Nie czarujmy się, to nie są wczasy. To gorzkie ale skuteczne lekarstwo na przeróżne choroby, nadwagę, starość. Od razu też oznajmiam, że to moje subiektywne zdanie. Bo dla mnie nektary, sałatki, surówki, zupki jarzynowe przecierane, jarzyny gotowane i owoce przeróżne to wspaniały dodatek ..... ale do kotleta. Jestem nielicznym wyjątkiem bo większość uczestników turnusu zachwyca się ich smakiem i zjada wszystko, do ostatniej okruszynki. Więc dla nich to wczasy. Za to wszyscy bez wyjątku, zachwycamy się ich wyglądem ale moich zdjęć tych wszystkich potraw nie będzie, bo są już cudne na stronie galerii
Jest rzeczą niesamowitą, że ta dieta syci, nikt tu nie chodzi głodny. I skutek jest, po tygodniu luz w biodrach i pasie ewidentny, ciśnienie spada, zaczyna się proces oczyszczania organizmu.
Codzienna, dopołudniowa ścieżka zdrowia to też gorzka pigułka. Bo to nie jest spacer po lasach i łąkach, oglądanie się za ptaszkami, listkami, kwiatkami, motylkami. To raczej marsz po zdrowie. Tempo średnie czyli dla mnie za szybkie. Żeby nie zgubić grupy idę jak koń dorożkarski z klapkami na oczach, byle do przodu, byle do celu. Ale o to tu chodzi, celem jest lepsze zdrowie a nie chwilowa przyjemność. Skutek jest, mięśnie się wzmacniają, stymuluje się proces oczyszczania.
Żeby było jasne - nie narzekam. Nikt tu nikogo do niczego nie zmusza! Powiem więcej - płacimy za to!! Powiem jeszcze więcej - wracamy tu, niektórzy i dwa razy w roku, co roku, od lat !!!
Bo są też słodkie pigułeczki i jest ich więcej.
- Moim ulubionym punktem programu jest codzienna poranna gimnastyka, na świeżym powietrzu, pod sosnami, świetnie dobrana do tak zróżnicowanej grupy. Z przyjaznymi ludźmi i uroczymi instruktorkami, Energia grupy wzmocniona i utrwalona zabiegami daje takiego kopa, że wszystko cieszy, nawet dieta dla królika.
- Wspaniała atmosfera, którą stwarza mieszanka profesjonalnego, miłego, grzecznego personelu i życzliwych, otwartych uczestników. Po prostu przychylają nieba.
- I chociaż nie dla widoków tu przyjeżdżam, bo las sosnowy jest dość monotonny w swej urodzie, to są tu przecież inne drzewa, krzewy, kwiaty, chwasty a to wszystko wiosną ubiera najładniejsze sukienki, szale, welony.
- Basen w Jarosławiu. W piątkowe popołudnie, na całym obiekcie ( 2 baseny, brodzik, jacuzzi, bicze wodne, bulgotki, niecka z dyszami hydromasażu) prawie tylko nasza grupa czyli 8 do 10 osób. Luz, blues i bąbelki. Żadnych kolejek do bulgotek i masażerów, jeden basen dla dwóch osób. Bajka!
Dużo ludzi wybiera ten ośrodek ze względu na religijny charakter jakim przesiąka jego atmosfera. Codzienne msze na miejscu, towarzystwo księży przy stole i na szlakach, filmy o treści religijnej, prasa katolicka. Ale nie ma żadnej presji, tu ma być bezstresowo.
Więcej zalet, ofert, propozycji i opisów jest na oficjalnej stronie Ośrodka Profilaktyczno - Rehabilitacyjnego im. Ojca Pio. Wystarczy wpisać w google Radawa i na pierwszym miejscu jest link do Domu a tam już wszystko co najlepsze. I nie żadna reklama tylko sama prawda.
Wyższość przełomu kwietnia i maja nad drugą połową października polega na tym, że teraz dni są długie tak, że całkiem spokojnie można sobie zrobić długi i wolny spacer, o zachodzie, z aparatem. Bo po śniadaniu, w marszu po zdrowie, chodzimy z kijkami Nw i tempo nie pozwala na zatrzymywanie się i wybijanie z rytmu. Po obiedzie staram się jeździć na rowerze i tam też, ze względu na moje marne umiejętności, nie jest wskazane zatrzymywanie się co chwilę na zrobienie zdjęć. Ale raz zaryzykowałam i wzięłam i stąd te fotki białego rowerka na tle. To by znaczyło, że w czasie poprzedniego turnusu, opieprzałam się i leserowałam bo zrobiłam kilka setek zdjęć. I chyba tak było, bardziej zwiedzałam niż rehabilitowałam i oczyszczałam.
Czasem, zamiast roweru, popołudnie nad wodą? i chodzenie po dnie rzeki na bosaka. Taka akupresura. I karmienie maleńkich rybek, które żyją w pozostałej po rzece, wielkiej kałuży.
Znajdę też chwilę, by się pogapić w niebo, w dziękczynnej wdzięczności lub zapalić maluteńkie ogniseczko, gdy już tak bardzo zatęsknię za ogniem.
A gdy pada, sortuję zdjęcia i piszę posta.
Znaczy się ogólnie nie jest źle, a nawet całkiem owszem :))). Z opisu wynika, ze te działania przynoszą dobre skutki, co mi przypomina, ze musze wydobyć rowerek, bo giry mnie bolą z lenistwa.
OdpowiedzUsuńLepiej późno niż wcale, natychmiast trzeba dać rowerkowi popalić tej wiosny. I sobie też bo dawno już minęła pora zimowego lenistwa.
UsuńNie głodujesz tam aby? takie oderwanie od codzienności bardzo pożądane; kiedyś spotkaliśmy spacerujące panie, które przyjechały z drugiego końca Polski; nie myślałam, że Radawa cieszy się taką popularnością, bo chyba nie docenia się tego, co "pod nosem"; teściowa też powoli zbiera się do wyjazdu, był tam dziś w domku mój syn, kapie jakiś zawór, jednak musi przyjść "znachor", bo połączenie plastik-metal; to narybek, kijanki są czarne; wiem, bo mam ich pół oczka wodnego:-) miłego pobytu, wracaj do chatty z nową energią; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że nie jest się głodnym, to taki fenomen diety poniżej 800 kalorii. Ale je się to ... trudno. Przynajmniej ja bo inni zachwyceni. Masz rację, często obcy docenią wcześniej. Zaglądałam przez furtkę, nawet dziś przed obiadem, widziałam, że chatka jeszcze nie zasiedlona tego roku. Rzeczywiście, kijanki to młode żab a nie ryb, zaraz poprawię. Uściski zasyłam i pozdrowienia.
UsuńJedzonko bardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńOczy by jadły ale usta i żołądek nie za bardzo. Zdecydowanie lepiej wygląda niż smakuje, przynajmniej mnie. Przytulam :-)
UsuńKrystynko, czyli ponownie jesteś TU, kapelusze z głów :-))))) cudnie! Że też w natłoku zdarzeń znajdujesz czas na relacje, zdjęcia itd., podwójne chapeau bas!! Trzymam kciuki za wytrwałość, mnie jej bardzo brakuje. Buziaki!
OdpowiedzUsuńMiło mi Dominiko, że to doceniasz. Ale tu jest naprawdę fajnie i tak dobrze zorganizowane, że ma się też czas dla siebie -wieczorem :-). I jest internet i czasem pada - stąd te posty. Kciuki bardzo się przydadzą, bo mnie jej tez brakuje, Uściski!
UsuńWspaniale tam masz i niech ten czas trwa i trwa! Samo zdrowie, odżycie, dystans do codziennych problemów zostawionych z tyle.
OdpowiedzUsuńDzisiaj deszczowo. Wszystko pachnie świezością. A zieleń bucha zewsząd!
Pozdrawiamy Cię ciepło, Krystynko!:-))
Wspaniały czas, możliwy dlatego, że nie mam żadnych codziennych i naglących obowiązków. Ale też w moim, słusznym wieku, niezbędny mi taki czas.
UsuńTutaj też, po deszczach, zieleń opanowuje świat.
Uściski mocne po radawskich ćwieczeniach
Rowerek fajna rzecz
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Te kijki też niezłe. A już basen z gilgotkami - mecyje!
UsuńSerdeczności
I sójka, i wiewiórka i sosenki. Lasowiackie klimaty. Wprawdzie nie moje ulubione, ale dobre na kijki i rower. Miłego wypoczynku. Pozdrawiam Cię ciepło xx
OdpowiedzUsuńDorotko, moje ulubione duchowo i psychiczne bo ciało chciałoby chłodniej, Alaskę lub Szetlandy. Miło się aktywizowało, teraz wypoczywam. Pozdrawiam majowo.
UsuńTe zdjęcia są na prawdę konkretne. Lubię takie mocno jakościowe wpisy.
OdpowiedzUsuńWielką mi przyjemność sprawiłeś, ja lubię te swoje konkretne zdjęcia. Zapraszam i pozdrawiam
Usuń