piątek, 20 sierpnia 2021

Moja młodsza, rozsądna siostra

Hurra!!! Jestem z siebie dumna!! Byłam asertywna w ważnym dla mnie dniu 18 tego sierpnia w Dębicy! Chociaż noc przed nim nie przespałam ani godziny, przewracałam się w łóżku z boku na bok, wstawałam, popijałam gorące mleko w fotelu biurkowym paląc pachnące świeczki i stawiając pasjanse. Albo popijałam gorące piwko w fotelu na balkonie, paląc trociczki i obserwując nocne niebo. A przecież już ustaliłam z ulubioną siostrzyczką, po wielu rozmowach telefonicznych i osobistych, sposób postępowania więc powinnam być spokojniejsza. Nie byłam. 

Rano, za radą Siostrzyczki, wzięłam dodatkową zieloną tabletkę na uspokojenie. Potem przed wyjazdem w południe wzięłam trzecią, już bez wiedzy siostrzyczki. A na Rynku w Dębicy, gdzie przyjechałam za wcześnie, wypiłam jeszcze nierozsądnie, szklaneczkę zacnego Tokaja. Ta mieszanka była ryzykowana ale tym razem zadziałała znakomicie. Byłam asertywna, pewna siebie, grzeczna ale dociekliwa. Zażądawszy projektu aktu notarialnego, kwestionowałam grzecznie ale stanowczo niektóre punkty a notariusz ze mną się zgadzał. Miałam tę przewagę, że dwa miesiące temu przechodziłam już tę procedurę, przy sprzedaży mojej działki, z prawem pierwokupu i opłatą planistyczną. Skutek taki, że umowa narazie warunkowa i że jednak powiedziałam, że czuję się przymuszona do podpisania, nie fizycznie ale psychicznie. A sedno i powód  sprawy są takie, że siedem lat temu, w czasie mojej nieobecności, bez mojej wiedzy i zgody, sąsiedzi postawili częściowo na mojej działce, swoje pomieszczenie gospodarcze, psując mi widok z tarasu. A ja wtedy nie byłam dość asertywna by sprawę zakończyć bo to jednak rodzina, chociaż ani po mieczu ani po kądzieli. 

Czuję się poniekąd, narazie, zwolniona z chęci i potrzeby posiadania swojej działki, tego miejsca  na ziemi tylko dla mnie.  Odkąd sprzedałam działkę i chattę na skraju, odkąd moja Córeńka kupiła swoją dziką działkę z małym domeczkiem i uprawia ze swoim Menem drugą działkę, zadbaną, zagospodarowaną i dającą obfite plony. Jakbym przekazała pałeczkę w najlepsze ręce.  Powoli oswajam się z działkami coraz mniejszymi. I oczywiście wypatrzyłam i kupiłam taką książkę " 52 pomysły dla miejskich ogrodników" czyli każdego tygodnia więcej zieleni.  To mój program na następny rok.

23 komentarze:

  1. Wizyta w sądzie zawsze niesie ze sobą emocje, nerwy, bezsenność, u mnie też, obojętnie w jakiej sprawie się występuje. Poznałam tę dumę, kiedy człowiek wreszcie postawi się, wypowie swoje:-) mnie osobiście nie zawsze się to udaje, ale gdzieś przeczytałam takie zdanie, że ludzie czynią nam tyle, na ile im pozwalamy:-) czyli rozumiem, że spokój zagościł już w Twoim życiu, czego Ci serdecznie życzę; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to taka słodka duma i satysfakcja, tym bardziej że mnie się to bardzo rzadko udaje, najczęściej odpuszczam i mam do siebie żal za naiwność. Ale to prawda, czynią nam tyle na ile pozwalamy a ja pozwalam na za wiele. Jestem teraz spokojniejsza ale jak znam życie, znowu coś wywali. Ale dam radę, troszkę pieprzu i adrenaliny potrzebne w życiu,

      Usuń
  2. A teraz już spokojnego czasu Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna ta psinka w koszyku. Jak świetnie się wpasowała. ☺
    Ja u siebie w chacie na razie, odpoczywam, lenię się i jeszcze więcej odpoczywam.
    Pięknie na twoim balkonie. Ja w moim mini mieszkaniu nie mam balkonu, a dodatkowo tak często wyjeżdżam, że w środku też nie mam roślin. Córka kupiła mi jakiś czas temu sztuczną roślinkę i muszę powiedzieć, że bardzo ją polubiłam. Za oknem mam zielono, chociaż tyle. Mnie i tak więcej tam nje ma niż jestem.
    1 września ruszam w Tatry a niedługo potem kolejny, długi wyjazd.
    Pozdrowienia z Kaszub. 🌻🌼🌳

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma dwa takie koszyki, ten drugi, w domu nawet większy niż ten na tarasie ale i tak najbardziej lubi spać wyciągnięta wprost na ciepłych płytkach tarasu.
      Ja też u siebie w mieszkanku robię to samo co Ty, nic nie robię i to mi zajmuje całe dnie.
      Też przez całe lata niewiele miałam zielonego w mieszkaniu i na balkonie, bo ciągle w drodze a zielonego do sytości na skraju, teraz narazie to się zmienia.
      Ja 3 września jadę do Warszawy na kilka dni a potem się zobaczy.
      Pozdrawiam z Podkarpacia.

      Usuń
  4. Przeczytałam te dwa wpisy. Ech Krystyno, faktycznie, zaniedbana sprawa. Człek nie może być za dobry, bo mu na głowę włażą. Znam, robiłam, nadal mi się zdarza, ale się uczę. Gratuluję asertywności, choć ten tokaj to już było po bandzie ;)
    A zielone na balkonie ładne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaniedbana sprawa jak zaniedbana rana, wraca w gorszym stanie i dłużej trwa leczenie. Ale już wreszcie ma się ku końcowi. Zły, niedobry, dobry, za dobry ... to płynne pojęcia, trudno trawić w punkt. Było po bandzie i mogło skończyć sie niedobrze ale ja wierzę w Tokaj bardziej niż w zielone tabletki na uspokojenie. Zielone zawsze ładne.

      Usuń
  5. Coś mądrego chciałam napisać, ale mi nie wychodzi 😉 więc tylko gratuluję zakończenia sprawy. Szkoda tylko, że inni planując i robiąc coś dla siebie, nie potrafią dostrzec potrzeb innych. Ech, życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudna sytuacja to i mądrości do niej nie pasują, wystarczy tzw. dobre słowo.
      Każdy gdzieś tam w środku jest egoistą tylko większość, która tez ma trochę empatii potrafi się wznieść ponad. Ale to prawda, skrzywdzą cię na tyle na ile pozwolisz.

      Usuń
  6. Cieszę się, że już po sprawie, która kosztowała Cię tyle nerwów. Też kiedyś musiałam na parę rozpraw sądowych sie zgłosić i strasznie to przeżywałam, jakby co najmniej mieli mnie na gilotynie ściąć. Oby nigdy więcej! I też rzadko bywam asertywna i śmiała, wiec rozumiem, jakim sukcesem jest dla osób mi podobnych przyjęcie takiej postawy. Ech, życie! Mimo wszystko, uparcie i skrycie...!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię kłótni i roszczeń więc i sądów nie lubię bo sądy to nie to co sprawiedliwość. Też mantruję: Oby nigdy więcej. Dlatego taka jestem dumna z tej mojej asertywności bo niewiele miałam takich satysfakcji w życiu, najczęściej płakałam cicho w kąciku i użalałam się nad sobą i niesprawiedliwością świata. I też nie wiem, czy mi się zdarzy druga taka.
      Tak Oleńko: "Ech Ty życie łez mych winne, nie zamienię cię na inne"

      Usuń
  7. Dlaczego z wiekiem musimy ciągle z czegoś rezygnować.........kroczek po kroczku....cholerka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czegoś musimy rezygnować ale ciągle, przynajmniej mam nadzieję, coś zyskujemy. We wszechświecie jest równowaga. Tylko żeby odkryć, co zyskujemy?

      Usuń
  8. Fajnie, że się udało pozytywnie załatwić. Jeden problem mniej.
    Sąd chyba na wszystkich działa dołująco. Obyś już tam nie musiała więcej zawitać.
    Psinka fajna, taki rozkoszniaczek w koszyczku:)
    Żeby wypić tokaj, to już musi być coś naprawdę paskudnego dla mnie:)Ale skoro Ci pomógł, no to super.
    Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden problem mniej a dwa następne już czekają na liście do zrobienia. Działa dołująco bo się nie wierzy w sprawiedliwość urzędów i działanie prawa.
      Tak, w koszyczku jest grzeczna bo śpiąca, ale tak w ogóle to potrafi narozrabiać.
      Ja lubię tokaje, zwłaszcza Aszu 5 puttonyos. Na rynku była tylko trójka ale tez pachniała jesienną słodyczą.

      Usuń
  9. Wspaniałe wieści i przecudny projekt na przyszły rok. Podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Projekt wspaniały ale się okaże co się da zrealizować. Narazie czytanie i planowanie daje radość a o to przecież chodzi.

      Usuń
  10. Hmmmm.... przyszłam zobaczyć Twoją Krysiu odpowiedź na mój komentarz, a tu komentarza nie ma... gapa ze mnie, chyba po napisaniu nie wysłałam go i poleciał w kosmos ... To jeszcze raz, tylko już krócej ;)))
    Wspaniale, że Twoja córcia z zięciem przejęli pałeczkę i działają na działce. To wielka frajda.
    Rozumiem, że ta trudna sprawa, która męczy Cię, toczy się w jak najlepszym kierunku ?
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Krystynko, nie zagladalam do Ciebie bardzo dlugo, a tu takie zmiany. Miałam blokadę jakas taka wewnetrzna i odstawilam blogi, teraz pomalutku wracam.
    Musze wrocic do archiwum Twojego bloga aby dowiedziec sie, co sklonilo Cie do sprzedazy chaty.
    Serdecznosci przesylam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś nie myślę o sobie, że jestem rozsądna :)ale jestem z Ciebie dumna, że byłaś spokojna i przyjazna . Masz wielkie i dobre serce. Ja to wiem najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wizyty w sądzie bywają nieprzyjemne i wiążą się ze stresem. Ale Ty, jak widzę(a raczej czytam) - dałaś radę! Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego z okazji dzisiejszego Dnia Blogera :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję bardzo asertywności i spokoju przy załatwianiu tak nerwowych spraw. To bezcenne!
    Mam tą samą książkę, są w niej bardzo fajne pomysły, tak więc pewnie zostaniesz miejskim ogrodnikiem :)

    OdpowiedzUsuń