Przez pierwsze dni i noce mróz był wielki, ponad minus 15 stopni, więc tylko podkładałam do piecyka. Bo gdy przyjechałam, w izbie też było tyle i dopiero po dobie grzania i podkładania doszło do plus 10. Trwało to tak długo bo chatta nieszczelna a i całe ciepło z piecyka szło na nagrzanie rzeczy, jakby zmarznięte meble, książki, zasłonki, pościele, koce, ciuchy, chodniczki ..... wchłaniały ciepło.
Przeniosłam się ze spaniem na tapczan, bo stąd cały czas widzę ogień w kominku a i tapczan szerszy i wygodniejszy na długie zimowe wieczory, noce i poranki, gdy długo barłożę się w kolorowej, jesienno ognistej pościeli.
Chciałam zrobić krótki film tańca ognia ale mój aparat foto coraz bardziej kaput. Nie tylko nie robi zoom ale i nie kręci filmów. Oj, będę chyba pisać list do św. Mikołaja.
Potem już było 'lepiej', 'łatwiej' bo na zewnątrz już bywało plus 5 i izba z zawartością się nagrzała więc podkładałam tylko w dzień. I wychodziłam na spacery a nawet przywiozłam 2 taczki trocin od Stacha, by wiosną podsypać pod borówkami.
Nic do pracy ani roboty, tylko poczuć klimat schroniska i pomarzyć o wiosennych nowych przesadzaniach, o pergoli przed wejściem, o utwardzonym dojściu i miejscu na fotele, o postawieniu pieca na zewnątrz lub przywiezieniu Balbiny z domu rodzinnego, o kupnie dużego szaflika lub beczki na hot tub czyli balię podgrzewaną ogniskiem w zimie lub słońcem latem. Dobrze jest marzyć zimą bo nie trzeba planować dokładnie, tyle jest jeszcze czasu do rozpoczęcia prac. A narazie ozdabianie świąteczne izby by w niej też był Duch Bożego Narodzenia, bo pewnie tu przyjadę dopiero na przełom roku.
A w szczęśliwą rocznicę dnia Urodzin pozapalane zimne ognie, a co! To takie dwudziestowieczne, klimatyczne, bajeczne fajerwerki.
Niestety nie mam takich widoków z okien jak Marysia z pogórza, bo moja chatta otoczona lasem z trzech stron. O ile jeszcze w czasie długiego dnia słońce wysoko i zagląda do mnie zza lasa, to teraz, gdy tylko ślizga się niskim łukiem nad horyzontem, prawie go nie ma i chyba tylko świeci a nie grzeje.
Żal wyjeżdżać z chatty, kiedy już się ją oswoi, ogrzeje, zagospodaruje choćby w największe mrozy:-)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach z pracującymi ludźmi myślałam, że to może jakaś inwestycja nad zalewem idzie, a to u sąsiadów mobilny tartak pracował:-) skoro trociny, to i zapach musiał być niezwykły; widzę, że liski w pniu drzewa mają się dobrze, ależ wyhodowałaś sobie blok lodowy:-) a skoro plany na przesadzanie roślinek już są, znaczy to, że niechybnie ma się ku wiośnie:-) pozdrawiam Cię serdecznie w wietrzny poranek.
Trochę żal i szkoda a troszkę już się chce, po tygodniu, do łazienki i wygód. Ale rzeczywiście zimą jeżdżę tam rzadziej choć na dłużej. Nad zalewem zaczęli już przygotowywać teren pod siłownię na świeżym powietrza i to akurat mi pasuje, taka inwestycja. A drewno było cięte na legary i dechy pod budowę domu dla dzieci Stacha. Jestem zachwycona, że te liski nadal zdobią i wzruszają, to musi być dobra farba. Blok z pojemnika pod rynną. Oczywiście pojemnik już pęknięty od dołu, jakoś nigdy nie zdążę przed mrozem odwrócić go i wiosną kupuję nowy. Narazie nie tęsknię za wiosną, jeszcze czekam na śnieg. I znowu wietrzny dzień, serdeczności przesyłam
UsuńOjej minus 15 a w domku tylko 10 na plusie, chyba bym siedziala prawie w tym ogniu.
OdpowiedzUsuńZimne ognie sa piekne, bajeczne i tak delikatnie slychac je, nie lubie fajerwerkow z ich okrutnym halasem.
Tak było tylko w pierwszy dzień Teresko, bo potem już dobre kilkanaście co przy moim wysokim ciśnieniu jest przyjemną temperaturą do życia i do spania.
UsuńJa też bardzo lubię zimne ognie, towarzyszyły mi od dziecka i kojarzą się z imieninami i urodzinami.
Mimo zimnicy w domku tak piekne, ciepłe i kolorowe zdjecia zrobiłaś, że ma sie wrażenie gorąca, wspaniałego gorąca w Twej chattcie!
OdpowiedzUsuńKochana Krystynko, spóźnione, ale serdeczne życzenia urodzinowe Ci zasyłam.Zdrowia i tej cudownej siły ducha, którą masz i która niech trwa ,rozrasta sie i ogrzewa inne spragnione ciepła dusze!:-))*
Dlatego zmieniłam pościel z letnich błękitów na gorącą polarową czerwień bo ja nie mogę mieć gorąca w mieszkaniu czy chatcie ze względu na wysokie moje ciśnienie bo mnie jest zawsze za gorąco nawet przy kilkunastu stopniach.
UsuńDziękuję Olu, i wzajemnie bo życzę Ci dokładnie tego samego a nie umiałabym tak ślicznie ubrać tego w słowa.
Widzę Krystynko, że same imprezy miałaś w listopadzie, a ja tak mam też tylko, że w styczniu, bo moje imieniny, mamy urodziny i taty również, bo urodził się w Dzień Babci no i Babcia ma swoje święto, choć już po drugiej stronie, bo Pan Bóg zabrał ją do siebie. Ale przeżyła 94 lata w tym 15 lat w chorobie Alzheimer. Straszna to choroba i dla chorego i dla rodziny. Jednak nasze życie toczy się dalej i musimy iść do przodu taka kolej rzeczy choć straszna ta kolej. Rodzimy się, by umrzeć, umieramy by żyć. Pozdrawiam Cię serdecznie Krysiu i całą Twoją przesympatyczną rodzinę, bo masz powód do dumy i radości :))
OdpowiedzUsuńAgnieszka
U mnie w rodzinie mnóstw Strzelców a jak się doda Andrzejki, Mikołajki, Boże Narodzenie i przełom roku to imprezuje sie i składa życzenia cały miesiąc.
Usuń94 to piękny wiek ale 15 lat w chorobie Alzheimera to tragedia i wielki trud dla rodziny a zwłaszcza opiekuna. Coś o tym wiem, bo od trzech lat pomagam się opiekować tak chorym mężem siostrzyczki.
Dziękuję za pozdrowienia Agnieszko.
Pięknie i bajecznie w Twojej chacie.Dla mnie ,jak kominek jest i w nim ogień bucha,to czuję wielka radość.Ja od kilku lat na zimę patrze przyjaźnie.Cieszy mnie każdy przemijający dzień,bo bliżej wiosny.Ale to tak szybko leci, wolałabym ,by doba trwała 48 godzin.☺☺Dzisiaj ustroiłam choinki przed domkiem..A śniegu nie widać::)))Pozdrawiam Krysiu.Dekoracje fajniusie.☺
OdpowiedzUsuńI przytulnie Danko, głównie dzięki kominkowi i ogniu. Bez niego przyjeżdżałabym do chatty dużo rzadziej, zwłaszcza zimą. Z wiekiem coraz bardziej lubię te chłodne pory roku ale oczywiście też czekam na wiosnę. Ale najpierw na śnieg.
Usuńklub morsów samopas się wyhodował. pamiętam takie palenie, żeby uzyskać plus dziesięć i przesiadywanie przy piecu. na szczęście ogień uwodzi wzrok tak doskonale, że to mniej boli.
OdpowiedzUsuńAleż to wcale nie boli bo to z wyboru a nie z konieczności a plus dziesięć to dobra temperatura by docenić ogień, pledy, koce, grzańca i książki.
UsuńPodziwiam, że codziennie piszesz posta i każdy ciekawy i interesujący.
ćwiczę - swoej słabości i odporność widowni. może z tego coś wyrośnie?
UsuńCoś na pewno wyroście ale czego się spodziewasz, marzysz, planujesz, oczekujesz?
Usuńcoś realizuję - ale gadać można będzie, jak się spełni - chceniami szkoda jątrzyć. próbuję poutykać w okładki coś własnego. mi się udało, tylko czy ktoś to zechce? sprawdzam niespiesznie.
UsuńJak nie sprawdzisz to się nie przekonasz, rynek weryfikuje nasze dzieła choć to kapryśny pan. A dobrze, że niespiesznie
UsuńKrysiu, od zawsze jesteś dla mnie mistrzynią przetrwania. Ja wpadam w panikę, gdy w moim domku temperatura spada poniżej 15 st. Buziaki CIEPŁE !
OdpowiedzUsuńAniu, ja na codzień też wolę około 20 stopni i tak mam w mieszkaniu bez grzania (pewnie sąsiedzi grzeją do 25) ale na skraju to przygoda i tam nawet 0 stopni mi nie straszne przez dzień czy dwa, wtedy doceniam to ciepło w mieszkaniu bez troskania się o rozpałkę, o drewno, o podkładanie co dwie, trzy godziny, o czad, o popiół ...
UsuńSerdeczności przedświąteczne.
Przyjmij życzenia Świąteczne, Zdrowia, Radości, pełnych stołów i przyjaznych Gości:-)
OdpowiedzUsuńI wzajemnie Dag, pomyślności i spokojności w świąteczny czas.
Usuń