wtorek, 14 września 2021

U pary prezydenckiej

Wyjechaliśmy w piątek, My z Halinką z Mielca a Dziecka z Wrocławia. Zjechaliśmy się na Trębacką, przecznicę Krakowskiego Przedmieścia, bo tam pomieszkują pary prezydenckie i ta Nasza Para Prezydencka czyli Andrzej i Agata, mój wnuk zwany Dżejem i jego narzeczona zwana Agatką. Rozlokowaliśmy się i rozpakowaliśmy w rezydencji nr 3, oglądnęliśmy ich mieszkanko a potem  poszliśmy w miasto, zwiedzić najbliższą okolicę czyli wokół Ogrodu Saskiego

Wróciliśmy na króciutki odpoczynek i zaraz poszliśmy na obiad. Nie szukaliśmy długo, tuż za rogiem w kierunku placu zamkowego znaleźliśmy duży stolik w Zapiecku. Bardzo smaczne pierogi, wyśmienite żeberka, udany placek z gulaszem, pachnąca kiełbaska. Dla każdego coś smacznego! 

Pojedliśmy, odpoczęliśmy i poszliśmy na spacer, a jakże, po Starówce Warszawskiej. Snuliśmy się po Rynku, poprzez Multimedialny Park Fontann, aż do bulwarów. A wracaliśmy niespiesznie prawie nocą,  wzdłuż murów Starego miasta. I tak minął nam piątek, dzień pierwszy.

Nazajutrz, w sobotę plany ambitne bo mamy calutki dzień, od rana do nocy. Wyjazd na Pragę 'ogórkiem',  zwiedzanie PKiN i wjazd na 30 piętro, jakiś obiad w centrum, odwiedzenie Kory, oglądanie nowego gniazdka młodej pary, wieczorny spacer po bulwarze wiślanym. To ramowy program, szczegóły na spontanie. 

Wypatrzyliśmy wczoraj atrakcyjny 'ogórek' czyli autobus Jelcz 043 z propozycjami wycieczek i wybraliśmy "Ogórkiem po Pradze", bo jedyna odpowiadała nam godzinowo. Tak był reklamowany: "Daj się zabrać w niezwykłą podróż z przewodnikiem na pokładzie zabytkowego Ogorka. Wspolnie odkryjemy tajemnice praskich podworek, zachwycimy sie urokiem slynnych kapliczek, pieknem zabytkowych kamienic oraz klimatem najbardziej warszawskiej dzielnicy". Odkryjesz filmowe ulice Nowej Pragi, zobaczysz praskie murale, poznasz legendarny bazar Różyckiego, skosztujesz gorącej czekolady w pijalni Wedla". Był problem z kupnem biletów, bo zgłaszało, że sprzedaż już zamknięta ale płatność przyjęto. Więc przyszliśmy na plac defilad, punkt startu, przed czasem by wyjaśnić sprawę. Czekaliśmy aż przyjdą wszyscy z pewnymi biletami i na końcu przewodnik jakoś nas upchnął. Jakież było wszystkich zdumienie gdy w chwili wyjazdu zatrzymała nas spora grupa z ważnymi biletami. Ale i ich jakoś upchnął przewodnik, kilku na kolanach i na silniku z przodu. I w drogę! 

Wreszcie zapakowani jak śledzie ruszyliśmy. I jak tylko przewodnik zaczął gawędzić i bajać, sypać żartami i dowcipnymi cytatami wybaczyliśmy firmie rozgardiasz i zdenerwowanie. Może i nie było wszystko co obiecywali ale podane we wspanialej formie. W święto czekolady 4 września, gorąca i gęsta, w siedzibie Wedla. I zakupy wedlowskich słodyczy w sklepie firmowym. Doskonałemu przewodnikowi Rafałowi Dąbrowieckiemu serdecznie dziękujemy i go polecamy. Było warto!

Start i powrót na plac Defilad i tu czekali na nas Młodzi, już z biletami na wjazd na 30 piętro PKiN 

Już popołudnie, trzeba znaleźć fajną knajpkę gdzieś blisko bo już jesteśmy głodni, najlepiej obiad w jakiejś kultowej, pełnej ludzi knajpce. Prowadzi nas Andrzej przez Chmielną a tam knajpki, restauracje, bary, pizzerie, jedna obok drugiej i jeszcze w każdym podwórku. Wybieramy z polecenia pizzerię" Mąka i woda" co brzmi siermiężnie i ubogo ale w lokalu pełno, pizzę robi się na oczach klientów. I chociaż nie przepadam za pizzą ta mi smakuje, jest prosto z pieca, chrupiąca i aromatyczna. A może byłam bardzo głodna? Z powrotem spacer do muralu z Korą a potem na plac defilad, gdzie czekają autka.

Dwoma autkami jedziemy na Trombity gdzie się buduje bliźniak dla Andrzeja i Agatki. To piękna, zielona i jeszcze dzika okolica, pełna drzew, zieleni, oczek wodnych i dobrego powierza. Niestety, przyjeżdżamy za późno i nie da się podejść bliżej, oglądamy gniazdko zza plota, wygląda uroczo i obiecująco. Za miesiąc, dwa mają dostać klucze, będzie okazja do następnej wizyty lub wizytacji :-)))

Po powrocie odpoczynek na Trębackiej, nawet krótka drzemka bo przyznaję, zmęczył mnie fizycznie ten dzień ale nie żałuję ani minuty. Już ciemno gdy wybieramy się na długi, powolny, wieczorny spacer po bulwarze wiślanym.  I tak minęła nam sobota, dzień drugi. To był długi, intensywny, pełen wrażeń dzień.

21 komentarzy:

  1. Krystynko, piękna wycieczka. I dużo się działo w krótkim czasie. Jednak co stolica, to stolica:) Pozdrawiam i do zobaczenia na Podkarpaciu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna i intensywna była bo nie wiadomo kiedy będzie następny raz. Po powrocie troszkę się rozchorowałam i zaległam w domku ale już lepiej.

      Usuń
  2. Kochana
    Piękna, rodzinna podróż miałaś do stolicy🧡😊
    Ja w Warszawie nie byłam bardzo dawno, a teraz to raczej nie ma szans. Zdrowie , stawy nie pozwalają.
    Dobrze, że u Ciebie miłe wiadomości, zawsze inaczej czyta się taki wpis😀
    Pozdrawiam cieplutko, życząc zdrówka, pogody ducha na kolejne słoneczne wrześniowe dni😘🌻💛🌞🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była wizyta u wnuków, może nawet wizytacja:-)
      Ja dopiero od kiedy wnuki zamieszkały w stolicy czyli od dwóch lat jeżdżę do Warszawy, przedtem tam nie jeździłam.
      Morgano, Ty mimo choroby piszesz bardzo pozytywnie, z przyjemnością się do Ciebie zagląda.
      Wielu tych słonecznych i pogodnych Ci życzę.

      Usuń
  3. Wspaniała, pełna atrakcji wyprawa! Podrózujesz, jak chciałaś, jak na Pellegrinę przystało! Świat jest pełen ciekawych miejsc. Byle zdrowie było, wolnośc w duszy i dookoła oraz wolny czas i ciekawość tego świata a wtedy wszystkie drogi stają otworem!:-))
    W Warszawie nie byłam juz lata! Nie poznałabym tego miasta. Dobrze, że chociaż Pałac Kultury sie ostał!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może dziwne a może właśnie normalne ale gdy oddałam chattę zrobiło mi się luźno ale czas mi umyka, przyspieszył bardzo. Tydzień mija jak przedtem dzień. Te kilka dni to chlubny wyjątek, tyle się nadziało że będzie do wspominania na całą jesień i zimę. Na nowo odkrywam radość ze spędzania całego dnia na nic nierobieniu i snuciu planów.
      Nie poznałabyś Stolicy, zmieniła się bardzo, drapacze chmur, biurowce, apartamentowce, beton, szkło, kamienie. Ale sporo jest jeszcze zielonych enklaw, parków, ogrodów. I dobrze.

      Usuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=b8Tc6hwM1dc

    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałaś niesamowitą wyprawę.Sama wyglądałaś jak ze świty Elżbiety II. I pogoda trafiła się dobra. I kultowy i tęczowo! A bazar i stare kamienice przypomniały mi zmarłą muzykę, Małgosię. Ona mi taką Warszawę pokazywała.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię takie powłóczyste szaty chociaż nikt już tak się nie ubiera, ale to mi nie przeszkadza. Pogoda była dla nas łaskawa, dni słoneczne, noce ciepłe. Bożenko, fotki maja taką cudowną właściwość budzenia wspomnień.

      Usuń
  6. mural przedstawia Korę Jackowską z Maanam, a nie Kaję.
    co nie zmienia faktu, ze wycieczka całkiem okazała i bogata w widzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiam, oczywiście to Kora. Przez tę oczywistość nikt wcześniej nie zwrócił na to uwagi ale wiem, że Ty jesteś mistrzem spostrzegawczości. Wycieczka była intensywna i pełna wrażeń.

      Usuń
    2. Pelaśka! nie kokietuj! wędruj, póki sił wystarczy! a głupoty każdemu się zdarzą, bo nie jesteśmy Bogami, tylko ludźmi! nie umiałem jakoś dyskretniej, a sama wiesz, że samce są gruboskórni i nie radzą sobie z właściwym taktem.

      Usuń
  7. Ty tę Warszawę widziałaś przez wizjer aparatu fotograficznego. Kronikarze i blogerzy są w pracy zawsze.
    W czasie naszych wycieczek motocyklowych tylko mnie chce się dokumentować. Pozdrawiam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas kronikarzy jest więcej, nie wszystkie foty są moje. Ale masz rację, bloger zwiedza inaczej. Ja mam dużo zdjęć rodzinki od tyłu bo nie nadążam zatrzymując się do sfocenia detalu lub perspektywy.

      Usuń
  8. Spora grupa Was się zebrała, a jak intensywnie spędzony czas. Widzę, że masz sentyment do żółtego autka:-) Kiedy zeszły z Ciebie obowiązki i przyjemności wobec chatty, to chyba czas Ci się rozmnożył:-) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było intensywnie bo rzadko tam bywamy, chce się zobaczyć i przeżyć jak najwięcej.Sentyment do żółtych autek mi chyba nie minie, sama się dziwię, że mój czarny nie ma jeszcze żółtych motyli lub słoneczników. Też tak myślałam, że czasu będę miała dużo po sprzedaży a tymczasem teraz czas goni jak szalony

      Usuń
  9. Cudna wycieczka. I tak wesoło, kolorowo, szczęśliwie. Warszawa ma mnóstwo miejsc do zwiedzania i jest coraz ładniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Twoją kondycję:). Mnie miasto (każde) wykańcza momentalnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. A miało być: "już NIE Krystynka w podróży" 😉
    Mój syn robił magisterkę w W-wie, wynajmował tam mieszkanie, skorzystałam z okazji i pojechałam 3 lata temu (byłam w Warszawie pierwszy raz od ponad 20 lat) i zachwyciło mnie to miasto.
    Wszystko mi się podobało, metro, tłumy ludzi, cudowne wieżowce w centrum, fantastyczny widok z PKiN - no i biblioteka UW to absolutne mistrzostwo świata. Byłaś? Jeśli nie, to następnym razem idź koniecznie.
    To miasto żyje, o każdej porze dnia i nocy i to mi się tak podobało. 💚

    OdpowiedzUsuń
  12. W swoim fotoreportażu Krystynko zawarłaś najpiękniejsze uczucia; Przyjaźń, Miłość, Radość, Serdeczność, Życzliwość, Ufność i wiele innych można by wymieniać, a wszystko to razem z niezwykłymi fotografiami stanowi przepiękną całość, obraz dla wielu dziś nieznany. Czesław Niemen zaśpiewałby: "lecz ludzi dobrej woli jest więcej..." Wiem Krysiu, przemawia przeze mnie tęsknota za tymi ludźmi, za tymi pięknymi uczuciami. Tymi czasami. Piękny wpis Krystynko 💕

    OdpowiedzUsuń