No fajnie,a co znaczy, że kryzys, znowu brylowałaś na pogotowiu? Jutro idę rano do chirurga pokazac gire, co mi ją Melepeta zgryzła, znów się nie wyśpię. Letko ściskam szyjkę Ce
A domyślam sie, że masz na myśli odejscie Kurki. Nie wiedziałam, że chorowala, bo do wielu blogów po śmierci meża nie zaglądałam i kiedy do mnie doszło, co się stało, siekło między oczy. Pamiętam jej radosne podejście do życia, entuzjazm, energię, piękne zdjęcia, podkradalam niektóre i do dziś mam na pulpicie jej autorstwa zdjecie ropuchy. Powiedziałam dziś mojej mamie, że porzadni ludzie tak odchodzą, a mendy zyją i ciesza sie życiem skwapliwie je kalając. Matka oczywiscie, że nieprawda, ale statystycznie wychodzi na moje.
Krystyno, nie mogę pozbierać się od wczoraj, ciężko uwierzyć, że Kurka odeszła ... straszna to choroba; jest we mnie okropny strach, brat przebywa w Brzozowie, jest zamknięty na 5 tygodni ... dopuszczam do siebie tylko dobre myśli, pełne nadziei, ale na dnie czai się wielki niepokój; pozdrawiam Cię w tym smutku i radości zgaszonej.
Niedawno rozmawiałam z Kurką i wydawało mi sie, że głos miała silniejszy niz wcześniej i znów nadzieje odzyła. A potem - cios między oczy. A "znałyśmy" sie od początku jej blogu. Będzie nam jej brakowało !
Krystyno i ja plakalam, kilka dni temu czytalam Kurki blog do poznej nocy, wiedzialam z tego co pisala, ze jest dobra, taka mila, szczera i skromna, czulam ze moglaby byc wspanialym przyjacielem, takich ludzi jak ona chce sie spotykac w zyciu, a nie zeby nagle znikali, dlaczego zycie tak czesto jest takie okrutne? Teresa
No fajnie,a co znaczy, że kryzys, znowu brylowałaś na pogotowiu? Jutro idę rano do chirurga pokazac gire, co mi ją Melepeta zgryzła, znów się nie wyśpię. Letko ściskam szyjkę Ce
OdpowiedzUsuńA domyślam sie, że masz na myśli odejscie Kurki. Nie wiedziałam, że chorowala, bo do wielu blogów po śmierci meża nie zaglądałam i kiedy do mnie doszło, co się stało, siekło między oczy. Pamiętam jej radosne podejście do życia, entuzjazm, energię, piękne zdjęcia, podkradalam niektóre i do dziś mam na pulpicie jej autorstwa zdjecie ropuchy. Powiedziałam dziś mojej mamie, że porzadni ludzie tak odchodzą, a mendy zyją i ciesza sie życiem skwapliwie je kalając. Matka oczywiscie, że nieprawda, ale statystycznie wychodzi na moje.
OdpowiedzUsuńTeż chodzę jak potłuczona, nie mogę się z tym pogodzić..
OdpowiedzUsuńKrystyno, nie mogę pozbierać się od wczoraj, ciężko uwierzyć, że Kurka odeszła ... straszna to choroba; jest we mnie okropny strach, brat przebywa w Brzozowie, jest zamknięty na 5 tygodni ... dopuszczam do siebie tylko dobre myśli, pełne nadziei, ale na dnie czai się wielki niepokój; pozdrawiam Cię w tym smutku i radości zgaszonej.
OdpowiedzUsuńNiedawno rozmawiałam z Kurką i wydawało mi sie, że głos miała silniejszy niz wcześniej i znów nadzieje odzyła. A potem - cios między oczy. A "znałyśmy" sie od początku jej blogu. Będzie nam jej brakowało !
OdpowiedzUsuńKrystyno i ja plakalam, kilka dni temu czytalam Kurki blog do poznej nocy, wiedzialam z tego co pisala, ze jest dobra, taka mila, szczera i skromna, czulam ze moglaby byc wspanialym przyjacielem, takich ludzi jak ona chce sie spotykac w zyciu, a nie zeby nagle znikali, dlaczego zycie tak czesto jest takie okrutne? Teresa
OdpowiedzUsuńDziękuję i myślę, że teraz bardziej niż Kurce, wsparcie i pamięć należy się rodzinie i tym, którzy ją kochali - wszystkim którzy zostali
OdpowiedzUsuń