piątek, 15 maja 2015

I co czuje i co żyje ...

Po dwutygodniowym turnusie w Radawie pojechałam od razu do chatty. Codziennie, raz dziennie poranna gimnastyka - tyle zostało z radawskich aktywnych postanowień. Bo rower niesprawny a kijków jeszcze nie mam. Ale w sprawie warzyw i owoców ortodoksyjnie, przynajmniej do kolacji. Narazie stąpam po mleczach i stokrotkach.

Nazajutrz obkosiłam ścieżkę wokół chatty, powyrywałam co większe chwasty na grządkach, wsadziłam od wschodu jaskółcze ziele na miejsce dzikiego wina i miętę na miejsce wiesiołka, poprzycinałam czarne winogrona. Wieczorem ognisko i wreszcie ryba na ruszcie. Z jarzynami oczywiście.

 Przez kolejne dni dużo pracuję na grządkach i w obejściu, bo przez prawie trzy majowe tygodnie mocno zarosło i zazieleniło. Przycięłam wierzbę, a witki posadziłam wewnątrz i zewnątrz. Ustawiłam tyczki i posadziłam fasolkę i ogórki. Posiałem fasolkę szparagową karłową od wschodu. Wsadziłam 3 cukinie pod oknem kuchennym. Wsiałam aksamitki, nagietki i nasturcje między porzeczką i pigwą a słoneczniki ozdobne przy iryskach.  Wkopałam drągi między fasolą a truskawkami. Wsiałam powój i słoneczniki przy wiacie.
 
Znajduję też czas na spacery bo jestem ciekawa łabędziej rodzinki, pierwszej od lat na zalewie. Przez lata zatrzymywały się tutaj tylko na wiosenny odpoczynek i odfruwały po niedługim czasie a w tym roku, po raz pierwszy od mojego tu przebywania, były zaloty a teraz siedzenie na gnieździe. Bo po ludzkiej ingerencji utworzyła się wyspa, na której czują się niepokojone i bezpieczne.

Przy okazji, może już bez takiej ciekawości i ekscytacji, ale z radością i czułością obserwuję znajome od lat i zaprzyjaźnione kaczki. Całe to dzikie ptactwo, w okresie wylęgu i wychowywania młodych, bardzo jest czujne i ostrożne. Złapać dobrą fotkę w obiektyw, gdy zoom, emocje i trzęsą się ręce - prawie niemożliwe. Przynajmniej dla mnie.

Ale czasem nawet nie muszę się ruszać z chatty, bo do mnie wpadają goście. Ten płochliwy i nieuchwytny dudek, też w tym roku, pierwszy raz wpada do mnie na biesiadę, gdy wcześniej poruszę ziemię na grządkach i zmęczona siadam przy kuchennym oknie. Zza szyby jest odważny, nawet zalotny i zuchwały.

Radawski tryb cudny ale na krótko i pod presją. To jak chodzenie na szpilkach. Wspaniale się w nich wygląda i czuje fajnie ale jak je wreszcie zdejmiesz, to ulga i błogostan, zwyczajność i zadowolenie. Życie na obcasach już chyba nie dla mnie.

12 komentarzy:

  1. Jaszczur cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest ci ich u mnie dostatek, jak się obrobię z zaległości to przyślę Ci kilka ( zdjęć a nie jaszczurów i jaszczurek)

      Usuń
  2. Pieknie u Ciebie Krystynko! Na pewno ogrod i warzywniak wymaga wiele pracy, ale jakie wspaniale efekty i wszystkie produkty ekologiczne. Zazdroszcze tego ptasiego towarzystwa, ja podobnie jak Ty, na ptaszydla moge wygapiac sie godzinami, jak dla mnie, to najlepszy program rozrywkowy i nigdy mnie nie nudzi.
    Labadki urocze, i kaczki, i ptaszek i jaszczur tez:)

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co roku postanawiam zmniejszyć powierzchnię grządek i co roku odkładam te plany na potem albo nawet powiększam areał. Póki sił i ochoty starczy. Bo nawet nie o te plony chodzi ale o gimnastykę, radość z patrzenia jak rośnie i dojrzewa. I przywabia różne ptaszęta. I inne urocze żyjątka i zwierzątka, małe i duże. Uściski ślę.

      Usuń
  3. Lubię te Twoje opisy. Tak jakoś przy nich dusza odpoczywa. :)
    Dudka to Ci normalnie zazdroszczę! Raz widziałam na żywo, ale z daleka. Siedział na ugorze, cudny, jak płomień.
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że i ciało też odpoczywa.
      Ten dudek dopiero po moim czteroletnim przebywaniu na skraju zaszczycił mnie wizytą sąsiedzką i to dopiero dwa razy. Więc jeszcze wszystko przed Tobą. Pozdrawiam majowo!

      Usuń
  4. Jak ziemia wzywa to nie ma zmiłuj.
    Też to czuje w plecach
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wymagająca Pani ale też dużo daje, prawda? I ból tu i ówdzie także. Serdeczności

      Usuń
  5. ja dlatego lubię wyjazdy nie turnusowe...bez presji właśnie..ale mam ndzieję Krysiu, ż e wypoczęłaś.....choc Ty masz ten swój cudny kącik , który na pewno najlepiej Cię doładowuję:):
    Pozdrawiam i motylki wysyłam:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I te i owe wyjazdy mają swoje plusy i minusy, czasem mnie to pociąga a czasem tamto. Czasem luzik a czasem zaopiekowanie.
      Ale tak w ogóle to wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.
      Serdeczności motylkowe.

      Usuń
  6. U Ciebie jak zwykle super ! Klimat i zdjęcia. Pięknie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie też pewnie pięknie ale dlaczego piszesz tak rzadko Adelinko?

      Usuń