niedziela, 22 października 2017
Prace na skraju
Zastanawiam się, czy to prace czy roboty i czym się to różni?
I miotam się. Wyjechać bo wnerwia mnie dewastowanie i rozpirzanie tego co natura stworzyła na skraju, czy zostać i pilnować by mi nie walnęli ciężkim sprzętem w ogrodzenie bo to tak bliziuteńko.
Czasem słońce i prace na skraju, warkot i łomot - wtedy idę do lasu dwa, trzy razy dziennie z aparatem i koszyczkiem, by nie patrzeć na rozjeżdżoną i zrujnowaną okolicę.
Ale przecież nie wyjdę raniusieńko i kiedyś trzeba wrócić (a pracują od rana do nocy), nie da się uciec od takich widoków.
A czasem deszcz i znowu cicho na skraju, do lasu nie chce się iść, dobrze wtedy robi palenie w kozie, gotowanie w izbie na płycie piecyka i na kuchence tarasie, czytanie pod kołderką czy kocykiem. Połknęłam już "Hotel św. Augustyna" i wspominam " Zimę naszej goryczy", bo chociaż autor inny, klimat ten sam, liryczny i refleksyjny. Jak niebo nad chattą.
Zerwałam fasolkę z tyk, tyki oczyściłam i przesortowałam co do wykorzystania a co do spalenia i teraz jak Kopciuszek przebieram i sortuję strąki: suche i półsuche do dosuszenia, wilgotne do zupy fasolowej czy fasolki po bretońsku. No i oczywiście nieustająca robota z grzybami, to już chyba przedostatnia w tym roku. Bo z ziołami i malinkami to pachnąca i smaczna przyjemność.
Troskam się jak wyjadę, bo droga zryta i błotnista ale przecież w ostateczności chyba wyciągną mnie z błota tym ciężkim sprzętem. A jednak na wszelki wypadek przestawiam autko na południową stronę.
Niespokojne wiatry strącają coraz więcej kolorowych liści z mojego płotu tworząc urokliwy, szeleszczący dywan ale taki przerzedzony już coraz mniej zasłania to, co się robi za drogą i z drogą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziwię się , że u Ciebie tyle grzybków, ja objechałam las daleki i cztery podgrzybki jedynie,
OdpowiedzUsuńani śladu opieniek, prawdziwka wcale w tym roku u mnie nie było. Poprzednie lata były bardzo grzybne, dlatego coś mi nie pasuje. Chyba to ta ingerencja ludzi, te wycinki setek ha lasu, wyjeżdżone i zdeptane drogi leśne przez ciężki sprzęt, zabiły grzybnię. Mam podobny problem z robotami ha, ha, czy pracami blisko domu...nawet rowerem ciężko jechać, a samochodem to trzeba nadrabiać kilka km., aby ominąć te doły i błota rozjeżdżone.
jesień pięknie mnie otula
kolorowym szalem
rozpostarły mgielne skrzydła
miodnozłote dale
pod stopami liście płaczą
że ich nikt nie kocha
a wśród liści prześwituje
zapłakana słota
odejdź słoto i nostalgio
jeszcze wam nie czas
jeszcze idę w brąźne pola
w malowany las
Tymi słowami pozdrawiam Cię ślicznie:-)
U mnie w tym roku grzybowo ale w zeszłym też nie narzekałam, to chyba zależy bardziej od lasu niż od pogody.
UsuńPociesza mnie to, że Natura upora się z tym błotem i szlamem a wykonawcy mają obowiązek doprowadzenie drogi do stanu sprzed prac, tyle, że to potrwa z rok.
Prześliczne pozdrowienia wierszem. Dziękuję Dag
Ech, nie mamy zalewu za płotem, tylko sąsiad powyższy robił podjazd do domu, a więc całymi dniami koparka, a potem potężna ubijaczka do podłoża; drżało wszystko wokół, ale i takie rzeczy trzeba przeżyć; księżycowy krajobraz za Twoim płotem, natura wiosna okryje go zielenią, a drogę to może naprawią, wyrównają; jakie piękne grzyby jeszcze zbierasz, moja teściowa już zjechała do domu; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZa rok będzie ślicznie, może nawet lepiej niż przed ale trzeba ten rok jakoś przeżyć. Damy radę. Grzyby były u nas późno, wszyscy już zbierali a u nas nic, teraz my.
UsuńTeściowa letnikuje tam od wiosny? Cały czas? Planowałam tak ale się nie udaje, dom miejski i rodzinny upominają się o swoją część mojej uwagi. Serdeczności
Dziś spotkałam teściową za halą targową, gdzie wstąpiłam do sklepiku zoologicznego po żwirek dla jej kotka, mówi: Mańciu, nie mogę odnaleźć się w mieście, tak mi źle bez tego lasu!
UsuńTak, codziennie były wyprawy do lasu, grzybów w bród, nic nie dokuczało, nie bolało, nie było na to czasu; tak, babcia od wiosny w Radawie, miasto w zupełnej odstawce, aby kwiaty podlać:-)
Tak mniemałam, bo ma tam dobre warunki, zdrowe powietrze i zawsze coś radosnego do zrobienia. Pozdrów ją od babci Krysi. A ja znowu wiosną tam jadę, do ojca Pio, po zdrowie i warzywa i owoce, zarezerwowałam domek ale tam podobno zmiany, zmiany.
UsuńFaktycznie - ryją na całego.
OdpowiedzUsuńJeszcze kanie znalazłaś.:) Było dosyć ciepło, to i grzyby dopisały.:)
Ciekawe, na czym się skończą te prace.
Serdeczne:)
Na całego Grażko, szeroko i wysoko.
UsuńGrzybki u nas zawsze późno, takie lasy.
Też jestem ciekawa. Pozdrawiam deszczowo
Faktycznie widzać, że praca wree
UsuńOj, rozumiem Twoją irytację, Krystynko, bo przykro patrzeć na to, co wyprawiaja za Twoim płoem i przykro słuchać tych warkotów przez cały dzień. Tak to jest, że na wiele rzeczy nie ma sie wpływu i najlepiej uciekac myślami od takich spraw, poczekać aż czas naprawi szkody i przywróci spokój. Co też robisz wędrując, sprzątajac, czytając, grzybki zbierając i malinki.Życiem sie mimo wszystko ciesząc, bo to chyba najwazniejsze, bo ta radosć życie przedłuża a irytacja i smutek skracają. Tak Ci radzę, ale sama wiesz jaka jestem - też sie wszystkim przejmuję, nadmiernie i zbyt długo, no i ta ciągła huśtawka nastrojów. Tym bardziej więc Cie rozumiem. I tym mocniej przytulam!***
OdpowiedzUsuń"Co się polepszy to się popieprzy" - tak śpiewali w kabarecie Olgi Lipińskiej. Może jest i odwrotnie i jeszcze będzie piękniej. Blog jest też po to, by czasem ponarzekać, by ktoś pocieszył i pogłaskał. Dziękuję, jesteście niezawodne a Ty Olu szczególnie mnie rozumiesz. Pozdrawiam najserdeczniej.
Usuńprzyznaje straszny widok i ten ciężki sprzęt:(
OdpowiedzUsuńJest moc w tej robocie, trzeba im przyznać.
UsuńWspolczuje tych robot za plotem. Jak bym tam byla to bym sie nie ruszala z miejsca tylko bym pilnowala, bo jak bym wyjechala to jeszcze bardziej martwilabym sie co oni tam wyprawiaja.
OdpowiedzUsuńPiekne maliny masz i dziwie sie ze ptaki Ci nie zjadly, ja musze swoje przykrywac siatka, ptaki przylatuja i robia duzo halasu ze nie moga sie dobrac do malin. U mnie wiosna maliny zaczynaja kwitnac.
Teresko, a co ja bym mogła, gdyby tak naprawdę wjechali ciężkim sprzętem w moje delikatne siatkowe ogrodzenie i nie zatrzymali się nawet na chatcie? Przecież nie zablokowałabym tej mocy swoim, nawet okazałym ciałem.
UsuńOchraniam siatką borówkę bo dojrzewa wcześniej, malin jakoś nie ruszają, sama nie wiem dlaczego. Wiosna! Ach to ty!
Witaj Krysiu.Nie dało rady milczeć☺ jednak ,jak raz człowiek założy bloga ,to ciągnie na cd.Byłam dziwnie zmęczona..myślałam że -zakończę blogowanie raz na zawsze.Jednak nie☺Krysiu a to będziesz miała nowa drogę obok domku. Piękne kolorki masz obok siebie i grzybki ...och ..a u mnie posucha.Zimno ,deszczowo i chyba zanosi się na przymrozek bo niebo dziwnie się wypogadza i jaskrawe jest.Krysiu czy Ty malinki ścinasz na zimę ,bo ja w ubiegłym roku wściełam badyle i urosły mi nawet ładnie ,ale nie zaowocowały.Może w następny rok doczekam owocu..Juz nie ścinam ,bo nie wiem jak to się ma do całości rośliny/.Pozdrawiam cieplutko -danka
OdpowiedzUsuńCzasem też mam przerwy ale przecież piszę dla siebie, nic nie muszę i może dlatego chcę. Nowa nie znaczy lepsza, wolałabym by na 'moim' zakręcie nie było za dużego ruchu.
UsuńZ tymi malinami to jakaś tajemnica, ścinam co roku do gołego i raz owocują obficie a raz prawie w ogóle. Tyle że zawsze później niż u innych. To podobno sprawka gatunku. Obiecuję sobie poczytać coś na ich temat ale tak jakoś schodzi i nadal jestem niedouczona.
Dobrze, że wróciłaś i czarujesz smakiem.
Ależ tam pięknie u Ciebie. Nawet jak tę drogę rozjeżdżają.
OdpowiedzUsuńTegoroczna jesień jest wyjatkowo barwna. Szkoda tylko że deszcze i zimno powraca.
Pozdrawiam serdecznie.
Cóż oni Ci uczynili!! Niech sobie już odjadą i spokoju Krysi nie zakłócają:)Ot,tego Ci jak najszybciej życzę....buziaki wysyłając:)
OdpowiedzUsuńzawsze ubolewam nad zagłada przyrody .całe szczęście że owa jest silna i obroni się z czasem
OdpowiedzUsuńwieczorowo pozdrawiam z Podlasia - Gryzmo
Krystynko, piękna jesień u Ciebie, klimatycznie, kolorowo, apetycznie :-) Z tymi ciężkimi pracami, to faktycznie poważna i irytująca sprawa, ale może finał jest już bliski, a przyroda na wiosnę wybuchnie okalając całą nową drogę. Buziaki!
OdpowiedzUsuńDroga w strasznym stanie, roboty uciążliwe ale wiosną wszystko będzie wyglądało dużo lepiej. Tego się trzymajmy :-) !
OdpowiedzUsuń