wtorek, 5 września 2023

Pożegnanie z B - sierpień 2023

Mam prawie miesiąc na pożegnanie z mieszkaniem w którym pomieszkiwałam 33 lata i z miasteczkiem w którym mieszkałam ponad pół wieku. Najpierw prawie 20 lat na Sportowej, na II piętrze nad sklepem a potem na Tkaczowa, blisko Szkoły, Kościoła, Przychodni zdrowia, sklepów, cmentarza.... Więc focę poszczególne etapy pożegnania, sama nie wiem po co, bo nie mam zamiaru żyć przeszłością ale też nie mam zamiaru zapominać o niej. 

Prawie 10 lat temu, po remoncie kuchni i gabinetu, prawie zamknęłam połowę mieszkania czyli salon i garderobę czyli stryszek. Wystarczyła mi kuchnia, gabinet, łazienka, WC i przedpokój. Dzieci i wnuki już nie przyjeżdżały tu na spotkania tak często, częściej spotykaliśmy się w chattcie w BK lub w Mielcu. To wtedy zakiełkowała myśl " po co mi takie duże mieszkanie". Sprzedam i kupię mniejsze. Ale początkowo przerażała mnie myśl o przeprowadzce z mieszkania a może i z miasteczka, gdzie wszędzie blisko i bliziutko przez ponad pół wieku. Musiało minąć ponad 8 lat, utrata autka, sprzedaż chatty, bym dojrzała do tej decyzji a może dopiero teraz zauważyłam wszystkie te znaki od Losu i Anioła Stróża. 

Już się właściwie wyprowadziłam tak z grubsza ale ponieważ termin podpisania umowy sprzedaży nie zależy ode mnie, zostawiłam troszkę rzeczy by tu pomieszkać jeszcze i się żegnać niespiesznie. Bo przez ostatnie dwa tygodnie to wyprowadzka w pośpiechu, stresie, upale i nerwach. Teraz mam tylko i aż kąt biurkowy czyli laptop, lampka i wiatrak, kącik wypoczynkowy czyli kanapa i TV, kąt sypialny na materacu i kuchenny. Prawie wszystkie meble oprócz tych z gabinetu zostawiam kupującym, bo to rodzina z Ukrainy która uciekła półtora roku temu przez wojnę i przez ten czas wynajmowali mieszkania w naszej okolicy. Więc bez żalu zostawiam im wszystkie szafy, szafki, komody, zabudowę holu, stół, ławę i krzesła, lodówkę, pralkę, piecyk gazowy, TV, lampy ..... Ja tu jeszcze ze dwa tygodnie się żegnam a potem tylko się Nowi wprowadzać ze swoimi przydasiami. Niech im sie dobrze mieszka, niech im się darzy.

Robię sporo spacerów z aparatem, bliższych i dalszych, miedzy sortowaniem i pakowaniem i focę dla pamięci. Teraz nie mam czasu sortować i układać w kolejności. Może kiedyś? Kto wie?

12 komentarzy:

  1. Fajnie, że możesz tak nieśpiesznie, pomalutku żegnać się z miasteczkiem:)
    Zostawiasz za sobą kawał życia w tym miejscu i należy mu się należyte pożegnanie:)
    Pozdrawiam serdecznie.
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, to duży plus tej przeprowadzki, że nie tak na łapucapu. Smuteczek jest ale taki zwyczajny, by nie rzec, normalny.

      Usuń
  2. Pożegnania zawsze są trudne. Zwłaszcza z okolicą, gdzie pod ręką masz wszystko. Ważne, żebyś wspominała z sentymentem mieszkanie w tym mieście. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolinko, jest pożegnanie a więc jest i powitanie i to dobra równowaga. Niech wspominam tylko dobre chwile.

      Usuń
  3. Ja miałem takie pożegnanie w czerwcu tego roku. Po 32 latach (czyli właściwie od samego początku mojego życia) przeniosłem się z Rodzicielką w inne miejsce w Warszawie. Patrząc wstecz w tym krótkim horyzoncie czasu dochodzę do wniosku, że wybraliśmy najlepiej jak się dało. Nowe mieszkanie jest dużo lepsze, chociaż metraż nieco mniejszy jest. Co ciekawe przyzwyczaiłem się w parę tygodni do nowego. Za starym miejscem jakoś nie tęsknię. Może przez liczne remonty ulic, budowy itp. rzeczy jakie tam się teraz dzieją.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, miło czytać, że jesteś zadowolony i nie tęsknisz, mam nadzieję, że i mnie to się przydarzy. Ja sie sporo przemieszczałam, po Wrocławiu kilka razy ale krótko a potem już tylko miasteczko B. Teraz miasto M, wróciłam do domu rodzinnego.

      Usuń
    2. W takim razie też mam nadzieję, że znajdziesz spokój po zamianie miejsca zamieszkania. Bałem się, że jakoś będę tęsknił do poprzedniego miejsca, a tu właściwie nic. Po miesiącu już czułem się jakbym mieszkał na Ursynowie dłużej niż od lipca tego roku.

      Do przeprowadzki szykowaliśmy się mniej więcej pół roku. Przeglądaliśmy rzeczy, wyrzucaliśmy, oddawaliśmy, sprzedawaliśmy. W ten sposób samo przeniesienie się zajęło mniej więcej dwa tygodnie.

      Pozdrawiam!
      https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

      Usuń
    3. Tobie łatwiej bo masz ponad połowę mniej lat niż ja a mówią, że starych drzew się nie przesadza. Ja już się szykuję ze dwa miesiące, sporo wyrzuciłam i oddałam ale sporo też już przewiozłam i powoli kokoszę się w nowym miejscu.
      Ale wierzę że będzie dobrze, bo przecież wracam do korzeni.

      Usuń
  4. Pamiętam moją przeprowadzkę ze śląskiego osiedla robotniczego do białego domku pod lasem w tym samym mieście, ale w zupełnie inne realia. To było tak dawno temu, ale przeżycia były tak silne, że na zawsze zostaną w sercu. Tak, jakbym zostawiała kawałek siebie...Człowiek wchodzi w nowe, ale przecież tak duzo było go w starym. Nie da sie tego ot tak, wytrzeć gumka. Dlatego dobrze rozumiem Twoje długie pozegnanie, tą cheć fotografowania wszystkiego, co tak znane i bliskie...
    Ściskam cie serdecznie, Krsytynko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mieszkania na osiedlu do Białego Domku to była chyba cudna przygoda.
      Oczywiście Olu, nie da się wyrzucić z pamięci jak wytrzeć gumką ale gdyby nawet, to po co? Były chwile dobrze i złe, jak to w życiu i na starym, nowym miejscu też będą.
      Ślę pozdrowienia, dobrze, że już znośne temperatury!

      Usuń
  5. I ja tam byłam herbatę z filiżanki piłam ... z ciasteczkami zresztą :) miło że się załapałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu Ty krajanko 💜 przestałaś pisać? Co u Ciebie?

      Usuń