Śniadanie góralskie, obfite, z bandą z młodości, w Białce Tatrzańskiej, w karcmie u Chramca.
W samo południe cappuccino i szarlotka, z najmilejszą, w Zakopanym na Krupówkach.
Na obiad pstrąg w ziołach, w Tawernie Kapitańskiej w Kluszkowcach nad Jeziorem Czorsztyńskim.
W Krościenku nad Dunajem lody 'tradycyjne' u "Marysi".
Na ryneczku w Starym Sączu, w "Marysieńce", na pięterku mocna kawka.
Na kolację w domu piwko w czasie drugiej części ( tej z golem w 51 minucie) meczu Polska -Irlandia.
Takiego wigoru nabrałam po Toskanii!!! I nie o posiłki tu chodzi, one są tylko dodatkiem, czasem pretekstem, do spotkań, wspominań, zatrzymań, zadumań .....
A to tylko dzień powrotu z serdecznego spotkania siedemdziesięciolatków, złączonych wspomnieniami ze studenckich czasów. Niecałe dwa dni ( i dwie noce) gadania i słuchania, śmiechu, gadania i słuchania, zadumy, gadania i słuchania, jedzenia, gadania i słuchania, picia, gadania i słuchania, zabawy.....
Zdjęć z imprezowania nie będzie, bo coś takiego się dzieje, że mi nie wychodzą. Czy to winien urokliwy półmrok pomieszczeń, czy trzęsące się z emocji ręce, czy maniera mojego aparatu foto, czy wreszcie stężenie procentów w imprezowniach - nie wychodzą i już. A może to i dobrze, bo mniemam, że zdecydowanie lepiej wygląda to od środka i w obecności a oprócz tego ochrona prywatności i takie tam. Chociaż mnie widok bawiących się siedemdziesięciolatków rozczula, i to bardzo. No ale cóż, sama mam 69. Ale są zdjęcia okołoimprezowe. Widoki z pokoju, widoki na pokój, na budynki karcmy, detale, Białkę i otoczaki ..... Cały ten klimat.
Dziękuję Wam kochani!
Dziękuje Ci Krysiu JH o nieodpartym uroku!
jedyne co mi przychodzi do łepetyny to REWELACJA !!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Dosiu, to rzeczywiście był rewelacyjny wyjazd.
UsuńFantastyczne! Jak miło się o tym czyta.:))) No i zdjęcia.:)
OdpowiedzUsuńPiec przepiękny.:)
Życzę Ci jeszcze wielu takich wspaniałych spotkań w pięknych miejscach.:)
Serdeczności:)
Bo miło się to przeżywa i chce się upamiętnić i dzielić się.
UsuńPiec cudny, szkoda że nie zima i nie rozpalony, miło byłoby przytulic się do takich starych kafli.
Dziękuję Grażko za życzenia, mam nadzieję, że się spełnią.
Krystynko, a Ty znowu w podróży, w dodatku również i kulinarnej. Super :-)
OdpowiedzUsuńTaka karma Dominiko, już się wydaje, że osiadłam a tu znowu okazja i zew. Ale nie żałuję.
UsuńZainspirowałaś mnie - na ostatnie 2-3 urlopu w lipcu jedziemy w góry!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Zadanie spełnione, inspiracja skuteczna. W górach jest jakoś tak bardziej rześko, czysto, przestrzenniej, wietrzniej i wieczniej. Po przyjeździe inspiruj dalej.
Usuń:)
OdpowiedzUsuńOho, ktoś tu patriotycznie mecz oglądał, to tak jak ja :)
OdpowiedzUsuńPiękne, apetyczne mięsko na początku, zaaromatyzowało mi cały post ;)
(Urlop bez trampoliny niepełen jest, moje ostatnie odkrycie)
Po przyjeździe miałam do wyboru albo się rozpakować, wyprać, odkurzyć albo oglądnąć drugą połowę. Dla gruntownego namysłu nad wyborem, uwaliłam się w przepastnym fotelisku i niechcący nacisnęłam pilota. Reszta to konsekwencja.
UsuńCały post o jedzeniu ale góralska, tłusta, wędzona wieprzowinka nie do pokonania.
Bardzo Dziekuję za komentarz ::))Tak to już jest,jak ma się troszkę swojego miejsca na ziemi ,to trzeba o to zadbać i cieszyć się tym.Wczoraj byłam u Ciebie i troszkę się zaczytałam ,by poznać Ciebie bliżej::)) Wspaniałe wojaże,fotki,działeczka..Fajnie czyta się Twoje posty.Będę do Ciebie zaglądać i oczywiście zapraszam do siebie w wolnej chwili::)))Pozdrawiam cieplutko::)Danka..................W pięknym miejscu wypoczywasz..Dużo słoneczka życzę::))
OdpowiedzUsuńPogościłam się u Ciebie Danko bo choć egzotyczny kraj w którym mieszkasz i ciekawią mnie różnice to swojsko u Ciebie i przytulnie. A czytanie o zmianach, remontach, dekoracjach i jedzeniu nigdy mi się nie znudzi. Miłych czerwcowych dni życzę.
UsuńJakże piękne są takie spotkania, miejsce też piękne,Tatry, a wspólne biesiadowanie? no nie ma nic przyjemniejszego dla ducha i ciała!
OdpowiedzUsuńUsciski i dużo serdeczności posyłam!
Tobie się będzie należał taki wypoczynek po tym dramatycznym i stresującym, choć szczęśliwym i owocnym remoncie. Teraz, gdy masz Rusałkę, możesz się wyrwać w gości na kilka dni.
UsuńPozdrawiam i podziwiam.
Rozpusta kulinarna, jak nic:-) chwilę mnie nie było, a tu spotkania różne się odbywają, studenckiej braci, blogowe i pewnie jeszcze inne; pora ku temu sposobna, bardzo już letnia, cieszmy się wspólnie spędzanym czasem:-) powtórzę za Grażką - piec rwie oczy, jakżesz mi się podoba; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj, jadło się i piło mnóstwo pyszności, naleweczki na miodzie i koniaczki z morwy.
UsuńDzieje się Maryś, jak człowiek się zanurzy w swoje dzikie ostępy, gdzie nie ma łącza, to nie nadąży. Ale wszystko potrzebne, i spotkania serdeczne i obłaskawianie swojej boskiej dzierżawy. Piec cudny ale tylko do grzania, mój mniej śliczny ale za to gotuje, smaży i piecze. Serdeczności przesyłam.