Skróciliśmy pobyt w Krakowie nie wykorzystując całej rezerwacji w Heynow, bo zdrowie troszkę szwankowało a najlepiej chorować w domu. Dwa dni było tego leniwego chorowania w pięknych okolicznościach poddasza bo przyszedł weekend a z nim mili i najmilejsi goście.
Życie na poddaszu ma swój urok, klimat i czar. Rankiem budzą mnie przemykające po oknach połaciowych łapki (szur, szur i puk, puk) tuptających ptasząt i rozproszone słońce na wschodzie. Wstać się jeszcze nie chce i nie musi. Więc w półśnie przypominam sobie rok 2017, od kwietnia do lipca, remont i rozpierducha, totalna jazda bez trzymanki ale z wizją. Młodzi to mają wigor, werwę, pasję, energię, kreatywność, rozmach, pracowitość .....
Jakie cudeńka potrafi zdziałać farba. Kuchnia, przedtem ciemna mimo dwóch połaciowych okien, zbudowana z ciemnowiśniowej cegły i rudych płytek, teraz rozjaśniona bielą i popielem nabrała blasku a zostawione drewniane drzwiczki dyskretnie ocieplają całość. I choć niewielka i niewysoka, jak widać bez problemu mieszczą się tam przy pracy, trzy osoby. A dwie, najstarsza i najmłodszy, krzątają się w tym czasie w salonie.
Salon spory ale jeszcze niecałkiem urządzony, troszkę tam jeszcze uroczej prowizorki.
Hamak podwieszony na belkach, trzy okna połaciowe robią z salonu jakby łódź, że tylko delikatnie kołysać się miarowo z widokiem na niebo.
Podobnie w sypialni, żaglowe zasłony na oknie i na suficie, dają złudzenie przebywania na jachcie pod pełnymi żaglami.
Na poddaszu pełno jest zakamarków, niektóre już urządzone i zapełnione a niektóre jeszcze pełne różnych możliwości. I mnóstwo drobiazgów, detali, cacuszek .....
Łazienka przeszła chyba największą metamorfozę ale teraz wygląda odjazdowo i szykownie. Najmniej tu luzu i spontanu ale łazienkę remontuje się na lata i musi być praktyczna i łatwa w sprzątaniu.
Pokój młodzieżowy radosny i luzacki. I oczywiście leciutko zabałaganiony. W końcu mieszka tu nastolatek!
Moje mieszkanie lubię, jest wygodne, przyjemne, szyte na miarę. Chattę na skraju kocham a przysparza mi tyleż radości co i zmartwień. Ale to w poddaszu Asi jestem zakochana, czuję te motyle w brzuchu. A może to tylko niedyspozycja żołądkowa? :-))))
Były też, a jakże, spacery po Wrocku, po urokliwej starówce i kultowej świdnickiej. Wszędzie bliskim spacerkiem bo poddasze jest w samiuteńkim centrum, tuż koło Przejścia, Arkad, Dworców i Sky Towera.
I znowu dłuuugi post mi wyszedł ale to na pamiątkę miłych chwil, z daleka od domów.
Jak pięknie, aż dech zapiera w piersi. A dlaczego nastolatek mieszka w szaroczarnym pokoju? A bałagan to rzecz jak najbardziej normalna :)Najbardziej zachwycił mnie hamak cudo! i ta lampa w pokoju Maro niesamowita :)Tylko moim zdaniem ten kolor w młodzieżowym pokoju taki jakiś smutny i przytłaczający. A po za tym rewelacja. Wszystko jest na swoim miejscu. Aaaa Marooo wieeelki chłopak, ale mieści się w tych zakamarkach pochyłych. Wrocław chętnie odwiedzę jak się tylko cieplutko zrobi :)) Ja troszkę oddycham, bo studenci Ferie, ale rozbitki przychodzą zaliczać, choć na szczęście ich mało :)Doktorat już prawie końcówka, egzaminy i obrona, plany na Wrzesień, ale co wyjdzie i będzie to się w praniu okaże :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - Agnieszka Łodź
Pokój nastolatka jest właściwie popielato pomarańczowy, czarne jest tylko biurko, szafka i rolety. Takie sobie wybrał Maro. Lampę wybrał ze starszym bratem Dżejem, gdy jeszcze pomieszkiwali tam razem ( a ja za nią zapłaciłam bo to był prezent pod choinkę)
UsuńHamak rzeczywiście cudo i w dodatku za niewielkie pieniądze a robi klimat.
W niektórych miejscach chłopcy mieszczą się ledwo ledwo ale nie narzekają, poddasze ma też swoje minusy ale dodatnie :-))
Dobrego pisania doktoratu, końcówka ważna, do września jeszcze sporo czasu.
Serdeczności
Bardzo lubię poddasze,belki i okna w suficie☺Młodzi inaczej już urządzają swoje gniazdko::)Pomysłowo i jeżeli oni w nim czują sie szczęśliwi ,to znaczy ,że jest dobrze::)Krysiu do szczęście dużo nie potrzeba ☺..tylko to zdrówko nas czasami osłabia..ale widocznie tak już musi być::))Cieszyć sie z tego co nam zostało ,a mamy wiele::))Serdeczności::) zdjęcia super♥♥
OdpowiedzUsuńKażde pokolenie ma własny gust, moje mieszkanie nie jest może ładne ale jest przytulne, dużo dywanów, chodniczków, zasłon, koców .... Dobrze, że nie mam alergii na kurz. A młodzi wolą parkiet, lekkie zasłonki, sterylnie i niebanalnie. Mnie to się też podoba ale ja już nie chcę zmian.
UsuńZdrowie najważniejsze ale to właśnie gdy szwankuje, jest czas na odpoczynek i dopieszczanie. Masz rację Danko, mamy wiele i z tego się cieszmy i dziękujmy. Zdjęcia dla pamięci, która coraz słabsza jest i potrzebuje wspomagania.
Zdjęcia wróciły! Świetne to poddasze. Sypialna zauroczyła mnie, pomysł z zasłoną na suficie genialny w swej prostocie! Bardzo ciepłe i funkcjonalne wnętrze, mimo ograniczonej powierzchni. Czuć, że tam się dobrze mieszka :-) I tak ci ładnie w czerwonym szlafroczku :-) Miłego dnia :-)
OdpowiedzUsuńWróciły ale nie tak jak było poprzednio. Każde poddasze ma swój czar i klimat, swoje tajemnice i magię. Pomysł na zasłonkę na suficie podsunęły belki, ten żagiel je podkreśla. Tak jak i hamak. Powierzchnia może i nie jest mała, jak na mieszkanie ale niezbyt funkcjonalna, stąd niewiele tu klasycznych mebli ze sklepu, stąd paleciaki i sporo zasłon w nieoczekiwanych miejscach.
UsuńDziękuję, skusiłam się na selfi, dla pamięci.
Wrocław jest zbyt ładny, żeby chorować. trudno zwiedzać z wysokości poddasza. kiedy wszędzie blisko zwiedzanie jest łatwe. kto wie, czy nie minęliśmy się gdzieś pomiędzy fotografiami.
OdpowiedzUsuńMoże i minęliśmy się ale na szczęście mnie nie opisałeś, w swoich codziennych felietonach. Starówka banalna ale kusi, kiedyś to budowali !!! A może stare mury coraz piękniejsze, starzy ludzie wręcz przeciwnie?
UsuńHa! tyle się napisałam i komentarz wziął sczezł gdzieś:-) ale nie ma co się dziwić, na Pogórzu mam słaby zasięg i nie było widocznie mocy, żeby przesłać go dalej:-) a zatem: podoba mi się gołębioszary kolor u Maro, do tego pomarańczowe, nieoczekiwane wstawki, chyba sama byłabym niezdecydowana na taki wystrój, bo jak mawia znajomy, jestem tradycyjna i niereformowalna:-) dobrze, że już po remontach na poddaszu, zazdroszczę po cichu, bo on ciągle przede mną, a zwłaszcza dlatego, że pękł płaszcz wodny w kominku, wylało wodę na pokój i sypialnię, a więc przerabianie kominka, cyklinowanie podłogi, malowanie, a co jeszcze po drodze wylezie ... pisałam Ci już kiedyś, że NIENAWIDZĘ remontów? życzę, aby szczęście zamieszkało na zawsze na poddaszu, tam, gdzie widać niebo; pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńCoś bzikuje ten nasz blogspot, żeby czasem się nie zwinął jak blogi na onecie. Popielaty z pomarańczem, fotelisko i fotelik kubełkowy, klawiatura jak w kokpicie, industrialne lampy to wybór chłopców, to jest męska jaskinia. Starszy już z dziewczyną w Warszawie, teraz to pokój Maro. Mój gust zupełnie inny, dywaniki, chodniczki, puchate koce, zasłonki starodawne - jeszcze XX wiek.
UsuńOj trwał ten remont pół roku w głównych modernizacjach i rok w detalach a i nadal jeszcze jest coś radosnego do zrobienia.
Współczuję, cyklinowanie i malowanie to brudna robota, ja też nienawidzę remontów a ciągle mi się coś przyplątuje. Niech tam mieszka na zawsze, i ja sobie i im tego życzę. Dobrego remontu Mario!
Pięknie zyjesz, Krystynko. Zachwyca mnie Twoja bliskosć z rodziną, ta Wasza cudowna zażyłosć i przyjaźń wzajemna, to, że chce sie Wam byc razem, że róznica wieku nic nie znaczy, że potrzebujecie siebie wzajemnie i doceniacie siebie, że to jest takie naturalne, zgodne, ciepłe. No a poddasze wygląda wspaniale. Najbardziej podoba mi sie przemiana łazienki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!:-)
To moja córeńka jest taka ciepła i serdeczna, ona nas mobilizuje i organizuje a my lgniemy do niej bo jest czuła i dobra. Bezustannie jestem wdzięczna, że mnie wybrała za mamę.
UsuńŁazienka to największa przemiana i największy remont, w dodatku chyba najbardziej brudny i kosztowny. Dobry i drogi masz gust Olu :-)))
Remont, ale jednocześnie urządzanie mieszkania od początku, to z jednej strony koszmar, a z drugiej - frajda.:)
OdpowiedzUsuńA mnie się podoba zegar, lustro i łapacz snów.:)
Szlafroczek pewno milusi.:)
No weź! ŻADNEGO krasnoludka na zdjęciach nie ma?!:)))
Serdeczności:)
To Grażko tam mniemasz, jak moja córcia, bo dla mnie to tylko koszmar i horror.
UsuńZegarów tam kilka i luster a łapacz snów jeden.
Niezbyt milusi ale cienki i lekki, mało miejsca zajmuje w torbie.
Krasnoludków takie zatrzęsienie we Wrocku, że aż banalne i niezauważalne.
Pozdrowienia
salon trioche zagracony.. ale pieknie, pieknie
OdpowiedzUsuńMłody niezdrowy był, Babcia w kuchni szalała, stąd trochę zagracenia wkradło się i do salonu.
UsuńDawno nie widziałam tak dobrego (we wszelakim znaczeniu tego słowa) zdjęcia jak to ostatnie :)
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie robił automat w Sky Tower, taka radosna zabawa
UsuńTyle się dzieje..życia ruch...Pozdrawiam serdecznie, przedwiosennie:)
OdpowiedzUsuńEfekt remontu powala z nóg...
OdpowiedzUsuńMnie powalił bo jam nieskora do remontu
UsuńBardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń