Wspólne wyjazdy i pobyty w BK, rodzinne i przyjacielskie, są całkiem inne niż te codzienne, solowe, singlowe. Nie lepsze, nie gorsze ale o innym, większym i głębszym ładunku emocjonalnym. I taki też rodzinny, kilkudniowy pobyt w BK zdarzył mi się pod koniec sierpnia.
Najpierw trzy dni w Brzózie z Córcią Ukochaną i młodszym, nadal Słodkim Wnusiem. Tyle wrażeń, emocji, uczuć, więcej niż przez miesiąc gdy jestem sama. Tak były gęste i intensywne, że prawie wcale nie robiłam zdjęć, punkt skupienia był na przeżywaniu, nie na dokumentowaniu. Ale kilka się zrobiło. I chociaż pogoda była nieszczególna, cały drugi dzień padało, to było ciepło i czule.
W pierwszy dzień ognisko wieczorem. Z pieczoną na patyku kiełbaską i ziemniaczkami upieczonymi z żaru.
W drugim dniu, zaraz po niespiesznym śniadaniu, wyprawa z koszykiem do lasu. I chociaż padało, chociaż młody po godzinie zatęsknił do ciepłej chatty i laptopa to plony były:
Po powrocie, oczyszczeniu grzybków w polowej kuchni, między schodami a siedziskiem pod lipką, podano obiad domowy. A popołudniu, po rozpaleniu kominka, w maleńkiej przerwie bez deszczu, spacer po terenie zalewu. Zagospodarowanie terenu, wolno ale nieustająco nabiera wyrazu. Na zakończenie wizyta w barze "Pod liskiem" gdzie sprawdzaliśmy swoją moc i siłę na maszynie boxer. Jedenastolatek uzyskał stopień supermena a kobiety stopień niżej czyli kilera. "Tyż piknie" jak powiadają górale.
Wieczorem deszcz się nasilił więc dokładanie do ognia w kominku i oglądanie fotek z wakacyjnego wyjazdu Asi i Maro na Kretę. Aż mi się zachciało znowu jechać gdzieś, wokół Morza Śródziemnego, do jakiegoś śródziemia. Ale kiedy? Jeśli we wiośnie, w jesieni i w zimie u nas w Polszcze cudnie. Ale np w lutym? Gdy już nie jestem tak potrzebna na ferie zimowe. Albo w marcu? Gdy jeszcze za zimno i za mokro na sianie i sadzenie. Trzeba to przemyśleć i poczuć.
Potem granie w krzyżówki, podobne do scrabbli i eurobiznes czyli Eurobusiness. Na kolację wędrówka z latarką do "Pizzerii chatka". Pizzeria klimatyczna, wysokie oparcia ław dają uroczą intymność, nazwy pizz śmieszą, rozbawiają i zachęcają do spróbowania. My wybraliśmy Geballo czyli wnusia autorską kompozycją dodatków. I chociaż brakło nam 3 zł do wcale nie rozpasanego rachunku, obsługująca przemiła panienka nie robiła żadnego problemu i pozwoliła nam dopłacić jutro. Duży plus takie zaufanie do człowieka. Po powrocie kontynuacja gry, oglądania zdjęć i tak zeszło prawie do północy.
Nazajutrz znowu rankiem do lasu, na trochę dłużej bo bez wnusia. On śpi wakacyjnie czyli do samoistnego obudzenia, a często nawet dłużej. Tym razem bez aparatu, plony niewiele większe ale prawdziwki cieszą oczy i serca. I rozmowy, te ważne i te mniej, i spacery niespieszne i nacieszanie się bliską obecnością ulubionej córeńki. Bardzo Cię kocham Asiu!
Na obiad makaron z pesto z własnej bazylii i fasolka szparagowa nie tylko z własnych zbiorów. Już nie pada, nie zapalamy kominka, może wieczorem będzie ognisko. Ale narazie zajęcia w podgrupach i solo, niektórzy drzemka, niektórzy sjesta a niektórzy komunikacja ze światem.
Popołudniu przyjeżdżają goście. Część na chwilę a reszta zostaje do jutra. Tyle emocji, że żadnych zdjęć z tego popołudnia. Gwarno i serdecznie. Wieczorem kolacja z ogniska i zabawy z ogniem.
A późnym wieczorem moszczenie się do snu, pierwszy raz w chatcie ma spać wygodnie 5 osób. I chyba się udało.
Rankiem, o świcie, wybieramy się na grzybki, dziecka nadal śpią a my grasujemy po lesie. Prawdziwki dla mojej siostry Halinki i Henia, do których jedziemy na urodzinowo imieninowy obiad a reszta dla swaszki Wandy. Wyjazd po późnym śniadaniu, do Mielca, taką oto maszyną :-)))
W Mielcu jak zwykle hojnie, ciepło, miło i serdecznie. Wracamy wieczorem do mojego mieszkania w B. I pierwszy sen na nowym łóżku, niestety niezapamiętany. I mądre, celne i praktyczne rady Asi na temat mojego nowego gabinetu.
A w samo południe piątego dnia, wszyscy wyjeżdżają. Tyle emocji i radości. Teraz muszę uspokoić i zharmonizować uczucia.
Zeszło cały następny dzień.
Dziękuję Ci kochana Rodzinko!!!!!.......
piękne migawki
OdpowiedzUsuńBo z pięknego czasu, w pięknych miejscach, z ukochanymi :-)
UsuńWspaniała relacja! Masz rację, rodzina to skarb najważniejszy w życiu. A wspólnie spędzony czas, emocje jemu towarzyszące są niezastąpione. Nie wiem czy też tak masz, ale ja będąc gdzieś sama "na wyjeździe" nie potrafię się rozkoszować widokami czy zabytkami na 100%. Ciągle myślę o tym jakby to było, gdyby ta druga, moja ukochana osoba mogła przeżywać wszystko razem ze mną. Rzeczy nabierają sensu gdy możemy się dzielić z kimś bliskim:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia z Krety! Akurat kiedy jesień puka do okien. Ja też już grzybkuje. Fascynujące ile osób, rodzin las jest w stanie wyżywić-patrząc na liczbę samochodów zatrzymujących się przy poboczu:)
Masz rację, niezastąpione i bezcenne.
UsuńJa tak nie mam Weroniko, jak rozkoszuję się sama to na 100 % a obecność drugiej osoby mnie rozprasza i dekoncentruje. Czyli zupełnie odwrotnie niż Ty.
Też mnie zadziwia, że tyle osób wchodzi w las i każdy coś znajduje dla siebie.
Chwile spędzone z rodziną są bezcenne, cieszy, gdy dzieci chętnie wracają do swego gniazda; właśnie wczoraj przyleciał nasz syn z wysp na urlop, ochrzcimy Jaśka za tydzień, pomogę młodym w przyjęciu i tak się toczy to nasze życie, potem znowu zapadnie spokój, czas na chatkowe wyjazdy; a patrząc na Twoje grzybkowe zbiory, to i ja nabrałam ochoty na wypad maleńki do lasu, zaraz skończę gotować obiad i jadę w młodniki sprawdzić, czy pojawiły się maślaczki; serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńBezcenne i niezastąpione, zwłaszcza gdy rodzina daleko i odwiedziny nieczęste.
UsuńTo się będzie u Was działo za tydzień! Dobry czas z wielką rodziną ale też dobry ten w ciszy i spokoju.
Jest wysyp grzybków, szkoda tylko, że borowiki w połowie z wkładem. A podgrzybki dopiero się zaczynają. I kurki i bagniaczki i zajączki. Jeszcze się nacieszymy grzybkami jesienią czyli po połowie września. Dobrej niedzieli
Urocze takie chwile. I miło się to czyta. :)
OdpowiedzUsuńNo i super wóz. :)))
Serdeczności :)
Bo miło było, bardzo.
UsuńWóz odlotowy, jak łatwo w aparacie super, zrobić cacuszko ze starego grata :-)))
Co tu dużo mówić- już jesień
OdpowiedzUsuńPozdrawiam życząc udanych grzybobrań
Pozdrawiam
Jesień idzie ... nie ma na to rady.
UsuńA ja na to jak na lato ! Bo uwielbiam jesień.
Rodzina , miłość jakie to piękne, jakie to ważne!!!
OdpowiedzUsuńCo tu dodać..wolę pomilczeć i wczuc się w Wasze bijące z posta uczucia:):)
a tęcza w oknie cudna!!!:):)
Masz rację, czasem empatyczne milczenie jest wymowniejsze. Pozdrawiam serdecznie
UsuńCieszę sie, ze masz na to wszystko dość krzepy. Moi znajomi mieszkający w Szklarskiej Porębie co i rusz przysyłali mi foty wielkich kozaków i prawdziwków. Mnie oczywiscie te cuda zwisaja luźnym kalafiorem, ale myśle z łezką w oku, że Wąż miałby raj. Ściskam za szyjkę!
OdpowiedzUsuńNa miłe spotkania zawsze mam siłę.
UsuńA las to bajka, Twój Wąż wiedział co dobre i piękne i pożyteczne. Ty też wiesz tylko w innej dziedzinie. Uściski
Krysiu! Stworzylas cudowne i klimatyczne miejsce jakim jest Twoj dom w B. Takie spotkania rodzinne chyba sa najwspanialszym uwieczniem staran ktore wlozylas w ten magiczny domek.
OdpowiedzUsuńI pogoda, czy nie pogoda nie ma znaczenia, bo zawsze jest co robic, mozna gadac godzinami, czy wlasnie ogladac zdjecia.
Corcia i Wnuczus sa cudni, pogodni i widac, ze bawiliscie sie swietnie. Jak najwiecej takich spotkan zycze - usciski:)
Dziękuję Renatko, rzeczywiście było cudnie, czule i rodzinnie. Serdeczności ślę za morze.
Usuń