Zaeksperymentowałam :-(((
Chciałam założyć lokatę, po raz pierwszy przez Internet. Niewielki zaskórniaczek na czarną godzinę. Zachęcił mnie napis, że wystarczy 15 minut by ją otworzyć. Owszem wypełniłam i złożyłam wniosek w 15 minut i każą czekać na maila. Po godzinie przyszedł z potwierdzeniem przyjęcia wniosku i proszą czekać na weryfikację moich danych, proszą o zapoznanie się z pięcioma regulaminami, dwoma tabelami, wzorem umowy i każą zapłacić przelewem złotówkę. Co tam będę tyle czytać, zaryzykuję złotówkę. W następnym mailu dziękują za tę złotówkę i piszą że są w trakcie weryfikacji i o wynikach powiadomią.
Nazajutrz mailem podziękowali mi za zainteresowanie się ofertą, nadali numer mojemu wnioskowi i kazali czekać na aktywację dostępu do konta. Po kilku godzinach dostaję pakiet aktywacyjny z tymczasowym loginem, hasłem i linkiem do serwisu transakcyjnego. Przechodzę te procedurę, dostaję nowy identyfikator, ustalam nowe hasło i wreszcie wchodzę na swoje konto. A tam 0 na koncie, co zrozumiałe bo jeszcze nic nie wpłaciłam. Ale jak wpłacić, jak założyć tę lokatę. Przeszukuję wszystkie dostępne strony po kolei i żadnej wskazówki, mogę tylko dysponować swoim kontem ale tam zero. Wreszcie dzwonię na infolinię i słyszę, że mam wpłacić, jeśli wcześniej złożyłam wniosek. Jakiś wniosek złożyłam ale dostałam konto nieoprocentowane. Jak i gdzie wpłacić, znowu zapytowuję. Wypłacić ze swojego konta i wpłacić na to nieoprocentowane. Znowu pytam jak, a Pani: wpłacić, wpłacić i będzie dobrze, jeśli dobrze wypełniłam wniosek. Mówię, że chyba dobrze bo zweryfikowano ale Pani mówi, że zweryfikowano tylko dane a nie sam wniosek. Jak wpłacać tak w ciemno? Pani znowu: wpłacić, będzie dobrze. Mam ochotę zrezygnować, może nie trzeba się schytrzać na te parę złotych procentów. No ale po to są przecież takie lokaty terminowe, by mnie nie skusiło wydać oszczędności na głupstwa. By o tym nie myśleć idę na noc bibliotek, chociaż jeszcze jasno.
Rano decyzja - wpłacam na ryzyk fizyk, najwyżej wypłacę z powrotem jeśli to będzie 0 %. Wpłacam o dziewiątej i to już dwie doby od wypełnienia wniosku. Zaraz zaglądam na konto, jak to wygląda ale wygląda nieciekawie, na koncie nadal 0. Czekam godzinę, dwie, trzy i nic, zero, null. Znowu dzwonię na infolinie, chociaż te dwie rozmowy zjedzą mi ten cały domniemany zysk, bo teraz już się obawiam, że cała suma gdzieś zniknęła w czeluściach internetu. Pani oświadcza, że powinny być, każe sprawdzić, sprawdzam i nadal null. Mówi, że może w następnej sesji i każe czekać jeszcze trzy godziny. Toż ja czekałam już ponad trzy a teraz następne? Trudno tak czekać gdy zaskórniaki rozpływają się w niebycie. W głowie lęgną się myśli, że może pomyliłam nr konta, sprawdzam na swoim, tam już forsy dawno nie ma. Pomocy !!! Biorę do ręki figurkę swojego ulubionego świętego i proszę o pomoc. Chodzę, siedzę, stoję, ściskam figurkę ( kupioną w maju, w romańskiej kaplicy Montesiepi na wzgórzu nad opactwem San Galgano). Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Więc stawiam figurkę św. Antoniego, obok zapalam świeczkę, kładę złote .....i tak przekupuję świętego!
Żeby przerwać gonitwę myśli ubieram się i wychodzę na spacer. W czasie spaceru uspakajam się, oswajam ze stratą, rezygnuję z kuchni w chacie, wymiany okna, remontu autka, czarnej godziny. Czyżbym nie ufała świętemu? A przecież nigdy mnie nie zawiódł, znajdywał mi klucze nie raz, telefon, pilot, dokumenty, a ostatnio dowód w Wenecji i telefon z dokumentami Córeńki ..... ma ten święty ze mną zajęcie. Ale co innego klucze czy okulary, które wpadły do buta, zsunęły się w szparę, przeleciały przez dziurkę w płaszczu, wypadły z torebki z chustką, zgubiły się na polanie, na łące, na ścieżce, w sklepie, w lesie, w orzechach ..... A co innego w internecie, jak ten XIII wieczny święty sobie tam poradzi?
Całkiem już spokojna wracam, "będzie to co musi być" - nucę na przemian z "ciesz się z tego co masz". Jest już ponad osiem godzin od wpłaty, zaraz wszystko się wyjaśni, tak lub siak. Moja wiara w świętego coraz słabsza.
!!! Niesłusznie ! Są pieniądze, jest lokata! Wiwat św. Antoni! Obiecałam mu kapliczkę w jakimś zacnym miejscu w domu. Teraz szukam pomysłu i inspiracji na niewielka kapliczkę bo mój Antoni, choć mocny Mocą ma tylko niecałe 10 cm. I kapliczka musi być raczej szeroka niż wysoka, bo najzacniejsze miejsce ma 1 cm więcej wysokości. Narazie stoi w kręgu korali bursztynowych i to dobra energia.
No ale w chacie też zdarzają mi się zadumy, nieuwagi i zapomnienia i św. Antoni czasem mi pomaga i to skutecznie. Ostatnio zgubiłam na długim spacerze, w lesie lub na łąkach, coś ważnego choć niewielkiego. I chociaż miałam nadzieję na znalezienie, bo byłam na spacerze z Przyjaciółką, to jednak obszar poszukiwań był spory i powoli, powtarzając spacer, traciłam tę nadzieję. I znowu pomógł św. Antoni więc na moją prośbę K. uwiła dla niego taki wianek, to ramka dla świętego, który będzie w środku. Nie nadużywam jego Mocy, dopiero gdy nie znajdę zguby w miejscach oczywistych, prawdopodobnych, dziwnych, nieprawdopodobnych ..... i to szukając nie raz, proszę Go o pomoc.
Wisteria zakwitła trzeci raz tego roku, wszystko rośnie, kwitnie, owocuje, dojrzewa, wdzięczy się, wabi, zachwyca ....."A poza tym, nic na działkach, się nie dzieje. "
Nowego !
Do odważnych świat należy...internet także, ja jednak nie kuszę się na nowość, chodzę w takich sprawach do banku choć wszelkie transakcje co miesiąc załatwiam przez internet....
OdpowiedzUsuńA u Ciebie jak zawsze bajecznie...
Ja dotąd tak jak Ty a nawet mniej, bo większość załatwiałam w banku, w cztery oczy. Ale mnie czasem kusi zaeksperymentować.
UsuńU mnie więcej fotek niż tekstu, tak się porozumiewam ze światem.
Bycie Świętym zobowiązuje.:)))
OdpowiedzUsuńWidzę mój ulubiony kwiatuszek.:) Wygląda, jakby miał światło w środku. Przepiękny!
No i jak tu przy Świętym napisać, że jesteś Czarodziejką? Może nie przeczyta?:)))
Serdeczności:)
No nie wiem Grażko, nie można przestać być świętym więc i starać się nie potrzeba. Ale św Antoni taki nie jest, nawet czarodziejkom pomaga.
UsuńStrasznie zmarniał mi powój, ledwo kilka kwiatuszków a w poprzednich latach wiata się uginała pod pnączem.
Do tej pory sw. Antoni kojarzyl mi sie tylko z piosenka Hanki Ordonowny. Niewiele wiem o swietych, ale dzisiaj dowiedzialam sie ze sw. Antoni jest patronem rzeczy zagubionych.
OdpowiedzUsuńTeresa
Na pewno jest już jakiś święty od przelewów, trzeba być na bieżąco!
UsuńI do Krzysztofa nie zawadzi, bo przelew wszak też podróżuje, drogę ma jakąś do pokonania, nieprawdaż.
Teresko, a przecież Ordonka śpiewała: "Św. Antoni, św. Antoni, serce zgubiłam pod miedzą"
UsuńEkolandio, mnie pomaga tylko Antoni i to nie jego świętość ani moja wiara tylko jego skuteczność.
dziękuje za odwiedziny
OdpowiedzUsuńładnie tu u ciebie oj ładnie
ja dopiero w tym roku kupiłam wisterie i rośnie pięknie zobaczę kiedyś obdarzy mnie kwiatem
Ja tez kupiłam ją w tym roku a już trzy razy mi kwitła, chociaż wuj Gugle mówi, że dopiero po kilku latach zakwita. No chyba ze kupiłam kilkuletnią, ale nie bardzo to prawdopodobne bo mała jest. Dziwy!
UsuńTeraz tylko czekać na zysk a może by tak lokatę rentierską?
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Antoni, zysk wystarczy pewnie na dobre lody, bo to niewielki zaskórniaczek.
UsuńSerdeczności.
Odwazna jestes Krystynko! Najwazniejsze, ze nie stracilas pieniedzy. Mysle, ze ulokowalas je w renomowanym banku, a nie jakims niewiadomego pochodzenia.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, mozesz byc z siebie dumna, bo udalo Ci sie przebrnac przez te wszystkie zawilosci i nie stracilas pieniedzy.
Ja wiekszosc transakcji bankowych zalatwiam przez inernet, niestety plastik rzadzi na calego. Z tym, ze ewentualne kradzieze z konta, czy transakcje ktorych ja nie dokonalam, bank anuluje bez najmniejszego problemu. Wystraczy, zgloszenie telefoniczne, ze np. nie ja dokonalam danej operacji bankowej. Pieniadz jako taki niedlugo przestanie istniec, obym sie mylila.
Jesli uwazasz, ze pomogl w tym Sw.Antoni, to Ci wierze. W sznurze bursztynow pieknie wyglada.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ten postęp komunikacyjno finansowy tak pędzi, że dostaję zadyszki, chociaż wlokę się w ogonie. Czasem trzeba go skubnąć, chociaż z lękiem i strachem. Ale się udało i to mnie ośmieli do dalszej nauki i eksperymentów. Bank jest dobry, prawdziwy, nie żaden oszołom, dlatego pewnie Antoni dała radę. Serdeczności
UsuńTeż podziwiam takie bankowe szusowanie w internecie. I odwaga jaka, żeby regulaminu nie przeczytać, ulala! A może tamże napisali, że jak wyszło a nie przyszło, to przeszło (koło nosa) i do odpowiedzialności pociągnąć nie można (tylko nosem ewentualnie).
OdpowiedzUsuńPoza tym ja się pytam: co ZŁEGO jest w skarpecie?! (byle nie wełnianej, bo mole zjedzą.)
Te regulaminy takie nudne i niezrozumiałe a zresztą wychodzę z założenia, że nikt by przecież nie napisał jakiegoś specjalnie by mnie oszukać. Rutynowy regulamin, rutynowe ok.
UsuńSkarpeta, choćby najpiękniejsza jedną ma wadę, za łatwo z niej wyjąć kochane pieniążki i nie wiadomo kiedy już po zaskórniaczku.
Cudowny ten Twój Święty Antoni :) Ja raz w podobny sposób znalazłam mojego pas, Pająka jak zginął nam na 6 dni ale był to bardziej pogański sposób, opisany zresztą przez M. Kalicińską w "Miłości nad Rozlewiskiem" hihi - później próbowałam tego samego z kotem Stefanem, kiedy odszedł, ale już nie zadziałało - myślę, że Stefan już wtedy nie żył i dlatego nie wyszło :(((
OdpowiedzUsuńJak najbardziej należy się Świętemu stanowisko pośród bursztynu albo piękny wieniec, a ogniska i bujność wszelaka przy chacie jak zwykle zauroczyła mnie :)
No tak, święty może działać tylko na tym świecie. Ale zaintrygowałaś mnie tym pogańskim sposobem, może doczytam, trzeba mieć alternatywę.
UsuńNależy mu się kapliczka a nawet dwie.
Rzeczywiście bujność sierpniowa mnie też zaskakuje, zadziwia i zachwyca :-)))
A toć chociaż w pewnym miejscu założyłaś tę lokatę? Bo jak cudowna okazja, to wiać!
OdpowiedzUsuńŻadna cudna, ja nie z tych chytrych, tyle żeby w skarpecie nie trzymać, bo nie mam charakteru i bym podskubywała na pierdołki.
UsuńDobrze mieć takiego mocnego Świętego, a już w otoczeniu magicznych bursztynów jest mu wyjątkowo do twarzy, będzie się starał podwójnie; oj! taką ryzykantką nie umiałabym być :-)teraz wszystko przez internet, patrzę, jak syn załatwia swoje sprawy samolotowe na wyspy, albo ubezpieczeniowe, albo związane z autem:-) sama obsługuję tylko internetowe konto do płacenia rachunków na bieżąco, onego czasu zmienili mi token na sms-y, a ponieważ i w domu zasięg często ucieka, krążyłam po ogrodzie w oczekiwaniu na hasło, a do zus-u 3 przelewy szły, czasami coś innego, a tu śniegi, albo ulewa ... poprosiłam o zmianę na stare; a tymczasem wrzosy zakwitły w Twoim wianku, i wisteria, dobrze jej u Ciebie; i grzybków tylko patrzeć; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj dobrze Mario i ja też staram się być wdzięczna.
UsuńJa też oporna jestem z finansami w internecie, bo w końcu mam czas by załatwiać sprawy w banku osobiście ale rzeczywistość coraz bardziej zapędza i napędza do wirtualu. Np za bilet autobusowy w internecie, płacę połowę tego co w autobusie.
Wisteria mnie zadziwia, że kwitnie już trzeci raz a wrzosy, że kwitną w połowie sierpnia. No, taki mamy klimat :-) Na grzybki u nas, w piaskowych lasach, jeszcze za sucho. Ale to w końcu jeszcze lato. Serdeczności
Myślę, że Swiętemu Antoniemu jest u Ciebie dobrze i to bez specjalnego miejsca, pięknie współpracuje... Ja też czasem w wyjątkowych wypadkach wspomagam się prośbami o odnalezienie zguby, chociaż mam wyrzuty sumienia, że tak instrumentalnie go traktuję, ale widać jest " ponad moją maluczką ułomność i pomaga...Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńCzasem myślę, że my Świętym jesteśmy potrzebni nie mniej niż Oni nam i że cieszą się będąc użytecznymi a nie tylko malowanymi. Więc prośmy ich jak najczęściej i powierzajmy im swoje troski.
Usuń