środa, 1 września 2021

Kuknęłam na 'już niemoją'


Dostałam od Marzenki takie zaproszenie. Wprawdzie postanowiłam tam już narazie nie jeździć ale skoro zapraszają, to chyba jakiś znak. Więc jadę do już niemojej Brzózy, na kilka godzin w sobotnie popołudnie, zobaczyć co się tam zmieniło przez kilka tygodni (nie przeczę, że jestem ciekawa, jak to Baba). A przy okazji przewietrzyć mojego czarnego Forda nazwanego przeze mnie Czarnym Kotem. Bo tajemniczy jak kot i trudno go obłaskawić (mimo instrukcji), niemój i krnąbrny jak kot (chociaż kupiony), mruczy jak kot, zwłaszcza gdy stoi na luzie i przy wyłączonej klimie. 
Dzień zapowiadał się piękny bo słoneczny ale nie gorący. Wyjechałam w samo południe i przyjechałam zmęczona bo to pierwszy taki dłuższy wyjazd tym autkiem. Wystawa plenerowa dopiero o 17 tej więc wybrałam się na spacer dookoła zalewu. Wszystko znajome, obfotografowane po wielokroć.
Oczywiście obeszłam też moją chattę na skraju, ukrytą w zieleni. Są jabłka jeszcze zielone, śliwki już fioletowe, borówki granatowe, rozrośnięta i kwitnąca cukinia, fasolki długie na tykach, winne grona jeszcze zielone - tyle można zobaczyć zza ogrodzenia. I choć troszkę żal to się cieszę, że już nie muszę kosić co dwa tygodnie, przycinać żywopłotu, ujarzmiać cukinie, zbierać sukcesywnie fasolkę .... Teraz tylko pamiętać, że oprócz przyjemności i radości były też kłopoty i obowiązki - a będzie dobrze. 
Ale było też kilka nowości, wprawdzie nie w moim stylu ale przyznaję, są praktyczne i może kiedyś skorzystamy i wynajmiemy taki kontener np. gdy przyjedziemy na grzyby lub na urodziny :-)))
I już czas iść na wystawę. Byłam zakończona ilością i pięknością obrazów ale szczególnie jeden, a może dwa, wpadły mi w oko. Nawet niewiele się zastanawiałam (to uroda zasobnego portfela). Jeden kupiłam a jeden zarezerwowałam. Który obraz kupiłam a który zarezerwowałam? Taka zagadka.
Szybko robi się zmierzch, miałam wyjechać wcześnie by nie wracać po ciemku, trzeba zdecydować czy już wyjeżdżać czy zostać i przenocować u kogoś. Jutro niedziela, nie mam planów więc postanawiam zostać. Mogę teraz iść na drugi spacer. Gdy wreszcie niebo zaczynało się robić ciekawe, bateria w aparacie się rozładowała. Ale spacer był mi potrzebny by pozbierać rozstrzelone myśli.
Nazajutrz od rana leje i pada. Tyle miałam planów na tę ostatnią niedzielę wakacji ale w deszczu, ubrana w sandałki, cieniutką bluzkę i kamizelkę nie da się ich zrealizować. W dodatku ten deszcz i chłód działa usypiająco a ja mam jeszcze wrócić do garażu, nowym krnąbrnym autkiem.
Za dwa dni spotkanie rodzinne. Z Wrocławia i z Mielca zjeżdżamy do Warszawy, do Dżeja i Agatki, na kilka dni. Oj, będzie się działo! Czule i łagodnie, radośnie i serdecznie!!  

6 komentarzy:

  1. Mnie podobają się dwa - zielone trawy i czerwona łąka. Ty nostalgicznie mogłaś skusić się na kładkę, ale nie wiem. Jutro powiesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie podobały się prawie wszystkie które sfociłam ale rzeczywiście kupiłam kładeczkę, bo najbardziej brzóziańska.

      Usuń
  2. Też, jak Siostrzyczka typuję łąkę i kładkę, bo mnie samej sie one najbardziej podobają!:-) Inne obrazy też piękne, chciałoby sie mieć nieomal wszystkie!
    Piękny masz samochodzik, Krystynko!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Olu, chciałoby się wspomóc wszystkich artystów ale portfel aż tak nie zasobny. Kładeczka kupiona, bo mam do niej sentyment a ten zarezerwowany obraz nie na moją kieszeń.
      Samochodzik może i ładny ale kapryśny i nieokiełznany.

      Usuń
  3. Na pewno coś naturalnego, a więc Twoja kładka na Tarlace, którą tak często fotografowałaś, łąka, albo też i jej roślinne detale w zbliżeniu:-) jesteś mobilna, więc na pewno wyskoczysz w znajome rejony na grzyby; nasza babcia penetruje las nawet w deszcze, zawsze coś przynosi i mówi, że czuje się zdrowsza, zdrowo zmęczona, oczy jej błyszczą:-) ciągnie wilka do lasu ... do chatty raczej, nie dziwię się, widać tam jakieś życie, nowe poczynania, koszenie choćby? o! będzie warszawski wpis, zawsze ciekawie spędzacie czas; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak Marysiu, kładeczka którą fotografowałam i którą naprawialiśmy nie raz - kupiona. A druga kładeczka zarezerwowana ale cena poza moim zasięgiem, nawet z zasobnym portfelem. Następny raz będzie jesienią na grzyby, po co szukać nowego lasu, gdy ten przedeptany po wielokroć i znajomy. Nie dziwię się Waszej Babci, też tak mam. Do Warszawy jedzie też moja siostrzyczka, Heniu umieszczony na kilka dni w prywatnym domu opieki, psinka w hoteliku. Należy się jej raz na 20 lat!

      Usuń