowana i zadowolona !! Postanowień noworocznych nie było!!!

2 stycznia - Tej nocy to nie przelewki. Mimo całonocnego podkładania i palenia w piecyku,  rankiem wcale niewczesnym, w izbie ledwie plus 5 stopni a na zewnątrz minus 15. Niepotrzebnie postanowiłam ogrzewać izbę tylko żywym ogniem, to co sprawdzało się 8 lat temu, gdy byłam młoda i zdrowa teraz działa jakby mniej. A przez kilka najbliższych dni mróz zapowiadają coraz większy. Ahoj przygodo czy witaj rozsądku?

Po śniadaniu ubieram się ciepło, wreszcie przydaje się i czapka uszanka i puchate rękawiczki. Bez słońca ale z wiatrem który sprawia, że odczuwalna jest dużo niższa. Dziś i Tarlaka i zalew skute lodem, skończyło mi źródło wody, pora wracać. Jeszcze powtórka z rozmrażania zamków w autku, kłódki i bolca, tym razem już bez nerwów i emocji, tylko z kilkakrotnym nawracaniem do chatty i z powrotem, aż znowu, w porze wyjazdu, nastała najpierw szara a potem błękitna godzina. 
A na Nowy rok przesłanie - Bądźcie dla siebie dobrzy !!!
I - Magda Umer "DUETY"

24 komentarze:

  1. Po pierwsze Twoje noworoczne przesłanie bardzo wazne jest, najwazniejsze chyba! Po drugie ciesze się, że masz dobry nastrój a wszelkie smutki i lęki spalone.Po trzecie pieknie spędzałaś sobie czas. Jakie zycie potrafi być proste i piekne a przy tym magiczne...
    Pozdrawiamy Cię serdecznie, Krystynko - dobra czarownico!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze przeczytałam to gdzieś w życzeniach na 2016 rok (niestety nie pamiętam gdzie) i spodobała mi się prostota, skromność ale i głębia tego przesłania.
      Po drugie - zeszłoroczne spalone ale i przeżyte, mam nadzieję, że w nowym roku będzie ich mniej, bo że będą w to nie wątpię. Dlatego dobry nastrój zawsze potrzebny.
      Po trzecie - właśnie proste życie jest piękne i magiczne. I jestem zadowolona i zachwycona, że zdarza mi się takie prowadzić często i długo.
      Serdeczności ślę dla Czarodzieja i Czarodziejki :-)))

      Usuń
  2. Magicznie u Ciebie, czarownie. Żywiołaki w ogniu harcują, cudnie jest. Spokojnie, wyciszająco. Rozmarzyłam się... :)
    Ja marzę jeszcze, żeby się z kimś pogodzić, ale... nierealne. Jest ktoś, komu to bardzo przeszkadza... Szkoda...
    Wiele dobra w nowym roku! Wielu takich wspaniałych chwil. :)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażko, bo Natura jest czarowna, trzeba ją tylko poczuć i docenić. A nie ujarzmiać, nawet Żywiołaków, tylko wziąć od nich co dają i podziękować.
      Można się z kimś pogodzić jednostronnie i wewnętrznie. I ten, komu to przeszkadza nawet nie będzie wiedział, że już wybaczono i poproszono o wybaczenie. A resztę zrobi Czas.
      Dziękuję, i Tobie wielu wspaniałych chwil

      Usuń
  3. Więc bądz dla nas dobra i pisz częściej.Bardzo lubię do Ciebie zaglądać.Te opisy Twoich pobytów w podlasowym domeczku są cudne i do tego te zdjęcia.Czuję jakbym tam była razem z Tobą .A z lękami i strachami precz,zatrzymaj ten tańczący nastrój przez cały rok i jeszcze dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ho, ho, nie przypuszczałam że tak będę zaskoczona i zadziwiona tym anonimowym komentarzem. Mam kilka 'podejrzeń' bo to miła, serdeczna i życzliwa mi Osoba.
      Niestety, takiego tańczącego, beztroskiego nastroju nie da się zatrzymać na zawsze, nawet na dłużej trudno. To tylko chwile i oby trafiały się jak najczęściej. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Czytałam jak przepiękną bajkę.....bajkowo mi się choć na chwilkę zrobiło....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tam na skraju to ucieczka od rzeczywistości w bajkę i przygodę.

      Usuń
  5. Dla wroga może nie musze być dobra? A tak ogolnie poza tym, to prosze bardzo ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba się nieprecyzyjnie i wieloznacznie wyraziłam, bądź dobra dla Siebie - to miałam na myśli. I uściskaj się ode mnie mocno i serdecznie :-)

      Usuń
  6. Zabieram ze sobą przesłanie, bardzo proste i mądre, jak i pomysł ze spaleniem smutków i lęków; dziś po chatce snuły się pachnące dymy z kadzidła, przywiezionego z kalwaryjskiego wzgórza; usiłowałam rozeznać skład, a mąż podpowiedział mi, że na pewno jest w nim kalafonia, wie, bo był ministrantem:-)
    Mróz nam też dokuczył, zamroził "czołg", który już zdążył odtajać, ale za to zamroził rurkę z wodą, niestraszne nam, bo w końcu długo żyliśmy tu bez wody, damy radę; idzie ocieplenie, słońce coraz wyżej, jeszcze trochę, a paprykę trzeba będzie wysiewać:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem też zapalam kadzidełko, częściej w mieszkaniu niż w chatce, tak dla nastroju, przy gorącej herbacie, z miodem od zawsze i z imbirem od dziś (do wyczerpania korzenia czy bulwy).
      To była właściwa kolejność, od siermiężnej chatki bez mediów do luksusów w postaci łazienki czy ciepłej wody, bo teraz awarie nam niestraszne, przeczekamy bez żalu i doczekamy do poprawy bez złości. Narazie nie spieszy mi się do wiosny, do pracy terminowej, do 'obowiązków'. Niech ta zima jeszcze trwa ale z białym, puszystym śniegiem i słońcem. Mam wymagania!
      Serdecznie pozdrawiam Marysiu :-)

      Usuń
  7. Odważna z Ciebie kobieta! Pięknie masz, bajkowo.Naprawdę stworzyłaś śliczne miejsce, A ja mam prośbę do Ciebie w 2016 r. Nocujesz przy kominku, kup czujnik tlenku węgla... Bezpieczniej będzie!.
    U mnie zamarzła rurka na ciepłą wodę na piętrze. Jak to Grześ się śmiał ... fuszerkę widać od razu, a ze sam ocieplał... ociepli raz jeszcze! A sarenki ostatnio często wychodzą z lasu, widać muszą żerować także poza lasem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz mniej odważna Adelinko, jeszcze kilka lat temu byle mróz by mnie nie wygonił.
      Czujnik czadu kupiłam razem z piecykiem a kominy mam dwa, dymny i wentylacyjny. Poza tym izba nieuszczelniana. W tym temacie jestem bezpieczna.
      Tak, najlepiej wyłapać błąd gdy się coś robiło samemu, pozdrów Grzesia.
      Sarenki poza lasem to urocze zjawisko, szkoda, ze ja tak rzadko je spotykam.

      Usuń
  8. Krystynko, zycze Ci wszystkiego co najpiekniejsze w Nowym 2016 Roku!
    Uwiodlas mnie kazdym slowem w tym poscie, dzieki Tobie przenioslam sie w lepszy swiat w tym Nowym Roku. Zycie jest piekne, tylko nie kazdy to zauwaza - jeszcze raz dziekuje.
    Przeslanie jakze trafne, masz racje badzmy dla siebie dobrzy.
    Moc usciskow przesylam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renatko i Wam wszystkiego najlepszego i szczęścia na 2016 rok.
      Dziękuję za dobre słowa, życie bywa piękne, chociaż nie zawsze i nie przez cały czas. Ale o smutkach nie piszę, by nie przydawać im mocy i ich nie karmić.
      Pozdrawia najserdeczniej!

      Usuń
  9. Znam ja te walki o kilka stopni na plusie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście zwycięskie walki, jak mniemam. Powodzenia.

      Usuń
  10. Piękne projekta, aż się uśmiechnęłam jak fajnie :--) buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne chociaż realizacja niedoskonała i niestylowa ale spontaniczna i radosna. Uściski Dominiko !

      Usuń
  11. Jaki miły miałaś Krystynko Sylwester i Nowy Rok w swojej ukochanej, ślicznej chatce! Ja też odkąd tu mieszkam spędzam Sylwestry w domu, sama ze sobą i nawet bardzo to lubię, włączam wtedy muzykę i tańczę z... moim pieskiem, z którego świetny tancerz był...teraz zastapiła go Wandzia, ale to mi nie przeszkadza, ona też pięknie tańczy...tak czołgająco! I pewnie lepiej się bawię niz na jakimś wystawnym balu, a zresztą nie lubię bali, a w domowym zaciszu chyba najlepiej!
    Cieszmy się więc każdą chwilą, bo one naprawdę się nie powtórzą!
    Pozdrawiam noworocznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam długą, miłą odpowiedź i mi ją wcięło. Było tam o radości tańca, o łagodnej, miłej samotności, o potrzebie ciszy i zacisza, o radości codziennej. Pozdrawiam Cię Amelio i życzę wielu szczęśliwych chwil w Nowym Roku. Szkoda, że mieszkasz tak daleko !!!

      Usuń
  12. A wiec jednak w Chacie!!! Jesteś wielka :) I miałaś po prostu cudnie :)))
    Tak jak i Tobie mi tez marzyło się ognicho - przed zmrokiem przytachałyśmy z Liwka trochę gałęzi ze skarpy i po zmroku zapaliłyśmy ognicho... na 15 minut, bo bardzo zimno było, ale jednak :) Ale o szarej godzinie to też już by mi się chyba nie chciało po te gałęzie biegać!

    Kiedy tak czytam o Twojej chacie to myślę o naszej chatce w K. i tęsknie troszeczkę do starych czasów...

    Szampan leżakujący ponoć najlepszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bardziej niż wielka jestem nierozważna. Ale mam szczęście i dlatego mam cudnie.
      Wiem, czytałam i troszkę zazdrościłam, że chociaż na kilkanaście minut ale jednak rozpaliłyście ognisko. O szarej godzinie to już tylko z aparatem.
      A ja myślę, że kiedyś wrócisz do K, bo nawet jeśli domek się rozwali, zostanie ziemia i wspomnienia.
      Sprawdzimy czy to prawda z tym szampanem. I zdamy sprawę :-)

      Usuń