Muszę, mogę, chcę.
SJP podaje takie ich definicje i z tym się z grubsza zgadzam.
Musieć:
1. nie mieć innego wyboru, nie mieć możliwości uniknięcia czegoś;
2. być zobowiązanym do czegoś;
3. chcieć czegoś bardzo
2. być zobowiązanym do czegoś;
3. chcieć czegoś bardzo
Móc
1. mieć odpowiednie warunki (zdolności, środki itp.), by czegoś dokonać; zdołać;
2. mieć prawo do czegoś
2. mieć prawo do czegoś
Chcieć
mieć chęć, ochotę na coś
Nie lubię tego pierwszego słowa - "muszę". Oznacza brak wyboru i przymus. Przymus biologiczny, społeczny, psychiczny ..... Presję i brak wolności. Myślę, że większość ludzi też go nie lubi, nie znosi, przeklina ..... Ale dopiero w kontekście te słowa nabierają znaczenia. I tu każdy sobie podłoży, czego najbardziej nie chce musieć.
Wiele poradników, nauczycieli, guru radzi zamienić to słowo na "chcę". Ale to zamiana trudna, by nie rzec niemożliwa. Np. muszę płacić czynsz, rachunki, podatki - na chcę płacić, dla mnie i dla wielu trąci fałszem. Muszę wstawać wcześnie rano, iść do pracy, znosić szefa - na chcę wstawać, iść, znosić - to kłamstwo i obłuda. Itp, itd.
Ale już "mogę" płacić rachunki, mogę wstawać rano, mogę chodzić codziennie do pracy, mogę chodzić, mogę żyć - to przywilej i prawo. Zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, ile ludzi tego nie może. Nie może wstać i wyjść, nie ma pracy, nie ma na rachunki i podatki, nie ma wyboru.
No i jest jeszcze" powinnam", łagodniejsza forma muszę, czyli: jest wskazane, jest spodziewane, jest pożądane.
Obracam też w myślach ich zaprzeczenia. Nie muszę, nie mogę, nie chcę. Cała lawina myśli i przykładów wiruje w mojej głowie. Tak szybko, że palce nie nadążają z zapisywaniem .... jakieś okruchy.
Chcę ale nie muszę jechać do chatty. A może mogę ale nie chcę jechać. No i jeszcze powinnam ale nie chcę, nie mogę, nie muszę.....
Post ilustrują moje białe hiacynty, od pączków do kwiatów w pełnym rozkwicie.
To post na biało więc zamieszczam nowy, biały nabytek w naszej rodzinie. Uroczy i wygodny, niewielki ale pojemny, kobiecy i wdzięczny. Alba! Bianka! Niech się dobrze prowadzi i bezpiecznie Cię wozi Córeńko :-)
O mało co, a by dziś było zdjęcie białej zimy, bo od wczoraj wieje i śnieży. Ot, polskie przedwiośnie:-( Tylko siedzieć w domu i użalać się nad sobą:-((
I dobrze, że mogę to robić :-)))
Jednak, z ostatniej chwili, widok z okna.
A tak było w styczniu w moim miasteczku.
Dziękuję Tinie, to jej post zainspirował mnie do tych przemyśleń i przypomnienia sobie tego co wiem ale nie zawsze stosuję.
I jeszcze "nie chcę, ale muszę", jakżesz często mnie to dotyczy; urocze, białe konie mechaniczne, pachnące hiacynty, ale śniegu już nie, przecież ma być przedwiośnie, ze słońcem, podbiałem i murarkami, a tu spaskudziło się w niebie, rzuca deszczośniegiem, ptactwo przypuściło atak na karmniki, i co? piąty worek słonecznika kupować? pewnie tak; Alba ... jest takie miasto w Rumunii, Alba Julia, czas już podróże jakoweś zaplanować na wiosenny wypad, może do Alby? pozdrowienia ślę.
OdpowiedzUsuńA gdzie tu Maryś, to czarowne "mogę"? Zamień proszę, muszę na mogę - o ile to cieplej i strawniej brzmi!
UsuńNie ma się co gniewać na wiosnę, że jeszcze nie gotowa, toż to początek marca dopiero. A ptaszki rozpieszczone u Was, toż przecież pod tym śniegiem na dzień, pełno obfitości wszelkiej.
Alba czyli biała - w wielu krajach są takie miasta a Ty wierna Rumunii. I się nie dziwię wcale :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Przypomniało mi to wspaniałe rozważania na podobny temat, które było u Steinbecka w "Na wschód od Edenu". Tam też doszli do wniosku, że najwłaściwszym słowem jest "timszel" czyli "możesz". :)
OdpowiedzUsuńPięknie pachnie Twój hiacynt. Ciekawe, co będzie z tego mojego zwariowańca. :)
Ciekawe autko.
Serdeczności :)
Już już to wiem Grażko, że często różni ludzie, w różnych stronach świata, dochodzą do tych samych wniosków. Czasem życia na to trzeba.
UsuńNa szczęście te hiacynty hodowlane, nie tak duszące jak gruntowe.
Autko mnie zachwyca, no ale może jestem stronnicza :-)
Jeszcze pytanie o pewien szczegół ze zdjęcia. :) Na tej ozdobnej niebieskiej flaszce jest coś ze ślicznych koralików. Bransoletka? Koraliki są szklane czy ceramiczne? :)
UsuńFlasza jest ważna bo z szampana z przełomu wieków. A bransoleta z Cypru, koraliki raczej szklane ale błękitne jak morze śródziemne. Ty masz oko do detali Grażko. Zazdroszczę niezawistnie.
UsuńLubię niebieski kolor, a te koraliki jakoś rzuciły mi się w oczy. :))) Piękne pamiątki. :)
UsuńSerdeczności :)
Takie drobiażdżki to bohaterowie drugiego planu.
UsuńW moim wieku i z moim charakterem strasznie dużo tych pamiątek, zakurzaczy. Strach gdybym się musiała albo chciała przeprowadzić. Miłego wieczoru :-)
Dobrze móc mieć pootwierane wszelkie furtki. Nie musieć ich zamykać słowem "muszę". Czasem wybierając coś, bo czegoś chcemy musimy zdawać sobie sprawę z tego, że odwrotu juz nie będzie. Że ta ściezka nieodwołalnie zamknie inne. I zostanie tylko słowko "mogłam"...Dlatego tak trudne są wybory. Ach, właściwie sama nie wiem, co chciałam napisać. Mam dzisiaj taką głowę przymuloną. Problem ze skupieniem mysli.
OdpowiedzUsuńU nas - w końcu blisko mieszkamy - zima także szaleje. Śnieg i roztopy jednocześnie. W nocy przymrozki. Rano lodowisko. A w sobotę byliśmy na łące z Brykuską i jej córeczką i cieszyłam się, ze wkrótce wszystkie kózki wyprowadzę...Trzeba poczekać.
Pozdrawiam Cię serdecznie Krysiu( piekny samochodzik ma Twoja córcia!)
Problem wyborów i ich konsekwencji, bardziej lub mniej świadomych to temat na osobny post. Ważny i trudny bo nie ma odwrotu, "to se ne wrati".
UsuńPrzedwiośnie swoje prawa ma, w tym prawo do kapryśnej pogody. Na spacery z kózkami trzeba poczekać ale przecież mają gdzie czekać, takie wygodne, osobne izby.
Nic tak nie cieszy jak radość córci, sama to wiesz. Uściski ślę
Piękny post, taki konsekwentny, wszystko w bieli :). Osobiście przepadam za takimi kompozycjami. Autko cudne.
OdpowiedzUsuńTrochę Cię zawiodę Cesiu, post konsekwentny wyszedł mi przypadkiem, wolę spontan niż planowanie.
UsuńAutko będzie śmigać po Wrocku, może się spotkacie przypadkiem:-)
Przypadkiem ale akuratnie :)
UsuńTakie są przypadki Cesiu, zawsze akuratne. Tylko rzadko to widać od razu, najczęściej widać po czasie i po skutkach a czasem nigdy nie odkrywamy powodu. Taką mam teorię niespiskową. Uściski!
UsuńWidzę, że podobnie jak ja analizujesz i rozważasz "muszę" a "mogę". Jeszcze "chcę" dorzuciłaś, żeby było bardziej nagmatwane... Życie pełne możliwości, każdego dnia. Warto się na nich skupić. A jak trudno czasem, kiedy się nie chce i nie musi. Samo mogę bywa trudne, bo daje wybór i zmusza do mobilizacji (czyli jednak coś trzeba musieć).
OdpowiedzUsuńPokręcone...
A "Na wschód od Edenu" też czytałam i zachwycałam się możliwościami...
Witaj Tino. Od początku roku staram się zamieniać muszę i powinnam na mogę i to jakoś powiązać z wdzięcznością ale to trudne. Twój post sprawił, że jakoś konsekwentniej się za to zabrałam. Ale w międzyczasie zapomniałam czyj post mnie zainspirował i nie mogłam podać źródła. Jestem wdzięczna, że się odezwałaś bo nurtowała mnie ta dziura w pamięci. Dopisałam miejsce inspiracji.
UsuńCzytałam dawno ale teraz powtórzę, bo innych rzeczy będę szukać.
Serdeczne podziękowania ślę
Super, że ciągniesz temat dalej. Ja się zatrzymałam na rozważaniach muszę/mogę. A tu cała dalsza analiza - zmusza do stawiania kolejnych pytań i układania sobie życia. Wdzięczność to w ogóle coś wspaniałego, a tak bardzo niedocenianego. Czasem sobie uświadamiam, że mam wszystko: świetnego męża, super dzieci, umiarkowane zdrowie w rodzinie. Mam gdzie mieszkać, co jeść, co ubrać na siebie. Mam pieniądze na wszystkie potrzeby i niektóre zachcianki. Mogę spędzać czas z ludźmi, których kocham i robić to, co sama zdecyduję. Jestem mądra i inteligentna (tak mi się przynajmniej wydaje). Spotykam dookoła mnóstwo życzliwych ludzi. I tak, w tym cudownym świecie jak z bajki, nadal jest mi często ciężko, nadal znajduję powody do narzekania. I mimo moich starań, nadal mam problem z wdzięcznością taką po prostu...
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Bo wdzięczność za zwyczajność jest najtrudniejsza, łatwiej być wdzięcznym za nadzwyczajne dary i wydarzenia.
UsuńOglądam i czytam Twojego bloga i widzę że jest przepełniony wdzięcznością a że czasem zamarudzimy i ponarzekamy - nic to! Uściski 8 marcowe ślę.
Bo czasem na blogu wygląda to lepiej niż w rzeczywistości. Mam wrażenie, że ja (i nie tylko ja) wolę pokazywać te lepsze strony siebie samej. Czyli takie trochę oszukiwanie czytelnika, ale nie da się być zupełnie obiektywnym, jeśli chodzi o siebie samego...
UsuńTo nie oszustwo tylko część prawdy, po co skupić się na tych gorszych stronach. Od tego mamy noce nieprzespane. Jak to mówią: "Płacz może trwać całą noc ale o poranku przychodzi radość"
UsuńPrezydent mówił kiedyś nie chcę ale muszę.
OdpowiedzUsuńJa bez względu na sytuację odwracam to powiedzenie i wtedy jest lżej
Pozdrawiam
Właściwie to mówił: nie chcem ale muszem.
UsuńChcę ale nie muszę? Rzeczywiście lżej. Serdeczności.
Początkowo trudno zamieniać słowo "muszę" na jakiekolwiek inne, ale jeśli tylko się ćwiczy i chce się ćwiczyć to nawet nie wiadomo kiedy przychodzi samo....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)))
Chyba nie ćwiczę systematycznie i cierpliwie, bo nadal mam z tym problem, wystarczy chwila braku skupienia i już upss, muszę zapłacić czynsz, ubezpieczenie, podatek i tu mogę i chcę nijak nie pasuje. Serdeczności 8 marcowe zasyłam.
Usuń