Montepulciano to pierwsze spotkanie z miasteczkami Toskanii, bo Florencji nie liczę. Przy pierwszym śniadaniu toskańskim, w stylowej jadalni, młodzież ustaliła, że zaczniemy od Montepulciano, jak piszą przewodniki : "to piękne, typowo toskańskie miasto, nie najłatwiejsze do spacerów bo miasto leży na stromym i wąskim szczycie góry, trzeba przygotować się na męczącą wędrówkę ale warto bo widoki wynagradzają trud." Na pierwszy dzień zwiedzania, jedno typowe, piękne, niełatwe miasteczko a potem w ramach relaksu łaźnie św. Filipa.
Szczera prawda, miasto grzechu warte i zmęczonych nóg i dudniącego serca. Jaka rozmaitość bram i łuków, kościołów i placów, twierdz i murów, wąziutkich bocznych uliczek, z których każda prawie prowadziła do przecudnych miejsc widokowych. I był czas na przysiadanie na rozgrzanych murkach, wielkich beczkach, kamiennych ławach, stromych schodach - na smakowanie tego klimatu, tej aury, tej historii, tej tajemnicy .....
Miasteczko kamienne i ceglane i z wiadomych względów dość monotonne kolorystycznie ale tego się nie odczuwa, bo w donicach i na murach aż kipi od zieleni i kolorów.
Ponieważ na cały dzień tylko jedno miasto, był czas na zachwycanie się detalami i szczególikami tworzącymi klimat toskańskiej średniowieczno - renesansowej i etruskiej bajki.
Miasteczko nas zachwyciło, może dlatego że było pierwsze, typowe, piękne,
Powrót do agri przez toskańskie krajobrazy, ale jeszcze po drodze Bagni san Filippo. Lecznicze źródła u stóp Monte Amiaty znane już były w czasach rzymskich. Niełatwo trafić, trafiamy po samochodach parkujących na poboczu. Zejście strome i dzikie, aż do rzeczki płynącej wąwozem. A na zboczach baseniki z ciepłą i gorącą wodą, ściekającą ze ścian do niecek w zagłębieniach skał. Można tu wymoczyć zmęczone wspinaczką ciała, piknikować nawet do północy a może i biwakować w grotach przydrożnych. Podobno i w Polsce południowo wschodniej są takie zakątki.
Faktycznie Piękna Toskania .Dla takich widoków warto ,by nogi bolały☺..człowiek wraca bogatszy w przekonaniu,że ŚWIAT jest piękny ,tylko ludzie źli.Te sery i beczki z winem mnie urzekły..fajne fotki::)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna i urokliwa, mniej się bałam o nogi, bardziej o serducho. A ludzie Danko różni, tych całkiem dobrych i złych niewielu ale całe mnóstwo czasem dobrych, czasem złych.
UsuńBeczki wielgachne, okrągłe i owalne a serów taka rozmaitość, że mogłabym cały post o serach.
Poczułam się jak na naszym Pogórzu, jeśli chodzi o te dwie pierwsze fotki w ostatniej grupie zdjęć:-) bardzo podobnie widokowo; z każdego kąta czuje się tchnienie historii, starożytne mury, ciekawe wystawy, stare termy, a przede wszystkim serdeczne towarzystwo najbliższych ... ogromne bogactwo wrażeń:-) pozdrowienia ślę.
OdpowiedzUsuńBo zieleń, wzgórza i niebo wszędzie takie same. Budulcem tam jest kamień i cegła, wojny i pożary nie niszczyły tych budowli tak jak naszych, drewnianych. I ponieważ budowali na zboczach stromych gór mało było miejsca, stąd te urokliwe wąziuteńkie uliczki, kończące się murem i widokiem.
UsuńTowarzystwo było przednie i masz rację Mario - to najważniejsze.
Pamiętam takie wąskie uliczki, z których wchodziło się wprost do mieszkań.:)
OdpowiedzUsuńCudnie tam jest. Zazdroszczę Ci tych kąpieli.:)))
Tam tak rewelacyjnie splata się historia ze współczesnością.
No i ludzie mili. Przynajmniej ja na takich trafiłam.:)))
Serdeczności:)
Te uliczki, wąskie i wysokie to największy urok miasteczek Toskanii. Bo tak w ogóle to cyprysy, oliwki i winorośl cudne są ale nasze brzozy, jabłonie i truskawki też niczego sobie.
UsuńKąpiele pod gołym niebem to relaks i rozkosz, rzeczywiście mało u nas takich miejsc. Ludzie Grażko wszędzie mili gdy jesteśmy zrelaksowani i nastawieni na dobrą zabawę.
Rzeczywiscie Toskania jest piekna, znam tylko z ksiazek, filmow, opowiadan znajomych, teraz od Ciebie, piekne zdjecia, niesamowite takie stara miasta. Teresa
OdpowiedzUsuńJa Teresko, do tego maja, też znałam ją tylko z książek i filmów ale gdy moja córeńka zaproponowała, że zorganizuje wyjazd, to pomyślałam : a dlaczego by nie ! Jeżeli nie teraz to kiedy?. I chociaż się bałam, czy moje serducho podoła to podołało i wróciłam zachwycona i oczarowana.
UsuńI jakie piękne zdjęcia! Czuję się jakbym brała udział w tych spacerach:) Miejsce urocze. A ponieważ miałam spore zaległości w czytaniu Twojego bloga Krystynko, tym większe zaskoczenie, że ni stąd ni zowąd Toskania.
OdpowiedzUsuńChociaż dobrze wiem, że z powietrza się nagle nie wzięła:) Pozdrawiam i miłych wakacji:)
Piękne to są Twoje Dorotko, moje są sentymentalne. I pomyśleć, że byłam przy narodzinach Twojej pasji fotograficznej! Ja też oglądając Twoje, wędruję po Szkocji.
UsuńNie z powietrza ale z zachwytu nad Prowansją. I z książek i blogów.
Jeszcze intensywny od wrażeń SLOT w Lubiążu i już będą wakacje miłe i spokojne.
Ciekawa wycieczka
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawa to była wycieczka do Leżajska, do Toskanii była zachwycająca. Jak zwał, tak zwał ale było cudnie!
Usuńa ja mam niedosyt... napisz coś jeszcze, dołóż fotek. oglądałaś na własne oczy to, co Franek Mate opisywał. prawdę napisał, czy tylko swoje impresje?
OdpowiedzUsuńWrócę do wspomnień, wrażeń, zdjęć i emocji toskańskich jesienną porą bo teraz więcej jestem w chacie a tam nie mam internetu za to dużo urokliwych zajęć.
UsuńPrawdę napisał chociaż podkolorował, jak to pisarz. No i On tam mieszka całe lata a ja byłam niecałe dwa tygodnie. Ale łączy nas zachwyt i oczarowanie.