Zaczynam ględzić jak Stara Baba, że dawniej to były Święta! Pachniały i smakowały pomarańczami, cytryną, rodzynkami, orzechami, suszem, grzybami, kapustą i karpiem. Całe Święta, nie tylko Wigilia. Same łakocie, których nie jadło się na codzień ani nawet w niedziele. I zawsze, obowiązkowo, Święta były białe, śnieżne, mroźne i skrzypiało pod butami jak się szło na pasterkę. A jak teraz zatęsknić za pomarańczą i rodzynkami jak przez cały rok cytrusy najrozmaitsze i bakalie najróżniste wysypują się z półek marketów? Jak docenić urok ozdób robionych własnoręcznie, wieszanych na pachnących gałązkach, orzechów w złotkach zbieranych cały rok, czerwonych jabłuszek wieszanych tuż przy pniu, kaskady anielskich włosów - gdy w każdej witrynie choinki w złocie i srebrze, w kokardach i biżuterii, w światełkach i brokacie. Wiem, to se ne wrati ale .... żal. Ciekawe za czym będą na starość tęsknić moje wnuki i jaka będzie wtedy rzeczywistość?
Naszło mnie jakieś chwilowe obrzydzenie do hipokryzji tej całej otoczki około-świątecznej, do tej tandety, blichtru, sztucznego i nachalnego entuzjazmu, komercji i konsumpcji, do tego nakazu bycia szczęśliwym i zadowolonym nawet ze sprzątania, pucowania, gotowania, pieczenia.... I do miłowania, świętowania, obdarowywania .... gdy wokół smutna starość, choroby, niedostatek, porażki ...
I ta presja: nikt nie powinien być samotny w Wigilię, żadnych smutków i lęków, łzy tylko ze wzruszenia i radości, wokół tylko miłość... Dzień dobroci dla biednych i opuszczonych załatwiony dodatkowym talerzem lub płatnym sms-em.
Za długie przebywanie w mieszkaniu szkodzi mi na rozum, zmieniłam abonament na większy i zamiast siedmiu programów mam teraz prawie pięćdziesiąt a na każdym w reklamach już Święta na całego. Weź kredyt i kup prezenty, weź pożyczkę i zaszalej, kup kaczkę nadziewaną, wędzoną szynkę, cyfrowy Polsat, smartfon w premii, internet za darmo na pół roku ...
Idzie człowiek po zieloną narzutę za 2 złote a wraca z pościelą, gwiazdą betlejemską, torebkami na prezenty (choć nie ma jeszcze prezentów)... Albo idzie po mleko a wraca z brokatowym sprajem, ozdobnym kalendarzem, kolorowymi kopertami, aromatycznymi świeczkami ...
Daję się wpędzić w poczucie winy, że okna jeszcze nie umyte, zasłonki i firanki nie wyprane, pierniczki nie upieczone, wędliny i mięsa nie zamówione, ryby nie zakupione, prezenty nie wybrane ...
Muszę, muszę jak najszybciej, może już jutro, jechać do chatty na dzień lub dwa. To znak że wydobrzałam i już mnie nie chronią skutki upadku.
Ty też tak masz? Mąż się śmieje ze mnie, że "to się leczy", a ja coraz bardziej nie lubię; zaszyłabym się jak niedźwiedź w ciepłej gawrze, otoczyła książkami, malutką ilością jedzenia, napaliła w piecu, potem poszlibyśmy na długi spacer; myślisz, że znalazłabym Dzieciątko na tych łąkach "wozdusznych", nad szumiącym potokiem?
OdpowiedzUsuńDrzewko, dające ładny cień, coraz większe, i coraz bardziej pochylone, ale trwa dzielnie; jedź, jedź do chatty, tam się inaczej myśli, żyje, w mieście można oszaleć, amok już ogarnął naród, a ja jutro też uciekam na Pogórze, co też uczynię z wielką przyjemnością; pozdrawiam serdecznie.
No właśnie, coraz bardziej, więc może kiedyś będzie tak jak w marzeniach ale ... no właśnie, brakowałoby mi w Święta dziecków i wnuków. Dlatego zrobię sobie dobrze tydzień wcześniej i zakopię się w izbie z rozpalonym kominkiem, pachnącym jedzonkiem, z książkami. I będę chodzić na spacery po lesie i łąkach, aż do zmarznięcia i na pewno niejeden raz spotkam Dzieciątko i Boga.
UsuńDrzewko im starsze tym bardziej fotogeniczne, ze mną już nie tak. Dobrze Mario, że mamy gdzie uciec ale dlaczego musimy uciekać? Jakieś nieprzystosowane jesteśmy do współczesnych czasów i do tego tempa?
Napisałaś o tym, co wyraźnie czuję. Czuję podobnie i bronię się jak potrafię. Od kilku lat praktycznie nie oglądam telewizji. Czasem rzucę okiem... i szybko uciekam. W tym roku postanowiłam ograniczyć przedświąteczny chaos, wszystkie sztuczne szkiełka, świecidełka celowo omijam. Wybrałam spokój.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że już masz się odrobinę lepiej. Uważaj na Siebie i pozdrów ode mnie swoją urokliwą Chattę :)
Ja mam fazy - wiosną, latem i jesienią nie oglądam prawie w ogóle a zimą więcej bo dni krótkie, mało światła i oczy szybko męczą się przy czytaniu. Ja ograniczam już od lat ale i tak co roku na coś brokatowego się skuszę. I ja się cieszę, że już lepiej, poprzytulam wszystkie moje ulubione drzewa.
UsuńDołączam do Ciebie, Krystynko - też mi to wszystko jakos w tym roku wyjątkowo nie leży. Właściwie juz od dawna nie leży (a może właśnie leży na całej linii?), ale przynajmniej kiedyś miałam chęc na coś, szukałam tej iskry odświetnosci i wyjątkowosci i czasami ja znajdowałam (ale raczej nie w typowych zachowaniach przedświątecznych, czy w tradycjach, ale nagle w czymś niespodziewanie wzruszajacym, jak zapach z dzieciństwa, który nagle przypłynął nie wiadomo skad albo w pojawieniu sie ludzi, którzy potrafili sie cieszyć tak, jak ja kiedys i zarażać tą swoją radoscią).W tym roku święta bedę miałą niewesołe, bo bez Mamy. Wiele już świat spedzałam bez niej, ale zawsze w wigilie rozmawiałysmy przez telefon albo skype.Cięzko będzie przywyknąć do tej pustki...
OdpowiedzUsuńNic to! - staram sie sobie mówić jak pan Wołodyjowski. Święta przyjdą i pójdą. Jak co roku. A moze jakims cudem pojawi sie w ich trakcie dar w postaci dobrego wzruszenia i chwila zapomnienia o tym co boli i przytłacza? Bo przecież cuda sie czasem zdarzają i spadają z nieba jak gwiazda wprost pod nasze stopy. Tylko trzeba ja zauważyć, nie dać stłamsić tą sztuczną, wszechobecną pozłotką. Czego Tobie Krysiu i sobie zycze z całego serca!:-)***
W tym roku wyjątkowo a właściwie już od dawna - to cała Ja! Tyś Olu moja pokrewna dusza. W tym roku też niewesoło bo chory na starość mój ulubiony szwagier a moja ukochana siostra sama z mężem i Alzhaimerem. Wiec wspieramy ją z radością, obecnością na Wigilii.
UsuńJak pisze Maria, Dzieciątko jest wszędzie a najbardziej we wzruszeniach, poruszeniach, w zaciszu domowego ciepła, pod błękitnym niebem, w białym śnieżnym puchu .....
Masz rację, to tylko kilka dni. Przyjdzie miła i oswojona codzienność
Och, to cięzko i u Ciebie, Krystynko...Tulę Cię mocno, kochana! Jakoś obie musimy dac radę. I damy. I może nie będzie tak smutno, jak sie spodziewamy. ♥♥♥
UsuńCiężko ale to nie znaczy, że nie świątecznie. Bo trzeba w tej codzienności wyznaczyć sobie kamienie milowe, niechby w postaci świat.
UsuńDamy radę Oleńko, bo nie mamy innego wyjścia! A o poranku podobno zawsze przychodzi radość!
Mysle, niech kazdy spedza ten czas swiateczny tak jak lubi i tak jak moze. Jedni bardzo pilnuja tradycji, wkadaja duzo wysilku, przygotowan i tak sie zmecza ze nawet nie beda mieli sily cieszyc sie swietami. Te wielkie porzadki przedswiateczne, lacznie z myciem okien, czytam o tym na roznych blogach, przeciez w Polsce jest zima, juz na jakims blogu lezy chora wlasnie po myciu okien. Smieszne, tutaj w Australii od kiedy jestem nie widzialam kobiet myjacych okna. Sama lubie miec okna otwarte, wiec szybko sie brudza, zamawiam raz w roku ludzi do mycia i szybko, sprawnie za male pieniadze umyja. Tutaj jest tylko obled robienia zakupow i dawania prezentow. Nie ma sniegu, zimy, jest goraco, jutro 30 st. mamy lato, ludzie beda swieta spedzac na plazach.
OdpowiedzUsuńJam już nie taka wyrywna do sprzątania bo i oczy i siły nie po temu ale jak tak się naczytam i nasłucham, co to ludzie z miłości do Świat wyprawiają, to mnie czasem zakłuje, że mogłabym więcej niż to niewiele. Ale masz rację Teresko, niech każdy robi jak lubi i jak może.
UsuńJa zamówiłam do sprzątania ale nie jestem zadowolona, będę szukać dalej, trzeba mieć kogoś pewnego na stare lata.
Obłęd robienia zakupów i prezentów i u nas, z roku na rok, coraz większy.
Chyba nie chciałabym Bożego Narodzenia na plaży, chociaż On narodził się w ciepłym kraju.
Dobrego czasu Teresko Marigold !
Krysiu jak ja lubię do Ciebie przychodzić,zawsze omeg nacieszyć oczka wszelakimi cudeńkami .
OdpowiedzUsuńPowiem Ci Krysiu ,że ja nigdy nie szalałam z prezentami,nie to że skąpa jestem ,bo nie jestem...Ale nie potrafiłam uderzyć w gust ..Każdy prawie ma wszystko w domu ...Zapachy perfum dla pań trzeba znać dla panów też ,no tu można się dowiedzieć ,podpatrzeć bodąc czasami z wizytą::)))Ale dzieciom???Nie każdy lubi książki,w zależności od wieku::))Najlepiej lubię robić prezentu maluchom 4-5-latkom...Bo zabawki są najpiękniejsze ha ha ha ...Staram się dobierać prezent taki ,by nie był położony w kąt.Np.moja przyjaciółka kolekcjonuje srebrne malutkie łyżeczki...I ja wiem ,że każdego roku dostanie ją w prezencie:) I ona też wie ha ha ha..Ale ma ich niesamowicie dużo i żadna ze wzorkiem nie powtarza się::)))...Niby nic a cieszy ,prawda?"")Córka kocha książki i kosmetyki..Tak że tu tez spokojna głowa..Mąż zawsze dobry trunek,kosmetyk..To są moje stałe podarunki i moi bywalcy są do tego przyzwyczajeni::)))W domu mamy wszystko,więc nie szaleję ,liczy się chwila gwiazdkowych prezentów::) Ja pamiętam, że przez kilka lat dostawałam od męża perfumy Davidoff ☺☺☺ i zawsze cieszyłam się tym zapachem ,bo to są moje ulubione::))Ale teraz zmieniłam zapach ,pewnie będzie cd...ha ha ha a niech tam .☺ Święta robimy zawsze spokojne ,ale zawsze coś się przygotuje,jestem zorganizowana ,tydzień przed zaczynam,to co może poleżeć to wcześniej ,mam gdzie przetrzymać ,więc do Nowego Roku mam zapas::))jakoś tak sobie wszystko zorganizuję ,że nie odczuwam zmęczenia w święta i oto chodzi...Pozdrawiam Krysiu cieplutko,u nas deszcz na plusie.Ponoć ma w święta sypnąć śniegiem Oby.........
Dziękuję Danko, taki gość to skarb, odwiedzi, pochwali i zostawia radość.
UsuńTrudno o prezent dla kogoś kto ma wszystko i to takie jakie chce. Daję książki bo sama lubię ale też nie każde, perfumy tylko wtedy gdy wiem na pewno a i tak się zdarza, że obdarowany dostaje ich kilka flakonów. Dzieci tak, tak cudnie się cieszą z każdego prezentu ale w mojej rodzinie nie ma teraz maluchów, narazie zastój, nawet 500 plus nie pomaga :-) Moja siostra zbiera wszystko z delfinami w parze ale ma ich tyle, że trudno wypatrzeć coś by się nie powtarzało. Trunki i owszem, jakieś słodycze i orzeszki najrozmaitsze do chrupania w świątecznych opakowaniach.
Kiedyś byłam bardziej zorganizowana, z wiekiem coraz bardziej ten porządek się rozjeżdża i w głowie i w rękach i w nogach. Jeszcze pomagają karteczki, jeszcze notatki w kalendarzu... ale ogarnąć całość już coraz trudniej.
U nas też bez świeżego śniegu, temperatury wokół zera, oby sypnęło na Wigilię!
Krystynko, dawno mnie u Ciebie nie było, ale nadrobiłam już zaległości Twoich dzienników, strasznie się zdenerwowałam czytając jak zostałaś kobietą upadłą, dobrze że taki własnie jest finał, że czujesz się już lepiej. Zatem z okazji urodzin życzę Tobie kochana dużo, dużo zdrowia, wiele radości i obyś mogła już czytać książki, bo przy tv to ja Cię raczej nie widzę... tylko się rozchorujesz. No i jeszcze życzę Tobie abyś już do chatty mogła pojechać, tam najprędzej wydobrzejesz. Ściskam mocno, ja siedzę w lesie i chrzanię tę całą komercje, czego i Tobie życzę. Buziaki!
OdpowiedzUsuńTak czasem bywa Dominiko, ale jak o poranku przychodzi radość, tak po okresie przerwy przychodzi aktywność. Pozbierałam się z upadku i już pojechałam do chatty i jak przewidywałaś a ja wiedziałam, tam wydobrzałam aż za bardzo, bo zebrało mnie na porządki świąteczne.
UsuńSzczęśliwaś Ty kochana, że w lesie chrzanisz tę całą komercję, ja jednak na skraju a to zobowiązuje, psiakrew!
I ja powiem
OdpowiedzUsuńDawniej to były zimy
POzdrawiam
Dawniej to były zimy!, lata!, faceci!, filmy!, piwko, goloneczka! ....... dawniej to były czasy !!!!
Usuń