Połowa grudnia a jam jeszcze nie świąteczna ale jednak adwentowa. Bo wprawdzie w mieszkaniu nie posprzątane ale buraczki czerwone zakiszone, pierogi ruskie i z kapustą z grzybami w dużych ilościach już zrobione i ryby zakupione. Będzie z mrożonek ale swoich, własnych bo już ani sił ani ochoty do stania przy kuchni przez całą dobę przed kolacją wigilijną. W tym roku też, jak od trzech ostatnich lat, wieczerza wigilijna będzie w domu rodzinnym, u Siostrzyczki i Szwagra. Będzie skromnie ale trzypokoleniowo.
Dobrze mi w ten czas przedświąteczny w moim mieszkanku, w moim miasteczku ale sąsiedzi postanowili właśnie przed świętami wyremontować mieszkanie i od czwartku wiercą, kują, stukają ... Trudno to wytrzymać dlatego postanowiłam spędzić weekend na skraju. W piątek do południa spakowałam jedzenie do koszyka, ciuchy do torby i zaczęłam się ubierać. I nagle jak mnie nie zaboli bark i ramię, ból przeszywająco kłujący przy każdym, nawet najmniejszym ruchu. Posmarowałam naproxenem i położyłam się na dłuższą chwilę. Po kilku godzinach ból zelżał ale zmalała też chęć do wyjazdu. To dziwne, bo myślałam, że wiatr i deszcz za oknem a w kominku ogień, nigdy nie przestanie mnie wabić. I choć czeka tam błękitny polarowy dres, czerwone kołderki i koce, słój miodu, sok z malin, puszka suszonych grzybów i druga czipsów z jabłek, kasze i makarony, kawka i herbatka ..... to mnie się odechciało, "mnie tam na co". Bo przecież prawie to wszystko mam w mieszkaniu, oprócz drewna i ognia w kominku. Ale mam niezłe namiastki, żywy ogień świec i podgrzewaczy. A takie różne comfort i slow food, gorące sycące dania, kojarzące się z domowym ciepłem też mogę tutaj zrobić. Postanowiłam zostać i zrobić gar kapuśniaku na żeberkach. A po dwóch dniach przełożyłam kapuśniak do mniejszego garnka i dołożyłam sporo podgrzybków. Teraz to dopiero zimowa zupa rozgrzewajka.A nazajutrz, wreszcie, w połowie grudnia doczekałam się śniegu. Wprawdzie to jeszcze nie prawdziwa Biała Pani Zima ale pobieliło i zapachniało. Pewnie na skraju jest piękniej i śnieżnej ale to narazie musi poczekać, są inne priorytety. Właściwie to dopiero białą zimą rzuca mi się w oczy, jak dużo jest wokół mojego mieszkania choinek i iglaków.
Coś chyba drgnęło w czasoprzestrzeni, bo dwa tygodnie temu odłożony wyjazd do Solca Zdroju a teraz do chatty, może zaczyna się realizować przemiana i już nie będę tak bardzo 'w podróży'.
Krysiu pięknie wyglądają choinki ,dlatego uwielbiam święta.U nas tyle samo śniegu spadło,ale nie topnieje.Zupkę kapuśniaczek bym zjadła,oj zjadła☺..Ja niestety wszystko swoje ,własnego gotowania.Zaczynam od czwartku ...nie szaleje z jedzeniem ,ale to co mam do zrobienia to zdążę.Porządeczki już na parterze zrobione.Jeszcze na górze trzy sypialnie ,łazienka i hol.W sumie nie mam bałaganu więc nie naginam sie w sprzątaniu.Pozdrawiam Krysiu""))
OdpowiedzUsuńA najpiękniejsze są ubrane tylko w iskrzący, biały śnieg. Kapuśniaczek, codziennie lepszy jadłam cztery dni, codziennie coś dodając. My też własnego gotowania, tyle że trochę wcześniej. Kilka dni temu pierogi, dziś kapustka z borowikami, jutro krokiety, pojutrze tort a w dzień wieczerzy wigilijnej barszcz z borowików, kompot z suszu, ziemniaki i karp. Ja mam bałagan bo pomieszkuję w trzech domach ale robię tylko tyle, ile zdrowie pozwala. Serdeczności zimowe Danko.
UsuńKrysiu
UsuńZielone gałązki, a na każdej świeczka,
W stroiku z bibułek stoi choineczka
Gdy zaświeci gwiazdka między gałązkami,
Wesołą kolędę dla niej zaśpiewamy. Życzy Danka z rodziną☺☺
Przekazują Wam znak pokoju i przesyłam moją najpiękniejszą pastorałkę do posłuchania:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?time_continue=77&v=QBF0F3haAZM
U mnie świąt jeszcze nie widać. Co prawda wieniec adwentowy i stroiki zrobione ale pierogi i makowce dopiero w planach :-). Krysiu, jesteś do przodu ! Radosnych i rodzinnych Świąt Ci życzę !
OdpowiedzUsuńU mnie wieniec już od początku grudnia a stroiki w planie na jutro a więc nie do przodu tylko równo z Tobą Aniu. Pogodnych i szczęśliwych Świąt!
UsuńWisz, ja nie jestem świąteczna. Więc czasem czuję się jak wyrzutek, zresztą jak przy matkach. Nie ma dzieci i nie lubi świąt ( w sensie nie celebruję ich w domu, jadę do rodziców, ale nie przygotowuję potraw, bo ja nie gotująca jestem. W sumie to nie wiem czemu to piszę.
OdpowiedzUsuńAle tak sobie pomyślałam, czy to Twoje podróżowanie to nie była jakaś odmiana ucieczki przed czymś i teraz nastał czas by już nie unikać nieuniknionego i stawić mu czoła? Taką miałam pierwszą myśl po przeczytaniu Twojego wpisu.
Ale to tylko taka moja luźna uwaga, ja się teraz wszędzie, dosłownie wszędzie doszukuję drugiego dna i działania podświadomości. Mam nadzieję, że nie przekroczę magicznej bariery i nie zwariuję:)
Zdrówka życzę.
Ja też, choć byłam już dorosła, dopóki żyła Mama, zawsze tam jeździłam na Święta z Córcią i przyjeżdżałam na gotowe ale myślałam, że Mama tego oczekiwała (a właściwie po prostu nic nie myślałam bo tak mi było wygodnie). A gdy córeczka założyła rodzinę i urodziły się wnuki to święta odbywały się u Swaszki i zawsze tam było dla mnie miejsce. Potem jeździłam do Dzieci i pomagałam w przygotowaniach a teraz jeździmy do siostry. I tak mi się ułożyło, że rzadko u mnie bywają wieczerze wigilijne.
UsuńOczywiście i ja brałam taką ewentualność pod uwagę i nawet wiem przed czym te ucieczki ale jeśli nieuniknione to mnie dopadnie kiedy będzie na to czasoprzestrzeń. A narazie coś zmieniłam z wyboru, efekt motyla oczekiwany. Szczęścia życzę.
Oj, Krystynko! Chociażem kapkę młodsza, to i ja znam dobrze te nagłę bóle, co to przychodzą nie wiadomo skad i trzymaja potem człowieka w żelaznym uścisku plany mu zaburzajac i każąc zastanowic sie nad tym, co jest naprawdę ważne, konieczne.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia pieknie pokazują ciepło domowe, które jest, może być wszędzie, gdzie jest człowiek, z którego duszy przede wszystkim to ciepło wypływa. Czy na skraju, czy w mieszkaniu wszędzie mozna stworzyc sobie mała wyspekę szczęśliwosci, swój maleńki koniec świata.
Ściskam cię mocno, kochana Krystynko i usmiech serdeczny zasyłam o poranku!:-)*
Ładną kapkę Olu, mogłabyś być moją córcią gdybym wcześnie zaczęła :-) Na szczęście tylko dwa dni trzymało w niesprawności a dzięki zmianie planów mam więcej czasu na przygotowanie mojej części potraw na wieczerzę wigilijną i bożonarodzeniową, a i wystarczy czasu na zlanie winka z osadu i przybranie mieszkania by wzmocnić Ducha Bożego Narodzenia czy Przesilenia Zimowego Yule.
UsuńSerdeczności zasyłam wieczorową porą.
U Ciebie Krystynko jak zwykle tak cieplo, domowo a teraz jeszcze swiatecznie.
OdpowiedzUsuńU mnie pogodowo cieplo ale jeszcze nie goraco, co mnie cieszy, bo lubie miec okna pootwierane,
troche swiatecznie z zielono - zlota dekoracja na stole, Christmas bedzie w restauracji, w malym gronie.
Kochana, wszystkiego najlepszego i szczesliwego Nowego Roku.
Narazie przedświątecznie Teresko ale ciepło i domowo i smakowicie w ten zimowy, choć bezśnieżny czas. U nas przesilenie zimowe a u Was letnie, u nas dnia zacznie przybywać a u Was ubywać. Lubię zielono złote dekoracje świąteczne. Szkoda, że u nas nie ma tradycji Christmas w restauracji, byłoby prościej i mniej pracochłonnie.
UsuńWszystkiego czego pragniesz i potrzebujesz Teresko!
Droga Pellegrino! Ciesz się ciepłem swego domu! Ładnie o Ciebie i smacznie! Pozdrawiam bardzo serdecznie!
OdpowiedzUsuńOj, jak się cieszę, żeby tylko jeszcze krokiety zrobiły się same i biszkopt wyszedł za pierwszym razem.
UsuńŚwięta to czas oczekiwania na pierwszą gwiazdkę , na przyjazd najbliższych, by wspólnie pożyczyć sobie co najlepsze :) Ja już w domu rodzinnym, u rodziców od 19 grudnia, wspólne przygotowywanie potraw wigilijnych, śpiewanie kolęd i wspominanie Tych co już u Pana Boga. Przeglądałam Krysiu twój opis Świąt w poprzednim Roku i zabrakło mi na nich Pana Domu - Głowy Rodziny? Krysiu na te Święta i Nadchodzący Nowy Rok życzę Wam ciepłych, zdrowych , rodzinnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku, by był jeszcze lepszy, bogatszy, pełen słonecznych, radosnych Dni :) :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Nie ma to jak święta w domu rodzinnym, ja tak spędzałam Święta prawie pół wieku. Potem było prawie 20 lat wigilii razem z dziećmi i wnukami a teraz znów wracam do domu rodzinnego, bo tak nam się ułożyło życie.
UsuńDziękuję za życzenia i życzę wzajemnie tego czego pragniesz i potrzebujesz.
Krystynko, jak zawsze ciepło robi się w sercu czytając i oglądając Twojego bloga. I nawet Pani Zima niestraszna:) Pozdrawiam Cię najcieplej i, zainspirowana i urlopująca świątecznie, zabieram się do mojego bloga. Miłego świętowania i sppłnienia marzeń (oraz zamówień mikołajkowych:) w 2019 Nowym Roku! Dorota xx
OdpowiedzUsuńDziękuję Dorotko, a mnie się ciepło robi na sercu gdy tu zaglądasz.
UsuńJest takie Loesje: "Rozgrzewa mnie miłość do zimy" i to jest moja afirmacja na chłodne, zimowe dni. Spełnienia marzeń i realizacji planów dla Ciebie Dorotko w 2019 roku