piątek, 13 listopada 2015

Kompromisy listopadowe

Od lat mieszkam sama. To fakt. Ale nie czuję się samotna ani tym bardziej osamotniona. "Warto odróżniać samotność od osamotnienia, które jest niewątpliwie tragedią" - powiedział w jakimś wywiadzie Jacek Kaczmarski.  I jeszcze "Jestem sam, w domu na brzegu oceanu, tylko czasem bywam tam z Kimś, tak się ułożyło ale nie czuję się osamotniony. Często jestem sam i lubię to."
Pięknie śpiewał i mądrze gadał - a jednak men nieidealny.

Tym razem byłam na skraju z Przyjaciółką kilka dni. I kilka refleksji mi się ponasuwało, kilka spraw do przemyśleń i do przerobienia jak u Sztyrlica w "17 mgnieniach wiosny" o których przypomniała mi Oleńka i nawet napisała cudne, duszoszczipatielne słowa do motywu przewodniego serialu, którym się kiedyś zachwycałam, jak i całą rosyjską literaturą i filmem. A motywem przewodnim moich przemyśleń jest kompromis i wybór wartości. Ich znaczenie, pojmowanie, doświadczanie ....

Przyjaciółka lubi ciepło i gorąco - od zimna i wilgoci stroni. Ja lubię ciepło, chłód i wiatr - od gorąca stronię. Ale jest możliwy kompromis między ciepłem a gorącem, między zimnem a chłodem. Grzejemy średnio, ja rozbieram się do podkoszulka, ona ubiera bluzę i sweter.
Ona myje owoce i  grubo obiera warzywa, bo chemia i zarazki. Ja nie myję owoców i obieram warzywa cieniutko bo pod skórką najwięcej witamin i wartości odżywczych. Kompromis jest taki, że zjadamy obiady w którym jest troszkę zarazków i chemii ale też troszkę witamin i wartości odżywczych. Smakowite obiady !
Ona uwielbia i kocha las i grzyby i wychodziłaby z lasu dopiero wtedy, gdy ma uzbierany pełen wielki kosz lub gdy się ściemna. Nie czuje zmęczenia i znudzenia. Ja las lubię ale na godzinę, maximum dwie i grzybów wystarcza mi tyle, by było na dzisiejszy obiad i porcyjkę do suszenia. Ale wychodzimy z lasu gdy ja jestem już bardzo zmęczona a Ona ma dopiero pół kosza. Czasem wracamy jeszcze popołudniu.

I nie ma to nic wspólnego z poświęceniem, przynajmniej dla mnie. Wręcz przeciwnie. Wybieram kompromis jeśli się da a jeżeli nie to wybieram komfort drugiej osoby i sprawia mi to więcej radości niżbym wybrała swoje zadowolenie. Co przewrotnie jest też rodzajem egoizmu. To działa tylko między osobami, które się kochają, lubią, szanują. Jeśli jak Ja mieszka się samemu, rzadko się tego doświadcza i dlatego, to co oczywiste dla każdego kto na codzień mieszka ciasno razem z Kimś, dla mnie jest zaskoczeniem i zdziwieniem.

Dni były rozmaite, każdy inny. Od porannych przymrozków, dni pochmurnych i zamglonych, po słoneczne i kolorowe. Cudny listopadowy czas na skraju :-)))
 

24 komentarze:

  1. za każdym razem zachwycają mnie Twoje fotki....cudne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię zdjęcia i troszkę mi brakuje ich na Twoim blogu ale rozumiem. Za to piszesz od serca i dlatego będę do Ciebie zaglądać

      Usuń
  2. Piękna , mądra przyjaźń....

    OdpowiedzUsuń
  3. Krystynko! To piękny, mądry post. I zdjęcia pełne uroku - najcudniejsze dla mnie to te liscie dębu obwiedzione delikatną kreską mrozu...
    Na codzień nie myslę o kompromisach, ale je stosuję. Ale czasem jednak umiem przeforsować swoje zdanie, a razej mimo oporu towarzysza zrobic swoje, bo wiem, że wyjdzie to na dobre. Na przykład Cezary nigdy nie lubił zupy pomidorowej. Miał tę awersje jeszcze od dziecinstwa. A wiec tej zupy sie u nas nie jadało, chociaż ja bardzo ja lubię. W końcu tego lata, gdy mieliśmy taką obfitośc pomidorów, że grzechem byłoby nie wykorzystać tego postanowiłam wbrew skwaszonemu na tę wieśc Cezaremu, że nareszcie zrobie pomidorówkę! Moją, po mojemu, czyli prawdopodobnie zupełnie inna, niż ta, która kiedys zraziłą go do siebie. I co? Piał z zachwytu! Bo naprawdę była inna. Warto było nie przejmować sie grymasami!
    Bardzo sie cieszę, że piosenka do melodii z "Siedemnastu mgnień" przypadła Ci do gustu! Zaraz wobec tego wysle Ci na pocztę słowa piosenki, bo z mojego bloga nie da sie kopiować!
    Całusy!!!:-))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olu, słowa doszły i podśpiewuję sobie po zwrotce.
      Szadź na listeczkach jest bardzo fotogeniczna ale tylko czasem uda mi się zrobić ostre fotki i wtedy taka jestem dumna, że nie potrafię się nie pochwalić.
      Ty działasz i je stosujesz, te kompromisy, na codzień więc nie musisz o nich myśleć a ja je stosuję od czasu do czasu dlatego zadziwiają mnie i skłaniają do rozmyślań.
      Smacznego dla zupy pomidorowej, to jedna z moich ulubionych zup z kluseczkami lub z ryżem. Uściski

      Usuń
  4. Ja również rzadko odczuwam osamotnienie, mimo ze zyję sama, Kiedyś gdzieś przeczytałam, ze samotnośc czyni zycie bogatszym, bo ma sie czas na wiele rzeczy, ktore nigdy by sie nie zrobilo, bedac z druga osoba...
    Zdjecia pieknie oddają ten jesienny czas. Lubie ten póżny listopad, tyle w nim melancholii, zadumy...
    Pozdrawiam jesiennnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ma dwa końce Amelio, ma się czas na wiele rzeczy ale też wielu innych rzeczy się nie robi - więc czy to bogactwo czy równowaga? Mnie się podoba takie powiedzenie, że sąsiadem samotnego człowieka jest Bóg.
      Ja lubię jesień i wiosnę za ich zmienność i zadumę do jakiej skłaniają, wiosna radośnie a jesień melancholijnie.

      Usuń
  5. Pięknie to napisałaś. Sztuka kompromisu jest trudna, ale o ile jest przyjemniej, gdy się to potrafi. :))) Unika się wtedy niepotrzebnych zadrażnień i nerwów. Oczywiście najlepiej, jeśli potrafią to obie strony. Ale jeśli jest miłość, przyjaźń, szacunek i zaufanie - to łatwiej. :)
    Zdjęcia nieodmiennie zachwycają. Ale oczywiście mam pytanie. :) Jest zdjęcie z altanką i obok z drogą za płotem. Co to za światło na tym zdjęciu? Czy może robiłaś przez okno i odbija się w szybie coś z wnętrza?
    Cudownie mieć taką Przyjaciółkę... :)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj trudna to sztuka i trzeba się jej uczyć i egzaminy zdawać i oblewać i powtarzać klasę - a końca nie widać!
      Zgadłaś Grażko i należy Ci się nagroda za spostrzegawczość, to lampka nad łóżkiem. Widziałam to już w obiektywie i zrobiłam kilka ujęć bo tak tajemniczo ale i przyjaźnie to wyglądało, taka kwintesencja zaopiekowania w trudny czas. Światło i ciepło. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Piękne widoki. Mój cel na najbliższe lata to zakup i remont starego domku na wsi, jak najbardziej na uboczu. Od urodzenia mieszkam na wsi, ale tu zrobiło się jak dla mnie za bardzo europejsko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądry cel i życzę dobrej realizacji. Ja uważam mój zakup za najmądrzejszą decyzję ostatniej połowy swojego życia i chociaż to skarbonka bez dna i kłopotów z nią wiele, to radość z przebywania i posiadania skrawka swojego nieba i dachu na skraju - bezcenna.

      Usuń
  7. Napoleon tak nie cierpiał kompromisów
    Ja z nimi obcuję codziennie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie musiał, no może u schyłku życia. Ty obcujesz codziennie, ja czasami a cesarz wcale. C'est la vie

      Usuń
  8. Piękne zdjęcia,mądry tekst lecz należy pamiętać,ze kompromisu muszą chcieć dwie strony .Serdeczności trejtka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Trejtko! Tak, wtedy to jest dobry kompromis bo czasem bywa i zgniły i wygodny i niesatysfakcjonujący. Pozdrawiam

      Usuń
  9. Jesień piękna i piękne jesienne kompromisy. Tak ich wiele w naszym życiu. Serdeczności :--)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Dominiko, zapomniałam że kompromis może być i piękny, bo listopadowy może też być zgniły ale na szczęście nasz był dobry i piękny

      Usuń
  10. Krystynko pozdrawiam, i próbuję się odnależć wśród opadających jesiennych listków. A resztę napiszę w mailu:)
    Dobrej pogody! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może do zobaczenia Dorotko??? Miło by było jeszcze jesienią :-)

      Usuń
  11. A ja nie w temacie napiszę... Czytam sobie właśnie, a dzieci kręcą się dookoła (Młodszy na kolanach przysiadł, Starszy tuż obok). I zachwycają się Twoimi listkami i motylkami. Porównują, który listek szybciej leci. Nawet dmuchają w komputer, żeby listki szybciej leciały ;)
    U mnie kompromisy ostatnio cały czas. Przyzywczaiłam się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się przydarzyło (ale czy to przypadek?), że jak najbardziej w temacie następnego postu o radosnej energii, wysłanego minutę później. Bo te listki i motyle i Twoje dzieci na kolanach i tuż obok, to najlepsza energia na trudne czasy.Tak jak dla mnie las i chatta na skraju. Niech się dzieciom darzy i szczęści!

      Usuń
    2. Może to telepatia. Już tyle razy z różnymi ludźmi równocześnie to samo myślałam i mówiłam, że wierzę w jakąś taką podświadomą komunikację.
      Duuuuuużooooo pozytywnej energii Ci życzę. I mało strachów. Sama co prawda boję się wielu rzeczy, ale staram się walczyć z tym "baniem się". Trzeba robić swoje jak najlepiej, zmieniać swój kawałek świata. Dla niektórych kawałek świata jest na skalę kraju lub kontynentu, a mój kawałek świata to rodzina, najbliżsi znajomi...

      Usuń
    3. Też tak mam z córeńką, wezmę telefon do reki, by wybrać numer a on mi dzwoni w dłoni i to Ona.
      Ja nie walczę ze strachami i lękami, bo to jakby wzmacnia ich moc. Raczej staram się je neutralizować, spychać, wypierać, chociaż wiem, że to nie jest dobre rozwiązanie bo wracają w najmniej oczekiwanych momentach.
      Mój kawałek świata na który mam wpływ (a on na mnie) jest coraz mniejszy i mniejszy.

      Usuń